Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
323
BLOG

Ocalić od zapomnienia i o mnie słowami Kazimierza Grzeskowiaka

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Kultura Obserwuj notkę 1

 Ocalić od zapomnienia i o mnie słowami Kazimierza Grzeskowiaka

 

Kazimierz Grześkowiak
Kazimierz Grześkowiak urodził się 4 marca 1941 r. w Ostrowie Welkopolskim. Z wykształcenia filozof. Studiował orientalistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim i filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Po drodze spędził rok w poznańskim seminarium duchownym. Mimo takiej formacji był antyklerykalny. Doczekał się nawet reprymendy z ambony. Po tym, gdy dał prasowe ogłoszenie, że nic go nie łączy z senator Alicją Grześkowiak.
W muzyce debiutował w roku 1967 na festiwalu w Opolu:
U mnie nic w życiu nie może być normalne, nawet to Opole nie było normalne. Każdy zaczynał od debiutu, a ja zacząłem od pisania. Otóż pierwszy atrykuł jaki w ogóle w życiu napisałem, to była recenzja z festiwalu w Opolu. A na następny rok, na to samo Opole, pojechałem już jako debiutant. Wystraszony, biedny ... Patrzę, a tu mój przyjaciel z Lublina - Piotruś Szczepanik, gwiazda, "kormoran pełny"! Podchodzę do niego zachwycony. Piotr mnie wita serdecznie, przedstawia swoim przyjaciołom: - Poznajcie się ! Znakomity dziennikarz z Lublina, świetne pióro. A ja mówię: - Wiesz co Piotruś! Ja tu nie przyjechałem pisać tylko śpiewać ! Spojrzał na mnie dziwnie i spytał: - A po co ? Nie wiem, może i miał rację, ale jakoś tak się stało, że dostałem nagrodę za debiut i to tak długo brzmi: "Za najlepszy debiut autorsko-kompozytorsko-wykonawczy." Bo ja jestem taka pazerność chodząca, że tak - nikomu nie dać zarobić. Samemu sobie napisać, samemu zrobić muzyczkę i samemu wykonać ! Zresztą, to wynikało nawet i z tego, że kto chciałby to śpiewać ? Sam musiałem to śpiewać mimo braku głosu, aparycji, dykcji i wszystkich innych rzeczy. No, ale jakoś poszło. A potem następny rok - Opole ... i główna nagroda ! Z tym, że zepsuto mi całą przyjemność dlatego, że właściwie główną nagrodę, że moralnym zwycięzcą tego festiwalu była piosenka "Chłop żywemu nie przepuści", ale z pewnych względów "co Pan wisz, a ja rozumiem", ta piosenka nie mogła dostać nagrody i dostała tę nagrodę taka "łoj" pioseneczka "Odmieniec", napisana wspólnie z Kasią Gaertner. Żeby było śmieszniej myśmy tę piosenkę napisali na konkurs piosenek o tematyce wiejskiej pół roku wcześniej, gdzie nie dostała żadnej nagrody ! Nawet wyróżnienia. Potem było następne Opole i jeszcze fajniejsza nagroda. Ta oficjalna, to jest oficjalna, ale najbardziej cenna, najbardziej ceniona jest nagroda dziennikarzy "Złota Podkowa". Wisi u mnie w domu na ścianie i - jak było, tak było - jakoś mi ta podkowa szczęście przynosi. A tak w ogóle to ja tych nagród w Opolu nazbierałem razem osiem. Łącznie z wycieczką do Afryki, gdzie się pierwszy raz ale za to porządnie topiłem. A jak się topiłem, to przynajmniej w Morzu Śródziemnym, a nie w jakimś Bałtyku ! Innym razem tę nagrodę dostała cała nasza "Silna Grupa Pod Wezwaniem". W następnym roku ta nagroda przeszła w godne ręce, bo dostał ją Jasio Pietrzak ... też oczywiście przyjaciel ! To jest po prostu ta nagroda, która się liczy. To nie jest to za takie pioseneczki oficjalne "Powrócisz tu", tylko to są piosenki "jestem tu !" Nie ma chyba nic piękniejszego dla człowieka piszącego, bo w tym wypadku chodzi o mnie jako o autora piszącego, jeżeli jego sformułowanie wchodzi w codzienny obieg i staje się powiedzeniem. I tak się stało z tytułem piosenki napisanej wspólnie z Kazikiem Łojanem "Chłop żywemu nie przepuści". A najlepszy dowód na to, że to jest do dziś żywe, to to, że ja czytałem już różne przeróbki tego np. ostatnio napisali, że "chłop rządowi nie przepuści" i inne takie ! A właściwie to my z Kaziem Łojanem możemy powiedzieć o sobie,że jesteśmy wieszczami, bo na następnym festiwalu dostaliśmy nagrodę zupełnie bezprawnie. Tak naprawdę tej nagrody nie powinniśmy dostać, bo "Silna Grupa Pod Wezwaniem" występowała poza konkursem. Wtedy dostaliśmy nagrodę za piosenkę "To je moje". Ówczesne jury chyba już czuło na sobie oddech powszechnej prywatyzacji !
Zmarł 12 stycznia 1999 w Lublinie.
 
 

 
 
 
Kazimierz Grześkowiak - "W południe"
Przesłany 16 lip 2010
Słońce ziemią kołysze
Chmury z nieba wytarło
Zda się słychać jak w ciszy
Z kłosów sypie się ziarno

Babom łydki bieleją
w podkasanych spódnicach
Ziemia pęka nadzieją
Rodzi się południca

Ptaki w jej warkoczach drzemią
Gdy spełniona słońcem ziemią
Jak ta wola, co od Boga
Chodzi gdzieś po swoich drogach

Nikt nie dowie się o tym
Dokąd idzie, skąd przyszła?
Czyje ciężkie żywoty
Dźwiga na koromysłach

Idzie dalej, wciąż dalej
Gdzie na chwilę przystanie
Baba świecę tam pali
Chłopskie tam umieranie

Ptaki w jej warkoczach drzemią
Gdy spełniona słońcem, ziemią
Jak ta wola, co od Boga
Chodzi gdzieś po swoich drogach

Przyjdzie po mnie gdy lato
Za lat ile sam nie wiem
Przyjdzie stanie przed chatą
Powie: czas już na ciebie

Dzieci ziemią obdzielę
Zrobię jeszcze Bóg wi co
I w pachnąca niedzielę
Pójdę za południcą

 
 
Kazimierz Grześkowiak
 
Odmieniec

Chodzi po wiosce odmieniec istny

Żadnej ci z niego ni mo korzyści
Ani nie sprzedo ani nie kupi
Tylko się śmieje, waryjot głupi
Może to bez te nawozy śtucne,
może był w szkole zbyt pilnym uczniem,
może to wszyćko bez te atomy,
że waryjota... momy!
Gdy na Józefa zorze poranne
witały babę, żegnały pannę
W grudniu wiedziało już każde dziecko
Tylko on jeden mówił "dziewecko"
 
Bracia szacunek mają i sławę
W dwójkę rozpędzą całą zabawę.
Ten tylko książki kupuje w mieście
Choć w domu tyle, że trudno zmieścić.
Może to bez te nawozy śtucne,
może był w szkole zbyt pilnym uczniem,
może to wszyćko bez te atomy,
że waryjota... momy!
Chłop jest z mozgami i urodziwy,
w ręcach mocarny, że istne dziwy.
Jedno go tylko hańbi i plami:
Czemu nie lata za dziewuchami?

 

 
 
Jak się uprę
Wszyćkie mówią mi osoby: Zajmijcie się wreszcie rolą.
A jo wiecie mom te hobby, że buduję se samolot.
Miół pón dziedzic swoją brykę, mają inne "wołgi" czarne
jo ze starą zaś na weekend samolotem se nad Warne.
Jak się uprę, jak się uprę, każdy wie
Nie przeonaczy, nie przeonaczy nijak mnie.
Prezes, sołtys, sekretarz,
Prasa, radio, kobita.
Jak się uprę, to nie
Konia dzisiaj nie podkuję,
Ni na zastrzyk pójdę z krową
Czasu ni mom bo buduję
Telewizję kolorową
 
Toż to bedzie jak w niedzielę,
lud się zacznie złazić, chłopy.
Patrzą, kolorowy jeleń,
abo inne antylopy.
Jak się uprę, jak się uprę, każdy wie
Nie przeonaczy, nie przeonaczy nijak mnie.
Prezes, sołtys, sekretarz,
Prasa, radio, kobita.
Jak się uprę, to nie
Cięgiem radzą mi wokoło:
Weźże zasiej co pod lasem.
Jak mom siać kiej za stodołą
właśnie robię kryty basen.
 
Chocia wyklną mnie kobity,
Tu i ówdzie skryślą z listy,
To powiedzą: Choć heretyk,
Lecz na ciele przecie czysty!
Jak się uprę, jak się uprę, każdy wie
Nie przeonaczy, nie przeonaczy nijak mnie.
Prezes, sołtys, sekretarz,
Prasa, radio, kobita.
Jak się uprę, to nie
A tym czasem gdy z postępem
Jo się trudzę, jo się biedzę
Władek, ten co za zakrętem,
Właśnie mi przeoroł miedzę
 
Jo tam krzywdy nie pamiętom
Niech se orze, szczęść mu Boże
Skończę pracę, to po świętach
Pójdę - i mu też przeorzę.
Jak się uprę, jak się uprę, każdy wie
Nie przeonaczy, nie przeonaczy nijak mnie.
Prezes, sołtys, sekretarz,
Prasa, radio, kobita.
Jak się uprę, to nie

 

 
Ocalic od zapomnienia - K Grzeskowiak, ostatni koncert
 
 
 
Przesłany 24 mar 2011
Ostatni występ K.Grześkowiaka. Dwa miesiące póżniej zmarł nagle. Film zmontowano z nagrania analogowego (VHS). Warto to zobaczyć, gdyż nie ma za dużo nagrań z koncertu tego satyryka.
 
 
 
Pochód swiętych
 
Na polskiej scenie politycznej
 
 
 
 
 
Chyła-Pochód świętych
 
 

 

 

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura