Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
845
BLOG

Mitologiczna Czasoprzestrzeń Smoleńska 9/10.04.2010

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 Ludzie Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w medialnej czasoprzestrzeni – wprowadzenie do mitodologii smoleńskiej o locie Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Katynia -"czasoprzestrzenna wstęga mobiusa".

III Konferencja Smoleńska Warszawa 20 października 2014 roku

Profesor Witakowski.

"Ten obraz jeszcze się tworzy po 4,5 latach, ja tego dzieła nie mogę zobaczyć ale chciałbym abyście Państwo wszyscy wiedzieli:"

 
Autor: KonferencjaSmolenska
Kanał: KonferencjaSmolenska
Kategoria: Wydarzenia

W serwisie od: 2012-10-12, ostatnie nagranie: 2014-10-20 18:01:28
Ilość nagrań: 73, średnia ocena: 5
Łączny czas nagrań: 30:04:23, razem wyświetleń: 227340
Obserwujących: 4
O mnie
INFORMUJEMY, ŻE NAGRANIA WYKONYWANE NA BIEŻĄCO Z TRANSMISJI III KONFERENCJI SMOLEŃSKIEJ ZOSTAŁY UDOSTĘPNIONEZA ZGODĄ ORGANIZATORÓW KONFERENCJI.
Informujemy że wszystkie objęte są prawami autorskimi, więc wykorzystanie ich bez upoważnienia jest sprzeczne z prawem. Po zakończeniu prac montażowych nagrania w lepszej jakości będą udostępnione na stronie konferencjasmolenska.pl

 

 

Chciałbym przedstawić pewien obraz z podręcznika do matematyki:

Ja chciałbym również podziękować Profesorowi Witakowskiemu z AGH w Krakowie

Ile jeszcze lat można demaskować kłamstwa ?

 

 
 

Jan Parandowski
 
MITOLOGIA


Narodziny świata
 
Na początku był Chaos. Któż zdoła powiedzieć dokładnie, co to był Chaos? Niejedni widzieli w nim jakąś istotę boską, ale bez określonego kształtu. Inni - a takich było więcej - mówili, że to wielka otchłań, pełna siły twórczej i boskich nasieni, jakby jedna masa nieuporządkowana, ciężka i ciemna, mieszanina ziemi, wody, ognia i powietrza. Z tej napełnionej otchłani, kryjącej w sobie wszystkie zarodki przyszłego świata, wyłoniły się dwa potężne bóstwa, pierwsza królewska para bogów: Uranos - Niebo i Gaja - Ziemia. Oni dali początek wielu pokoleniom bogów.
Z ich małżeńskiego związku wyszedł wielki ród tytanów, wśród których najstarszy był Okeanos, bóg potężnej rzeki, co szerokim, błękitnym kręgiem opływała całą ziemię dokoła. Młodszym rodzeństwem tytanów byli kiklopowie (cyklopi) i hekatonchejrowie - sturęcy. Cyklopi, potwornego wzrostu, o dzikim wyglądzie, mieli jedno oko w środku czoła, a hekatonchejrowie o stu rękach przerażali swą siłą niezłomną. Uranos nie był zadowolony z tego potomstwa, które było szkaradne lub okrutne. Wszyscy oni napełniali go strachem i odrazą. Nie spodziewając się po nich ani wdzięczności, ani poszanowania swej władzy ojcowskiej, strącił ich w bezdenne czeluści Tartaru.
Stamtąd nie było już powrotu. Tartar rozciągał się tak głęboko pod ziemią, jak wysoko ponad nią roztacza się niebo. Kowadło z brązu, rzucone z wysokości nieba, leciałoby dziewięć dni i dziewięć nocy, zanim dosięgłoby powierzchni ziemi1. Podobnie długo, a może jeszcze dłużej wędrowałoby owo kowadło do głębin Tartaru; gdzie panuje noc potrójne. Ktoś, kto by tam wszedł, nie zdołałby przez rok cały dojść do ostatecznych granic tego bezmiaru ciemności. Ów zabłąkany podróżny pielgrzymowałby bez przerwy, unoszony gwałtownym wichrem podziemnych huraganów. Wieść niesie, że gdzieś pośrodku tych straszliwych mroków stoi smutne dworzyszcze Nocy, otoczone nieprzeniknionymi chmurami.
Gaja słyszała jęk potępionych tytanów dobywających się z przepastnych wnętrzności ziemi. Znienawidziła wyrodnego ojca i zaczęła knuć spisek przeciw jego władzy bezwzględnej. Namowom matki uległ najmłodszy z tytanów - Kronos, dotychczas nie pozbawiony wolności. Uzbrojony w stalowy sierp, zaczaił się na Uranosa, okaleczył go haniebnie i strącił ze świetlistego tronu niebios. Z krwi, która wyciekła z rany powalonego boga, zrodziły się trzy straszne boginie zemsty, Erynie, o włosach wężowych. Uranos, ukryty w głębinach nieba, zeszedł z widowni dziejów boskich.
Razem z bogami rodził się świat. Nad ziemią, która jako ląd stały wydobywała się z chaosu, świeciło młode słońce, a z chmur spadały deszcze obfite. Podniosły się pierwsze lasy i ziemię przykryła wielka, szumiąca puszcza. Po nieznanych wzgórzach błądziły rzadkie zwierzęta. Zwolna rzeczy zaczęły przybierać znajome kształty. Źródła znalazły swe groty, a jeziora wygodne kotliny; góry śnieżnym grzebieniem zarysowały się na jasnym niebie. Gwiazdy lśniły w ciemnych przestworzach nocy, a kiedy one bladły, ptaki wydzwaniały jutrzence swą pierwszą pieśń powitalną. [...]
 
Cztery wieki ludzkości
 
Kiedy Dzeus osiadł tron niebieski, ludzie już byli na ziemi i przed ich zatrwożonymi oczyma rozgrywały się walki bogów o panowanie nad światem. O powstaniu rodu ludzkiego różne były podania: że wyszedł wprost z ziemi, wspólnej macierzy wszystkiego, co żyje: że lasy i góry wydały ludzi na podobieństwo drzew i skał: że ludzie pochodzą od bogów - tego mniemania byli zwłaszcza królowie i szlachta. Najchętniej jednak przyjmowano baśń o czterech wiekach ludzkości.
Najpierw był, oczywiście, wiek złoty. Panował wtedy Kronos. Rzeki płynęły mlekiem, z drzew sączył się miód najprzedniejszy, a ziemia rodziła wszystko w obfitości, nie przymuszona pracą rolnika. Ludzie żyli jak niebianie, bez trosk, bez trudów, bez smutków. Ciało ich nie starzało się nigdy i żywot swój trwali na nieustannych biesiadach i zabawach. Z upadkiem Kronosa skończył się wiek złoty, a ówcześni ludzie zmienili się w dobroczynne demony.
Następne pokolenie było srebrne, a więc znacznie lichsze. Ludzie rozwijali się bardzo powoli. Okres dzieciństwa trwał u nich sto lat, a kiedy dochodzili do wieku dojrzałego, życie ich było krótkie i pełne zgryzot. Byli źli i dumni, bogom nie chcieli składać ofiar ani czcić ich, jak należy. Dzeus wytępił ich do ostatniego, lecz w pamięci ludzkiej pozostali oni jako dusze błogosławione.
W wieku brązowym żyło plemię gwałtowne, miłujące wojnę. Ludzie mieli siłę olbrzymów i serce twarde jak kamień. Żelaza nie znali. Wszystko sporządzali z brązu: i mury miasta, i domy, i sprzęty, i oręż. Był to okres heroiczny. Wówczas żył wielki Herakles i dzielny Tezeusz, i bohaterowie spod Teb i spod Troi. Dokonywano czynów tak niezwykłych, jakie już nie powtórzyły się w wieku następnym, żelaznym, który trwa do dzisiaj.
 
Prometeusz
 
Inne podania głosiły, że człowiek jest tworem jednego z tytanów - Prometeusza, który ulepił go z gliny pomieszanej ze łzami. Duszę zaś dał mu z ognia niebieskiego, którego parę iskier ukradł z rydwanu słońca. Niedaleko miasta Panopeus pokazywano chatę z cegieł, gdzie Prometeusz ongi dokonywał swej pracy. Dokoła leżały odłamki gliniastej ziemi, a szedł z nich zapach jakby ciała ludzkiego. Były to bowiem resztki nie zużytego materiału. Dziś jeszcze czerwona ziemia beocka przypomina baśń o stworzycielu rodu ludzkiego.
Człowiek Prometeusza był słaby i nagi. Palce miał zakończone zbyt kruchymi paznokciami, by mu były obroną przed pazurami dzikich zwierząt. Jedynie jego postać, niepodobna do otaczających stworzeń, była widocznym obrazem bogów. Brakowało mu tylko ich siły. Niby młode zjawy senne błądzili ludzie, bezradni wobec potęg przyrody, której nie rozumieli. Wszystkie ich czyny były nieświadome i bezładne. Widząc to Prometeusz ponownie zakradł się do wielkiego spichlerza ognia w niebiesiech i przyniósł na ziemię pierwsze zarzewie. W siedzibach ludzkich zapłonęły jasne ogniska ogrzewając mieszkańców i płosząc drapieżne bestie. Mądry tytan uczył ludzi umiejętnego używania ognia, sztuk i rzemiosł.
Nie podobało się to Dzeusowi. Mając w pamięci niedawną walkę z gigantami, obawiał się wszystkiego, co pochodzi z ziemi. Kazał tedy Hefajstosowi, z bogów najbieglejszemu we wszelkich kunsztach, stworzyć kobietę cudnej urody, na wzór bogiń nieśmiertelnych. Gdy misterne to dzieło już było gotowe, Atena nauczyła pierwszą niewiastę pięknych robót kobiecych; Afrodyta otoczyła jej oblicze wdziękiem i w oczy wlała urok uwodzicielski; Hermes dał je skryty i pochlebczy charakter wraz z darem kuszącej wymowy; w końcu ubrano ją w złoto i uwieńczono kwiatami. I nazwano ją Pandorą, albowiem była ona darem dla ludzi od wszystkich bogów i każdy z bogów obdarzył ją jakąś szczególną właściwością. W posagu otrzymała glinianą beczułkę szczelnie zamkniętą, której zawartości nikt nie znał.
Tak wyposażoną Pandorę zaprowadził Hermes, posłaniec bogów, na ziemię i zostawił ją przed chatą Prometeusza. Mądry tytan wyszedł przed dom przyjrzeć się pięknej nieznajomej i od razu zwietrzył jakiś podstęp. Nie przyjął jej więc, ale odprawił i innym doradzał tak samo postąpić. Lecz Prometeusz miał brata nie bardzo rozumnego, imieniem Epimeteusz, co się wykłada: "wstecz myślący". Ten nie tylko nie wygnał Pandory, lecz natychmiast z nią się ożenił. Pandora ciekawa była zajrzeć do owej beczułki, którą bogowie dali jej we wianie. Ale przyszedł Prometeusz, odwiódł brata na stronę i przestrzegał: "Niemądry Epimeteuszu - rzekł - zrobiłeś już jedno głupstwo, żeś tę niewiastę, na zło chyba stworzoną przez bogów, przyjął do domu. Nie czyń przynajmniej drugiego głupstwa i nie otwieraj beczki ani żonie nie pozwalaj, bo tak mi się zdaje, że w niej jakieś wielkie licho siedzi". Epimeteusz przyrzekł, że się nad tym zastanowi. Miał zwyczaj myśleć bardzo długo i powoli, tak że zanim zdążył rozważyć słowa brata, szybkomówna Pandora nakłoniła go do otwarcia beczki. I oczywiście stało się nieszczęście. Ledwo podniesiono wieko, wyleciały na świat wszystkie smutki, troski, nędze i choroby i jak kruki obsiadły biedną ludzkość.
Prometeusz chciał teraz bogom podstępem za podstęp odpłacić. Zabił wołu i podzielił go na dwie części: osobno złożył mięso, które owinął skórą, oddzielnie zaś kości, i nakrył je tłuszczem. Zaczem poprosił Dzeusa: "Którą część weźmiesz, będzie odtąd bogom poświęcona". Dzeus wybrał tę, gdzie było więcej tłuszczu, domyślając się pod jego grubą warstwą najdelikatniejszego mięsa. Natychmiast przekonał się, że to same kości, okryte najgorszym tłuszczem. Ale wyrok był niecofniony: te właśnie części zwierząt składano w ofierze bogom niebieskim.
Dzeus zemścił się okrutnie. Na jego rozkaz przykuto Prometeusza do skały Kaukazu. Co dzień zgłodniały orzeł zalatywał, by mu wyjadać wątrobę, która wciąż odrastała. Wokoło było pusto i głucho. Skazaniec nie słyszał głosu ludzkiego ani nie ukazywała mu się twarz przyjazna. Palony gorącymi promieniami słońca, bez ruchu i spoczynku, trwał Prometeusz, niby wieczny wartownik, dla którego zawsze późno przychodzi noc w płaszczu gwiaździstym i za późno zorza poranku roztapia się w ciepłocie dnia. Jego próżne jęki spadały w przepaść gór jak martwe kamienie.
Prometeusz jest jedną z najwznioślejszych postaci w mitologii - bóg, który cierpiał przez miłość dla ludzi. Zanim do nich przemówił, byli jak ślepcy i brodzili w mroku, nie wiedząc ani o sobie nic, ani o świecie otaczającym, były im obce budowy kamienne, strzelające ku słońcu, nie znali sztuki ciesielskiej. Nie umieli powiedzieć, kiedy następuje kres zimy lub kwietnej wiosny, albo jesieni bogatej w plony. Żyli jak mrówki w ciemnych jaskiniach, aż on im pokazał, gdzie wschodzą gwiazdy i kędy zachodzą. Dał im naukę o liczbach, najprzedniejszą wiedzę i objawił kunszt pisania, ten skarbiec pamięci i źródło poezji. Oswoił zwierzęta, konie zaprzągł do wozu i na słone morze spuścił płóciennoskrzydłe statki. Dał chorym lekarstwa kojące i wynalazł zioła, które ból usuwają. W głębi ziemi wyśledził cenne metale i objawił, jak ze snu, lotu ptaków i głosów w przyrodzie odgadywać przyszłość. Prometeusz w człowieku rozbudził ducha i dał mu moc panowania nad światem. [...]
 
Apollo i Muzy
 
Jako bóg muzyki i poezji, kapelmistrz orkiestry olimpijskiej, był Apollo zwierzchnikiem muz, dziewięciu cór Dzeusa i Mnemosyne (Pamięć). Mieszkały one na szczytach gór, na beockim Helikonie i Parnasie, gdzie bije święte źródło kastalskie, lecz ulubioną ich siedzibą były wyniosłości Pierii pod Olimpem. Tam kwitły łąki rozkoszne, których nigdy nie tknęła kosa, i na nich wypasały się trzody będące własnością bogów. Grecy dzisiejsi opowiadają, że w górach Pierii gnieżdżą się złe duchy, które zbłąkanych oślepiają szaleństwem i strącają w przepaść.
Lecz w starożytności przynosiły one inne szaleństwo, urocze szaleństwo poezji. Oto jaką wizją otwiera się poemat Teogonia Hezjoda, którego muzy same wybrały na swego kapłana:
"Wdzięczne ciała obmywszy w rzeźwiących nurtach Permesu, muzy, Olimpu dziewice, korowód piękny zawiodły na Helikonu wyżynach, stąpając pieśniom do wtóru. Stamtąd, ruszywszy gromadą, w całuny mgielne spowite, szły pośród nocy w dolinę, śpiewając głosem przecudnym. One to niegdyś Hezjoda uczyły pięknego śpiewania u Helikonu podnóża, gdzie owce pasł białorune. Kostur dały mi potem do rąk, ułamawszy laurową gałąź pięknie rozkwitłą - i boską natchnęły mnie pieśnią."
W późniejszych czasach powierzono każdej z muz jakąś sztukę, którą się szczególnie miała opiekować, i przedstawiano je w rzeźbach i malowidłach ze stałymi atrybutami, aby je łatwiej rozróżnić.
Kalliope (Pięknolica), muza pieśni bohaterskiej, trzyma rylec i tabliczkę do pisania; Klio (Głosząca sławę) zajmuje się historią i ma zwój pergaminu; Euterpe (Radosna), patronka liryki, gra na flecie; Taleja (Rozkoszna) pokazuje maskę komiczną jako muza komedii; Melpomene (Śpiewająca) jest muzą tragedii i poznać ją można po smutnej masce, którą jej dają za godło; Terpsychora (Kochająca taniec) z wielką lirą w ręku uczy ludzi tańca; Erato (Umiłowana) na małej cytrze wygrywa pieśni miłosne; Polihymnia chodzi w głębokiej zasłonie, jakiej używało się przy obrzędach religijnych, albowiem zsyła natchnienie tym, którzy piszą hymny i pieśni pobożne; Urania (Niebiańska) dźwiga globus astralny, bo jej działem jest gwiaździarstwo.
Apollo był jedną z najjaśniejszych postaci greckiego Olimpu. Nazywano go Zbawcą, gdyż wspierał ludzi w cierpieniu, ratował z nieszczęścia, śmierć odwracał, zbrodniarzy oczyszczał z grzechów. Był lekarzem duszy i ciała - ten bóg światła i pociechy, łaskawy i dobroczynny. Takiego właśnie pokazał Wyspiański w Akropolis, gdzie bóstwo pogańskie zlewa się w jedno z Chrystusem.
 
Orfeusz i Eurydyka
 
Orfeusz był królem-śpiewakiem Tracji, jak król Wenedów u Słowackiego. Tylko że nie był stary. Był młody i bardzo piękny. Śpiewał i grał na lutni tak pięknie, że wszystko, co żyło, zbierało się dokoła niego, aby słuchać jego pieśni i grania. Drzewa nachylały nad nim gałęzie, rzeki zatrzymywały się w biegu, dzikie zwierzęta kładły się u jego stóp - i wśród powszechnego milczenia on grał. Był po prostu czarodziejem i za takiego uważały go następne pokolenia, przypisując mu wiele rozmaitych dzieł, w których wykładał zasady sztuki czarnoksięskiej.
Żoną jego była Eurydyka, nimfa drzewna, hamadriada. Kochali się oboje bezprzykładnie. Ale jej piękność budziła miłość nie tylko w Orfeuszu. Kto ją ujrzał, musiał ją pokochać. Tak właśnie stało się z Aristajosem. Był to syn Apollina i nimfy Kyreny, tej co lwy jedną ręką dusiła - bartnik zawołany, a przy tym dobry lekarz i właściciel rozległych winnic. Zobaczył raz Eurydykę w dolinie Tempe. Cudniejszej doliny nie ma w całym świecie, a Eurydyka wśród łąk zielonych, haftowanych kwieciem rozmaitym, wydawała się jeszcze bardziej uroczą. Aristajos nie wiedział, że ona jest żoną Orfeusza. Inaczej byłby, oczywiście, został w domu i starał się zapomnieć o pięknej nimfie. Tymczasem zaczął ją gonić. Eurydyka uciekała. Stało się nieszczęście: ukąsiła ją żmija i nimfa umarła.
Biedny był wówczas Orfeusz, bardzo biedny. Nie grał, nie śpiewał, chodził po łąkach i gajach i wołał: "Eurydyko! Eurydyko!" Ale odpowiadało mu tylko echo. Wtedy ważył się na rzecz, na którą nie każdy by się ważył: postanowił pójść do podziemia. Wziął ze sobą tylko swoją lutnię czarodziejską. Nie wiedział, czy to wystarczy, ale nie miał żadnej broni. Jakoż wystarczyło. Charon tak się zasłuchał w słodkie tony jego muzyki, że przewiózł go na darmo i bez oporu na drugi brzeg Styksu; Cerber, nawet sam Cerber nie szczekał! A kiedy stanął Orfeusz przed władcą podziemia, nie przestał grać, lecz potrącając z lekka struny harfy, skarżyć się zaczął, a skargi układały się w pieśni. Zdawało się, że w królestwie milczenia zaległa cisza większa i głębsza niż zwykle. I stał się dziw nad dziwy: Erynie, nieubłagane, okrutne, bezlitosne Erynie płakały!
Hades oddał Orfeuszowi Eurydykę i kazał ją Hermesowi wyprowadzić na świat z powrotem. I jedno jeszcze powiedział: Eurydyka iść będzie za Orfeuszem, za nią niech kroczy Hermes, a Orfeusz niech pamięta, że nie wolno mu oglądać się poza siebie. Poszli. Droga wiodła przez długie, ciemne ścieżki. Już byli prawie na górze, gdy Orfeusza zdjęło nieprzezwyciężone pragnienie: spojrzeć na żonę, bodaj raz jeden. I w tej chwili utracił ją na zawsze. Hermes zatrzymał Eurydykę w podziemiu. Orfeusz sam wyszedł na świat. Próżno się wszędzie rozglądał: nigdzie jej nie było. Nadaremnie dobijał się do bram piekieł: nie wpuszczono go po raz wtóry.
Orfeusz wrócił do Tracji. Skargami swymi napełniał góry i doliny. Pewnej nocy trafił na dziki, rozszalały orszak bakchiczny i obłąkane menady rozerwały jego ciało na sztuki. Głowa spadła do rzeki i mimo że była już zimna i bez życia, jeszcze zmartwiałymi ustami powtarzała imię Eurydyki. Popłynęła aż do morza i zatrzymała się na wyspie Lesbos. Tu ją pochowano i na jej grobie powstała wyrocznia. Muzy, którym Orfeusz wiernie służył przez całe życie, pozbierały rozrzucone jego członki i pogrzebały je u stóp Olimpu.
 
Syzyf
 
Król Syzyf panował w Koryncie. U szczytu skalistej góry, zwanej Akrokoryntem, stał jego pałac, otoczony czarnym i zielonym kręgiem starodrzewu. Z rana, po kąpieli, wychodził król na terasę zamkową i rozglądał się po swoim państwie. Słońce wilgotne i czyste przydawało słodyczy fali pagórków biegnących nad wybrzeżem sarońskim. W dole, na obszernej piaszczystej równinie, rysowały się proste i białe ulice Koryntu, lekko nachylonego ku morzu. W błękitnej zatoce czerniły się pękate kadłuby okrętów, które porastał las masztów. Pomimo wczesnej pory roje ludzi, na podobieństwo mrówek, krzątały się dokoła magazynów portowych. Z drugiej strony słychać było metalowy zgiełk kuźni i warsztatów, a z dzielnicy farbiarzy płynęły rynsztokami strumienie barwionej wody. Wszystko to było dziełem króla Syzyfa, który założył miasto i uczynił je bogatym, wybrawszy miejsce na port tak dogodny, że można w nim było pobierać daninę od wszystkich statków jadących ze wschodu i zachodu.
Król Syzyf był ulubieńcem bogów, Dzeus zapraszał go na uczty olimpijskie. Pomimo lat był wciąż rześki i silny, albowiem nektarem i ambrozją odświeżał swoje ziemskie ciało. Lecz miał jedną wadę: lubił plotki. Ilekroć wracał z Olimpu, zawsze coś niecoś przebąknął o tym, co się tam mówiło. Bogowie puszczali to płazem, gdyż były to sprawy dość błahe. Raz jednak wygadał się Syzyf przed ludźmi z jakiegoś sekretu Dzeusa. Rzecz była naprawdę poufna i władca bogów miał z tego powodu przykrości. Rozgniewał się i posłał plotkarzowi bożka śmierci, Tanatosa, aby go sprzątnął ze świata. Snadź chytry królik spodziewał się tego, bo urządził zasadzkę na Tanatosa, uwiązał go i mocno zakuwszy w kajdany zamknął w piwnicy.
Ludzie przestali umierać, jak w Sabałowej bajce. Hades poszedł ze skargą do Dzeusa. Wysłano Aresa, by uwolnił boga śmierci. Pierwszy umarł Syzyf. Ale konając nakazał żonie, aby zostawiła jego zwłoki nie pochowane. Tak się stało. Ponieważ dusza, której ciała nie pogrzebano, nie mogła wejść do państwa cieniów, Syzyf błąkał się nad brzegami Styksu jęcząc i narzekając. Tak długo się użalał, aż go zaprowadzono przed Plutona. Z głośnym płaczem opowiadał Syzyf, że ma niegodziwą żonę, która jego trupa wyrzuciła na śmietnik i nie chce mu sprawić pogrzebu. Pluton pozwolił mu raz jeszcze wrócić na ziemię, aby ukarać niedbałą i zarządzić, co potrzeba.
Król Koryntu poszedł, ale nie wrócił. Bogowie, którzy rządzą całym wielkim światem, zapomnieli o nim, a on sam zachowywał się teraz tak cicho i ostrożnie, żeby jak najmniej o nim mówiono. Żył bardzo długo, lecz na koniec przypomniano sobie w piekle o przebiegłym uciekinierze. Znienacka zaskoczył go Tanatos, uciął mu pukiel włosów i krnąbrną duszę zabrał do podziemi. W Hadesie wymierzono mu ciężką karę: miał wynieść wielki kamień na bardzo wysoką i stromą górę. Syzyf natychmiast zabrał się do roboty, sądząc, że z łatwością to uczyni, a potem już będzie miał spokój. Wydźwignął ów głaz prawie pod sam szczyt, gdy wtem skała wyślizgnęła mu się z rąk i spadła z powrotem na dół. Z drugim razem to samo, i za trzecim, i za dziesiątym. Tak zawsze. Już jest Syzyf bliski celu i zawsze coś mu kamień z rąk wyrywa, i musi biedak pracę zaczynać na nowo. Być może, iż podanie o "pracy Syzyfowej" powstało stąd, że w odległej starożytności zbiegłych zbrodniarzy i niewolników przywiązywano do ciężkiego kamienia lub belki, którą zawsze ze sobą wlec musieli. [...]
 
1Łatwo obliczyć tę przestrzeń. Okazuje się, że w naszym pojęciu niebo greckie nie było zbyt wysokie. Droga owego kowadła wynosiłaby zaledwie półtorej odległości Księżyca od Ziemi.
 
*Wg wyd. J. Parandowski, Mitologia
 
 
 
 
Вылет в Смоленск, президента Польши Качиньского, состоявшийся 10 апреля 2010 года, оформлен на отечественный сверх-секретный фотоаппарат из недр ФСБ марки ZENIT.
Сработанный компанией BlackBerry aka "Research In Motion"!
Вашему вниманию предлагается несколько одинаковых фотографии из разных источников.
Сверяем точное время и модель фотоаппарата.

img30.otofotki.pl
W poszukiwaniu zaginionych ???
 
 
s2.ifotos.pl

Информация
768 × 1,024
Research In Motion BlackBerry 8520
Software: Rim Exif Version1.00a
2010:04:10 06:08:30
В ОБСУЖДЕНИИ на польском форуме народ очень поражается, откуда появилась фотография с временем съемки 06:08:30
ЗДЕСЬ.
СРАВНИВАЕТ: 
[Результат] [Копия в моем ЖЖ]
Можно утверждать, только эта фотография неверна, однако же мы наблюдаем аналогичную у которой время тоже сдвинуто: 06:18:40 и камера: ZENIT.
Предположим, время специально корректировали, сначала сделали 06:18:40, затем на один час позже "условно правильного"=06:08:30, то есть: 07:08:30.
Сопоставляя остальные фото и принимая во внимание официальное время вылета, остановимся все же на 06:08:30.

ВЫВОД: Нет никакой секретной камеры ZENIT. Фотографии выполнены, вероятно, на BlackBerry 8520. Существуют еще несколько снимков отлета на этот агрегат.
А время? Предположительно 06:08:30 либо 07:08:30. Кто-то на час сдвинул.
Максимальное разрешение камеры BlackBerry 8520: 1600x1200


Кстати, фото с сайта pomniksmolensk.pl здорово порезано:
ФОТОГРАФИЯ
Research In Motion BlackBerry 8520
2010:04:09 22:16:19
Сделано, якобы, 9-ого числа, ночью, а на снимке - светло.

 

Погода Варшава 10 Апреля 2010
Солнце взошло в 5:50 AM по местному времени. Можно сравнить с таким снимком:

Время летнее: 2010:04:10 07:26:22
Похоже самолет на взлетной дорожке.

 

[Под катом ссылки - где выложена спорная фотография.]
Collapse )
 
 


 
 
GRISZA 1983 Specjalista mniemanologii stosowanej, czy naoczny ŚWIADEK
 
Następny był Air France (F-GRHZ) której zdjęcia nie umieszczę z przyczyn oczywistych (nudna) i chwilę po niej... 

...101ka


Potem było parę "lotek" oraz AeroSvit (UR-NTA):


SU-BPU:


SU-LBJ:




Chwilę po nim SP-KWN:


4X-EAR:


Później była Eurocypria, "Cześka", Travel Service, Aeroflot i Lufthansa Italia ale siatka wszystko popsuła i zdjęcia nie ma 

Potem dłuższa przerwa na ogrzanie się, kawę, przemyślenia i powrót.

EI-CPD:


LN-KHA:


F-GUGL (mój pierwszy A318  )


i "papa error" też się pojawił  style='outline: 0px;orphans: auto;text-align:start;widows: auto;-webkit-text-stroke-width: 0px; word-spacing:0px' title="" class=inlineimg v:shapes="_x0000_i1096">
SP-LPE


Potem "Landryna", Euro Lot, Air One, Finnair, i z wielkim hukiem wpadł SP-LPF:


po nim wypadł Air Baltic YL-BAZ


KLM, Lufa, SAS, Lotka i "Cześka" ' border=0 title="" class=inlineimg v:shapes="_x0000_i1100">


Belavia EW-253PA:


i na sam koniec niespodzianka, która ucieszyła każdego z nas 
ZD-951:






Tzn prawie na koniec bo na samiusieńkim końcu był OE-LDG


I wsio... wiem że dużo ale tak jakoś wyszło. Może jakoś to przetrzymacie 
__________________
Biorę i pozdrawiam. Grzegorz "Grisza" Ry.

http://www.grisza1983.spotter.com.pl
http://grisza1983.digart.pl/
 
 
albatros.salon24.pl/589706,nieopierzone-orly-specjalista-z-agencji-gazet...
·                                
GRISZA 1983 Specjalista mniemanologii stosowanej, czy naoczny ŚWIADEK. Po 8:26 czasu CEST Warszawa???!!! Grzegorz Remiszewski. Shared publicly.
 
 
GRISZA 1983 Specjalista mniemanologii stosowanej, czy naoczny ŚWIADEK

 
 
Po 8:26 czasu CEST Warszawa???!!!
 
Shared publicly
 
Apr 10, 2010
TU-154M
101
10.04.2010r. godz.
07:25
Feralny start do Smoleńska

... potem śmialiśmy się, że zdjęcie wygląda jak "znak", jak kadr z filmu oszukać przeznaczenie. Po 8:26 przestaliśmy się śmiać, już nikomu nie było do śmiechu...
Grzegorz Remiszewski's profile photo
Shared publicly
 
Apr 10, 2010
TU-154M
101
10.04.2010r. godz. 07:25
Feralny start do Smoleńska

W kolorze... bo nie można się smucić do końca życia.
Photo details
 
Date taken
4/10/10, 7:24 AM
Dimensions
1024 x 651
File name
TU 154 03.jpg
File size
154.45K
Camera
DSLR-A100
Lens
-
Focal Length
280mm
Exposure
1/125
F Number
f/8
ISO
100
Camera make
SONY
Flash
Not used
Exposure Bias
-
Views
1120
 
 
 
-
 
Grzegorz Remiszewski's profile photo
Shared publicly
 
Apr 10, 2010
TU-154M
101
10.04.2010r. godz. 07:25
Feralny start do Smoleńska

Strasznie się cieszyłem po zrobieniu tego zdjęcia, pierwszy raz wyszło mi tak dobrze, tym bardziej się cieszyłem że to "tutka"... parędziesiąt minut później przestałem się cieszyć...
Photo details
Date taken
4/10/10, 7:25 AM
Dimensions
1044 x 646
File name
TU 154 01.jpg
File size
125.44K
Camera
DSLR-A100
Lens
-
Focal Length
180mm
Exposure
1/100
F Number
f/8
ISO
100
Camera make
SONY
Flash
Not used
Exposure Bias
-
Views
5704
 
 
 
Grzegorz Remiszewski's profile photo
Shared publicly
 
Apr 10, 2010
TU-154M
101
10.04.2010r. godz. 07:25
Feralny start do Smoleńska

... potem śmialiśmy się, że zdjęcie wygląda jak "znak", jak kadr z filmu oszukać przeznaczenie. Po 8:26 przestaliśmy się śmiać, już nikomu nie było do śmiechu...
 
Photo details
Date taken
4/10/10, 7:26 AM
Dimensions
1044 x 735
File name
TU 154 02.jpg
File size
154.71K
Camera
DSLR-A100
Lens
-
Focal Length
300mm
Exposure
1/100
F Number
f/9
ISO
100
Camera make
SONY
Flash
Not used
Exposure Bias
-
Views
1366
 
 
 
 
 
18:29, 13.04.2010 /TVN24
"Do miłego." Tak żegnali się piloci TU-154
TVN24 DOTARŁA DO OSTATNIEJ ROZMOWY Z WIEŻĄ

TVN24 dotarła do ostatniej rozmowy załogi prezydenckiego Tu-154 z kontrolą lotów w Polsce. W katastrofie samolotu, który rozbił się w Smoleńsku zginęło 96 osób.
W sobotę rządowy Tupolew PLF 101 z warszawskiego lotniska wystartował o godzinie 7.23. 

Cztery minuty później - dokładnie o 7:27 i 37 sekund - po starcie załoga prezydenckiego samolotu zgłasza się do kontroli zbliżania w Warszawie.


PLF101: Dzień dobry, po starcie przecinamy 1200 stóp (wysokość lotu - red.).
Kontrola: PLF101 zbliżanie, zidentyfikowani wznoście do poziomu 210 (21 tys. stóp - red).
PLF101: Wznosimy do poziomu 210. 
Kontrola: PLF101 skręć w prawo bezpośrednio na BAMSO (punkt orientacyjny - red.).
PLF101: W prawo bezpośredni na BAMSO, dziękujemy.
Kontrola: PLF101 skontaktujcie się z radarem na 134.925 (częstotliwość radia - red.), do miłego.
PLF101: 134.925 PLF101 dziękujemy, do miłego.
Tragedia pod Smoleńskiem

Tak pożegnali się z warszawską wieżą. Dokładnie o godz. 8.56 prezydencki samolot rozbił się tuż przy lotnisku w Smoleńsku.
 
·                                
10 kwi 2010 - Liczba postów: 3 - ‎Liczba autorów: 2
Biorę i pozdrawiam. Grzegorz "Grisza" Ry. http://www.grisza1983.spotter.com.pl · http://grisza1983.digart.pl/. grisza1983 jest niedostępny  ...
 
 
 
Ludzie pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w czasoprzestrzeni
 
Czasoprzestrzeń smoleńska 9/10.04.2010
 
 
 
 
 
Jeffrey's Exif Viewer
From Web
From File
 
Image URL:      
Basic Image Information
Target image:
Camera:
Lens:
7.2 - 28.8 mm
Shot at 7.2 mm
Exposure:
Auto exposure, 1/807 sec, f/4, ISO 50
Flash:
Auto, Did not fire
Focus:
Single, Manual AF point selection, with a depth of field of from 3.19 m to infinity.
Date:
April 9, 2010   12:29:36PM (timezone not specified)
(4 years, 6 months, 13 days, 13 hours, 42 minutes, 57 seconds ago, assuming image timezone of US Pacific)
File:
1,704 × 2,272 JPEG (3.9 megapixels)   
Color Encoding:
WARNING: Color space tagged as sRGB, without an embedded color profile. Windows and Mac browsers and apps treat the colors randomly.
Images for the web are most widely viewable when in the sRGB color space and with an embedded color profile. See my Introduction to Digital-Image Color Spaces for more information.
Apply other tools to this image via ImgOps.com
 
    Extracted 160 × 120 5.9-kilobyte “Composite:ThumbnailImage” JPG
Displayed here at 200% (1/50 the area of the original) 
Click image to isolate; click this text to show histogram
 
    Main image displayed here at 20% width (1/25 the area of the original) 
Click image to isolate; click this text to show histogram


Here's the full data:
EXIF — this group of metadata is encoded in 8,182 bytes (8.0k)
Exif Image Size
2,272 × 1,704
Make
Canon
Camera Model Name
Canon PowerShot G3
Orientation
Horizontal (normal)
Modify Date
2010:04:09 12:29:36
4 years, 6 months, 13 days, 13 hours, 42 minutes, 57 seconds ago
Y Cb Cr Positioning
Centered
Exif Version
0220
Date/Time Original
2010:04:09 12:29:36
4 years, 6 months, 13 days, 13 hours, 42 minutes, 57 seconds ago
Create Date
2010:04:09 12:29:36
4 years, 6 months, 13 days, 13 hours, 42 minutes, 57 seconds ago
Components Configuration
Y, Cb, Cr, -
Compressed Bits Per Pixel
5
Shutter Speed Value
1/807
Aperture Value
4.00
Exposure Compensation
0
Max Aperture Value
2.0
Metering Mode
Multi-segment
Flash
Auto, Did not fire
Focal Length
7.2 mm
F Number
4.00
Exposure Time
1/800
Maker Note Canon
(614 bytes binary data)
User Comment
 
Flashpix Version
0100
Color Space
sRGB
Interoperability Index
R98 - DCF basic file (sRGB)
Interoperability Version
0100
Related Image Width
2,272
Related Image Height
1,704
Focal Plane X Resolution
8114.285714
Focal Plane Y Resolution
8114.285714
Focal Plane Resolution Unit
inches
Sensing Method
One-chip color area
File Source
Digital Camera
Custom Rendered
Normal
Exposure Mode
Auto
White Balance
Auto
Digital Zoom Ratio
1
Scene Capture Type
Standard
Compression
JPEG (old-style)
Resolution
180 pixels/inch
Thumbnail Length
6,033
MakerNotes
Exposure Compensation
0
Metering Mode
Evaluative
Macro Mode
Normal
Self Timer
Off
Quality
Superfine
Canon Flash Mode
Red-eye reduction (Auto)
Continuous Drive
Single
Canon Camera Settings 0x0006
0
Focus Mode
Single
Canon Camera Settings 0x0008
0
Record Mode
JPEG
Canon Image Size
Large
Easy Mode
Full auto
Digital Zoom
None
Contrast
Normal
Saturation
Normal
Sharpness
0
Camera ISO
Auto
Focus Range
Auto
AF Point
Manual AF point selection
Canon Exposure Mode
Easy
Canon Camera Settings 0x0015
-1
Lens Type
n/a
Max Focal Length
28.8125 mm
Min Focal Length
7.1875 mm
Focal Units
32/mm
Max Aperture
2.1
Min Aperture
8
Flash Activity
0
Flash Bits
(none)
Canon Camera Settings 0x001e
0
Canon Camera Settings 0x001f
0
Focus Continuous
Single
AE Setting
Normal AE
Zoom Source Width
2,272
Zoom Target Width
2,272
Canon Camera Settings 0x0026
0
Spot Metering Mode
Center
Photo Effect
Off
Manual Flash Output
n/a
Canon Camera Settings 0x002b 0x002d
(3 times)
Focal Type
Zoom
Focal Length
7.1875 mm
Focal Plane X Size
7.26 mm
Focal Plane Y Size
5.46 mm
Canon Flash Info
1024 0 0 0
Auto ISO
100
Base ISO
50
Measured EV
14.69
Target Aperture
4
Target Exposure Time
1/807
Slow Shutter
Off
Shot Number In Continuous Burst
0
Optical Zoom Code
0
Canon Shot Info 0x000b
0
Canon Shot Info 0x000c
0
Flash Guide Number
0
Flash Exposure Compensation
0
Auto Exposure Bracketing
Off
AEB Bracket Value
0
Control Mode
Camera Local Control
Focus Distance Upper
3.19 m
Focus Distance Lower
0 m
F Number
4
Exposure Time
1/807
Bulb Duration
0
Canon Shot Info 0x0019
0
Camera Type
Compact
Auto Rotate
None
ND Filter
Off
Self Timer 2
0
Canon Shot Info 0x001e 0x0020
(3 times)
Flash Output
0
Canon 0x0000
0 0 0 0
Canon 0x0000
0 0 0 0 0 0
Num AF Points
9
Valid AF Points
1
Canon Image Width
2,272
Canon Image Height
1,704
AF Image Width
2,272
AF Image Height
212
AF Area Width
409
AF Area Height
38
AF Area X Positions
0 0 0 0 0 0 0 0 0
AF Area Y Positions
0 0 0 0 0 0 0 0 0
AF Points In Focus
0
Canon AF Info 0x000b
0 0 0 0 0 0 0 0
Primary AF Point
0
Thumbnail Image Valid Area
0 0 0 0
Canon Image Type
IMG:PowerShot G3 JPEG
Canon Firmware Version
Firmware Version 1.00
File Number
106-0617
Owner Name
 
Canon Model ID
PowerShot G3
Canon Camera Info Unknown 16 0x0000
68
Canon Camera Info Unknown 16 0x0001
9
Canon Camera Info Unknown 16 0x0002
299
Canon Camera Info Unknown 16 0x0003
-32767
Canon Camera Info Unknown 16 0x0004
-32767
Canon Camera Info Unknown 16 0x0005
-32767
Canon Camera Info Unknown 16 0x0006
-32767
Canon Camera Info Unknown 16 0x0007
-32767
Canon Camera Info Unknown 16 0x0008
-32767
Canon Camera Info Unknown 16 0x0009
-32767
Canon Camera Info Unknown 16 0x000a
-32767
Canon Camera Info Unknown 16 0x000b
4
Canon Camera Info Unknown 16 0x000c
0
Canon Camera Info Unknown 16 0x000d
0
Canon Camera Info Unknown 16 0x000e
77
Canon Camera Info Unknown 16 0x000f
0
Canon Camera Info Unknown 16 0x0010
0
Canon Camera Info Unknown 16 0x0011
10
Canon Camera Info Unknown 16 0x0012
1
Canon Camera Info Unknown 16 0x0013
4
Canon Camera Info Unknown 16 0x0014
10
Canon Camera Info Unknown 16 0x0015
152
Canon Camera Info Unknown 16 0x0016
253
Canon Camera Info Unknown 16 0x0017
11
Canon Camera Info Unknown 16 0x0018
-1
Canon Camera Info Unknown 16 0x0019
1,014
Canon Camera Info Unknown 16 0x001a 0x001e
(5 times)
Canon Camera Info Unknown 16 0x001f
113
Canon Camera Info Unknown 16 0x0020
0
Canon Camera Info Unknown 16 0x0021
0
White Balance
Auto
File — basic information derived from the file.
File Type
JPEG
MIME Type
image/jpeg
Exif Byte Order
Little-endian (Intel, II)
Encoding Process
Baseline DCT, Huffman coding
Bits Per Sample
8
Color Components
3
File Size
2.7 MB
Image Size
2,272 × 1,704
Y Cb Cr Sub Sampling
YCbCr4:2:2 (2 1)
Composite
This block of data is computed based upon other items. Some of it may be wildly incorrect, especially if the image has been resized.
Aperture
4.00
Drive Mode
Single-frame Shooting
ISO
50
Lens
7.2 - 28.8 mm
Scale Factor To 35 mm Equivalent
4.9
Shooting Mode
Full auto
Shutter Speed
1/800
Thumbnail Image
(6,033 bytes binary data)
<a class='quiet' href='http: en.wikipedia.org="" wiki="" circle_of_confusion'="">Circle Of Confusion</a class='quiet' href='http:>
0.006 mm
Field Of View
54.5 deg
Focal Length
7.2 mm (35 mm equivalent: 35.0 mm)
<a class='quiet' href='http: en.wikipedia.org="" wiki="" hyperfocal_distance'="">Hyperfocal Distance</a class='quiet' href='http:>
2.09 m
Lens
7.2 - 28.8 mm (35 mm equivalent: 35.0 - 140.2 mm)
Lens ID
Unknown 7-28mm
Light Value
14.6

This application uses Phil Harvey's most excellent Image::ExifTool library, version 9.70. Histograms created with ImageMagick
Jeffrey last modifed this viewer on Sep 5, 2014.
 
 
 
 
MOŻE GDZIE INDZIEJ ALE NA PEWNO
Drukuj
E-mail
 
Zaraz po 10 kwietnia, pierwsze moje wrażenia z oglądanych filmowych reportaży z Siewiernego: tu i tam widać duże szczątki samolotu i całkowicie pustą przestrzeń pomiędzy nimi. Żadnych niedużych fragmentów rozbitej maszyny, szczątków, żadnych przedmiotów należących do pasażerów. Jakiegoś prozrzucanego bagażu osobistego. A przede wszystkim żadnych zwłok. Żadnych porozrzucanych ubrań. To budziło ogromne zdziwienie. Zwłoki mogły być już usunięte, ale cała reszta? Wrażenie, że to nie są zdjęcia zaraz po rozbiciu się Tupolewa. Mówiłem sobie: przecież w kabinie było 120 foteli z jakiegoś lekkiego metalu, nic nie widać, ani całych, ani porozbijanych. Ta pustka… Nie wyglądało to zgoła na uchwycenie sytuacji zaraz po wypadku. 
Potem, w toku nadchodzących reportaży, ciała pasażerów pojawiały się nagle, nie wiadomo, gdzie znalezione, wręcz tajemniczo. Nikt nie zmarł przed chwilą i nie dogorywał. Żadnych zdjęć „rumowiska” wypadku, nawet z oddalenia. Nie wyjmowano ciał z jakiegoś kłębowiska korpusu samolotu. Żadnych ujęć z akcji ratowniczej. Nie wiadomo nawet, jaki obszar zalegały ciała. Nie wiadomo, skąd „postronni” Rosjanie wzięli wiedzę, w formie  powtarzającego się zdania „Wsie pogibli”… Kto zdecydował się to nadać, lub się na to ośmielił. Bo musiało to pochodzić z jakiegoś jednego źródła.
A jeśli masakra nastąpiła nie na Siewiernym?
Wyobrażam to sobie różnie, czasem tak: zmuszono lub zachęcono samolot do wylądowania na innym lotnisku czy awaryjnie, na płaskim, chronionym terenie („zaprietnaja zona”).Podjechały samochody ze zbiornikami gazu. W zaskoczeniu wprowadzono końcówki rur do kabiny. Zaczął działać gaz. Potem mogło to zapewnić w ciągu dosłownie kilku minut uzyskanie telefonu satelitarnego, kodów telefonów przy wojskowych, telefonów komórkowych (na ogół nie uszkodzonych i czasem zalogowanych do sieci lokalnej – w przerwie między lądowaniem a wprowadzeniem np. gazu). Następnie saperzy przeszli we wnętrzu kabiny i rozmieścili bomby. Po wyniesieniu materiałów strategicznych one dokonały masakry. Bo jednak nie sądzę, by okaleczano osobę po osobie. Jeśli żyjących jeszcze – dobito, to nie bronią palną, ta była całkowicie wyłączona, lecz jakimiś łomami, tak jak zabijano kiedyś w Winnicy. Ochotników psychopatów w oddziałach specjalnych jest zawsze  dosyć. 
Miejsce lądowania i egzekucji mogło się znajdować nawet w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Tam wybuch w samolocie mógłby być całkowicie kontrolowany. Ocaleni nie mogliby nawet próbować ucieczki z miejsca „wypadku”. A taką wersję wprowadza właśnie film 1,24 min. Ta możliwa fałszywka ocierająca się niby prawie o oskarżenie (ale proszę to udowodnić!...) miałaby na celu potwierdzenie Siewiernego jako miejsce rozbicia się maszyny. Strzały, niby dobijanie, trudno to udowodnić, łatwo zanegować. Im więcej niepełnych dowodów na katastrofę tuż przed pasem na Siewiernym, tym bardziej stanowiłyby one „maskirowkę”! Pozory zbrodni, na podstawie których jednak nie da się nic udowodnić! Nie dopuszczono lekarzy i ratowników polskich, a przede wszystkim świadków, do ujrzenia akcji ratowniczej, bo jej w tym miejscu nie było!
Jednocześnie, prócz mętnych dowodów poszlakowych zbrodni na Siewiernym, nie ma ani jednego dowodu materialnego na inne, może rzeczywiste miejsce egzekucji. Szczątki wraku mogły być uzupełniane o szczątki prawdziwe, dowiezione przez wielkie helikoptery. W każdym razie zbrodni tej nie można byłoby dokonać w innym miejscu bez tej tu maskirowki! Znamy to z wielu zamachów, że kieruje się uwagę na inne miejsce niż to, w którym operuje rzeczywisty zamachowiec. Tak najprawdopodobniej było z zamachem na prezydenta  Kennedyego: składnica księgarska była „maskirowką”, strzelano spoza zarośli na wzniesieniu. Nie ustalono torów kul, bo Kennedy i ranni w chwili otwarcia ognia zmieniali swoją pozycję. 
Teorie i dowody o rodzaju bomb użytych wobec Tupolewa na Siewiernym są może prawdziwe, ale mogą się odnosić do tych samych bomb użytych wobec Tupolewa w innym miejscu. I jak już raz napisałem, tylko to inne miejsce mogło zagwarantować bezbłędność operacji. Zniknięcie kokpitu staje się całkowicie wytłumaczone – mógł to być kokpit innego Tupolewa (w prawdziwym nie dało by się tak łatwo „ustawić” aparatury pomiarowej). Zaś jeśli to był prawdziwy kokpit prezydenckiego Tupolewa – musiał zniknąć, by nie świadczył (aparatura) o ostatniej fazie lotu.  Czarne skrzynki mogły być fałszowane w względnym spokoju laboratoryjnym, choć może i w pewnym pośpiechu (trzeba je było szybko podrzucić). Podrzucenie ich byłoby łatwiejsze niż podrzucanie ciał. Bo przecież nie ma ani jednego zdjęcia, gdzie ciała leżałyby obok szczątków samolotu lub w nim uwięzione. A przecież dzisiaj ratownicy mają kamery w ekipie. Tak jakby cała akcja odnajdywania ofiar była tajna! Bo i była tajna… 
Cały późniejszy wysiłek śledczych urzędowych i śledczych nie-urzędowych-internautów szedł w kierunku uzasadnienia logiki zdarzeń w posiadanych, celowo mętnych danych. Do dzisiaj rozważa się czas rozbicia się Tupolewa. 
Nie znam katastrof lotniczych na lądzie (nie nad oceanem) i w pobliżu miejsc zamieszkałych, gdzie byłyby wątpliwości co do godziny i minuty uderzenia samolotu w ziemię. Czas przeniesienia elementów z miejsca prawdziwego zamachu (przede wszystkim zwłok) na miejsce maskirowki na Siewiernym, zmieszczenie tego w określonym czasie – to byłby chyba jeden z najtrudniejszych elementów do wykonania przez zamachowców. Po co to wszystko? Pozorne umieszczenie katastrofy (a więc i zamachu) na Siewiernym, gdzie nic się nie działo, wikłałby działania śledcze związane z tym miejscem w logiczne wysiłki i oczywisty brak jakichś niezbitych dowodów zamachu. 
A ogromna ilość umundurowanych agentów, którzy otoczyli miejsce katastrofy? Sugeruje się, że byli na miejscu ze względu na planowany zamach. Ale równie dobrze ich zadaniem na terenie strzeżonym było pogłębienie wrażenia, że tutaj coś się stało, a oni muszą to ukrywać. Może ukrywali fakt, że tutaj niczego w istocie nie było? Dopuszczam wersję, że ci mundurowi nie musieliby 10 kwietnia zdawać sobie sprawę  z osłonowej roli „maskirowki”, jaką odgrywali, by odwrócić uwagę od innego mejsca zbrodni. 
>>>: …

Stworzono więc szereg gmatwających się poszlak, z których żadna, jak widzimy, nie prowadzi do dowodu popełnionej zbrodni. Te wszystkie niby-dowody, z których niczego nie można wysnuć, kierując wyłączną i całkowitą uwagę na teren obok pasa startowego na Siewiernym – prowadziłyby do odwrócenia uwagi od rzeczywistego miejsca zbrodni. Jednocześnie sugerowałoby się odwagę badań, potwierdzających tu zbrodnię. Wychodząc od okoliczności katastrofy-zamachu na Siewiernym, jeśli (gdyby) to tam nie miało miejsca, można prowadzić śledztwo na jałowym biegu nawet przez dziesięć lat.  Oczywiście, jeśli istotnie zamach miałby miejsce gdzie indziej.
Dlatego takie ważne jest wskazywanie na brak takich elementów, które powinny się odnajdywać po katastrofie na Siewiernym. Wziąłem pod uwagę ilość foteli w samolocie (około stu dwudziestu), których szczątki powinny zalegać teren katastrofy. Lekkość ich budowy powinna je raczej chronić przed totalnym zniszczeniem, a nie znaleziono bodaj ani jednego autentycznego fotela z Tupolewa. Nigdy nie rozpoznano kawałków wewnętrznego wystroju kabiny salonu czy pasażerskiej. Powinny przecież zalegać jakieś strzępy. Dodajmy wypowiedzi świadków naocznych, niby potwierdzających autentyczność katastrofy, a mających tylko wartość konfabulacji. Nie sądzę zresztą, żeby którykolwiek ze świadków prowincjonalnego miasta Smoleńska miał odwagę zaprzeczyć czemukolwiek z oficjalnych wersji. Pamiętam, kiedyś w Gniezdowie, obok katyńskiego lasu, rozmowę ze starym świadkiem przywożenia oficerów polskich na stację w Gniezdowie. Jego początkowe milczenie córka skwitowała niby żartem, że boi się, jeśli powie coś nie tak, to go wywiozą na Biełomor-Kanał. Sądzę, że wobec takiej masakry, jak katastrofa polskiego prezydenckiego samolotu, świadkowie, licząc się z przesłuchaniami, mogli tylko potwierdzać oficjalne wersje, lub – jeśli byli wcześniej przygotowani – coś tam niby prawdziwego sobie przypominać. 
Za  uznaniem tej „maskirowki” za coś rzeczywistego mogą przemawiać także względy psychologiczne u tych, którzy będąc prawie na miejscu zdarzenia, przeżywali tę „maskirowkę” jako realność, i u tych, co dowiadywali się o faktach „maskirowki” podawanych jako rzeczywiste. Łatwo dziennikarzom czegoś nie opisać, ale bardzo trudno chcieć się narazić na opis według hipotezy innego zgoła, niż będący w obiegu,  scenariusza tragedii. Takie ciążenie może trwać i trwać, nawet latami. Tak przecież było w wypadku zamachu na generała Sikorskiego. Pamiętajmy, że od pewnej chwili prawdziwość scenariusza „maskirowki” jako nie „maskirowki”, lecz faktu, potwierdzały  prawdziwe zwłoki. Tak jak w kryminalnej powieści: sprawca przenosi zwłoki do innego mieszkania, chaos powywracanych mebli będzie świadczył, że tutaj zabito ofiarę, która się broniła. Po polsku można to nazwać aranżacją, po rosyjsku to „maskirowka”. Czy świadkowie mogli wiedzieć, co się naprawdę działo za zasłoną gęstej mgły, która na domiar była określona jako jeden z powodów katastrofy? 
Napiszę dla porządku tego tekstu, że ja pierwszy zabrałem głos jeszcze w kwietniu 2010 roku, postulując powołanie międzynarodowej komisji dla zbadania smoleńskiej tragedii. Nie zrobiono tego. Więc przypomnę jeszcze, że sprawstwo zbrodni katyńskiej udowodnili w Smoleńsku Niemcy w kwietniu roku 1943, powołując międzynarodową komisję lekarzy patologów do zbadania zwłok w katyńskich mogiłach. Dodam, że w ogłoszonym wkrótce urzędowym dokumencie niemieckim na temat orzeczeń tej komisji – nie było ani jednego kłamstwa! Natomiast ogłoszony później rosyjski komunikat o Katyniu, podpisany przez samego akademika Burdenkę, zawieral same kłamstwa… Ale Niemcy nie powołali jednak międzynarodowej komisji do zbadania warunków panujących w Konzentrationslager Auschwitz. 
Starożytni Rzymianie mówili, że od historii można się wiele nauczyć: Historia magistra vitae!
Jacek Trznadel
 
>>> : http://hackjvc.livejournal.com/696033.html
"Н-Новгород: ненавидим всех тех, кто не в жопе!"
"Н-Новгород: ненавидим всех тех, кто не в жопе!"
Катынь-2 Начинаем поиски!
jvc hack region free
December 23rd, 2013

Итак, берем сие фото! Видим на нем гробы и ... чьи то останки.

Мое видение снимка: Мужик слева на удалении фотографирует расчлененку, чей то труп. Вероятно в руках у него как раз искомыйNikon Coolpix L20. Помогает ему сидящий на корточках. Он расставил руки в резиновых перчатках, боится испачкаться. И ногой, брезгливо, поворачивает тело. Дело происходит на следующий после аварии день. Вся сцена заснята на Canon EOS 400D. Приличная техника. Вряд ли фотографирует журналист. Ведь их к месту катастрофы не пускали. EOS 400D обладает серийным номером. Можно найти остальные снимки сработанные на этот агрегат. Еще выяснить у поляков, где они взяли фото и существует ли полная версия оного?

ФОТО выполнено на классную машинку: Canon EOS 400D
EXIF сохранилась.
Информация по снимку
2010:04:11 11:45:37
Оригинальное имя файла: IMG_0822.JPG
Image Number: 96 КАК? ВСЕГО 96 СНИМКОВ?!
Original Document ID: 0C2BBA3E9D3EF84A722E8D64FC126961
И, разумеется, серийный номер камеры!
Serial Number: 1430832479
Копия фото в моем журнале)

А искать, например, украденную цифровую камеру можно здесь:
http://www.stolencamerafinder.com
Просто загрузив на сайт фотографию сделанную камерой!
ИЛИ ТУТ:
http://cameratrace.com/trace
Увы, ничего не найдено. Народ говорит - сайты для поиска скверные.
Далее. Всего 96 срабатываний затвора?
Камеру купили, пофоткали, и тут же выкинули?
Разобрался, ответ вставил под кат.
Теперь задача как дважды-два - найти камеру по снимкам, которые она оставила в И-нет!)

Проверьте!
Какой на вашей камере серийный номер?

P.S. Фото подписано.
Publicising shocking photos made Radoslaw Sikorski to do the work he is paid for
(photo Anita Gargas/Misja Specjalna)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Anita_Gargas
[Польский журналист, вела программу "Специальное Расследование"]
Это снимки из ее расследования.
Как сообщают польские издания, фотографии куплены у анонимных российских источников.
Еще материал из польских СМИ:
Canon PowerShot G3 2010:04:14 08:42:37
v:shapes="_x0000_i1033">
В блоге уже постил! Как и фото отснятое до катастрофы. Якобы.
Где мы наблюдаем 13 гробов. Увы. Canon PowerShot G3 не имеет серийного номера.
Спешите видеть!
Canon PowerShot G3 2010:04:11 12:50:23
 
 
January 5th, 7:37

Вылет в Смоленск, президента Польши Качиньского, состоявшийся 10 апреля 2010 года, оформлен на отечественный сверх-секретный фотоаппарат из недр ФСБ марки ZENIT.
Сработанный компанией BlackBerry aka "Research In Motion"!
Вашему вниманию предлагается несколько одинаковых фотографии из разных источников.
Сверяем точное время и модель фотоаппарата.

img30.otofotki.pl

 alt="al755_10" title="al755_10" v:shapes="_x0000_i1034">
Информация
1,200 × 1,600
Research In Motion ZENIT
Software: GIMP 2.6.11
2010:04:10 06:18:40

img30.otofotki.pl

Информация
768 × 1,024
Research In Motion BlackBerry 8520
Software: Rim Exif Version1.00a
2010:04:10 07:08:30

pomniksmolensk.pl

Информация
1,200 × 1,600
Research In Motion BlackBerry 8520
Software: GIMP 2.6.11
2010:04:10 07:08:30

s2.ifotos.pl
-
Информация
768 × 1,024
Research In Motion BlackBerry 8520
Software: Rim Exif Version1.00a
2010:04:10 06:08:30
В ОБСУЖДЕНИИ на польском форуме народ очень поражается, откуда появилась фотография с временем съемки 06:08:30ЗДЕСЬ.
СРАВНИВАЕТ: [Результат] [Копия в моем ЖЖ]
Можно утверждать, только эта фотография неверна, однако же мы наблюдаем аналогичную у которой время тоже сдвинуто: 06:18:40 и камера: ZENIT.
Предположим, время специально корректировали, сначала сделали 06:18:40, затем на один час позже "условно правильного"=06:08:30, то есть: 07:08:30.
Сопоставляя остальные фото и принимая во внимание официальное время вылета, остановимся все же на 06:08:30.

ВЫВОД: Нет никакой секретной камеры ZENIT. Фотографии выполнены, вероятно, на BlackBerry 8520. Существуют еще несколько снимков отлета на этот агрегат.
А время? Предположительно 06:08:30 либо 07:08:30. Кто-то на час сдвинул.
Максимальное разрешение камеры BlackBerry 8520: 1600x1200

Кстати, фото с сайта pomniksmolensk.pl здорово порезано:
ФОТОГРАФИЯ
Research In Motion BlackBerry 8520
2010:04:09 22:16:19
Сделано, якобы, 9-ого числа, ночью, а на снимке - светло.


 
 

Погода Варшава 10 Апреля 2010
Солнце взошло в 5:50 AM по местному времени. Можно сравнить с таким снимком:

Время летнее: 2010:04:10 07:26:22
Похоже самолет на взлетной дорожке.
По данным газеты, вылет президентского Ту-154 был запланирован на 6:30 утра. В итоге самолет покинул польскую столицу около 7:30.
В день катастрофы в 5 утра из Варшавы в Смоленск вылетел Як-40 с группой польских журналистов.

Реальная обсуждаемая фотография сделана в 06:08:30?! Предположительно!)
Источник "правильного" снимка: Ludzie pana Prezydenta


А здесь фейковое время, тоже предположительно! Настоящее на час раньше.
2010:04:10 07:10:12
 
W poszukiwaniu zaginionych ???
 
 
Jeffrey's Exif Viewer
From Web
From File
 
Image URL:      
Basic Image Information
Target image:
Camera:
Sony Ericsson W810i
Exposure:
Auto exposure, 1/1,600 sec, f/2.8, ISO 80
Flash:
Off, Did not fire
Date:
April 11, 2010   1:29:38PM (timezone not specified)
(4 years, 6 months, 11 days, 12 hours, 46 minutes, 36 seconds ago, assuming image timezone of US Pacific)
File:
1,200 × 1,600 JPEG (1.9 megapixels)   
Color Encoding:
WARNING: No color-space metadata and no embedded color profile:Windows and Mac browsers and apps treat colors randomly.
Images for the web are most widely viewable when in the sRGB color space and with an embedded color profile. See my Introduction to Digital-Image Color Spaces for more information.
Apply other tools to this image via ImgOps.com
 
    Extracted 160 × 120 6.1-kilobyte “Composite:ThumbnailImage” JPG
Displayed here at 200% (1/25 the area of the original) 
Click image to isolate; click this text to show histogram
 
    Main image displayed here at 28% width (1/13 the area of the original) 
Click image to isolate; click this text to show histogram


Here's the full data:
EXIF — this group of metadata is encoded in 6,976 bytes (6.8k)
Exif Image Size
1,600 × 1,200
Make
Sony Ericsson
Camera Model Name
W810i
Orientation
Unknown (0)
Software
Picasa 3.0
Modify Date
2010:04:11 13:29:38
4 years, 6 months, 11 days, 12 hours, 46 minutes, 36 seconds ago
Y Cb Cr Positioning
Co-sited
Exposure Time
1/1600
F Number
2.80
ISO
80
Exif Version
0220
Date/Time Original
2010:04:11 13:29:38
4 years, 6 months, 11 days, 12 hours, 46 minutes, 36 seconds ago
Create Date
2010:04:11 13:29:38
4 years, 6 months, 11 days, 12 hours, 46 minutes, 36 seconds ago
Components Configuration
Y, Cb, Cr, -
Exposure Compensation
0
Metering Mode
Center-weighted average
Light Source
Unknown
Flash
Off, Did not fire
Flashpix Version
0100
Color Space
Uncalibrated
Interoperability Index
R98 - DCF basic file (sRGB)
Interoperability Version
0100
Custom Rendered
Normal
Exposure Mode
Auto
White Balance
Auto
Digital Zoom Ratio
0
Scene Capture Type
Standard
Subject Distance Range
Distant
Image Unique ID
1ab7682e97fc7d7d7d253af074f80244
Compression
JPEG (old-style)
Resolution
72 pixels/inch
Thumbnail Length
6,262
IPTC
By-line
Picasa 3.0
JFIF
JFIF Version
1.01
Resolution
96 pixels/inch
File — basic information derived from the file.
File Type
JPEG
MIME Type
image/jpeg
Exif Byte Order
Little-endian (Intel, II)
Current IPTC Digest
b340aa5851e62684be363b9bcb59eb4b
Encoding Process
Baseline DCT, Huffman coding
Bits Per Sample
8
Color Components
3
File Size
520 kB
Image Size
1,600 × 1,200
Y Cb Cr Sub Sampling
YCbCr4:2:0 (2 2)
Composite
This block of data is computed based upon other items. Some of it may be wildly incorrect, especially if the image has been resized.
Aperture
2.80
Shutter Speed
1/1600
Thumbnail Image
(6,262 bytes binary data)
Light Value
13.9

This application uses Phil Harvey's most excellent Image::ExifTool library, version 9.70. Histograms created with ImageMagick
Jeffrey last modifed this viewer on Sep 5, 2014.


[Под катом ссылки - где выложена спорная фотография.]
Read more...
 )
 
I tak z dnia 11 kwietnia z godziny
 
Date:
April 11, 2010   1:29:38PM (timezone not specified)
(4 years, 6 months, 11 days, 12 hours, 46 minutes, 36 seconds ago, assuming image timezone of US Pacific)
 
Wracamy w zamkniętej czasoprzestrzeni wstęgi mobiusa do:
 
Date/Time Original
2010:04:09 12:29:36
4 years, 6 months, 13 days, 13 hours, 42 minutes, 57 seconds ago
Create Date
2010:04:09 12:29:36
4 years, 6 months, 13 days, 13 hours, 42 minutes, 57 seconds ago
 
 
 
WNIOSKI KOŃCOWE
 
Mitologia smoleńska rozwiją się w sposób z góry zaplanowany przez możnych tego Świata nie tylko pachołków Moskwy … ale i innych wtajemniczonych.
 
 
 
 
Ilustracja na okładkę "Vademecum Maturzysty - Matematyka".
Również director's cut - w wersji do druku wymieniłem psa na mniej strasznego i zmieniłem kadr na zdecydowanie poziomy.
 
 
 
 
 
 
Cel wspólnej DROGI to:
* ZIEMIA OBIECANA.

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka