Rozmowy o „pikusiu” psa Cioska, który przeszedł do HISTORII ?
Okruchy HISTORII i oblicze człowieczeństwa
Biskup łowicki Alojzy Orszulik
Juliusz SłowackiBeniowskiDalsze pieśni
……………..
Dopóki ludzie w nowych ducha siłach
Nie znajdą w sobie rycerstwa i śpiewu:
Dopóty ja mam prawo na mogiłach
Stanąć i śpiewać — srogi — lecz bez gniewu.
Bo wiem, jak trudno ruch obudzić w bryłach
I kazać w niebo iść ściętemu drzewu
I z tęczami się połączyć na niebie,
Ja, co nie mogłem wskrzesić — nawet siebie!
Dlatego w dawnych ludziach złotą wiarę
I złote serca miłuję nad własne.
Dalej więc! — mówcie mi znów serca stare, —
Usta umarłe dziś, lecz w oczach krasne!
Odwińcie srebrną trumienną czamarę[33],
Pokażcie mi się duchy… żywe — jasne,
Ubrane w tęcze, gwiazdy i miesiące,
Na urok pieśni — z nieba zlatujące!…
Fragmenty poematu „BENIOWSKI" Juliusza Słowackiego w wykonaniu studentów WSKSiM w Toruniu
www.youtube.com/watch?v=TPzgTDxcPeA
14 cze 2013 - Przesłany przez: Dorota Libuszowska
Tekst przygotowany w ramach warsztatów aktorskich Pani Doroty Zięciowskiej i Pana Zbigniewa Kalety.
Psu „Pikusiowi”i jego włascicielowi Ministrowi Stanisławowi Cioskowi; który dobrze przeżył wespół-zespół terapię polityczną 1987-1991 ze Wschodu na Zachód, dzięki takim ludziom i kapłanom jak niżej: dedykuję Utwór Wieszcza Narodowego Juliusza Słowackiego Beniowski - "dalsze piesni".
Piesń VI Księga III
Tak było na początku
Jak doszło do Pielgrzymki Jana Pawla II w 1979 roku cz. 1
Przesłany 9 kwi 2010
ks. bp Alojzy Orszulik opowiada o kulisach przygotowań do pierwszej Pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny część 1
a później:
Trzeba być CZŁOWIEKIEM !, niestety tak było też później
FiM – Hieny na plebanii
Gdy umiera ksiądz, na plebanii pojawiają się hieny. Najczęściej w sutannach, niekiedy nawet biskupich. Niby interesują się stanem zdrowia nieboraka, ale tak naprawdę chodzi im tylko o pieniądze. Rekwirują książeczki oszczędnościowe, pieniądze z kościelnej kasy i najcenniejsze przedmioty. Bywa tak, że gdy ksiądz rozstanie się z tym światem, nie ma go za co pochować.
– Na kilka dni przed śmiercią syna w skierniewickim szpitalu, niespodziewanie na plebanii w Bolimowie pojawił się sam biskup łowickiAlojzy Orszulik – wspomina ze łzami w oczach Wanda Mazgajska, matka zmarłego proboszcza ks. Waldemara (na zdjęciu). – Kazał mi się natychmiast wynosić z plebanii, gdzie mieszkałam. Zamiast stanem zdrowia syna, interesował się tylko pieniędzmi. Serce mi się rozrywało z bólu. Cóż miałam robić? Dobrze, że miałam gdzie się wynieść.
– Któregoś dnia zobaczyłam biskupa Orszulika. Rozpoznałam go natychmiast, choć był po „cywilnemu” – wspomina jedna z pielęgniarek skierniewickiego szpitala. – Wszedł do księdza Waldemara, przez moment popatrzył na niego i wyszedł. „Ile mu jeszcze pozostało życia?” – zapytał beznamiętnie. Byłam zdumiona i zszokowana zachowaniem biskupa.
Ksiądz Waldemar Mazgajski zmarł po kilku dniach. Jeszcze 28 lipca ubiegłego roku odprawił ostatnią mszę i poświęcił strażacki samochód. Wkrótce znalazł się w szpitalu. 31 sierpnia uległ rakowi. Kilka dni później odbył się pogrzeb kapłana. Mszę żałobną koncelebrował bp Józef Zawitkowski, prawa ręka Orszulika. W kondukcie żałobnym obok setek parafian podążało 150 księży. Nie było wśród nich tego najważniejszego – biskupa Orszulika. Rodzina zmarłego nie życzyła sobie, by pojawił się on na pogrzebie.
– Takiego pogrzebu Bolimów jeszcze nie widział – wspomina pani Aniela, mieszkanka tej wsi. – To był kochany ksiądz, niezwykle pracowity i dobry dla ludzi, jednocześnie wspaniały gospodarz i kapłan. Takiego księdza nigdy nie mieliśmy i chyba długo mieć nie będziemy.
Święty z Bolimowa
Ksiądz Mazgajski pojawił się tu w 1999 roku. Jako wikary pracował wcześniej w Bedlnie, Krośniewicach, Konstancinie i Jesionce; w Grochowie był już proboszczem. Niemal wszędzie pozostawił po sobie wdzięczną pamięć ludzi.
– Gdy pojawił się u nas, powiedział znamienne słowa: „Przyszedłem tu nie dla władzy i zaszczytów, ale dla ludzi” – wspomina jedna z parafianek. – Nie wstydził się pracy. Brał do ręki młotek, łopatę czy pędzel. Na krótko przed śmiercią pomalował drzwi kościoła św. Anny.
– Był u nas zaledwie trzy lata, ale zdążył dokonać cudu. Choć w Bolimowie są dwa kościoły i przez dłuższy czas nie miał nikogo do pomocy – wspomina pani Wanda – zdołał wyremontować obydwie świątynie. Wytynkował zaniedbany kościół św. Anny, ułożył w nim piękną posadzkę, zainstalował wspaniały zegar. Zadbał też o cmentarz, co nie zdarzało się jego poprzednikom. Pomagał również ludziom biednym, dla których miał zawsze parę groszy, trochę żywności.
– Gdy zabrakło pieniędzy na posadzkę – opowiada jeden z mieszkańców Bolimowa – pożyczył je od swojej matki, byle tylko zakończyć remont świątyni. Nawet gdy był już ciężko chory, nie oszczędzał się i pomagał przy remontach obu kościołów. „Nie mam odwagi mówić o Waldku. Dla mnie odszedł święty” – tak żegnał go w kościele św. Trójcy w Bolimowie bp Zawitkowski.
Serce matki
Pani Wanda nie może spokojnie mówić o swoim synu. Choć od pogrzebu minęło już kilka miesięcy, bezustannie płacze i spogląda na kilka fotografii ks. Waldemara. Po wizycie bp. Orszulika zbolałej kobiecie nie pozostało nic innego jak opuścić plebanię, w której mieszkała i pracowała przez ostatnie lata. Przeniosła się do nędznej chałupinki w Czerwonej Niwie, którą opuściła dla syna. Chałupa wymagała generalnego remontu. Nie miała do tego głowy. Na szczęście wójt Bolimowa Andrzej Jagura przysłał ludzi i błyskawicznie doprowadzili wodę, a inni dobrzy ludzie pamiętający wciąż o księdzu Waldemarze zadbali o lekarstwa dla samotnej kobiety.
Pani Wanda nie może mówić spokojnie o biskupie łowickim. Czuje do niego ogromny żal. Dlatego po śmierci syna powiedziała, że nie życzy sobie, by za trumną pojawił się Orszulik, bo z bólu może jej pęknąć serce.
– To zwierzę, a nie człowiek – tak o biskupie Orszuliku mówi pani Zdzisława, mieszkanka Bolimowa – Jestem osobą wierzącą, ale nie życzę sobie oglądać kiedykolwiek takiego kapłana.
Zamiast epilogu
Mieszkańcy Bolimowa wciąż pamiętają o swoim wspaniałym kapłanie. W kruchcie kościoła św. Anny wisi zdjęcie zmarłego proboszcza i niewielka karteczka: „Ks. Waldemar Mazgajski, proboszcz parafii Bolimów, 29 VI 1999 – 31 VIII 2002”. Ktoś dopisał niżej: „Święci są wśród nas”.
[2003] FaktyiMity.pl Nr 6(153)/2003
Pikusiowi nie przychodziło do glowy, że jednych się wybiera a drugich się nie wybiera.
Rozmowy o „pikusiu” psa Cioska, który przeszedł do HISTORII ?
Maj 1989 ... i 20 lat potem
Ksiądz Alojzy Orszulik i Adam Michnik o Pikusiu
Tekst z 30/01/2010 Ostatnia aktualizacja 30/01/2010 17:06 TU
(Foto:Wikipedia)
Rozmowy Okrągłego Stołu, w wyniku których rozpoczęła się transformacja ustrojowa PRL, i które doprowadziły do pierwszych po wojnie częściowo wolnych wyborów, rozpoczęły się 6 lutego 1989. Partia komunistyczna i związek zawodowy Solidarność, działający wtedy w konspiracji, zawarli historyczne porozumienie, które otworzyło wrota do wolności i rozpoczęło wielką, bezkrwawą rewolucję w Europie
Środkowej. Umowa Okrągłego Stołu podpisana została 5 kwietnia 1989 roku. Siedem miesięcy potem upadł mur berliński.
Bp Alojzy Orszulik
(Foto: Marek Kudelski)
19 maja 1989 roku opowiadali o nich w Centrum Dialogu Ojców Pallotynów i potem na naszej antenie dwaj ich uczestnicy: Ksiądz Alojzy Orszulik, który reprezentował Kościół i Adam Michnik, jeden z głównych organizatorów nielegalnej, demokratycznej opozycji w PRL, późniejszy redaktor naczelny "Gazety Wyborczej":
"Wybory polegają na tym, że jednych się wybiera, a drugich się nie wybiera"
29/01/2010
Adam Michnik
5 kwietnia 2009 roku, dokładnie w 20 lat po podpisaniu porozumień Okrągłego Stołu, to historyczne wydarzenie i jego konsekwencje wspominali dla nas Adam Michnik oraz historyk Karol Modzelewski.
Rozmawiamy z Adamem Michnikiem:
Adam Michnik
08/04/2009
Karol Modzelewski w obradach Okrągłego Stołu bezpośrednio nie uczestniczył. W 1989 roku wykonał jednak na jego potrzeby pewną - jak mówi - usługę:
Karol Modzelewski
© PAN
Karol Modzelewski
08/04/2009
Jak to Masoni już w roku 1983 uzyskują audiencję prywatną u Ojca Swiętego Jana Pawla II cytując wieszcza Narodowego Juliusza Słowackiego Beniowski.
Szukając tego fragmentu znalazlem też inne wybitne dokonania tego Artysty - wiadomo między Sacrum a Profanum tam jest miejsce dla Artystów?.
RFI na audiencji u Jana Pawła II
Tekst z 31/01/2010 Ostatnia aktualizacja 31/01/2010 14:58 TU
W niedzielę 16 stycznia 1983 z okazji wręczenia Papieżowi Janowi Pawłowi II płyty poświęconej św.Ojcu Maksymilianowi Kolbemu po jego kanonizacji, szef sekcji polskiej RFI, Kazimierz Piekarec, przyjęty został na audiencji w Watykanie.
W skład grupy pielgrzymów, przyjętych wówczas przez Jana Pawła II, wchodzili autorzy płyty: Ryszard Helwing, Dominique Le Corre, Mirosława Barszcz, Czesław Paszkowski, Stanisław Syrewicz, Bernard Szczerb oraz jej wykonawcy: Andrzej Glegolski, Ewa Górecka- Norska, Krzysztof Grochowski, Daniel Olbrychski i Andrzej Seweryn.
Kazmierz Piekarec relacjonował:
"Będziemy pamiętać" (Jan Paweł II, Watykan, 16.01.1983)
31/01/2010
Na zakończenie audiencji Jan Paweł II mógł wysłuchać recytacji poematów Juliusza Słowackiego w wykonaniu dwóch wybitnych polskich aktorów.
Daniel Olbrychski odczytał fragment "Beniowskiego":
Recytuje Daniel Olbrychski
31/01/2010
Andrzej Seweryn przedstawił fragment "Uspokojenia":
Recytuje Andrzej Seweryn
I tylko jedno się liczy: JEST NAZWISKO- KASA ,KASA NADE WSZYSTKO
[ „I jeszcze jedna recepta: nie radzę – czytać – w pojedynkę, najlepiej z żoną. Może być w niedużym gronie przyjaciół, na przyjęciu, jeden lub trzy kieliszki nie zaszkodzą. Aha, wyłączyć telewizor, to jest rzeczą lepszą, bo politycy tak bardzo już pieprzą.
Przed dziećmi tę książeczkę zamknąć radzę.
Choć się na nic to zda. I tak ją znajdą, gdy im będzie można.
„Te chwasty polskie macie dziś sprzed laty, ja chwasty kocham tak samo jak kwiaty”...]
Daniel Olbrychski
Dokąd zmierzasz Polsko?