Z książki Iana Baxtera. Aresztowanie Hoessa w marcu 1946 przez żandarmerię brytyjską. Może zdziwić niezwykła brutalność działań Brytyjczyków, zwykle z góry przypisywana NKWD czy bezpiece krajów komunistycznych. Tymczasem…. Hoess wyszedł też ledwie żywy z więzienia w Warszawie, dokąd został wkrótce odesłany. Skończył w Auschwitz.
Kilka dni po namierzeniu rodziny Hoessa.
Nocą 5 marca członkowie 92. Oddziału Żandarmerii Polowej: kapitan Victor Cross, sierżant BernardClarke i czterech innym żołnierzy aresztowali Hedwig. Oddzielono ją od dzieci i zamknięto w celi. Najstarsze dzieci przesłuchano, a młodszymi opiekował przeszkolony zespół. Hedwig przesłuchiwano pięć kolejnych dni. Wypytywano ją o miejsce pobytu jej męża, ale zawsze uparcie utrzymywała, że nie żyje. Chcąc, aby w końcu powiedziała prawdę, strażnicy postanowili ją oszukać. Funkcjonariusze zaaranżowali przetaczanie pociągu po linii kolejowej tuż za celąHedwig, czyniąc przy tym jak najwięcej hałasu. Kapitan Cross pisał:
„Powiadomiliśmy panią Hoss, że oczekujący na zewnątrz pociąg ma zabrać trzech synów [naprawdę miała tylko dwóch synów – Klausa iBurlinga] na Syberię, jeśli nie powie nam, gdzie jest jej mąż i jakich używa nazwisk. Dostała dwie minuty na pożegnanie się z synami albo na powiedzenie na tego, co chcieliśmy wiedzieć. Daliśmy jej jakieś dziesięć minut oraz papier i ołówek. Szczęśliwie nasze oszustwo zadziałało, napisała to, czego chcieliśmy i odesłaliśmy ją z synami do domu”.
Hedwig zdradziła miejsce pobytu swego męża o czwartej po południu w poniedziałek 11 marca 1946 r.; przyznała też, że Hoss odwiedził ją w ST Michaelisdonn. Powiedziała śledczym, że przebywa na farmie Petera Hansena w Gottrupel koło Flensburga i używa nazwiska FranzLang. Cały 92. Oddział Żandarmerii Polowej zebrał się niemal natychmiast i jej członkowie poczynili przygotowania do wyjazdu do Flensburga w celu chwytania komendanta. Po przybyciu na miejsce, wieczorem połączył się z oddziałami 93. i 318. Żandarmerii Polowej i już wspólnie zaplanowali akcie otoczenia farmy i zaskoczenia nazistowskiego uciekiniera.
O 11 wieczorem oddział wywiadu przyjechał do Gottrupel i otoczył farmę. Ciężarówki wiozące żołnierzy, lekarza wojskowego i kapitanaCrossa powoli posuwały się w kierunku farmy i otoczyły stajnię, używaną też jako rzeźnia. Po wyłamaniu frontowych drzwi żołnierze stanęli naprzeciw przestraszonego człowieka w piżamie, o wyglądzie wychudzonym i wynędzniałym, widocznie właśnie obudzonego hałasem. Lekarz wojskowy z 5. Pułku Królewskiej Artylerii Konnej 7. Dywizji Pancernej niezwłocznie rzucił się na niego i otworzył mu usta w poszukiwaniu ukrytej trucizny. Oddział otrzymał informację, że wszyscy funkcjonariusze Grupy Urzędów D otrzymali taką samą truciznę, jaką po złapaniu otruł się Himmler. Ale nieszczęśliwie dla Hossa dwie fiolki trucizny, które zawsze nosił przy sobie, dwa dni wcześniej się potłukły. Oszołomionego postawiono na baczność, a kapitan Cross domagał się od niego ujawnienia swojej tożsamości. „Franz Lang” – padła arogancka odpowiedź. Poproszono go ponownie, tym razem bardziej stanowczo o podanie prawdziwego nazwiska. Powtórzył, że nazywa sięFranz Lang, za co sierżant Ciarkę uderzył go cztery razy w twarz. Dopiero wtedy Hoss poddał się i podał prawdziwe nazwisko. Clarke ze złością wyciągnął go na jeden ze stołów rzeźniczych, gdzie zdarł z niego piżamę i wściekły bił go tak, że spadł na ziemię. Inny należący do oddziału żołnierz zaczął kopać Hoessa. Clarke relacjonował, że zadawane ciosy i wywołane nimi krzyki nie miały końca.
Obawiając się, że Hoss zostanie pobity na śmierć, kapitan Cross interweniował i kazał swoim ludziom przestać, bo inaczej będą mieli do czynienia ze zwłokami. Przesiąkniętego krwią i mocno potłuczonego Hossa postawiono na nogi, skuto, przykryto kocem, doprowadzono w kierunku oczekującego samochodu i zabrano z powrotem do kwatery Żandarmerii Polowej w Heine. Podczas podróży samochodem Ciarkę wlał w gardło Hossa sporo whisky. Pijany Hoss próbował spać, ale Ciarkę ciągle podnosił mu powieki i kazał mieć otwarte oczy.
Do Heide przybyli wcześnie rano. Hoessowi zabrano koc i kazano przejść do swojej celi nago po śniegu przez podwórze między barakami. Przez trzy dni regularnie go bito i pozbawiano snu. Wedługszeregowego Kena Jonesa z 5 Pułku Królewskiej Artylerii Konnej stacjonującej w Heine „przyprowadzono go do nas, gdy odmówił współpracy podczas przesłuchań.” Poza szeregowym Jonesem do celi odkomenderowano jeszcze dwóch żołnierzy, żeby „razem złamać go i skłonić do zeznań”. Dzień i noc otoczony był strażnikamiuzbrojonymi w trzonki do siekier. Mieli za zadanie nie pozwolić mu zasnąć, a gdyby okazywał jakiekolwiek oznaki zapadania w sen mieli szturchać go tymi trzonkami. Hoessowi zabieranemu na ćwiczenia gimnastyczne na śniegu pozwalano nosić tylko koszulę i jeansy. „Moje pierwsze przesłuchanie – pisał - odbywało się przy pomocy „bijących” dowodów”. Po wstępnym badaniu,przesłuchujący postanowili przedstawić raport w postaci protokołu napisanego pod dyktando Hossa. Miał być przez niego podpisany, czego świadkami miało być dwóch podoficerów oddziału, sierżanci Kudisch i Roberts. Podczas tego postępowania Hoessa nadal dręczono fizycznie i pojono alkoholem. Bito go jego własnym pejczem jeździeckim. Na pół przytomny i ledwie zdolny do otwarcia oczu po nieprzespaniu trzech nocy złożył zeznania i o 2.30 nad ranem w czwartek 14 marca podpisał ośmiostronicowe wyznania.(…)