Komentuj, obserwuj tematy,
Załóż profil w salon24.pl
Mój profil
Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
779
BLOG

MEGA KICZ od Urodzenia - Smoleńsk w reżyserii Antoniego Krauzego?!

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 1

"smoleńsk" w reżyserii Antoniego Krauzego - PUSZKA PANDORY ??? czy dobry DŻIN

 

http://www.cda.pl/video/15357348/Smerfy-Zlosliwy-dzin

 

1.                             Smerfy 07 - Złośliwy Dżin - YouTube

www.youtube.com/watch?v=m_EhdtL4LaU

image

 

 

http://wpolityce.pl/smolensk/233400-gdzie-jest-5-minut-z-nagrania-z-wiezy-smolenskiej-prokuratorzy-rozkladaja-rece-to-nie-my-je-zgubilismy-to-rosjanie-przyslali-taka-kopie

ntv.de/wSieci

Gdzie jest 5 minut z nagrania z wieży smoleńskiej? Prokuratorzy rozkładają ręce: To nie my je zgubiliśmy, to Rosjanie przysłali taką kopię…

opublikowano: 11 lutego · aktualizacja: 12 lutego

ntv.de/wSieci ntv.de/wSieci

To nie prokuratura „zgubiła pięć minut nagrania z wieży smoleńskiej”, ale Rosjanie, którzy przekazali stronie polskiej okrojone nagrania

— tłumaczą się przedstawiciele prokuratury wojskowej, którzy na łamach „Naszego Dziennika” odnoszą się do kwestii brakujących pięciu minutrozmów z tzw. wieży kontrolerów.

CZYTAJ WIĘCEJ: Gdzie się podziało ponad 5 minut rozmów z wieży w Smoleńsku? Zespół Macierewicza wysyła szereg pytań do prokuratorów…

Chodzi o dwa fragmenty nagrań, które znajdują się w stenogramie podanym wcześniej w raporcie komisji Millera, a brak jest ich w ujawnionej w styczniu ekspertyzie fonoskopijnej sporządzonej przez Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie.

Fragmenty te zawierają kilkanaście wypowiedzi Pawła Plusnina z kontroli lotów w Smoleńsku oraz kilka wypowiedzi niezidentyfikowanych osób

  • czytamy w „Naszym Dzienniku”.

Jaka jest odpowiedź śledczych? Wojskowi tłumaczą, że byli zmuszeni korzystać z kopii, którą przysłali im Rosjanie, ponieważ wersja z komisji Millera zawiera szereg błędów technicznych. Prokuratorzy uważają jednak, że problemy nie są istotne, bowiem 5 int nagrania nie ma znaczenia dla całego postępowania.

Interwencję w sprawie zapowiada mec. Piotr Pszczółkowski, adwokat części rodzin ofiar tragedii.

lw, „Nasz Dziennik”

——————————————————————————————————

Warto kupić tę książkę:„wPolityce.pl Polska po 10 kwietnia 2010 r.”

W publikacji znalazły się analizy dziennikarzy oraz wzruszające wspomnienia czytelników związane z wydarzeniami z 10 kwietnia 2010 roku. Teksty w niej zawarte pozwalają zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku.

 

MEGA KICZ od Urodzenia - Smoleńsk w reżyserii Antoniego Krauzego?!
 
 

 

Jaki procent %?

Motto!!!

@SAO PAULO

Albatrosie, przepraszam, że Twoją notkę bombarduję taką ilością artykułów ale trzeba pewne tematy nagłaśniać i upowszechniać, bo są obszary naszej HISTORII, których Polacy w ogóle nie znają



http://www.bibula.com/?p=31417

W komunistycznej bezpiece Żydzi zajmowali niemal połowę stanowisk – Dr hab. Krzysztof Szwagrzyk

Aktualizacja: 2011-01-27 10:10 pm 
W kierownictwie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego Żydzi zajmowali niemal połowę stanowisk.

Przez lata w historiografii polskiej obowiązywał powszechny pogląd, zgodnie z którym teza o nadreprezentacji Żydów w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa jest mitem. Gdy jednak podjęto badania nad narodowością kadr “bezpieki” w oparciu o przechowywane w Instytucie Pamięci Narodowej akta osobowe funkcjonariuszy, i opublikowano dane statystyczne, okazało się, że blisko 40 proc. kierowniczych stanowisk Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zajmowali oficerowie pochodzenia żydowskiego.

Wynik naukowych ustaleń nie spotkał się jednak z uznaniem środowisk opiniotwórczych, dla których uzyskany efekt badań świadczył jedynie o… antysemityzmie ich uczestników.

Równolegle z analizą kadr aparatu bezpieczeństwa prowadzono studia nad obsadą personalną innych struktur tworzących stalinowski aparat represji: wojskowego i powszechnego wymiaru sprawiedliwości, Informacji Wojskowej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Milicji Obywatelskiej czy wchodzącego w skład MBP więziennictwa. W każdym przypadku liczba oficerów pochodzenia żydowskiego w sprawowaniu funkcji kierowniczych wynosiła od kilku do kilkudziesięciu procent, a badań dokonano w odniesieniu do czasu, gdy Żydzi stanowili niespełna 1 proc. ludności Polski.

Od początku budowy systemu komunistycznego tworzący go napotkali ogromne problemy związane z koniecznością sformowania obsady personalnej powstających stanowisk aparatu władzy. Bazą kadrową dla rządzących stały się środowiska partyzantów Gwardii i Armii Ludowej oraz przedwojennych działaczy komunistycznych, wśród których znaczny odsetek stanowili Żydzi. Część z nich okres wojny przeżyła w Związku Sowieckim i po 1944 r. z silnym zaangażowaniem usiłowała przeszczepić nad Wisłą tamtejszą ideologię. Ich liczbę zwiększyli ci spośród ocalałych z holokaustu, którzy w nowym ustroju politycznym widzieli szanse na realizację własnych – prywatnych i narodowych – interesów. Nagrodą za akces znacznej części społeczności żydowskiej do procesu budowy systemu komunistycznego były eksponowane etaty w aparacie władzy i systemie represji oraz związane z nimi profity. W powszechnej opinii symbolem udziału Żydów w tworzeniu stalinizmu w Polsce stała się służba wielu z nich w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa.

Wbrew intencjom przypisywanym historykom zgłębiającym to zagadnienie, badania nad narodowością kadr “bezpieki” nie obejmują jedynie jednej nacji. Stanowią element szeroko zakrojonych studiów nad całością budowy i funkcjonowania tajnej policji politycznej komunistycznego państwa polskiego, w tym nad jej obsadą personalną, gdzie pochodzenie narodowościowe funkcjonariuszy jest tak samo ważne, jak ich pochodzenie społeczne czy wykształcenie. Dająca się już dziś zdefiniować teza o “internacjonalistycznych kadrach bezpieki” w Polsce powstała w oparciu o analizę głównie ich akt osobowych, z których wynika, że w latach 1944-1956 obok oficerów sowieckich pracowali przedstawiciele narodowości: polskiej, żydowskiej, białoruskiej, ukraińskiej, litewskiej, a nawet niemieckiej i greckiej.

Polityczna poprawność a statystyka

Wstępujący do UB Żydzi nie ukrywali swego pochodzenia. We własnoręcznie wypełnianych ankietach personalnych w rubryce “narodowość” wpisywali zazwyczaj “żydowska”. Dane takie ujawniali nawet ci, którzy już w okresie międzywojennym zerwali związki ze środowiskiem żydowskim i stali się gorącymi zwolennikami idei komunistycznej. Deklarację światopoglądową ujawniano natomiast w rubryce “wyznanie”, gdzie obok powszechnie używanego terminu “niewierzący” nie brakowało określenia “mojżeszowe”.

O pozycji funkcjonariuszy pochodzenia żydowskiego w ministerstwie, ale też o ich postrzeganiu w społeczeństwie decydowały dwa zasadnicze czynniki. Pierwszy dotyczył ich liczby w “bezpiece”; drugi zaś zajmowania przez nich eksponowanych stanowisk. Jesienią 1945 r. doskonale zorientowany w sprawach “bezpieki” w Polsce sowiecki doradca przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego płk Nikołaj Seliwanowski w raporcie do Moskwy informował, że połowę stanowisk kierowniczych w MBP zajmują Żydzi, a w całym ministerstwie ich odsetek sięga 18,7 procent. Zapewne nawet on się nie spodziewał, że tak duża liczba oficerów pochodzenia żydowskiego w centrali aparatu bezpieczeństwa będzie się nadal zwiększać. W kolejnych latach udział Żydów polskich w kierowniczych strukturach MBP stale rósł, ostatecznie przekroczył 37 procent. Wśród 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (dyrektorów i zastępców dyrektorów departamentów, kierowników samodzielnych wydziałów) pochodzeniem żydowskim legitymowało się 167 oficerów.

Na czele ministerstwa stał gen. Stanisław Radkiewicz, wspomagany m.in. przez wiceministrów: Romana Romkowskiego (Menasze Grynszpana) i Mieczysława Mietkowskiego (Mojżesza Bobrowickiego). W okrytej ponurą sławą centrali “bezpieki” wyżsi oficerowie o żydowskich korzeniach kierowali: kadrami – Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), śledztwami – Józef Różański (Goldberg), finansami – Edward Kalecki (Ela Szymon Tenenbaum), ochroną zdrowia – Kamil Warman, Leon (Lew) Gangel, Ludwik (Salomon) Przysuski, cenzurą – Michał Rosner, Hanna Wierbłowska, Michał (Mojżesz) Taboryski, Biurem Prawnym – Zygmunt Braude, Witold Gotman, konsumami – Feliks (Fiszel) Goldsztajn, Centralnym Archiwum MBP – Jadwiga Piasecka, Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Biurem Wojskowym – Roman Garbowski (Rachamiel Garber) oraz Departamentami: I – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Julian Konar (Jakub Julian Kohn), II – Leon (Lejba) Rubinstein, Michał (Mojżesz) Taboryski, III – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), IV – Aleksander Wolski (Salomon Aleksander Dyszko), Józef Kratko, Bernard Konieczny (Bernstein), V – Julia Brystiger, VI (więziennictwem) – Jerzy Dagobert Łańcut, VII – Wacław Komar (Mendel Kossoj), Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Marek Fink (Mark Finkienberg), X – Józef Światło (Izaak Fleischfarb), Henryk Piasecki (Chaim Izrael Pesses).

Niższymi strukturami MBP – wydziałami, kierowali wówczas m.in.: Anatol (Natan) Akerman, Marian Baszt, Mieczysław (Mojżesz) Baumac, Jan Bernstein, Adam Bień (Bajn), Ignacy Bronecki, Izrael Cwejman, Tadeusz (Dawid) Diatłowicki, Michał Holzer, Maurycy (Aron) Drzewiecki, Michał (Mojżesz) Fajgman, Leon Fojer (Feuer), Tadeusz Fuks, Edward (Eliasz) Futerał, Artur Galewicz (Glasman), Henryk Gałecki (Natan Monderer-Lamensdorf), Łazarz Gejler, Jakub Glidman, Leon Goryń, Karol Grabski (Hertz), Helena (Gitla) Gruda, Borys (Boruch) Grynblat, Józef Gutenbaum, Herman Halpern, Henryk Jabłoński (Chaim Grinsztajn), Michał Jachimowicz, Zbigniew Józefowicz, Bronisława Juckier, Leon Kesten, Abram Klinberg, Leon Klitenik, Ignacy Krakus, Michał-Emil Krassowski, Mieczysław Krzemiński (Mojżesz Flamenblaum), Icek Lewenberg, Mieczysław Lidert (Erlich), Juliusz Litoczewski, Kazimierz Łaski (Cygier), Samuel Majzels, Ignacy Makowski, Aleksander Marek (Markus) Malec, Walenty Małachowski, Ignacy Marecki, Marian (Mojżesz) Minkendorf, Bronisław Nechamkis, Artur Nowak (Abraham Lerner), Jerzy Nowicki (Lipszyc), Dawid Oliwa, Róża (Gina) Poznańska, Stanisław Rothman, Mieczysław (Moralich) Rubiłłowicz, Irena Siedlecka (Regina Reiss), Michał (Mowsza) Siemion, Wolf Sindel, Zygmunt Skrzeszewski (Salomon Halpern), Marceli Stauber, Józef Stępiński, Ernest Szancer (Schanzer), Ignacy Szemberg, Antonina Taube-Knebel, Juliusz Teitel, Adam (Abram) Wein, Salomon Widerszpil, Józef Winkler (Szaja Kinderman), Stanisław Witkowski (Samuel Eimerl), Roman Wysocki (Altajn), Edward Zając, Marek Zajdensznir, Maria Zorska, Emanuel Żerański.

W tym samym czasie, w rozbudowanym systemie więzień i obozów liczącym 179 więzień i 39 obozów pracy, stanowiska naczelników i komendantów zajmowali: Salomon Morel – komendant obozów w Świętochłowicach-Zgodzie (1945) i Jaworznie (1948-1951), naczelnik więzień m.in. w Opolu (1945-1946), Katowicach (1946-1948) i Jaworznie (1951); oraz Mieczysław (Moszek) Flaum – komendant obozu we Włocławku (1945-1946) i Mielęcinie (1946); Beniamin Glatter – naczelnik więzienia w Goleniowie (1949); Franciszek (Efroim) Klitenik – naczelnik więzienia we Wrocławiu (1946-1947), Dzierżoniowie (1947-1951) i Łodzi (1951-1958), Henryk Markowicz – naczelnik więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu (1945-1946), Sewer Rosen – naczelnik więzienia w Barczewie (1947-1951), Oskar Rozenberg – naczelnik więzienia w Potulicach (1951-1954), Kazimierz Szymanowicz – naczelnik więzienia w Rawiczu (1945-1947) i Saul Wajntraub – naczelnik więzienia w Kłodzku (1948-1951) i więzienia nr III w Warszawie (1951-1954).

Znaczący procent (13,7) oficerów pochodzenia żydowskiego znalazł się także wśród szefów i zastępców szefów Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego/ Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Najwięcej z nich znalazło zatrudnienie w wojewódzkim UB we Wrocławiu, gdzie wśród osiemnastu zastępców szefów WUBP/ WUdsBP sześciu (33 proc.) było Żydami: Władysław Wątorek (Adolf Eichenbaum), Jan Stesłowicz (Lemil Katz), Adam Nowak (Adaś Najman), Adam Kornecki (Dawid Kornhendler), Eliasz Koton i Karol Grad, a w niektórych wydziałach i sekcjach urzędu przedstawiciele tej narodowości stanowili niekiedy 1/3 ich całego stanu osobowego. Zjawisko takie występowało np. w Wydziale ds. Funkcjonariuszy, Wydziale V, VIII i Gospodarczym.

W latach 1945-1956 poszczególnymi wydziałami kierowali: personalnym – Leonarda Opałko (Lorka Nadler) (1945-1946); I – Roman Wysocki (Altajn) (1950-1951); V – Józef (Jefim) Gildiner (1951-1952); X – Józef (Jefim) Gildiner (1952-1954); “A” – Edward Last (1946); śledczym – Antoni Marczewski (1946-1947), Feliks Różycki (Rosenbaum) (1950-1952); Wydziałem ds. Funkcjonariuszy – Bronisław Romkowicz (Maks Bernkopf) (1946-1947); Sekcją Finansową – Stanisław Ligoń (Lemberger) (1949-1954); Służbą Mundurową – Arnold Mendel (1949-1950). Stanowili oni także trzon istniejącej przy WUBP komórki partyjnej PPR/PZPR (Jefim Gildiner, Karol Grad, Zygmunt Kopel, Henryk Lubiński, Grzegorz Rajman, Felicja Rubin) – 26 proc. w 1954 roku.

Podobną, wynoszącą 30 proc. statystykę, można dostrzec w gronie kadry kierowniczej powiatowego UB w Dzierżoniowie. Na jej wielkość wpływ miało piastowanie urzędu szefa przez: Artura Górnego (1946-1947); Michała (Mojżesza) Wajsmana (1947-1948) i Adama Kulberga (1951-1954). Jeszcze wyższy odsetek wystąpił na stanowiskach ich zastępców, wśród których trzy z ośmiu etatów zajmowali oficerowie żydowscy: Edward Last (1945-1946), Adam Kulberg (1950-1951) i Izaak Winnykamień (1952).

Od sprawcy do ofiary

Łącznie w latach 1945-1956 we wszystkich komórkach tylko wojewódzkiego UB na Dolnym Śląsku pracowało ponad 500 osób pochodzenia żydowskiego. Pytanie o pełną liczbę zatrudnionych w aparacie bezpieczeństwa Polski Ludowej/ PRL pozostaje nadal otwarte, podobnie jak problem związany z próbą określenia świadomości narodowej oficerów “bezpieki”, wśród których część już przed wojną manifestacyjnie odcinała się od swych żydowskich korzeni. Oderwani od rodzimego środowiska deklarowali swą polskość i światopogląd materialistyczny, w których wiarę głęboko zachwiały dopiero wydarzenia 1968 r., gdy w wyniku antysemickiej nagonki 1968 r. kilkanaście tysięcy polskich Żydów zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Ich wyjazd upowszechnił na świecie pogląd o ksenofobicznej Polsce i rzekomym antysemityzmie jej mieszkańców. Milczeniem pomija się przy tym fakt, że całą operację przeciwko Żydom zorganizowali ich niedawni towarzysze z “bezpieczeństwa”, a pośród wyjeżdżających do Izraela znalazło się kilkuset niedawnych sekretarzy partii, stalinowskich sędziów i prokuratorów, oficerów Informacji Wojskowej, Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa.

Żaden z nich nigdy nie poniósł odpowiedzialności za dokonane czyny, a nieliczne próby doprowadzenia do ekstradycji osób oskarżonych o zbrodnie stalinowskie każdorazowo kończyły się niepowodzeniem. Wymownym komentarzem do tej sytuacji może być fragment uzasadnienia sporządzonego przez Ministerstwo Sprawiedliwości Izraela z 5 czerwca 2005 r., odmawiającego zgody na ekstradycję do Polski Salomona Morela: “…uważamy, iż nie ma żadnych podstaw do przedstawienia Morelowi zarzutów popełnienia poważnych przestępstw, nie mówiąc już o ‘ludobójstwie’ czy ‘zbrodniach przeciwko narodowi polskiemu’. Jeżeli już, to wydaje się nam, że Morel i jego rodzina byli ewidentnie ofiarami zbrodni ludobójstwa popełnionych przez hitlerowców i Polaków z nimi współpracujących”.

Dr hab. Krzysztof Szwagrzyk

Autor jest historykiem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN we Wrocławiu.
 
SAO PAULO12:13
01391
 

MEGA KICZ od Urodzenia - Smoleńsk w reżyserii Antoniego Krauzego

Wg przewodniej władzy miast i wsi to ma być KICZ ! ONI już wiedzą!

http://wpolityce.pl/smolensk/224607-wznawiamy-zbiorke-na-film-smolensk-antoniego-krauzego-zdjecia-zaplanowane-na-luty-2015-brakuje-3-mln-zl

Fot. Picaresque

Wznawiamy zbiórkę na film „Smoleńsk” Antoniego Krauzego. Zdjęcia zaplanowane na luty 2015. Brakuje 3 mln zł

Fot. Picaresque Fot. Picaresque

Szanowni Państwo!

Batalia o realizację filmu fabularnego „Smoleńsk” w reżyserii Antoniego Krauze wkracza w decydującą fazę. Po kilkumiesięcznej przerwie - wznawiamy zbiórkę na ten cel.

Zdjęcia do filmu chcemy wznowić w lutym przyszłego roku. Premierę filmu planujemy na październik 2015.

Dotychczas – dzięki Państwa ofiarności – udało się przygotować produkcję, skompletować ekipę i zrealizować 5 dni zdjęciowych, czyli ok. 15% planu.

Budżet filmu wynosi ok. 9,5 miliona złotych. Do 31 sierpnia 2014 zbiórka publiczna przyniosła ponad 860 tys. złotych.

Wiosną tego roku przeciwko powstaniu filmu wypowiedział się minister kultury i sztuki Bogdan Zdrojewski, a wkrótce potem współfinansowania ze środków publicznych filmu Antoniego Krauzego odmówił Polski Instytut Sztuki Filmowej.

W nasz film chce jednak zainwestować kilku przedsiębiorców, którzy w sumie deklarują wkład na poziomie 5 milionów złotych. Razem ze zgromadzonymi dotychczas środkami, oznacza to, że do zrealizowania filmu „Smoleńsk” brakują 3 miliony złotych.

W tej sytuacji to, czy Antoni Krauze zrealizuje film „Smoleńsk” zależy od Was. Od Waszego wsparcia w formie darowizn lub Waszych inwestycji.

Ci z Państwa, którzy zechcą zainwestować w nasz film – otrzymają pełnoprawną pozycję inwestorską i będą – proporcjonalnie do wniesionego wkładu – partycypować w ewentualnych zyskach z rozpowszechniania filmu na równi z innymi inwestorami. Inwestycja to minimum 5000 złotych lub też wielokrotność tej sumy. Dotyczy to również dotychczasowych darczyńców.

Liczy się każda, nawet najmniejsza wpłata. Nazwiska wszystkich darczyńców i inwestorów, którzy wyrażą taką wolę – znajdą się w napisach końcowych filmu. Szczegóły/kontakt: www.fundacjasmolensk2010.pl

Ponawiamy zatem apel o wsparcie oraz zapraszamy do inwestowania.

Paweł Nowacki, Fundacja Smoleńsk 2010 Maciej Pawlicki, producent filmu „Smoleńsk”

Nr konta Fundacji Smoleńsk 2010: PL 55 1020 1169 0000 8202 0186 3042 Swift code:BPKOPLPW

——————————————————————————————————

Serdecznie zapraszamy do zakupu wyjątkowego albumu „Prezydent Lech Kaczyński. Warto być Polakiem”.

Pozycja zawiera obszerną dokumentację fotograficzną najważniejszego okresu z wieloletniej służby publicznej tego wybitnego męża stanu oraz cytaty z jego najistotniejszych wystąpień.

**********

http://wpolityce.pl/smolensk/233421-dlaczego-my-polacy-mozemy-sie-obejsc-bez-latajacego-cyrku-monty-pythona-bo-mamy-naczelna-prokurature-wojskowa

 

Fot. Smolensk2010.pl

http://wpolityce.pl/smolensk/224607-wznawiamy-zbiorke-na-film-smolensk-antoniego-krauzego-zdjecia-zaplanowane-na-luty-2015-brakuje-3-mln-zl

Dlaczego my, Polacy, możemy się obejść

bez Latającego Cyrku Monty Pythona?

Bo mamy Naczelną Prokuraturę Wojskową

opublikowano: 11 lutego · aktualizacja: 12 lutego

Fot. Smolensk2010.pl Fot. Smolensk2010.pl

Właśnie przeczytałem, co prezydent Komorowski ma do powiedzenia na temat bezpieczeństwa Polaków:

Region jest zagrożony, stabilność świata jest zagrożona, wojna jest w bezpośrednim sąsiedztwie Polski (…) idą czasy niebezpieczne, co nie znaczy, że powinniśmy się czuć bezpośrednio zagrożeni.

Jak się przeczyta taki bełkot, to paradoksalnie człowiekowi przychodzi na myśl banalne już stwierdzenie, iż życie przerasta kabaret. Ale po chwili uświadamia sobie, że tu chodzi o jego własną skórę i wtedy ona (ta skóra znaczy się) mu cierpnie – nad jejbezpieczeństwem czuwa bowiem głowa państwa, którą dzieli cały kosmos od logicznego myślenia i sformułowania prostego zdania tak, by słuchacz nie parskał kawą w ekran telewizora. Ażeby dopełnić groteski wyskakuje profesor Wojciech Sadurski i mówi nam, że Bronisław Komorowski jest prezydentem świetnym, znakomitym i mądrym. I wtedy człowiek zaczyna podejrzewać, że wszyscy dokoła są racjonalni do szpiku kości, a tylko on ma paranoję.

Trochę podobnie poczułem się w zeszłym roku, gdy przeczytałem, że unijną dotację dostała firma faceta, który buduje zamki z piasku. Dokładnie takie zamki, jak dzieci budują nad morzem, często z rodzicami, zajmując cały brzeg i trzeba te kruche budowle pieczołowicie omijać, kiedy się idzie skrajem plaży. Tylko że te dzieci są małoletnie i one nie dostaną dotacji unijnej, a gdy podrosną, to też nie dostaną, bo już pewnie dotacji ani Unii nie będzie, a może w ogóle nic nie będzie.

Wtedy także doszedłem do wniosku, że Unii nie dorównają grupa Monty Python, Mark Twain i Stanisław Bareja razem wzięci, bo kto inny może wpaść na pomysł, żeby ślimaka zaliczyć do ryb, a marchewkę do owoców? Nie widziałem nigdzie takiego mocarza kabaretowej rozrywki jak unijny urzędnik i pomyślałem nawet melancholijnie, że już nic bardziej groteskowego mnie w życiu nie czeka; że w dziedzinie surrealizmu mamy prawdziwy koniec historii. Myliłem się fundamentalnie.

W Polsce jest instytucja, która nieskończenie przerasta wszystkie wymienione powyżej osoby i instytucje w zakresie surrealizmu stosowanego. Jest to mianowicie nasza niezwyciężona Naczelna Prokuratura Wojskowa. To, co wyprawiają wojskowi prokuratorzy przebija wszystkie dowcipy i anegdoty ze Studium Wojskowego i wojskowości w ogóle, jakie zostały wymyślone. Ja oczywiście już nie będę tu przypominał prokuratorskiej epopei o detektorach materiałów wybuchowych, które co innego wyświetlają na ekranach, a co innego mają na myśli. To już przeszło do legendy i tak zwanych annałów humoru i satyry.

Nie będę, gdyż nie ma potrzeby – NPW nigdy nie spoczywa na laurach i ciągle dostarcza nam nowych emocji i wrażeń. Podpułkownik Janusz Wójcik odpowiedział na wątpliwości  w sprawie braku 5 minut nagrania w ekspertyzie fonoskopijnej: biegli z Krakowa korzystali z kopii rosyjskiej, którą Rosjanie okroili właśnie o te 5 minut.

Prawda, że wyjaśnienie ppłk. Wójcika jest proste, a nawet rozbrajające? Natomiast biegli nie mogli korzystać z kopii komisji Millera, gdyż ta z kolei zawierała błędy techniczne – mówi prokuratura. Mamy więc sytuację, że obie kopie są wybrakowane, co stawia pod znakiem zapytania całą ekspertyzę, bo kto wie, ile materiału Rosjanie wycięli, a ile nie można odczytać z powodu usterek kopii. I tutaj następuje kulminacja wzmożenia prokuratury w celu przekonania nas, że mimo tych fatalnych braków wszystko jest w porządku: brakujący materiał w nagraniu nie ma znaczenia dowodowego. Nawet logiczne, bo jeśli coś nie istnieje, to nie może mieć znaczenia. Tylko, że w tym przypadku to jest logika taka bardziej w stylu braci Marx. No, ale co mu zrobimy, temu prokuratoru, skoro on nie ma i już?

Czy teraz państwo rozumieją, dlaczego my wcale nie potrzebujemy oglądać Latającego Cyrku Monty Pythona?

CZYTAJ TAKŻE: Gdzie jest 5 minut z nagrania z wieży smoleńskiej? Prokuratorzy rozkładają ręce: To nie my je zgubiliśmy, to Rosjanie przysłali taką kopię…

——————————————————————————————————

Warto kupić tę książkę:„wPolityce.pl Polska po 10 kwietnia 2010 r.”

W publikacji znalazły się analizy dziennikarzy oraz wzruszające wspomnienia czytelników związane z wydarzeniami z 10 kwietnia 2010 roku. Teksty w niej zawarte pozwalają zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku.

 

MEGA KICZ od Urodzenia - Smoleńsk w reżyserii Antoniego Krauzego?!  

 

Zdjęcie Stanisław Januszewski

autor: Stanisław Januszewski

Dawniej zagoniony wielkomiejski mieszczanin, dzisiaj spokojny emeryt z podwejherowskiej wsi. Trochę rozdarty pomiędzy ściśle ścisłym wykształceniem a mniej ścisłymi aspiracjami. Teraz staram się to wszystko w miarę ogarnąć i wyrównać proporcje.

 

@SAO PAULO

http://wpolityce.pl/kultura/235237-dialog-w-wydaniu-rzadu-minister-kultury-kpi-z-krauzego-i-filmu-smolensk-eksperci-uznali-ze-zapowiada-sie-mega-kicz

Dialog w wydaniu rządu. Minister kultury kpi z Krauzego i filmu „Smoleńsk”: „Eksperci uznali, że zapowiada się mega-kicz…”

Eksperci uznali, że po prostu zapowiada się mega-kicz, a nie dobry film o tym, co się stało
— mówiła minister kultury Małgorzata Omilanowska, odpowiadając na pytanie, dlaczego film „Smoleńsk” Antoniego Krauzego nie uzyskał dotacji Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
W rozmowie z radiem rmf fm Omilanowska zapewniała, że nie chodzi o temat filmu, ale o scenariusz.
Nie dostał tej dotacji, nie dlatego, że jest filmem o złej historii. Tylko dlatego, że jest filmem o złym scenariuszu na razie. (…) To pytanie należy zadać tej grupie ekspertów, którzy wydali mu tak złe notacje, ale uznali, że po prostu zapowiada się mega-kicz, a nie dobry film o tym, co się stało
— oceniła.
Bardzo mocno chwaliła za to „Idę”, bagatelizując wątpliwości i uwagi co do historycznej wymowy filmu. Omilanowska pytana, czy nie wolałaby zobaczyć filmu o rtm. Pileckim, odparła:
Nie wiem, czy bardziej. Ja bardzo bym chciała, żeby powstał bardzo dobry film o rotmistrzu Pileckim…
Pani minister zaznaczyła przy tym, że dyskusja wokół „Idy” i jej wymowy jest niepotrzebna:
My trochę za dużą wagę próbujemy przykładać do znaczenia postrzegania Polski przez świat przez filmy. Świat odczytuje ten film przede wszystkim jako wielką dramatyczną historię dwóch kobiet, film drogi, film dochodzenia do swojej tożsamości, identyfikacji. To, co dzieje się w tym filmie na tle historycznym, stanowi tak naprawdę drugi czy trzeci plan tego filmu
— tłumaczyła.

Dodała też, że „nie mam zdania” w temacie ekstradycji Romana Polańskiego, a także przyznała, że nie ma żadnych szans, by na 5. rocznicę katastrofy 10 kwietnia zaczęły się polskie prace przy pomniku.
wwr, rmf24.pl
SAO PAULO11:43
01391

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka