Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
675
BLOG

Poczytaj mnie Tato także w języku rosyjskim cz.I

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Ojcowie "KŁAMSTAWA SMOLEŃSKIEGO" I O JEDWABNEM MAJĄ SIĘ DOBRZE I NAWET AWANSUJĄ !

powielony przekaz z Rosji Smoleńsk 10 kwietnia 2010 roku

ROSYJSKI -TUMAN, NIE TUMAN !!! 

FRAGMENT:

Журналисты, собравшиеся в Катыни, начали готовиться к долгому ожиданию, но события вдруг, наоборот, начали развиваться со страшной скоростью. Как оказалось, пилоты президентского самолета все-таки решили совершить посадку в условиях плохой видимости.

- Когда самолет вынырнул из тумана, сразу стало ясно, что что-то случилось: он был перекошен на левый бок. Он пронесся буквально над головой, и звук двигателей был какой-то необычный, резкий, потом раздался громкий удар, - рассказал Антон Самойлов, очевидец случившегося, посетитель автосалона, расположенного в нескольких сотнях метров от места трагедии.

Взрыва не было, хотя пожар после падения самолета на землю все-таки вспыхнул.

http://www.rg.ru/2010/04/12/aviakatastrofa-smolensk.html

Самолет с делегацией Польши рухнул в полукилометре от аэродрома Северный. Фото: ИТАР-ТАСС

http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/mikolaj-chrzan-naczelnym-gazety-wyborczej-w-trojmiescie

Mikołaj Chrzan naczelnym „Gazety Wyborczej” w Trójmieście

Mikołaj Chrzan
 

Artykuł w wydaniu Specjalnym Gazety Wyborczej z dnia 12 kwietnia 2010 roku napisał  bardzo młody człowiek "pupilek" Naczelnego  Adama Michnika - red. Mikołaj Chrzan. Specjalista od lotnictwa i katastrof lotniczych na poziomie edukacji szkolenia szybowcowego ! 

·  Nieopierzone „orły”- Specjalista z Agencji Gazeta i MAG ...

albatros.salon24.pl/589706,nieopierzone-orly-specjalista-z-agencji-gazet...

 

  •  

http://wyborcza.pl/51,76842,7756045.html?i=5 Gazeta Wyborcza / Teksty Ostatni lot tupolewa numer 101 powrót do artykułu Mikołaj Chrzan ... ... alt="Okolice lotniska wSmoleńsku" border=0 title="Okolice lotniska w Smoleńsku" .... O godzinie 08:26 10kwietnia 2010 "Było już po wszystkim" Przestaliśmy się śmiać. - więc nie  ...

·  Aspen - Smoleńsk. Wylądować. Za wszelką cenę - Gazeta ...

wyborcza.pl/1,75968,7988043,Aspen___Smolensk__Wyladowac__Za_ws...

8 cze 2010 - Tragedia w Smoleńsku w 2010 r. ... Mikołaj ChrzanGazeta WyborczaTrójmiasto ... Znamy zapisy z czarnych skrzynek ze Smoleńska. .... winy pilota firma Avjet musiał wypłacić niemal 12 mln dol. odszkodowań rodzinom ofiar.

·  Aspen - Smoleńsk. Wylądować. Za wszelką cenę - Gazeta ...

wyborcza.pl/1,76842,7988043,Aspen___Smolensk__Wyladowac__Za_ws...

Tragedia w Smoleńsku w 2010 r.? Nie - w Aspen, USA w 2001 r. ... Mikołaj Chrzan,Gazeta Wyborcza Trójmiasto. 08.06.2010 17:00 ... przez sąd winy pilota firma Avjet musiał wypłacić niemal 12 mln dol. odszkodowań rodzinom ofiar.

·  LOT 101 - Gazeta Wyborcza

info.wyborcza.pl/temat/wyborcza/lot+101

Mikołaj Chrzan ... Planowany był lot próbny, który miałby wykazać, czy 10 kwietnia załoga Tu-154M 101 miała .... Śledztwo ws. katastrofy smoleńskiej przedłużone o kolejne pół roku2010 r. ... samolotów: jeden Tu-154M, cztery Jak-40, trzy M-28 Bryza, a także 12 śmigłowców: sześć Mi-8, pięć W-3 Sokół i jeden Bell 412 HP.

Aż się prosi powiedzieć obecnie w stosunku do oceny Putina i Rosji. Nie prowokuj chłopie.

Pokój dla Rzeczypospolitej w roku 2015/2016 - od nieustającego konfliktowania z Rosją i Białorusią - WARA: nie wciągniecie nas do Wojny z Rosją o wasze interesy Syjonistów i Chabad Lubowicz na Ukrainie.

 

>>>

2014-12-22A A AKOMENTARZE: 0FORUMDRUKUJPOLEĆ

 

Od 1 stycznia 2015 roku redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" (Agora) w Trójmieście będzie Mikołaj Chrzan. Zastąpi na tym stanowisku Jana Grzechowiaka, który skupi się na pracy wydawcy regionalnego.

 

Mikołaj ChrzanMikołaj Chrzan
  •  
  •  

Jan Grzechowiak, który z „Gazetą Wyborczą” jest związany od grudnia 1991 roku, wydawcą regionalnym został w sierpniu br. Jest odpowiedzialny za wszystkie wydania lokalne (prasowe i internetowe) „GW” dostępne w danym regionie. Jego zadaniem jest koordynacja pracy redakcji i działów sprzedażowych, przy ścisłej współpracy z redaktorem naczelnym i dyrektorem sprzedaży regionalnej, a także czuwanie nad kolportażem i promocją (więcej na ten temat).

Nowy redaktor naczelny „GW’ w Trójmieście Mikołaj Chrzan rozpoczął współpracę z tą redakcją w 1996 roku. W latach 2009-2012 był zastępcą redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej Trójmiasto", a przez ostatnie trzy lata kierował wrocławskim dodatkiem do „GW”.

Zastępcą naczelnego „Gazety Wyborczej” w Trójmieście pozostaje Maciej Drzewicki, który związany jest z nią od 1995 roku. Zaczynał od pisania tekstów w środowym dodatku „Gazeta Dom”.

Wicenaczelnymi trójmiejskiego wydania „GW” zostali też Michał Jamroż i Grzegorz Kubicki. Jamroż jest związany z tą redakcją od stycznia 2008 r. Zajmował się tematyką gospodarczą i miejską, od 2010 roku był kierownikiem działu miejskiego. Jest twórcą i szefa trójmiejskiego serwisu "Dzień na Żywo".

Z kolei Kubicki pracuje w "Gazecie Wyborczej" od 1999 roku - zaczynał w redakcji w Słupsku, od 2001 roku jest dziennikarzem i redaktorem w Trójmieście. Ostatnio był kierownikiem działu sportowego i serwisu Trojmiasto.Sport.pl, koordynował też pracę działu wideo.

W październiku br. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 168 663 egz. (dane ZKDP - więcej o sprzedaży dzienników).

@Albatros...z lotu ptaka

Albatrosie, ważny temat i wciąż aktualny!

Zobacz jak ten naród potrafi przeinaczyć albo rozdmuchać jakiś tamat!!!

Jedwabne nigdy do końca nie było rozpoznane w sposób nie pozostawiający żadnych 

wątpliwości i nigdy do końca na 100% nie stwierdzono czy brali udział w tym tragicznym 

zdarzeniu Polacy!! Z biegiem lat rozdmuchali sprawę do niebotycznych rozmiarów!!!





http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz%2Fprezydent-izraela-do-polakow-przyznaliscie-sie-do-tragicznych-fragmentow-swojej-przeszlosci#




Prezydent Izraela do Polaków: przyznaliście się do tragicznych fragmentów swojej przeszłości



„Polska przyznała się do tragicznych fragmentów swojej przeszłości, nawet zanim my o to poprosiliśmy. I bardzo to doceniamy. Polacy sami się uczą, starają się też edukować swoje dzieci, powiedzieć im, jaka była prawda” – stwierdził w wywiadzie z „Rzeczpospolitą” prezydent Izraela Reuven Rivlina. Sprawa jest ciekawa nie tylko ze względu na wypowiedzi prezydenta, ale i pytania dziennikarza "Rzeczpospolitej".


O historii stosunków polsko-żydowskich izraelski polityk odniósł się także w przemówieniu wygłoszonym w Warszawie. Jego zdaniem odkrywając prawdę o tragedii w Jedwabnem, Polska miała odwagę spojrzeć na ciemną stronę swojej historii.

- Przez 100 lat zbudowaliśmy silne państwo mimo pięciu wojen. Jest to kraj silny nie tylko armią, ale także gospodarką, kulturą, który zdołał wchłonąć dziesięć razy większą ludność od tej, którą mieliśmy w 1948 r. - podkreślił prezydent Izraela pytany o istniejące 70 lat państwo Izrael.

Dużą pokorą wykazał się dziennikarz "Rzeczpospolitej", pytając: W swoim przemówieniu powiedział pan, że 
odkrywając prawdę o tragedii w Jedwabnem, Polska miała odwagę spojrzeć na ciemną stronę swojej historii. 
Co jeszcze powinniśmy 
w tej sprawie zrobić? 

Oto odpowiedź prezydenta Izraela: Antysemityzm na koniec bardziej krzywdzi antysemitów niż naród żydowski, choć i dla nas ma nieraz tragiczne skutki. Litwini twierdzą, że w relacjach z nami chcą patrzeć w przyszłość. Ale ja im mówię: jak chcecie to zrobić, skoro nie jesteście gotowi przyznać się do strasznych rzeczy, które wasz naród zrobił w czasie, kiedy Niemcy podbijali Rosję i nawet nie mieli czasu zatrzymać się w Wilnie. Wszyscy moi kuzyni, cała moja rodzina, która została w Wilnie, bo tam właśnie mieszkała, wtedy została zamordowana.

Dziennikarz nie ustępował: Podobnie jak Litwa, Polska jeszcze nie rozliczyła się ze swojej historii? Prezydent odpowiedział: Nie! Polska przyznała się do tragicznych fragmentów swojej przeszłości, nawet zanim my o to poprosiliśmy. I bardzo to doceniamy. Polacy sami się uczą, starają się też edukować swoje dzieci, powiedzieć im, jaka była prawda. Wiemy też, że w Polsce są tysiące sprawiedliwych wśród narodów świata, tych, którzy pomagali Żydom w czasie okupacji. Im zawdzięczamy istnienie tysięcy rodzin w Izraelu. To ludzie błogosławieni.

W końcu przeprowadzający wywiad Jędrzej Bielecki zadał pytanie brzmiące: Skoro przez tysiąc lat w Polsce kwitło żydowskie życie, po co Żydom odrębne państwo? Reuven Rivlin odpowiedział: Bo wtedy, kiedy to życie kwitło w Polsce, Żydzi trzy razy dziennie modlili się do Boga, aby móc wrócić do Jerozolimy. Zawsze uważali życie w Polsce tylko za okres przejściowy. To podejście łączyło Żydów z diaspory w 80 krajach. I to był prawdziwy cud!

"Rzeczpospolita"/PCh24.pl

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>



A o czym nie mówią i nie piszą???
Przemilczają fakt, że Polacy ginęli za ukrywanie Żydów i to w podobny sposób jak tamci w Jedwabnem oraz przede wszystkim tematem TABU jest fakt, że to jedni Żydzi zgotowali ten los drugim!!




http://niezlomni.com/?p=2905

Każdy słyszał o Jedwabnem, nie każdy wie o tym, co zdarzyło się 6 grudnia 1942 r. „Spalili żywcem całą rodzinę, nawet malutkie dziecko”


Cały świat słyszał o stodole w Jedwabnem. Gross napisał w „Sąsiadach” o stodole, w której spłonęli Żydzi. Nie napisał za to o Polakach spalonych żywcem za ukrywanie żydowskich sąsiadów. Dlaczego? Czy dlatego, że prawda burzy jego chore widzenie świata? Dlaczego Gross nie napisał o rodzinie Kowalskich? O innych polskich rodzinach, które oddały życie za żydowskich sąsiadów, chociaż udzielanie im pomocy nie było ich obowiązkiem, a było szalonym ryzykiem, za które zapłacili najwyższą cenę?
Sąsiedzi spaleni żywcem, rozstrzelani i mordowani

Ciepielowo to wieś pod Radomiem. Wieś jakich wiele, której mieszkańcy, jak wielu innych w czasie drugiej wojny światowej, ukrywali Żydów. Zapłacili za to najwyższą cenę. W 1942 roku Niemcy za pomoc Żydom spalili żywcem trzydziestu czterech mieszkańców tej wioski. Wśród nich całą rodzinę Kowalskich – Bronisławę, Adama i pięcioro ich dzieci. Jesienią 1942 roku Adam i Bronisława Kowalscy przyjęli pod swój dach Elkę Cukier i Bereka Pinechesa, syna ciepielowskiego krawca. Podobnie zrobiły rodziny Obuchiewiczów, Kosiorów i Skoczylasów, które również udzieliły schronienia żydowskim sąsiadom.


Nie na długo. Już 6 grudnia wioskę otoczyli żandarmi. Adama Kowalskiego, jego żonę Bronisławę oraz ich dzieci – szesnastoletnią Janinę, dwunastoletnią Zofię, sześcioletniego Stefana, czteroletniego Henryka oraz rocznego Tadeusza – przeprowadzili do drewnianego domostwa Obuchów położonego w sąsiedztwie ich domu. Wrzucili ich do środka, zaryglowali drzwi, otoczyli budynek i podpalili go. Z płonącego domu udało się wybiec mocno poparzonej Janinie. Niemcy ją zastrzelili i ciągnąc za warkocz wrzucili spowrotem do środka. Spalili żywcem całą rodzinę, nawet malutkie dziecko. 




image

Rodzina Kowalskich z Ciepielowa, pow. Lipsko. Zamordowani 6 XII 1942 r. za pomoc Żydom. W oknie widoczna twarz żydówki ukrywającej u Kowalskich [ze zbiorów Mauzoleum w Michniowie].



Za pomoc Żydom w Ciepielowie i pobliskiej Rękawce 6 i 7 grudnia 1942 roku Niemcy zastrzelili lub spalili żywcem także innych Polaków – sześcioosobową rodzinę Obuchiewiczów (w tym siedmiomiesięczne dziecko), czternaście osób z rodziny Kosiorów (w tym pięcioro dzieci poniżej 15. roku życia: ośmioletniego Jana, pięcioletniego Mieczysława, czteroletniego Mariana, trzyletnią Teresę oraz 13-letnią Henrykę Kordulę, która przypadkowo znalazła się w domu Kosiorów) oraz Piotra Skoczylasa z ośmioletnią córką Leokadią.

image

Kadr z filmu „Historia Kowalskich”


Warto zwrócić uwagę, że na trzydzieści cztery zamordowane osoby połowa to były dzieci. Dzieci, których rodzice zaryzykowali ich życiem, by pomóc żydowskim sąsiadom, czasem zupełnie obcym ludziom, którzy zapukali do ich drzwi. Wobec tych faktów, zarzuty, że Polacy pomogli zbyt małej liczbie Żydów są po prostu haniebne. Dlaczego Gross ani jemu podobni nie zadają dość prostego pytania – ilu Żydów zaryzykowało by życiem swoich dzieci, by ratować Polaków? A ilu z uratowanych zachowało się jak Abram Tauber, któremu w czasie wojny żołnierze AK uratowali życie, a który jako komendant Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Chodlu osobiście zamordował ludzi, dzięki którym przeżył wojnę? Ilu uratowanych Żydów zostało ubekami, wielce zasłużonymi w mordowaniu Polaków? Dlaczego nikt nie pamięta dziś o Jadwidze Sałek – Deneko, która wyprowadzała z warszawskiego getta Żydów i ukrywała ich po „aryjskiej” stronie, między innymi w klasztorach? Jadwiga nie tylko pomagała Żydom, ale także działała w konspiracji. 25 listopada 1943 roku punkt kolportażowy, który prowadziła, został odkryty przez Niemców. Podczas rewizji oprócz prasy znaleźli oni także ukrywającą się w mieszkaniu rodzinę żydowską. 6 stycznia 1944 r. Jadwigę Sałek-Deneko Niemcy rozstrzelali w ruinach getta wraz z 11 Żydówkami o nieustalonych danych.

Pomagali – mimo najstraszliwszych represji



image

rodzina Baranków



Za pomoc Żydom rozstrzelane zostały także inne polskie rodziny, w tym rodzina Baranków. Łucja i Wincenty Barankowie, mieszkańcy podmiechowskiej wsi Siedliska, ukrywali w swym domu 4 Żydów – krawców z Miechowa. Nie wiadomo, jak na trop ukrywanych wpadli Niemcy – czy był to donos, czy Niemcy przechwycili listy rodzin żydowskich, czy wydał ich torturowany przez gestapo członek miechowskiej komórki AK. Faktem jest, że 15 marca 1942 roku nad ranem wpadli do gospodarstwa Baranków. Szybko znaleźli ukrywających się w chlewie Żydów. Rozstrzelali ich na podwórku, przy studni. Łucja i Wincenty oraz dwaj ich synowie dwunastoletni Henryk i dziesięcioletni Tadeusz zostali zamordowani w stodole. Podobny los spotkał czterech braci którzy wraz z innymi mieszkańcami wsi Pantalowice i Hadle Szklarskie na Rzeszowszczyźnie ukrywali w leśnym bunkrze kilkoro Żydów. Nie mieli dylematów Bartoszewskiego i nie zastanawiali się, czy ktoś zobaczy, ile chleba niosą – dostarczali Żydom jedzenie. Nie zdradził ich sąsiad. Nie wydali Polacy. Niemcy schwytali jedną z ukrywających się w bunkrze Żydówek. Podczas przesłuchania (zapewne bardzo brutalnego) zdradziła nazwiska swoich dobroczyńców. 4 grudnia 1942 roku Niemcy rozstrzelali braci: najstarszy, Władysław miał 31 lat, najmłodszy Tadeusz 19. Wraz z nimi za tę samą „zbrodnię” zginęli też Emilia i Wincenty Lewandowscy, Zofia i Jakub Kuszek oraz Zofia Kubicka.

Za pomoc Żydom Polacy ginęli każdego dnia przez całą okupację. Nie wszystkie przypadki zostały odnotowane, nie wszystkie zapamiętane. Część z nich żyje tylko w pamięci mieszkańców wsi i miasteczek, pamiętających, że któryś z sąsiadów ukrywał Żydów. I tylko w ich pamięci. Instytut Yad Vashem niestety nie o wszystkich wie i chce pamiętać. Oczywiście jest odznaczenie – „Sprawiedliwi wśród narodów świata” oraz drzewka dla ludzi, którzy ratowali Żydów. Hańbą jest, że jest ich tak mało. Hańbą jest, że dziesiątki Polaków, którzy pomagali Żydom nigdy nie doczekali się za to wdzięczności. Nikt im nigdy nie podziękował, nie wręczył orderu, nie zapisał ich nazwisk.

Wyolbrzymia się kilku szmalcowników, zachodnie media wciąż piszą o „polskich obozach koncentracyjnych” i niewiele osób ma tyle mądrości, co Szewach Weis, który potrafi dostrzec i docenić bohaterstwo Polaków. Ich głos zbyt często ginie w fali krytyki, której poddawane są nawet projekty upamiętnienia polskich bohaterów. Arkadiusz Gołębiowski i Maciej Pawlicki nakręcili film pt. „Rodzina Kowalskich” w zbeletryzowany sposób pokazujący ich męczeństwo.

Po jego premierze na stronie internetowej www.sprawiedliwi.org, prowadzonej przez Muzeum Historii Żydów Polskich można było znaleźć krytykę tego filmu, a w jego recenzji przeczytać o „nazistach”, którzy zabili polską rodzinę. Nazistach, nie Niemcach. Można też było przeczytać, że twórcy zawyżyli liczbę Polaków pomagających Żydom a jego fabularyzowane fragmenty są „propagandowe i sztuczne”. Cóż, każdy ma prawo do własnej oceny, ale może w takim razie autor recenzji odniósłby się z równym zacięciem do kłamstw opowiadanych przez Grossa?



Aldona Zaorska, tekst ukazał się w „Warszawskiej Gazecie”
 
SAO PAULO8.01 00:33
01544
 

Porozumiewanie się bez słów, czyli mowa gestów

 

17 stycznia 2014, 20:54|Agnieszka Zawistowska|Komentarze: 10

Porozumiewanie się bez słów, czyli mowa gestów

Będąc za granicą, warto zwrócić uwagę na to, jakie gesty wykonujemy. W pewnych krajach niektóre z nich, dla nas pozytywne a nawet przyjacielskie, mogą oznaczać coś zupełnie innego. 

 

Ile razy używaliśmy rąk, próbując wytłumaczyć nasze potrzeby i myśli? Z pewnością nie raz. Gesty są bardzo przydatne, gdy chcemy się z kimś porozumieć nie znając wspólnego języka. Niektóre z nich są oczywiste i nie wymagają tłumaczenia. Jednym z najbardziej uniwersalnych na całym świecie jest… pokazanie środkowego palca. Nikt nie ma wątpliwości, jakie jest jego przesłanie. Kłopoty zaczynają się jednak wtedy, gdy przyjacielski – naszym zdaniem – gest może okazać się powodem do bójki.

Jest super! Ale czy na pewno…?
Wydawać by się mogło, że kciuk uniesiony w górę jest pozytywnym gestem. I faktycznie w wielu krajach, głównie anglojęzycznych, ale także w Polsce, jest oznaką sukcesu i powodzenia. Natomiast w Niemczech, Austrii oraz Francji podniesiony kciuk nie oznacza nic, co najwyżej cyfrę jeden. Ale już w krajach islamskich, Ameryce Łacińskiej, Grecji czy Sardynii to jeden z najbardziej obraźliwych i wulgarnych gestów. Tam zostanie on w najlepszym razie odczytany jako „wypchaj się”, w najgorszym – nawiąże do „wsadź sobie w…”.

Kolejnym kontrowersyjnym gestem może być doskonale znane w krajach anglojęzycznych i sporej części Europy kółeczko „perfect” (łączymy kciuk z palcem wskazującym). Pokazujemy ten znak, jeżeli chcemy coś pochwalić, powiedzieć, że jest super lub wysokiej jakości. Nie zostanie to jednak odebrane w ten sposób we Francji czy Belgii, gdzie gest ten oznacza zero lub nic. Przekonałam się o tym we francuskiej restauracji, gdzie w ten sposób pochwaliłam zaproponowane przez kelnera wino. Ku mojemu zdziwieniu kelner zniknął wraz z butelką, żeby za chwilę przynieść kolejną… Znak znany nam jako „ok”, dał mu do zrozumienia, że wybór mi nie odpowiadał, co pokazałam w ponoć dość niegrzeczny sposób. Tym gestem możemy także wprowadzić w konsternację Japończyków, dla których symbolizuje on pieniądze (szczególnie monety). Ale to jeszcze nic! W Meksyku, Turcji czy Rosji damy do zrozumienia, że nasz rozmówca jest… dupkiem. Gorzej już może tylko być w krajach śródziemnomorskich czy Ameryki Południowej, gdzie znak ten uznaje się za odwzorowanie odbytu. W ten sposób możemy zasugerować rozmówcy, że ma skłonności homoseksualne…

Zwodniczy znak „wiktorii”
Symbol pokoju oraz zwycięstwa, charakterystyczny w większości krajów świata, nam głównie kojarzy się z Solidarnością i Lechem Wałęsą. Ułożenie palców w literę „V”, czyli „wiktorię” w całym kręgu kultury zachodniej uważane jest za symbol triumfu i pokoju. Ale uwaga! Trzeba bardzo uważać, jak się wykonuje ten gest zwłaszcza w Anglii, Irlandii, Australii i Nowej Zelandii. Jeśli ułożymy dłoń w odwrotną stronę (zewnętrzną do odbiorcy), nie spotkamy się z przychylnością – oznacza to dwukrotnie wyprostowany środkowy palec. Jeśli nie chcemy, żeby nas spotkały nieprzyjemności, warto o tym szczególnie pamiętać, zamawiając dwa piwa w większości anglosaskich pubów.
Słynna jest anegdota związana z Winstonem Churchillem, który we wczesnych latach wojny użył gestu w niewłaściwy sposób. Dzięki doradcom, którzy uświadomili politykowi, że nie wysyła narodowi odpowiedniego sygnału, więcej już tego błędu nie popełnił.

Obelżywa piątka
W niektórych rejonach świata m.in. w USA i niektórych częściach Europy otwarta dłoń z rozpostartymi palcami w kierunku rozmówcy jest gestem pojednawczym, uspokajającym. Uchodzi także za powitanie. Jednak w Afryce, Pakistanie, czy Grecji ma znaczenie obelżywe.

Gest znany w Grecji jako „moutza” pochodzi jeszcze z czasów Bizancjum. Oznacza ni mniej ni więcej tylko „zjedz moje fekalia”. Jeśli więc zdarzy nam się drobna sprzeczka z miejscowymi, zdecydowanie nie należy łagodzić sytuacji układając dłoń w ten sposób. Natomiast bez obaw możemy się posłużyć tym gestem w krajach arabskich, szczególnie opędzając się od natrętnych sprzedawców. Zrozumieją, że niczego nie chcemy od nich kupić, bo dłoń z rozstawionymi palcami tu zwyczajnie oznacza „nie”.

U LISA jak u lisa sami wybrańcy LOSU.

ciąg dalszy ...

Chodź tu do mnie
W Europie i Ameryce Północnej wzywanie kogoś palcem wskazującym jest gestem stosowanym wobec znajomych lub dzieci. Może być także metaforą kuszenia, przybierając erotyczny kontekst. O tyle, o ile w Stanach stosuje się go do uwodzenia, to już w Australii, Indonezji, a także krajach Ameryki Łacińskiej przywołuje się nim prostytutki, a na Filipinach – psy. Taki gest, niewątpliwie w tych rejonach obraźliwy, może się skończyć złamaniem palca oraz aresztowaniem! Możemy być spokojni, gdy podobny ruch wykonają wobec nas Japończycy. W ich kulturze oznacza to po prostu „podejdź tu”, z tą różnicą, że dłoń zostaje wtedy skierowana wnętrzem do dołu.

Figa z makiem!
Niby niewinny gest używany przez dzieci. Tak przynajmniej odczytujemy go my, Ukraińcy i Rosjanie. Ale już dla mieszkańców Ameryki Centralnej, Grecji, Indonezji, Chin, Japonii, czy Turcji oznacza on „chrzań się”. Skąd ta rozbieżność? Dokładne pochodzenie tego znaku nie jest znane, ale wielu historyków spekuluje, że odnosi się on do kobiecych narządów płciowych, przez co jest wulgarny. Inne znaczenie funkcjonuje m.in. w Portugalii i Brazylii, gdzie do tej pory uważa się, że ten gest przynosi szczęście. Na każdym tamtejszym straganie z pamiątkami znajdziemy talizmany w kształcie figi.

Rock’n’roll czy zwykły rogacz?
Słynny gest, w którym unosimy kciuk i mały palec, wykonywany przez subkultury metalowe, czy rockowe, jest jednym z najstarszych obraźliwych gestów na świecie. Na południu Europy oraz w Ameryce Południowej najczęściej używa się go wtedy, gdy chcemy dać do zrozumienia, że nasz rozmówca jest zdradzany przez swoją partnerkę. Reakcje mogą być różne… Z kolei wszędzie tam, gdzie panuje buddyzm i hinduizm, oznacza on odpędzanie zła, negatywnych emocji. W myśl zasady – nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło!

Nie ufam Ci, spadaj
Mistrzami gestów zdecydowanie są Włosi – mają ich cały arsenał. Na południu tego kraju zetkniemy się z gestem świadczącym o tym, że rozmówca nam nie ufa. Charakterystyczneułożenie palca wskazującego i środkowego przy nosie sugeruje, że „coś tu śmierdzi”, a nasze intencje nie są czyste. Bardzo popularnym gestem w północnej części tego kraju, ale również we Francji i Tunezji, jest wyrzucenie z impetem ręki spod brody. Najkrócej mówiąc, oznacza to „spadaj”. Ciekawy sposób na powiedzenie bez słów „mam cię gdzieś” mają Grecy. Układają dłonie w okolicach genitaliów, tworząc szeroki lejek. Gest ten jest ilustracją greckiego zwrotu, który w dosłownym tłumaczeniu znaczy „piszę to na swoich jądrach”. Używają go zarówno mężczyźni, jak i kobiety, wyrażając wobec rozmówcy lub tematu rozmowy lekceważenie.

Nie gadaj głupot idioto!
W Brazylii możemy stwierdzić, że ktoś wygaduje głupoty układając sobie rękę pod brodę na płasko jakbyśmy się o nią opierali. Robimy to wtedy, gdy delikwent stoi do nas tyłem, oznajmiając tym samym reszcie, że to, co mówi jest bzdurą. Nieco mocniejszym gestem jestprzyłożenie pięści do czoła przy jednoczesnym wykrzywieniu twarzy w charakterystycznym grymasie. W ten sposób dajemy do zrozumienia, że nasz rozmówca jest idiotą. Zwykle w towarzystwie znak ten wywołuje salwy śmiechu szczególnie, gdy dodamy do tego pokraczny chód. Nie liczmy jednak na aplauz osoby, którą właśnie obraziliśmy…

Jak widać w zależności od kultury kraju, w jakim się znajdujemy, gesty mogą przybierać różne znaczenie. Powyższe przykłady opisują te najczęściej używane, ale niespodzianek może być znacznie więcej!

Loty_10.04.2010

Нашли ошибку? Выделите текст с ошибкой и нажмите Ctrl+Enter, чтобы сообщить нам о ней.

"Российская газета" - Федеральный выпуск №5155 (76)

Сюжеты: Крушение самолета президента Польши 

Тематика: Аварии и катастрофы

 

http://foto.rg.ru/plain/photos/small_index.php?id=31f6dd7e#2

 

http://www.rg.ru/2010/04/12/aviakatastrofa-smolensk.html

Самолет с делегацией Польши рухнул в полукилометре от аэродрома Северный. Фото: ИТАР-ТАСС

места событий

Катастрофа под Смоленском - наше общее горе

Текст: Дмитрий Раичев (блог автора) (Смоленск)

12.04.2010, 01:00

 

 Версия для печати

image

Самолет с делегацией Польши рухнул в полукилометре от аэродрома Северный. Фото: ИТАР-ТАСС

В субботу утром Смоленск накрыл необычайно густой туман. На аэродроме Северный ждали два самолета из Варшавы - сначала грузовой, а за ним польский "борт N 1" с президентом Качиньским и его свитой.

Первый совершил успешную посадку около 11 часов утра, но буквально сразу после этого аэропорт был закрыт из-за сильнейшего тумана, и среди гостей Мемориала мгновенно разнесся слух, будто бы самолет Леха Качиньского отправлен в Москву.

Журналисты, собравшиеся в Катыни, начали готовиться к долгому ожиданию, но события вдруг, наоборот, начали развиваться со страшной скоростью. Как оказалось, пилоты президентского самолета все-таки решили совершить посадку в условиях плохой видимости.

- Когда самолет вынырнул из тумана, сразу стало ясно, что что-то случилось: он был перекошен на левый бок. Он пронесся буквально над головой, и звук двигателей был какой-то необычный, резкий, потом раздался громкий удар, - рассказал Антон Самойлов, очевидец случившегося, посетитель автосалона, расположенного в нескольких сотнях метров от места трагедии.

Смотреть фоторепортаж Дмитрия Раичева

Взрыва не было, хотя пожар после падения самолета на землю все-таки вспыхнул.

- Самолет разрушен полностью, причем его левое крыло обнаружено в 500 метрах от того места, где находится основная часть фюзеляжа. Таким образом, разрушение самолета началось примерно в километре отсюда, - сообщил журналистам в субботу глава МЧС Сергей Шойгу, который тщательно изучил траекторию снижения президентского самолета. - Это был второй заход на посадку. Отклонение было не только по высоте, но и по горизонту - примерно 150 метров, - констатировал Сергей Шойгу.

О том, что причиной трагедии пока что считается человеческий фактор, свидетельствует и статья УК, которая легла в основу возбужденного следственным управлением СКП по Смоленской области уголовного дела: часть 3 статьи 263 - "Нарушение правил безопасности движения и эксплуатации воздушного транспорта, повлекшее смерть двух и более лиц".

Министр отверг предположение, что причиной трагедии могла стать недостаточно длинная взлетно-посадочная полоса, и твердо заявил, что аэродром способен принимать самолеты любого класса. Северный находится в ведении минобороны. Именно на Северный в прошлую среду прилетали самолеты Владимира Путина и Дональда Туска. Премьер-министры России и Польши приняли участие в траурных мероприятиях, посвященных 70-летию расстрела польских офицеров в Катыньском лесу. В ходе своего частного визита в Катынь Лех Качиньский намеревался посетить Мемориал, где он впервые побывал в 2007 году, и почтить память погибших вместе с их родственниками, прибывшими в Смоленск. Лех Качиньский собирался уделить внимание польской диаспоре - смоленским полякам, которые с нетерпением ждали этой встречи.

Около полудня губернатор Смоленской области Сергей Антуфьев, который вместе с полпредом президента в ЦФО Георгием Полтавченко находился на аэродроме Северный, сообщил журналистам о трагедии. Намеченные на тот день траурные мероприятия в Катыни были сокращены, и уже днем в субботу польские гости, за исключением журналистов, отправились домой. Но Мемориал не опустел: до самой темноты люди сюда несли цветы - все те же красные и белые гвоздики - и возлагали их у большого колокола в польском секторе Мемориала. Так жители Смоленска почтили память Леха Качиньского и его близких, присоединившись к скорби, овладевшей в тот день всей Польшей.

Телеобращение президента России к народу Польши

"Дорогие друзья! Уважаемые граждане Республики Польша!

Я и все граждане России потрясены страшной трагедией - гибелью президента Республики Польша Леха Качиньского, его супруги Марии, всех польских граждан, находившихся на борту самолета, потерпевшего катастрофу.

В эти дни мы вместе проводили поминальные мероприятия в Катыни, вместе скорбили по жертвам тоталитарных времен. Лех Качиньский летел в Россию, чтобы лично отдать дань памяти погибшим польским офицерам и как президент, и как гражданин своей страны. Все россияне разделяют с вами скорбь и траур.

Обещаю, что все обстоятельства этой трагедии будут расследованы самым тщательным образом, в теснейшем взаимодействии с польской стороной. Мною даны исчерпывающие указания правоохранительным структурам.

От имени российского народа выражаю самые глубокие, самые искренние соболезнования польскому народу, чувства сострадания и поддержки родным и близким погибших. В понедельник, 12 апреля, в России будет объявлен национальный траур".

досье "РГ"

Лех Качиньский родился 18 июня 1949 года в Варшаве в семье инженера и филолога. Известность приобрел достаточно рано, в возрасте 13 лет, когда вместе с братом-близнецом Ярославом сыграл главные роли в популярном в Польше детском фильме "Двое, укравшие луну".

По образованию - юрист, защитил докторскую диссертацию в Гданьском университете, где и преподавал. Свою политическую карьеру будущий президент Польши начал еще в 1977 году в Комитете защиты рабочих, что тогда приравнивалось к антикоммунистической оппозиции. После введения в стране чрезвычайного положения почти год отсидел в тюрьме, затем возглавлял одну из комиссий профсоюза "Солидарность".

С распадом соцлагеря стал стремительно продвигаться вверх в политической иерархии страны. В разные года был членом сейма, сената, начальником Бюро национальной безопасности в канцелярии польского президента, главой Высшей контрольной палаты, министром юстиции, мэром Варшавы. В 2001 году вместе с братом Ярославом создал политическую партию "Право и справедливость". Через четыре года победил на президентских выборах. Во внешней политике особый упор делал на укрепление союза с США.

Нашли ошибку? Выделите текст с ошибкой и нажмите Ctrl+Enter, чтобы сообщить нам о ней.

"Российская газета" - Федеральный выпуск №5155 (76)

Сюжеты: Крушение самолета президента Польши 

Тематика: Аварии и катастрофы

 

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka