Dwie największe katostrofy w polskim lotnictwie cywilnym: 1980 Okęcie i 1987 Las Kabacki miały identyczne przyczyny. Silniki nr. 2 /lewe wewnętrzne/ radzieckich Iłów 62, podczas nadawania im pełnej mocy startowej /w pierwszym przypadku dla odejścia na drugi krąg, w drugim dla zwiększenia pułapu lotu/ doznawały awarii polegającej na pękaniu wałów wewnętrznych, wskutek czego turbiny niskiego ciśnienia po rozpędzeniu do obrotów nadkrytycznych rozpadały się, uszkadzając układy sterowania samolotów. Zadziwia fakt iż w identyczny sposób uszkodziły się zabudowane na tych samych pozycjach zupełnie inne jednostki: w 1980 r. Kuzniecow NK-8 w 1987 r. Sołowiow D 30-KU. Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem miał zabudowane silniki D 30-KU Sołowiowa. W ostanich chwilach przed upadkiem, silnikom samolotu nadano pełną moc a potem samolot spadł jakby stracił sterowność. Dziwne, co ? Polskie fatum ?

Chyba raczej sowiecki sprzęt  Nawet Rosjane pzwolili raz przyznać to w raporcie po wypadku w Lesie Kabackim.
Pozdrawiam!

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=46741&st=0

QUOTE(Lord Mich @ 15/04/2011, 22:23)

Chyba raczej sowiecki sprzęt  Nawet Rosjane pzwolili raz przyznać to w raporcie po wypadku w Lesie Kabackim.
Pozdrawiam!

Oszczędnościowa polityka LOT-u leżała u podstaw wypadków Iłów. I samodzielne grzebanie w silnikach bez konsultacji z producentem.

Czasem zastanawiam się czy jednak przy katastrofie Kościuszki załoga nie mogła uniknąć tragedii lądując w Rębiechowie bądź w Modlinie. Można było przewidzieć, że nie dociągną do Warszawy. Nie wiadomo także czy dehermetyzacja kabiny i niedobór tlenu nie miały wpływu na decyzje kpt. Pawlaczyka i kolegów. 

Z kolei w 1980 załoga i pasażerowie mieli wielkiego pecha. Gdyby jeden silnik został sprawny mogliby przeprowadzić lądowanie szybowe. 

QUOTE(karolz77 @ 16/04/2011, 10:22)

Z kolei w 1980 załoga i pasażerowie mieli wielkiego pecha. Gdyby jeden silnik został sprawny mogliby przeprowadzić lądowanie szybowe.

Tak tak, szczególnie ułatwiłby to lądowanie fakt że mieli drążki sterowe przecięte.

QUOTE(bubel1 @ 16/04/2011, 1:48)

Oszczędnościowa polityka LOT-u leżała u podstaw wypadków Iłów. I samodzielne grzebanie w silnikach bez konsultacji z producentem.

Nie zapominajmy jednak o "oszczędnościowej konstrukcji" kluczowego łożyska wałeczkowego podpierającego wały silnika. Nie dość, że zastosowano w nim ok. 2 razy mniejszą liczbę wałeczków niż w projekcie, to jeszcze w pierścieniu (bieżni) nawiercono otworki dla lepszego smarowania (przepływu oleju). Te dwa fakty po pierwsze znacznie zwiększyły naciski na bieżnię łożyska, po drugie - osłabiły pierścień łożyska (zjawisko tzw. karbu). Rosjanie do tego stopnia nie dopuszczali do jakichkolwiek podejrzeń pod adresem jakości ich sprzętu, że próbowali nawet wmówić, iż rozpad feralnego łożyska był efektem katastrof. W rzeczywistości katastrofy były efektem rozpadu tegoż łożyska.

Niestety nie mogę podać źródła bo zwyczajnie nie pamiętam. Była to wypowiedź pracownika LOT-u. Wynikało z niej, że wypadki były spowodowane polityką serwisową LOT-u. Włos się jeżył na głowie podczas lektury. Latanie na "oparach paliwa", brak serwisu u producenta, postępowanie niezgodne z biuletynami producenta itp. . Jak znajdę ten artykuł to go wrzucę.

QUOTE(memex @ 16/04/2011, 20:07)

Nie zapominajmy jednak o "oszczędnościowej konstrukcji" kluczowego łożyska wałeczkowego podpierającego wały silnika. Nie dość, że zastosowano w nim ok. 2 razy mniejszą liczbę wałeczków niż w projekcie, to jeszcze w pierścieniu (bieżni) nawiercono otworki dla lepszego smarowania (przepływu oleju).
(...)  W rzeczywistości katastrofy były efektem rozpadu tegoż łożyska.

Czesto mylone są dwie katastrofy: ta z 1980roku (wał) i z 1987 roku (tutaj winne łozysko).
Artykuł na jaki powołuje się bubel to moze ten który już linkowałem(dotyczy tej pierwszej katastrofy):
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/spo...-jantar,55047,1

Wracając do katastrofy z 1987 roku: Zastanawiające jest kto zadecydował o rzeczy karygodnej czyli o wykonaniu (przerobieniu?) silnika niezgodnie z projektem (projekt przewidywał prawidłową konstrukcję łożyska).

Ten post był edytowany przez kris9: 16/04/2011, 21:18

Generalnie rzecz biorąc łatwo na to pytanie odpowiedzieć. To odwieczny problem radzieckiej techniki, dobry projekt - partackie wykonanie. Za przykład może posłużyć ŁaGG-3 z okresu drugiej wojny światowej któremu odpadały skrzydła bo wykonujący go robotnicy zamiast gwintować otwory w korpusie i wkręcać śruby woleli je wbijać młotkami. Potem wypadały... Myśle że raczej można o modyfikację łożyska podejrzewać zakład produkcyjny niż biuro konstrukcyjne. Jeśli chodzi o artykuł z Newsweeka o winie Lotu w katastrofie z 1987 roku to jakoś dziwnie wpisuje się on w aktualne realia dyskusji społecznej dotyczącej katastrofy z 2010. Jakkolwiek jestem daleki od interpretacji wypadków 10 kwietnia prezentowanej przez prezesa partii z orłem w herbie i ojca toruńskiej rozgłośni to jednak zastanawiam się jak łatwo rosjanom byłoby ukryć ślady ewentualnej tradycyjnej dla naszego lotnictwa przyczny, czyli urwania się turbiny silnika podczas nadawania silnikom pełnej mocy. Nie mam niestety wiedzy o ewentualnym zdublowaniu układów sterowania w Tu-154M, które taką wersję by wykluczało.

QUOTE(kris9 @ 16/04/2011, 21:16)

Czesto mylone są dwie katastrofy: ta z 1980roku (wał) i z 1987 roku (tutaj winne łozysko).

Zgadza się. Katastrofa z 1980 spowodowana była zmęczeniem wału, jednak i w jednym i w drugim przypadku mamy do czynienia z klasycznym sowiecki brakoróbstwem, choć możliwe, że i polska strona dołożyła co nieco do przyczyn tragedii.
Może troszkę odbiegnę od tematu, ale pamiętam jak mój ojciec pracujący w branży metalowej opowiadał o radzieckich obrabiarkach i narzędziach wykonanych ze stali "gniotsa nie łamiotsa", np. o rozginających się kluczach wchodzących w skład kompletu naprawczego dołączonego przez producenta maszyny. Trudno to rozpatrywać w kategoriach przyczyn konkretnych katastrof lotniczych, jednak te i podobne fakty rzucają pewne światło na sowiecką "kulturę techniczną", która delikatnie rzecz ujmując nieco odstawała od tego co produkowano na "zgniłym zachodzie".

QUOTE(lizardking @ 16/04/2011, 21:48)

Generalnie rzecz biorąc łatwo na to pytanie odpowiedzieć. To odwieczny problem radzieckiej techniki, dobry projekt - partackie wykonanie. Za przykład może posłużyć ŁaGG-3 z okresu drugiej wojny światowej któremu odpadały skrzydła bo wykonujący go robotnicy zamiast gwintować otwory w korpusie i wkręcać śruby woleli je wbijać młotkami.

Tak, ale czym innym jest niska jakość podzespołów czy niska jakość wykonania spowodowana np. niska kulturą techniczną, szczególnie w industrializujacym się w "trybie przyspieszonym" ZSRR tamtych czasów, a czym innym dowolne "zmienianie" sobie projektów i to kilkadziesiąt lat później. 
Szczególnie, że normą to chyba nie było biorąc pod uwagę fakt iż silniki jakie stosowano w polskich Iłach stosowano też w tysiącach innych samolotow, a raczej nie spadały one cześciej niz ówczesna przeciętna światowa. 

QUOTE(lizardking @ 16/04/2011, 21:48)

Nie mam niestety wiedzy o ewentualnym zdublowaniu układów sterowania w Tu-154M, które taką wersję by wykluczało.

Układ sterowania każdego Tu-154 jest nie tylko że podwojony, ale nawet potrojony. 
Dodatkowo samolot 101 miał przekonstrowane łożyska wału oraz dodatkowe wzmocnienia tylnej części kadłuba mające chronić przed ewentualnymi odłamkami rozpadającego się silnika (co ciekawe tych ostatnich zmian nie ma samolot 102).

Ten post był edytowany przez kris9: 16/04/2011, 23:06

Panowie czytając waszą dyskusję można dojść do wniosku że tylko maszyny produkcji radzieckiej mają wady konstrukcyjne czy wykonawcze. co jest oczywiscie nieprawdą.Wystarczy spojrzeć tutaj.
http://www.planecrashinfo.com/cause.htm

QUOTE(memex @ 16/04/2011, 22:23)

QUOTE(kris9 @ 16/04/2011, 21:16)

Czesto mylone są dwie katastrofy: ta z 1980roku (wał) i z 1987 roku (tutaj winne łozysko).

Zgadza się. Katastrofa z 1980 spowodowana była zmęczeniem wału, jednak i w jednym i w drugim przypadku mamy do czynienia z klasycznym sowiecki brakoróbstwem, choć możliwe, że i polska strona dołożyła co nieco do przyczyn tragedii.
Może troszkę odbiegnę od tematu, ale pamiętam jak mój ojciec pracujący w branży metalowej opowiadał o radzieckich obrabiarkach i narzędziach wykonanych ze stali "gniotsa nie łamiotsa", np. o rozginających się kluczach wchodzących w skład kompletu naprawczego dołączonego przez producenta maszyny. Trudno to rozpatrywać w kategoriach przyczyn konkretnych katastrof lotniczych, jednak te i podobne fakty rzucają pewne światło na sowiecką "kulturę techniczną", która delikatnie rzecz ujmując nieco odstawała od tego co produkowano na "zgniłym zachodzie".

Jeśli to taki bubel to dziwne,że zaufały temu samolotowi Air France i Air Japan  . Niską kultura techniczna popisały się nasze służby techniczne.

QUOTE(kris9 @ 16/04/2011, 22:23)

Układ sterowania każdego Tu-154 jest nie tylko że podwojony, ale nawet potrojony. 
Dodatkowo samolot 101 miał przekonstrowane łożyska wału oraz dodatkowe wzmocnienia tylnej części kadłuba mające chronić przed ewentualnymi odłamkami rozpadającego się silnika (co ciekawe tych ostatnich zmian nie ma samolot 102).

mogę prosić źródło ?