Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
346
BLOG

Chatki stają puste

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Kultura Obserwuj notkę 1

MIŁOŚĆ, DOBÓR NATURALNY, MAŁŻEŃSTWO

KAMBODŻA - UMIERA ŚWIAT

Chatki miłości stoją puste !

http://podroze.onet.pl/ciekawe/chatki-milosci-w-kambodzy-wymierajaca-tradycja-tabu-czy-wabik-dla-turystow/9dfkv

Chatki miłości w Kambodży - wymierająca tradycja, tabu czy wabik dla turystów?

 

W wioskach w północnej Kambodży przez lata praktykowano tradycję "chatek miłości" budowanych przez ojców dla córek. W domkach nastolatki spotykały się z zalotnikami, a spośród nich wybierały męża.

Chatka miłości w Kambodży55 letnia Kampan stoi przed małą chatką wraz z mężem Brang. Są razem od 40 lat.
 

- Miałam wielu chłopców, więcej niż dziesięciu, zanim zdecydowałam się wejść w związek małżeński. Myślę, że Brang był nieco zazdrosny, ale wybrałam go, bo kochał mnie naprawdę - opowiada dziennikarzom.

Średnio każda kobieta ma około dziesięciu partnerów. Nie z wszystkimi uprawiają seks. Tylu mężczyzn wystarcza, by znaleźć tzw. "pokrewną duszę". Miejscowe dziewczęta rozpoczynają poszukiwania męża w wieku 15-17 lat. Zwykle przed osiemnastką są już zaręczone, a bardzo często i po ślubie.

15-letnia Tia marzy, by wyjść za mąż. Zwierza się jednej z dziennikarek, że jej ojciec wciąż nie zbudował chatki. - Możesz pomyśleć, że jest surowy i nie zgadza się na kontakty z chłopcami, ale ja myślę, że to wynika z lenistwa - uśmiecha się dziewczyna. "Lenistwo" ojca Tii może mieć jednak inne, bardziej pragmatyczne przyczyny.

***

Wioska Kancherng w dystrykcie O'chum w prowincji Ratanakiri. Prawdziwa kambodżańska dżungla: dookoła gęste lasy, codzienna walka z naturą i ludzie, którzy żyją jak przodkowie. Dzieci bawią się jednak plastikowymi zabawkami, a większość mieszkańców używa namiętnie telefonów komórkowych.

Trudno tu dotrzeć. Najlepiej w porze suchej, bo podczas deszczów drogi są nieprzejezdne. Miejscowi żyją głównie z upraw. Raz w tygodniu wyjeżdżają do okolicznych miasteczek na targowiska. Wielu z nich nigdy nie było w Phnom Penh. Wyjazd do stolicy Kambodży jawi się w Kancherng, jak wyprawa Kolumba w poszukiwaniu Indii.

13 godzin drogi rozklekotanym autobusem po górskich drogach. Nic przyjemnego. Szybciej niż turyści na północne tereny Kambodży dotarła cywilizacja: motory, samochody, telefony, podróbki markowych ciuchów. I oczywiście Coca-Cola, ulubiony trunek najmłodszych przedstawicieli plemienia Kreung.

Antropolodzy podkreślają, że życie w dżungli nie zmienia się od lat, a miejscowi żyją zupełnie jak ich przodkowie. To chyba przesada. A na pewno dobry magnes naturystów, którzy podczas wizyt w Kambodży raczej odwiedzają świątynie Angkor Wat i smakują słońca w słynnym kurorcie Sihanoukville. Do dżungli na północnych rubieżach kraju zaglądają niezwykle rzadko.

***

W kilku wioskach w prowincji Ratanakiri wciąż można spotkać się z tradycją budowania chatek miłości. To coraz rzadszy zwyczaj; częściej niepozorne malutkie drewniane domki na palach z dachami ze słomy stoją puste. Stara tradycja umiera szybko i dziś zdaje się być już tylko wabikiem na turystów.

Kilka lat temu dziennikarka i antropolog Fiona MacGregor przyjechała w te strony i wydała niedużą publikację pt. "Sekrety chatek miłości". Opisuje w niej zamierającą tradycję, przedstawia historię małżeństw, które zawiązały się w niepozornych domkach. Wkrótce do Kambodży zjechali dziennikarze National Geographic.

Historię podchwyciły brytyjskie tabloidy. "Wolny seks w wioskach Kambodży. To niewiarygodne" - pisano w tzw. żółtej prasie.

Santel Phin, kambodżański dziennikarz i aktywista, denerwuje się na pytanie o chatki miłości. - To wszystko podtrzymuje stereotypowy obraz o Kambodży. Kiedyś w tych stronach rzeczywiście funkcjonował taki zwyczaj, ale przecież dziś ludzie żyją tam normalnie. Nie wierz w te bzdury - przekonuje z oburzeniem.

Fiona MacGregor: - Rzeczywiście, tradycja powoli zamiera. Coraz mniej kobiet decyduje się na tradycyjne metody szukania męża. Chatki stoją puste, ale dla mnie to przede wszystkim fascynująca historia o zupełnie innym podejściu do tematu miłości.

Każda "chatka miłości" wygląda podobnie. Mały drewniany domek. Jedno okno, w środku bambusowe łóżko z wygodnym materacem. Stolik, krzesło, kartonowy lampion ze świeczką w środku. Niewiele, ale - zdaniem dziewcząt - romantycznie.

***

Wszystkie kobiety są zgodne: uprawiają seks tylko z mężczyznami, których kochają.

Antropolodzy też mówią jednym chórem: decyzje dziewcząt na temat małżeństwa są dojrzałe i zwykle trafne, a w prowincji notuje się niewielką liczbę rozwodów (według statystyk z początku XXI wieku na 150 rodzin w wiosce Kreung tylko dwie pary się rozstały).

Dziewczyna z plemienia KreungDziewczyna z plemienia KreungFoto: BE&W
imageimage

Dr Sudeepta Varna dla "National Geographic": - Z punktu widzenia Europejczyka to może być temat tabu. W naszej kulturze rodzice uchodzą raczej za strażników dziewictwa córek. W plemieniu Kreung nie istnieje przemoc seksualna, a kobiety zazwyczaj angażują się w najlepsze dla siebie relacje.

Kilka historii:

Vria ma 21 lat, jej mężem jest rówieśnik Gaham. Mają dwuletnie dziecko. - Chatka miłości to jest coś, co mamy tylko dla siebie. Tam otwierają się nasze serca - zapewnia dziewczyna.

17-letnia Nang Chan opowiada dziennikarzom "Daily Mail": - Domki zapewniają nam wolność wyboru. To najlepszy sposób, by odróżnić tych, którym zależy, od typowych zalotników.

- Jeśli znajduję innego chłopaka, to przestaję kochać się z pierwszym. Kiedy mężczyzna prosi mnie o nocleg, a ja nie chcę, by mnie dotykał, to on tego nie zrobi. Nic na siłę - podkreśla inna dziewczyna.

55-letnia Galung: - Dziewczęta mają komfort znalezienia najlepszego partnera. Chatka zapewnia spokój, a wtedy można długo rozmawiać, szukać psychicznego porozumienia. Nie chodzi bynajmniej wyłącznie o fizyczne połączenie.

15-letni Nying: - Kochałem się w Kablin więcej niż rok, ale byłem zbyt nieśmiały, by przyjść do domu jej rodziców. Zjawiłem się dopiero w chatce - opowiada. Wkrótce para się pobierze.

***

W wiosce opowiadają historię o chłopaku, który zdecydował się na związek z jedną z dziewczyn. Gdy kobieta zaszła w ciążę, zniknął na kilka dni, a potem wyparł się ojcostwa. Został ukarany przez mieszkańców wsi.

Ale czasy się zmieniają.

- Teraz ludzie widzą w telewizji rzeczy na temat seksu, których wcześniej sobie nawet nie wyobrażali. Chłopcy nie respektują dawnych reguł. Młodzi ludzie zostali zainfekowani przez telewizję - opowiada Lung Wen, 49-letni zarządca wioski w rozmowie z Fioną MacGregor.

Nie brakuje historii o chłopcach, którzy układali między sobą plan odwiedzin danych chatek. Jedna z dziewcząt musiała przyjąć gościa, z którym nie zamierzała się zadawać. Ojcowie coraz częściej ociągali się z budową domków.

Zresztą publikacje brytyjskich mediów wywołały burzę w Kambodży. Media pisały o dziwnym zwyczaju w kontekście kobiecej niewierności i uległości pokusom. Aktywiści przekonywali, że tradycja prowadzi do chorób wenerycznych, AIDS oraz do rozprzestrzeniania się seksualnej przemocy.

Zwyczaj zaczął umierać. Wyparła go nowoczesna cywilizacja z wszystkimi jej wypaczeniami. - Chłopcy zaczęli ściągać filmy erotyczne na telefony, a potem brać przykład z aktorów - opowiadał jeden z rozmówców antropologów.

Romantyzm, a więc najważniejsza cześć tradycji, w wioskach Kreung umarł. Wraz z nią zwyczaj, którego korzenie sięgały setek lat. Pozostały tylko stereotypy, z którymi nie dało się wygrać. Chatki miłości stoją puste.

 

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura