Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
1027
BLOG

Lot którego nie było ?

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

 

LOT którego nie było ?

http://freeyourmind.salon24.pl/560412,7-samolotow-na-7-kwietnia-2010

Lotnisko Okęcie EPWA, odloty z pasa 29 [HD 1080]

Przesłany 23.08.2009

Samoloty widoczne w filmie:

LY-SKJ Aurela Boeing 757-23N
G-TFKR Gulfstream Aerospace G-V-SP Gulfstream G550
TC-SNH SunExpress Boeing 737-8FH
044 Poland - Air Force Yakovlev Yak-40
SP-EDB EuroLOT ATR 42-500
D-AGWC Germanwings Airbus A319-132
SP-LFH EuroLOT ATR 72-202
C-FTDW Travel Service (Sunwing Airlines) Boeing 737-808
SP-LLC LOT Polskie Linie Lotnicze Boeing 737-45D
TC-SKE Sky Airlines Boeing 737-4Q8
SP-LGO LOT Polskie Linie Lotnicze Embraer EMB-145
SP-LIE LOT Polskie Linie Lotnicze Embraer EMB-175LR

 

image

 

https://trzcinska52.wordpress.com/author/krystyna528/page/4/

Posted on 25 Luty 2013 - autor: krystyna528

Smoleńsk: to był zamach, na samolot prezydencki, co wynika z wadliwych dokumentów, pozorujących przygotowanie wizyty, z okazji 70 rocznicy zbrodni katyńskiej!

Ponieważ, na wstępie postawiłam tezę, że z wadliwych dokumentów urzędowych sporządzonych na okoliczność wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, wynika fakt, że dnia 10.04.2010 r. mieliśmy do czynienia z zamachem na samolot prezydencki, to muszę udowodnić, że dokumenty te są faktycznie wadliwe, a to znaczy, że było prowadzone postępowanie nieistniejące, w którym nie powstał ani jeden dokument urzędowy, mający moc dowodową.

Co uniemożliwiło stronie rosyjskiej, wydania dokumentu urzędowego, w którym wyrazili by zgodę na wizytę Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Brak wymaganych w sprawie dokumentów urzędowych, uniemożliwił przygotowanie wizyty zgodnie z istniejącymi procedurami, a tym samym spowodowało, że samolot  prezydencki dnia 10.04.2010 r. naruszył przestrzeń powietrzną Rosji!

Skoro samolot prezydencki dnia 10.04.2010 r. naruszył przestrzeń powietrzną Rosji, który to fakt, upoważniał stronę rosyjską, do uniemożliwienia wylądowania jego wylądowania na ziemi rosyjskiej.

Z czego można domniemywać, że strona rosyjska, mogła go zestrzelić lub w inny sposób uniemożliwić jego bezpieczne wylądowanie.

Dlatego, przechodzę do udowodnienia postawionej tezy!

Do tego, aby nazwać pismo dokumentem, wystarczy jedna pieczątka na nim: np. pieczątka nagłówkowa (lub druk), lub pieczątka urzędowa (okrągła).

Pismo mające tylko jedną pieczątkę nagłówkową nagłówkową (lub druk), nie ma mocy dowodowej, nie jest dokumentem urzędowym, nie wywołuje skutków prawnych!

Pismo opatrzone tylko pieczęcią urzędową (okrągłą), bez pieczęci nagłówkowej (lub druku), nic nie znaczy, nie jest w ogóle aktem prawnym. Nie podlega dalszej kontroli formalnej!

Przygotowanie wizyty zagranicznej prezydenckiej, wymaga wszczęcia postępowania, w celu  miedzy innymi poinformowania o planowanej wizycie i uzyskania zgody na wizytę, odwiedzanego państwa.  

Co znaczy, że strona Polska, była zobligowana do sporządzenia dokumentu, będącego dowodem, na okoliczność wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby móc w odpowiedzi uzyskać dokument (tej samej mocy), będący dowodem od państwa odwiedzanego. 

Moc dowodową, mają tylko dokumenty urzędowe, które mają charakter wiążący, wywołują skutki prawne, z chwilą doręczenia.

Aby pismo miało moc dowodu, musi spełniać wymogi formalne dokumentu urzędowego. Między innymi, musi mieć dwie pieczątki: 1) pieczęć nagłówkową, jako element rozpoczynający dokument i 2) pieczęć urzędową (okrągłą), jako element kończący dokument urzędowy, potwierdzającą, że osoba reprezentująca organ, który był właściwy do wydania dokumentu, jest właściwą do jego podpisania.

Czytając artykuł „Dokumenty jedno a Tusk dalej swoje”, http://niezalezna.pl/27223-dokumenty-jedno-tusk-dalej-swoje?page=11 zorientowałam się, że przedstawiony tam dokument z dnia 27 stycznia 2010 r. Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, jest wadliwy pod względem formalnym, a więc, nie ma mocy dowodowej, nie jest dokumentem urzędowym.

Jego doręczenie stronie rosyjskiej jest bezskuteczne! Co znaczy tyle, że jest projektem planowanej wizyty. Otrzymanie projektu, na okoliczność planowanej wizyty, nie wymaga odniesienia się do tego dokumentu, dokumentem przez wizytowane państwo, które czeka na oficjalne pismo, będące dokumentem urzędowym.

Strona rosyjska, czekała więc od strony polskiej na dokument, będący dowodem, mający charakter wiążący, czyli będący dokumentem urzędowym, aby móc odpowiedzieć również dokumentem, mającym charakter wiążący, będący dowodem, na okoliczność wyrażenia zgody na wizytę Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Rosji i podjęcia wymaganych kroków ze strony obu państw, w celu przygotowania tej wizyty, zgodnie z obowiązującym państwa protokołem.

Pismo Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 27 stycznia 2010 r. (zał. 1) jest wadliwe pod względem formalnym, z powodu miedzy innymi wadliwego podpisu, który nie spełnia wymogów podpisu urzędowego. Brak jest bowiem pieczęci służbowej (czytelnie imię,  nazwisko osoby podpisującej i jej stanowisko służbowe). Brak, choćby jednego z wymaganych elementów podpisu służbowego, stanowi o – braku podpisu. Dokument nie podpisany, można jedynie traktować, jako projekt, przygotowywanego pisma. Jego doręczenie komukolwiek, nie wywołuje skutków prawnych. http://niezalezna.pl/uploads/foto/2012/04/pismo01_kremer.jpg

zał. 1 

Lot którego nie było ?

Dlaczego strona rosyjska zaprzeczała (zgodnie z prawdą), że nie otrzymała dokumentu z dnia 27 stycznia 2010 r, chociaż go otrzymała? Dlatego, że doręczenie stronie wadliwego dokumentu, jest bezskuteczne. Nie wywołuje skutków prawnych. Co wymaga zaprzeczenia otrzymano pisma w wymaganej formie, czyli w formie dokumentu urzędowego. 

Pismo z dnia 27 stycznia 2010 r. nie zostało opatrzone znakiem sprawy. Co znaczy, ze pismo to w ogóle nie mogło wyjść na zewnątrz, poza Kancelarię Prezydenta.  Obce Państwo, aby mogło odnieść się do doręczonego pisma, musi powołać się na znak sprawy. Nie może wysłać pisma, bez podania znaku sprawy!

Sporządzenie tak wadliwego dokumentu pod względem formalnym i doręczenie go stronom wymienionym w piśmie, oznacza, ze pismo to zostało sporządzone przez służby specjalne!

Na potrzeby wizyty Prezydenta RP w Katyniu strona Polska wszczęła nieistniejące postępowanie (pozorne), które nie podlega wykonaniu! Co oznaczało, że Prezydent nie pojawi się w Katyniu. Tam też nawet na liście osób obecnych w Katyniu dnia 10 kwietnia 2010 r. nie było Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Taka wypowiedź słyszałam w TV w rozmowie z ambasadorem Rosji w Polsce na długo przed datą wizyty. 

Jeśli dokument z dnia 27 stycznia 2010 r. jest wadliwy pod względem formalnym, to znaczy że zostało wszczęte w tej sprawie nieistniejące postępowanie przez specsłużby RP, A tzn, że wszystkie kolejne pisma w tym postępowaniu, też będą nieistniejące, aż do zakończenia tego postępowania w sprawie wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Dla strony rosyjskiej wiadomo było, że nie otrzymają od strony Polskiej, pisma w formie dokumentu urzędowego.

A to znaczyło, że Prezydenta Lecha Kaczyńskiego dnia 10.04.2010 r. nie będzie w Katyniu. W Katyniu, nie ma przygotowanego dla niego krzesła. Nie ma go na liście, tak mówił ambasador Rosji w Polsce. Sama słyszałam w TV.

Lecieć może, ale nie doleci, co wynika z wszczęcia w tej sprawie nieistniejącego postępowania przez stronę Polską! (zał. 1)

 

http://niezalezna.pl/uploads/foto/2012/04/pismo_2.jpg

za. 2.

Lot którego nie było ?

http://niezalezna.pl/uploads/foto/2012/04/pismo1.jpg

za. 3.

Lot którego nie było ?

W dokumentach sporządzonych przez stronę Polską (zał. 4), (zał. 5), znajdujących się w treści artykułu, do którego podaję link http://www.panstwo.net/332-rozdzial-iv-od-arabskiego-do-turowskiego, znalazłam potwierdzenie, tego co i tak wiedziałam.

Dokumenty tworzone przez stronę Polska po dacie 27 stycznia 2010 r (zał. 1) w sprawie wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, są dokumentami, tak jak przypuszczałam, nieistniejącymi (pozornymi).

http://www.panstwo.net/uploads/foto/2011/03/grinin.jpg

za. 4. 

Lot którego nie było ?

http://www.panstwo.net/uploads/foto/2011/03/komorowski3.jpg

Z pisma Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 marca 2010 r, wadliwego pod względem formalnym, wynika, że Bronisław Komorowski, obecny Prezydent RP (następca Prezydenta Lecha Kaczyńskiego), jako TW, doskonale wiedział, że w sprawie powstaje dokument nieistniejący (pozorny), jakie to dokumenty fabrykowały SB.  Co znaczy, że w sprawie wizyty w Katyniu, prowadzone jest nieistniejące postępowanie. A to znaczy, że wizyta nie podlega wykonaniu. Lecą, ale nie dolecą!

Pomimo tej wiedzy posiadanej, obecny Prezydent RP – Bronisław Komorowski, świadomie (gdyż innych możliwości brak), załatwiał posłom możliwość skorzystania z wolnych miejsc w samolocie (zał. 5). Co znaczy, że winny jest ich śmierci. 

zał. 5. 

Lot którego nie było ?

dnia 25 luty 2013 r.   

Krystyna Trzcińska

 

Posted in Bez kategorii | Otagowane , | 5 komentarzy

 

http://freeyourmind.salon24.pl/560412,7-samolotow-na-7-kwietnia-2010

  • @FREE YOUR MIND

    - Prokuratorzy badają kto ostatecznie zrezygnował z rosyjskich nawigatorów, którzy powinni lecieć zarówno 7 i 10 kwietnia. Tu tropy wiodą do 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. 31 marca mjr Paweł Odo, szef Sekcji Planowania i Ewidencji 36 SPLT wysłał do szefostwa Służby Ruchu Lotniczego RP prośbę o anulowanie „liderów”. 
    - Oskarżyciele badają też nieznany dotychczas wątek. Otóż 7 kwietnia na pokładzie Tu-154 M 102 leciał dodatkowy członek załogi, znający się na podzespołach maszyny. Był to tzw. „specjalista”, który miał pomóc w razie awarii podzespołów. Takiego „specjalisty” nie było na pokładzie Tu-154 M 101, którym leciał prezydent. - Na zadane pytanie zeznaje: nie jestem w stanie odpowiedzieć dlaczego na lot w dniu 10 kwietnia 2010 r. z VIP-100 nie został wyznaczony specjalista, tak jak to miało miejsce w dniu 7 kwietnia 2010 r. Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, iż specjalisty nie wyznacza się na każdy lot. Zazwyczaj specjalistę wyznacza się na długie loty – zeznał w prokuraturze ppłk Bartosz Stroiński, który leciał z premierem 7 kwietnia. On sam wyznaczył skład załogi, w tym „specjalistę”. Był nim kpt Poświata. - Zazwyczaj tak nazywano dodatkowego członka załogi, którego funkcji nie było w wykazie członków załogi. Pod nazwą „specjalista” krył się technik, inżynier który znał się na sprzęcie radiowym, podwoziu lub silnikach. Kpt Poświata jest inżynierem, który zna się na wszelkich urządzeniach radiowych, w tym na radiowysokościomierzu – tłumaczy tvn24.pl pułkownik Tomasz Pietrzak, były dowódca 36. SPLT. Dlaczego Stroiński zabrał na pokład inżyniera? „Obecność kpt. Poświaty (…) podyktowana była tym, że jako specjalista osprzętu mógł nam pomóc w razie wystąpienia awarii” - czytamy w zeznaniach pilota.

    http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/zarzuty-za-tragiczny-lot-nie-tak-predko,150492.html
    MMARIOLA11.01.2014 18:19
    4016575
  • @MMARIOLA 18:11

    nie. Spójrz:

    "Biała księga", s. 86:

    "Załącznik nr 37
    Miejsce zdarzenia: Warszawa, Smoleńsk
    Czas zdarzenia: 7 kwietnia 2010 Ppłk B. S. z 36 splt:

    Na lot 7 kwietnia 2010 r. z VIP (...) samolotem Tu-154M/101 skład załogi był następujący (...) mjr P. II pilot, nawigator chor. G., technik pokładowy chor. K. i stewardessy pani M., pani Ż. i pani Z. oraz kpt. P. jako specjalista. (....) ... obecność kpt. P., jako członka załogi w locie do Smoleńska z dnia 7 kwietnia 2010, podyktowana była, że jako specjalista osprzętu mógł nam pomóc w razie wystąpienia awarii (...) Kpt. P. miał udać się do Samary celem nadzorowania remontu Tu-154M/102."
    link s. 86.
    FREE YOUR MIND11.01.2014 18:20
    158174896
  • @MMARIOLA 18:19

    o widzisz, jeszcze jeden "kpt. P" :) Może skompletujemy załogę 2 tupolewa w ten sposób. Jak bowiem widzisz z rozpiski dot. cateringu, jest tam 10+1, a Stroiński ("Biała księga") podaje 7+1.

    Poniżej dwa linki do notek intheclouds:
    link

    link

    Link z tej notki intheclouds odnoszący się do tego fragmentu:

    "Jak dowiedział się „dziennik Gazeta Prawna”, o awariach opowiadał w prokuraturze kapitan Grzegorz Pietruczuk. Pilot, który prowadził Tu-154M (nr 101) podczas lotu Warszawa-Smoleńsk 7 kwietnia, gdy do Katynia leciał premier Donald Tusk."

    - już nie działa.
    FREE YOUR MIND11.01.2014 18:33
    158174896
  • @FREE YOUR MIND

    to bylo dawno i nie pamietam gdzie, na jednym z rosyjskich forum czytalam, ze Putin mial 07.04.2010 heliktoperem do Smolenska przyleciec

    z kolei na tym blogu stoi

    11:06
    Борт“РоссияТУ-154”приземлилсянасмоленскуюземлю.

    Godzina wykonania ponizszego zdjecia 2010:04:07 11:07:41


    grekuchkin.livejournal.com/70008.html


    "За три дня до того, как президент Польши Лех Качиньский упал, не долетев нескольких сотен метров до военного аэродрома в Смоленске, туда летал Володя, а вместе с ним и мы."
    MMARIOLA11.01.2014 18:41
    4016575
  • @MMARIOLA

    dziwne, że Putina nie filmowano na XUBS. Mam na myśli ruskie media.
    FREE YOUR MIND11.01.2014 18:42
    158174896

FYM 18:15 & @MMARIOLA 18:19

Tych nie prawidłowości w oficjalnych dokumentach jest znacznie więcej.

Przytoczę tutaj wywód Osoby, która jak sama twierdzi zna się na obowiązujących zasadach określonych przepisami administracyjnymi i protokolarnymi.


http://trzcinska52.wordpress.com/author/krystyna528/page/3/

["Posted on 24 Maj 2012 by krystyna528
Po przeczytaniu artykułu “Dokumenty jedno, a Tusk dalej swoje” na portalu niezależna.pl, byłam zaskoczona, widząc, że dokument z dnia 27 stycznia 2010 r. Kancelarii Prezydenta, jest dokumentem wadliwym pod względem formalnym (nieistniejącym), pozorującym tylko konieczne działania, w celu przygotowania wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Widząc umieszczony w artykule wadliwy pod względem formalnym dokument Kancelarii Prezydenta z dnia 27 stycznia 2010 r, było dla mnie oczywiste, że uzyskał taką wadliwą postać nie z powodu przeoczenia, a że został z premedytacją i w złej woli, sfabrykowany w celu przestępczym przez służby specjalne Rzeczypospolitej Polskiej (gdyż innych możliwości brak).

W Polsce oczywistym bowiem jest, że jeśli widzimy wadliwy pod wzgledem formalnym dokument, to znaczy, że został utworzony (sfabrykowany) bezpośrednio przez służby specjalne, lub pośrednio, czyli na polecenie służb specjalnych.

Ponieważ, znam się na dokumentach nieistniejących pozornych i potrafię je poprawwnie rozróżniać i interpretować, dlatego natychmiast dnia 23 kwietnia 2012 r. napisałam poniższe pismo, skierowane do Grzegorza Wierzchołowskiego Redaktora Naczelnego portalu: niezależna.pl .

Krystyna Trzcińska

Czytaj dalej →

Posted in Bez kategorii | OtagowaneNiezależna.pl, Premier Tust, Prezydent Bronisław Komorowski, Prezydent Lech Kaczyński | Dodaj komentarz"]

i dalej:
"Wadliwy dokument z dnia 27 stycznia 2010 r, rzekomo pochodzący od Podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Mariusza Handzlika, skierowany do Andrzeja Kremera z resortu spraw zagranicznych, jest faktycznie mową hipnotyczną, zawiera w sobie ukryty podtekst, zapowiadający katastrofę Smoleńską. Jak mogło dojść do wycieku z Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, wadliwego pod względem formalnym dokumentu, który z powodu braku na nim ważnego podpisu, nie jest nawet oświadczeniem prywatnym? Kto faktycznie stoi, za sfabrykowaniem nieistniejącego dokumentu z dnia 27 stycznia 2010 r, nie wyrażającego na zewnątrz woli Kancelarii Prezydenta i w jakim celu został wypuszczony na zewnątrz taki dokument “bubel”? Czy w Polsce, z organu administracji publicznej, mógłby wyciec na zewnątrz wadliwy pod względem formalnym dokument, gdyby nie było to wolą służb specjalnych? Czy z chwilą otrzymania wadliwego pod względem formalnym dokumentu z dnia 27 stycznia 2010 r, nie wyrażającego woli organu na zewnątrz: Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ambasador RP w Moskwie, Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych, jednocześnie zostali poinformowani, że wolą służb specjalnych Rzeczypospolitej Polskiej jest, aby Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński, nie dotarł do Smoleńska? Czy tekst dokumentu z dnia 27 stycznia 2010 r, ma za zadanie poinformować: Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ambasadora RP w Moskwie, Polsko-Rosyjską Grupę ds. Trudnych, z powodu jakich poglądów, Lech Kaczyński Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, nie może dotrzeć do Smoleńska?
Posted on 23 Maj 2012 by krystyna528
Z racji, że od 1998 r. sama jestem nękana przez służby specjalne, dokumentami nieistniejącymi (pozornymi), to czytając artykuł: Dokumenty jedno, a Tusk dalej swoje | Publicystyka, wiadomości, opinie – Portal niezależna.pl http://niezalezna.pl/27223-dokumenty-jedno-tusk-dalej-swoje?page=11, zwróciłam szczególną uwagę na dokument z dnia 27.01.2010 r. Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Podsekretarz Stanu Mariusz Handzlik, skierowanego do Pana Andrzeja Kremera Podsekretarza Stanu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, umieszczony w treści tego artykułu.

Na podstawie (art. 142 ust. 2 Konstytucji RP) ” Prezydent Rzeczypospolitej wydaje postanowienia w zakresie realizacji pozostałych swoich kompetencji”.

Powstaje pytanie: czy w sprawie realizacji wizyty w Katyniu w kwietniu 2010 r, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej powinien na podstawie (art. 142 ust. 2 Konstytucji RP) wydać postanowienie mające charakter wiążący, w zakresie realizacji swoich kompetencji, upoważniające poszczególne służby, do podjęcia stosownych działań, w celu zrealizowania planowanej wizyty?

Postanowienie, będące oświadczeniem woli Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, o planowaniu wizyty w Katyniu w kwietniu 2010 r. miało by charakter wiążący zarówno dla odpowiednich służb polskich i rosyjskich, do przygotowania takiej wizyty.

Umieszczony w treści artykułu http://niezalezna.pl/uploads/foto/2012/04/pismo01_kremer.jpg z dnia 27.01.2010 r. dokument Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Podsekretarza Stanu Mariusza Handzlika, skierowany do Andrzeja Kremera Podsekretarza Stanu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, z racji że nie ma ważnego podpisu, to nie jest czynnością urzędową, a więc nie musi być oparty na prawie. Dokument z dnia 27.01.2010 r. nie korzysta więc z domniemania prawdziwości ani zgodności z prawdą. Jako dokument nieistniejący, nie podlega wykonaniu!"

To jest kolejny trop, kto za tym wszystkim stoi - KRETY w Kancelarii Prezydenta?
ALBATROS ... Z LOTU PTAKA11.01.2014 20:13
6302232
 

@ALBATROS ... Z LOTU PTAKA 20:13

dzięki za to uzupełnienie. Bierzmy też pod uwagę to, co już po wielokroć stwierdziliśmy w naszych dyskusjach w blogosferze, a więc powstawanie dokumentów ex post. Wszystkie te dokumenty, które upubliczniano (choćby a propos zamówień samolotów), upubliczniano już przecież "po katastrofie". Co więcej, niektóre dokumenty powstawały już "na potrzeby" badawczo-śledcze, jak choćby dokumentacja dotycząca wyważenia PLF 101, którą sobie KBWLLP po prostu zrekonstruowała zwyczajnie z czapki, ponieważ oryginału tej dokumentacji nie udało się "znaleźć" (choć tym razem nie chodziło o ruską dokumentację, a polską wojskową w dodatku). 

Nawiązując jednak do tego, co piszesz, przypomnę fragment wypowiedzi J. Sasina z "Mgły" (s. 34):

"Jeśli nie dostajemy żadnych informacji - a stanowczo chcę powiedzieć, że takich informacji Kancelaria Prezydenta przed katastrofą nie dostawała - że lotnisko w Smoleńsku nie jest w stanie zapewnić bezpiecznego lądowania samolotu z polską delegacją, to mieliśmy prawo przyjąć, że wszystko jest w porządku. Uważaliśmy, że odpowiednie służby państwowe dokonały sprawdzenia tych miejsc i nie stwierdziły żadnych nieprawidłowości. Na skandal zakrawa fakt, że informacje o tym, że lotnisko w Smoleńsku jest nieczynne i może nie być w pełni bezpieczne, wpłynęło z MSZ do Kancelarii Prezydenta 12 kwietnia. Dwa dni po katastrofie!"

* *
Sasin jednak nie dodaje, że "po katastrofie" to on zajmował się korespondencją kierowaną do KP. O dziwnym dokumencie KP (skierowanym do T. Arabskiego), którego autorstwa nie sposób ustalić, pisano w książce "Zbrodnia smoleńska" (link s. 41-42). Dokument ten dotyczy dwóch samolotów (tutki i jaka - ten pierwszy miałby wylatywać o 6.30, ten drugi o 5.00), miałby być wysłany 9 marca 2010, natomiast pieczątka wojskowa na nim jest przy dacie 12-04-2010. Anonimowy pracownik KP miał powiedzieć autorom "Zbrodni smoleńskiej":

„Nie wiem dokładnie, kto jest autorem tego pisma. Generalnie za czasów prezydenta Kaczyńskiego, a chyba nawet jeszcze za prezydenta Kwaśniewskiego, zawsze się tym zajmował u nas pan Janusz Strużyna, to znaczy on to wszystko koordynuje. Czy on akurat sporządził to pismo, trudno ocenić, jakaś tam parafka jest widoczna, ale brak jest pieczątki z nazwiskiem, może się nie odbiła, czy jakoś jej faks nie uchwycił. Tutaj przy okazji tego wątku wychodzi znowu sprawa tego, czy mogli wszyscy lecieć jednym samolotem czy nie i czy to można było w inny sposób zaplanować. Natomiast ja nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, dopóki to jest przedmiotem dochodzenia, które się toczy w prokuraturze w tej sprawie."

Strużyną zaś nie zainteresował się ZP, jak wiesz. 
"
FREE YOUR MIND12.01.2014 08:34
158174896
 
 

16 kwietnia 2015, 21:00 Ostatnie godziny przed lotem do Smoleńska. Załoga z łapanki i bez uprawnień, błędna prognoza Fullscreen Share Menu Play Loaded: 0%Progress: 0%0:25 Mute 00:00 Current Time 0:25 / Duration Time 3:16 Resolutions Foto: Adam Chełstowski / FORUM | Video: tvn24 Według biegłych załoga nie powinna być dopuszczona do lotu 10 kwietnia 2010 r. (http://www.tvn24.pl)

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/katastrofa-smolenska-zaloga-bez-uprawnien-tu-154m,534082.html

 

Ostatnie godziny przed lotem do Smoleńska. Załoga z łapanki i bez uprawnień, błędna prognoza Fullscreen Share Menu Play Loaded: 0%Progress: 0%0:25 Mute 00:00 Current Time 0:25 / Duration Time 3:16 Resolutions Foto: Adam Chełstowski / FORUM | Video: tvn24 Według biegłych załoga nie powinna być dopuszczona do lotu 10 kwietnia 2010 r. Załogę Tu-154M kompletowano "z łapanki". Zamiast przepisowych dwóch godzin jej członkowie mieli na przygotowania 20 minut. Przed odlotem zapoznali się z niewłaściwą prognozą pogody. Aktualne schematy i procedury obowiązujące na lotnisku Smoleńsk Północny Rosjanie przysłali dwie godziny po katastrofie. Tak według biegłych wojskowej prokuratury wyglądały w 36. specpułku przygotowania do lotu, w którym zginęła elita państwa. Eksperci, którzy 6 marca przygotowali opinię dla Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, nie mają wątpliwości, że "polski 101" nie miał prawa nawet wystartować z Okęcia, nie mówiąc już o próbie lądowania na prymitywnie wyposażonym lotnisku w Smoleńsku. Dorn: Przed katastrofą było fatalnie. Piloci i technicy zaczęli odchodzić - Po wprowadzeniu... czytaj dalej » Portal tvn24.pl ujawnił w środę, że zdaniem biegłych dowódca załogi Tu-154M miał zawieszone wszystkie uprawnienia i nie posiadał ważnych dopuszczeń do lądowania. Nawigator pokładowy nie odbył praktycznego przeszkolenia na samolocie Tu-154M i także nie posiadał uprawnień. Drugi pilot miał niewielkie doświadczenie. "Załoga nie powinna być dopuszczona do lotu w dniu 10 kwietnia 2010 r." - stwierdzili biegli. Eksperci wskazali, że dobór załogi nie był przypadkiem, a jedna z przyczyn katastrofy smoleńskiej to stan rozkładu w elitarnym niegdyś 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Dziś opisujemy ostatnie godziny przed rozpoczęciem lotu 10 kwietnia 2010 r. Łapanka w 36. SPLT Dowództwo 36. SPLT miało problem, by skompletować załogę. Według oryginalnego planu za sterami mieli siedzieć inni oficerowie, ale 9 kwietnia zmieniono decyzje personalne. Największy problem dotyczył obsady stanowiska nawigatora. Pierwotnie wyznaczony wskazał, że 12 kwietnia wylatuje do USA. Drugi z wyznaczonych nie miał ważnej wizy do Rosji. Co takiego wydarzyło się w dniach 9-10 kwietnia w 36. specpułku, że ostatecznie poleciała inna załoga (oprócz drugiego pilota mjr. Grzywny)?
 "W rzeczywistości dopiero w dniu 09.04.2010 r., w przeddzień wylotu, dowódca eskadry samolotowej (...) ustalił skład załogi jak w wydanym przez siebie rozkazie nr 09/2010 z dnia 09.04.2010 r. Ponieważ chor. szt. Piotr G., tłumacząc się koniecznością przygotowania się do zaplanowanego wylotu do USA i Kanady w dniu 12.04.2010 r., poprosił o wyznaczenie na jego miejsce innego nawigatora, w związku z tym ppłk S. wyznaczył st. nawigatora eskadry kpt. Adama S. Gdy okazało się, że kpt. (...) nie ma ważnej wizy na wjazd do FR (Federacji Rosyjskiej - przyp. red.), na nawigatora pokładowego samolotu Tu-154M nr 101 został wyznaczony posiadający ważną wizę por. Ziętek, który w tym dniu jako drugi pilot samolotu Jak-40 realizował przelot Okęcie - Gdańsk - Okęcie" (w opinii są pełne nazwiska - red.). Załoga nie powinna być dopuszczona do lotu w dniu 10 kwietnia 2010 r. Fatalna ocena systemu szkoleń w specpułku "Dowódca kapitan... czytaj dalej » "W trybie pilnym" złapany przez telefon Dalej czytamy: "Por. Ziętek w trybie pilnym został powiadomiony telefonicznie o wyznaczeniu go na wylot do Smoleńska przez kpt. Protasiuka około godziny 9-10:00 dnia 09.04.2010 r.". Artur Ziętek  jeszcze w piątek 9 kwietnia wieczorem wracał z Gdańska. W domu pojawił się około godz. 21. Dokumenty konieczne do wykonania lotu z prezydentem odbierał w jednostce dopiero o godz. 6 rano. "Do czasu wylotu do Gdańska planowanego na godzinę 16:00, a który nastąpił około godziny 17:30, por Ziętek studiował frazeologię lotniczą w języku rosyjskim. Po powrocie do Warszawy i załatwieniu formalności związanych z wylotem do Gdańska opuścił lotnisko około godziny 20:30. Do domu powrócił przypuszczalnie około godziny 21:00, gdzie jeszcze studiował dokumenty na przelot do Smoleńska, a już dnia 10.04.2010 r. o godzinie 06:00 odebrał dokumenty na przelot od podoficera ruchu lotniczego WPL Okęcie st. kpr. Kamila C." - napisali biegli. Zmęczony, bez czasu na odpoczynek Analizując pośpiech, w jakim Ziętek przygotowywał się do lotu z prezydentem RP na pokładzie, biegli doszli do zatrważającego wniosku: zmęczony nawigator nie zauważył, że lotnisko zapasowe w Witebsku (na które mógłby odejść Tu-154M z powodu mgły na smoleńskim lotnisku) jest w soboty nieczynne. Fragment opracowania ekspertów: "(...)z powodu konieczności przygotowania się i realizacji wylotu do Gdańska w tym samym czasie nie mógł poświęcić odpowiedniego, spokojnego czasu pracy na pełne przygotowane się do lotu na samolocie Tu-154M nr 101 w następnym dniu, tj. 10.04.2010 r. (ostatni lot odbyty na tym samolocie, bez uprawnień nawigatora, miał miejsce w dniu 21.01.2010 r., a więc po upływie 2,5 miesiąca); w następstwie nieprzeprowadzenia analizy przejętej od chor. sztab. G. dokumentacji nawigacyjnej z dnia 07.04.2010 r., pozostawił w niej lotnisko Witebsk jako zapasowe, nie wykrywając faktu, że było ono nieczynne w soboty, tj. w dniu 10.04.2010 r.".
 NPW ujawniła stenogram z nowego odczytu nagrań z tupolewa z opiniami biegłych Naczelna... czytaj dalej » I dalej: "Ponieważ jeszcze po locie do Gdańska, po przybyciu do domu uzupełniał (mjr Artur Ziętek - przyp. red.) przygotowanie do lotu na dzień 10.04.2010 r., miał mniej czasu na odpoczynek zgodnie z §17 ust.7 RL-2006: Dla członka personelu latającego przerwa pomiędzy kolejnymi czasami startowymi powinna stanowić czas odpoczynku w wymiarze nie krótszym niż 8 godzin, przy czym §17 RL-2006 ust. 11 precyzuje: Pod pojęciem czas odpoczynku należy rozumieć czas umożliwiający nieprzerwany sen w warunkach domowych lub hotelowych (...)". Złamanie instrukcji HEAD Eksperci doszli do wniosku, że wyznaczenie Artura Ziętka jako nawigatora na lot do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. było złamaniem instrukcji HEAD: "Ziętek nie mógł być wyznaczony do pełnienia funkcji nawigatora, szczególnie podczas lotu HEAD (z najważniejszymi osobami w państwie - przyp. red). Przez wyznaczenie go złamano przepisy instrukcji HEAD. 
Oprócz Ziętka we wstępnym przygotowaniu lotu 9 kwietnia nie wziął udziału również drugi pilot, mjr Robert Grzywna - odbierał dzień wolny. Skutkiem kompletowania załogi "z łapanki" była kolejna nieprawidłowość, która - zdaniem biegłych - prowadziła do katastrofy. 20 min. zamiast przepisowych 2 godzin Biegli odnotowali: "Z akt sprawy wynika, że na bezpośrednie przygotowanie do lotu, które odbyło się w kabinie załogi samolotu Tu-154M nr 101, załoga mogła przeznaczyć tylko około 20 minut, podczas gdy Wytyczne Dowódcy 36. SPLT z dnia 15.01.2008 r. w sprawie organizacji lotów dyspozycyjnych, szkolnych i treningowych w 36. SPLT w pkt. II, ppkt 10 mówią: W przypadku przygotowania bezpośredniego do wylotu zagranicznego czas bezpośredniego przygotowania wynosi nie mniej niż 2 godziny". Nieprawdziwa prognoza Po skompletowaniu załogi Tu-154M 101 pojawiły się kolejne problemy. Biegli stwierdzili, że oficerowie nie dysponowali nawet właściwą prognozą pogody dla Smoleńska, choć taka została stworzona. Zdaniem ekspertów przed startem zapoznali się tylko z korzystniejszą i zarazem odbiegającą od rzeczywistych warunków panujących na miejscu. Nowacka: w sprawie Smoleńska państwo nie zdało egzaminu Nieumiejętność... czytaj dalej » Tę opracował dyżurny meteorolog lotniska wojskowego Warszawa-Okęcie. 
Biegli stwierdzili, że odbyło się to wbrew instrukcji HEAD, która mówi, że "prognozę pogody do podjęcia decyzji o zaplanowaniu lotu statku powietrznego o statusie HEAD i jego przelocie poza granicę kraju opracowuje zmiana dyżurna CH SZ RP (Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP - przyp. red.) pod nadzorem Starszego Zmiany Dyżurnej CH SZ RP". "Wbrew powyższemu przepisowi własną prognozę na krytyczny lot wydał Dyżurny Meteorolog Lotniska (...)" - napisali dalej eksperci. Dyżurny Meteorolog Lotniska (DML) napisał, że podstawa chmur sięgnie 200 do 300 m, a widzialność od 3 do 5 km. Kapitan Protasiuk i jego ludzie nie poznali więc prognozy, którą opracowano w Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP. Ta przewidywała chmury od 120 do 180 m i widzialność od 1 do 3 km, przy "silnym zamgleniu" - czyli gorszą pogodę w Smoleńsku, która już absolutnie wykluczała, aby załoga Protasiuka mogła tam lecieć, bo jego uprawnienia nie zezwalały na lot i lądowanie w tak niesprzyjających warunkach. "Nie powiedział, nie upewnił się" Dlaczego załoga nie zapoznała się z bardziej realną prognozą? Eksperci wojskowej prokuratury wyjaśnili to na kolejnych stronach opinii. Dwie wersje opinii fonoskopijnej z tupolewa. Śledczy wyjaśniają, skąd różnice Prokurator... czytaj dalej » Przygotowujący nierzeczywistą prognozę pogody Dyżurny Meteorolog Lotniska rozmawiał na jej temat z nadzorującym bezpośrednie przygotowania do lotu ppłk. pilotem Grzegorzem K., zastępcą dowódcy 36. SPLT. Zdaniem ekspertów DML nie poinformował K. o gorszej prognozie z Centrum Hydrometeorologii Sił Zbrojnych RP. Zaś K. nie dopytał DML, czy prognoza pochodzi z CHSZ RP. "Dużo ładniejsza prognoza pogody" Biegli jasno stwierdzili, że to właśnie tą gorszą i zbliżoną do rzeczywistości prognozą miała obowiązek się kierować załoga lotu z 10 kwietnia. Narzuca to instrukcja HEAD, "jednak nie upewniono się o pochodzeniu prognozy". Biegli tak to podsumowali: "Nawigator por. Ziętek, który pobrał dokumentację lotniczo-meteorologiczną, drugi pilot mjr Grzywna i dowódca samolotu kpt. Protasiuk w czasie od 6:10 do 6:30 zapoznali się z prognozą pogody opracowaną przez Dyżurnego Meteorologa Lotniska (DML) (...). Należy podkreślić, że zgodnie §1 pkt 12 oraz §7 pkt 12 ppkt 2 Instrukcji HEAD prognozę pogody na zagraniczny lot o statusie HEAD opracowuje Centrum Hydrometeorologii SZ RP i tę prognozę załoga powinna brać pod uwagę, jednak nie upewniono się o pochodzeniu prognozy. W rezultacie otrzymano nieuprawnioną, dużo łagodniejszą prognozę pogody". Plany lotniska - dwie godziny po katastrofie Nie tylko prognoza pogody odbiegała od rzeczywistości. W 36. specpułku nie było aktualnych schematów i procedur obowiązujących na lotnisku Smoleńsk Północny. Nie przekazali ich Rosjanie, ale według biegłych "dowództwo sił powietrznych nie podjęło energicznych działań", by je zdobyć, choć istniało stosowne porozumienie między polskim a rosyjskim resortem obrony. Odpytywani przez pracowników polskiej ambasady w Moskwie Rosjanie odparli, że schematy i procedury podejścia do lądowania są takie same jak te, które przekazali już w 2009 roku. Jednak eksperci wykryli, że nie była to prawda - procedury lądowania się zmieniły, a aktualne dokumenty Rosjanie przesłali faksem do Polski dopiero około dwie godziny po katastrofie. Sprawa "wycieku" stenogramu trafi do krakowskiej prokuratury Krakowska... czytaj dalej » Lecieli bez "liderów" Eksperci dokładnie przebadali również kwestię tzw. liderów, czyli wskazanych przez Rosjan nawigatorów znających lotnisko, których powinni oddelegować na pokłady polskich samolotów. Rosjanie ostrzegli, że nie będą w stanie zapewnić czterech liderów niezbędnych do obsługi lotów premiera 7 kwietnia i trzy dni później prezydenta. Dowódca eskadry ppłk Bartosz S. i major Paweł O., szef Sekcji Planowania i Ewidencji zapewnili Rosjan, że "wyznaczone załogi będą znać język rosyjski". Tymczasem spośród członków załogi Tu-154M lecącego do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. w tym języku porozumiewał się tylko kpt. Protasiuk. To także ppłk Bartosz S. i major Paweł O. rezygnację z pobytu "lidera" na pokładzie tupolewa rozciągnęli na lot prezydenta Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r., choć według sekretarza ambasady w Moskwie Grzegorza Cyganowskiego akurat na tę podróż Rosjanie chcieli go nam przekazać. Tylko technicy bez zarzutu Z opinii biegłych wynika, że swoją pracę bez zarzutu wykonali tylko technicy, którzy dokładnie przebadali stan tupolewa. Poświęcili na to trzy godziny 10 kwietnia, ale również wcześniej doglądali samolotu. To, co opisujemy, to fragmenty opinii biegłych, którą omówili na konferencji prasowej 27 marca wojskowi prokuratorzy. Na jej podstawie 
Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie stwierdził, że część opinii biegłych dotycząca wyznaczenia do lotu o statusie HEAD "osób bez ważnych uprawnień" (chodzi o dowódcę załogi, drugiego pilota i nawigatora) posłużyła do uzupełnienia zarzutów "dwóm osobom funkcyjnym 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego". "Trwa analiza" Na podstawie całościowej opinii prokuratorzy uznali, że zarzucane tym osobom przestępstwo polegało ostatecznie na "na niedopełnieniu obowiązków w zakresie m.in. dokonania analizy możliwości wykonania zadania lotniczego oraz oceny warunków atmosferycznych i niewłaściwego wyznaczenia składu załogi". "Piloci zginęli, wykonując rozkaz" - Dzisiaj wiemy,... czytaj dalej » - Żaden z podejrzanych nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Obydwaj skorzystali też z prawa do odmowy składania wyjaśnień - mówił płk Szeląg. Ta część opinii już się nie zmieni. Nie jest natomiast pewne, czy ktoś jeszcze usłyszy zarzuty ws. dezintegracji 36. SPLT, o którym pisaliśmy 15 kwietnia. Wojskowi prokuratorzy zastrzegli na konferencji, że opinia w tym zakresie może być uzupełniona. - W dalszym ciągu w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie trwa analiza kompleksowej opinii biegłych nadesłanej 6 marca. To trudny i żmudny proces. Prokuratorzy sprawdzają opinię pod kątem wychwycenia ewentualnych braków. Potem prawdopodobnie będą wnioskować o uzupełnienie tej opinii - tłumaczył nam ppłk Janusz Wójcik, rzecznik prasowy Naczelnego Prokuratora Wojskowego. Wideo: tvn24 Dorn: przed katastrofą było fatalnie. Piloci i technicy zaczęli odchodzić Autor: Maciej Duda, Robert Zieliński//plw//rzw / Źródło: tvn24.pl (http://www.tvn24.pl)

Dorn: przed katastrofą było fatalnie. Piloci i technicy zaczęli odchodzić

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka