Smoleńsk: to był zamach, na samolot prezydencki, co wynika z wadliwych dokumentów, pozorujących przygotowanie wizyty, z okazji 70 rocznicy zbrodni katyńskiej!
Ponieważ, na wstępie postawiłam tezę, że z wadliwych dokumentów urzędowych sporządzonych na okoliczność wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, wynika fakt, że dnia 10.04.2010 r. mieliśmy do czynienia z zamachem na samolot prezydencki, to muszę udowodnić, że dokumenty te są faktycznie wadliwe, a to znaczy, że było prowadzone postępowanie nieistniejące, w którym nie powstał ani jeden dokument urzędowy, mający moc dowodową.
Co uniemożliwiło stronie rosyjskiej, wydania dokumentu urzędowego, w którym wyrazili by zgodę na wizytę Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.
Brak wymaganych w sprawie dokumentów urzędowych, uniemożliwił przygotowanie wizyty zgodnie z istniejącymi procedurami, a tym samym spowodowało, że samolot prezydencki dnia 10.04.2010 r. naruszył przestrzeń powietrzną Rosji!
Skoro samolot prezydencki dnia 10.04.2010 r. naruszył przestrzeń powietrzną Rosji, który to fakt, upoważniał stronę rosyjską, do uniemożliwienia wylądowania jego wylądowania na ziemi rosyjskiej.
Z czego można domniemywać, że strona rosyjska, mogła go zestrzelić lub w inny sposób uniemożliwić jego bezpieczne wylądowanie.
Dlatego, przechodzę do udowodnienia postawionej tezy!
Do tego, aby nazwać pismo dokumentem, wystarczy jedna pieczątka na nim: np. pieczątka nagłówkowa (lub druk), lub pieczątka urzędowa (okrągła).
Pismo mające tylko jedną pieczątkę nagłówkową nagłówkową (lub druk), nie ma mocy dowodowej, nie jest dokumentem urzędowym, nie wywołuje skutków prawnych!
Pismo opatrzone tylko pieczęcią urzędową (okrągłą), bez pieczęci nagłówkowej (lub druku), nic nie znaczy, nie jest w ogóle aktem prawnym. Nie podlega dalszej kontroli formalnej!
Przygotowanie wizyty zagranicznej prezydenckiej, wymaga wszczęcia postępowania, w celu miedzy innymi poinformowania o planowanej wizycie i uzyskania zgody na wizytę, odwiedzanego państwa.
Co znaczy, że strona Polska, była zobligowana do sporządzenia dokumentu, będącego dowodem, na okoliczność wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby móc w odpowiedzi uzyskać dokument (tej samej mocy), będący dowodem od państwa odwiedzanego.
Moc dowodową, mają tylko dokumenty urzędowe, które mają charakter wiążący, wywołują skutki prawne, z chwilą doręczenia.
Aby pismo miało moc dowodu, musi spełniać wymogi formalne dokumentu urzędowego. Między innymi, musi mieć dwie pieczątki: 1) pieczęć nagłówkową, jako element rozpoczynający dokument i 2) pieczęć urzędową (okrągłą), jako element kończący dokument urzędowy, potwierdzającą, że osoba reprezentująca organ, który był właściwy do wydania dokumentu, jest właściwą do jego podpisania.
Czytając artykuł „Dokumenty jedno a Tusk dalej swoje”, http://niezalezna.pl/27223-dokumenty-jedno-tusk-dalej-swoje?page=11 zorientowałam się, że przedstawiony tam dokument z dnia 27 stycznia 2010 r. Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, jest wadliwy pod względem formalnym, a więc, nie ma mocy dowodowej, nie jest dokumentem urzędowym.
Jego doręczenie stronie rosyjskiej jest bezskuteczne! Co znaczy tyle, że jest projektem planowanej wizyty. Otrzymanie projektu, na okoliczność planowanej wizyty, nie wymaga odniesienia się do tego dokumentu, dokumentem przez wizytowane państwo, które czeka na oficjalne pismo, będące dokumentem urzędowym.
Strona rosyjska, czekała więc od strony polskiej na dokument, będący dowodem, mający charakter wiążący, czyli będący dokumentem urzędowym, aby móc odpowiedzieć również dokumentem, mającym charakter wiążący, będący dowodem, na okoliczność wyrażenia zgody na wizytę Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Rosji i podjęcia wymaganych kroków ze strony obu państw, w celu przygotowania tej wizyty, zgodnie z obowiązującym państwa protokołem.
Pismo Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 27 stycznia 2010 r. (zał. 1) jest wadliwe pod względem formalnym, z powodu miedzy innymi wadliwego podpisu, który nie spełnia wymogów podpisu urzędowego. Brak jest bowiem pieczęci służbowej (czytelnie imię, nazwisko osoby podpisującej i jej stanowisko służbowe). Brak, choćby jednego z wymaganych elementów podpisu służbowego, stanowi o – braku podpisu. Dokument nie podpisany, można jedynie traktować, jako projekt, przygotowywanego pisma. Jego doręczenie komukolwiek, nie wywołuje skutków prawnych. http://niezalezna.pl/uploads/foto/2012/04/pismo01_kremer.jpg
zał. 1
Dlaczego strona rosyjska zaprzeczała (zgodnie z prawdą), że nie otrzymała dokumentu z dnia 27 stycznia 2010 r, chociaż go otrzymała? Dlatego, że doręczenie stronie wadliwego dokumentu, jest bezskuteczne. Nie wywołuje skutków prawnych. Co wymaga zaprzeczenia otrzymano pisma w wymaganej formie, czyli w formie dokumentu urzędowego.
Pismo z dnia 27 stycznia 2010 r. nie zostało opatrzone znakiem sprawy. Co znaczy, ze pismo to w ogóle nie mogło wyjść na zewnątrz, poza Kancelarię Prezydenta. Obce Państwo, aby mogło odnieść się do doręczonego pisma, musi powołać się na znak sprawy. Nie może wysłać pisma, bez podania znaku sprawy!
Sporządzenie tak wadliwego dokumentu pod względem formalnym i doręczenie go stronom wymienionym w piśmie, oznacza, ze pismo to zostało sporządzone przez służby specjalne!
Na potrzeby wizyty Prezydenta RP w Katyniu strona Polska wszczęła nieistniejące postępowanie (pozorne), które nie podlega wykonaniu! Co oznaczało, że Prezydent nie pojawi się w Katyniu. Tam też nawet na liście osób obecnych w Katyniu dnia 10 kwietnia 2010 r. nie było Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Taka wypowiedź słyszałam w TV w rozmowie z ambasadorem Rosji w Polsce na długo przed datą wizyty.
Jeśli dokument z dnia 27 stycznia 2010 r. jest wadliwy pod względem formalnym, to znaczy że zostało wszczęte w tej sprawie nieistniejące postępowanie przez specsłużby RP, A tzn, że wszystkie kolejne pisma w tym postępowaniu, też będą nieistniejące, aż do zakończenia tego postępowania w sprawie wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.
Dla strony rosyjskiej wiadomo było, że nie otrzymają od strony Polskiej, pisma w formie dokumentu urzędowego.
A to znaczyło, że Prezydenta Lecha Kaczyńskiego dnia 10.04.2010 r. nie będzie w Katyniu. W Katyniu, nie ma przygotowanego dla niego krzesła. Nie ma go na liście, tak mówił ambasador Rosji w Polsce. Sama słyszałam w TV.
Lecieć może, ale nie doleci, co wynika z wszczęcia w tej sprawie nieistniejącego postępowania przez stronę Polską! (zał. 1)
http://niezalezna.pl/uploads/foto/2012/04/pismo_2.jpg
za. 2.
http://niezalezna.pl/uploads/foto/2012/04/pismo1.jpg
za. 3.
W dokumentach sporządzonych przez stronę Polską (zał. 4), (zał. 5), znajdujących się w treści artykułu, do którego podaję link http://www.panstwo.net/332-rozdzial-iv-od-arabskiego-do-turowskiego, znalazłam potwierdzenie, tego co i tak wiedziałam.
Dokumenty tworzone przez stronę Polska po dacie 27 stycznia 2010 r (zał. 1) w sprawie wizyty Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, są dokumentami, tak jak przypuszczałam, nieistniejącymi (pozornymi).
http://www.panstwo.net/uploads/foto/2011/03/grinin.jpg
za. 4.
http://www.panstwo.net/uploads/foto/2011/03/komorowski3.jpg
Z pisma Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 marca 2010 r, wadliwego pod względem formalnym, wynika, że Bronisław Komorowski, obecny Prezydent RP (następca Prezydenta Lecha Kaczyńskiego), jako TW, doskonale wiedział, że w sprawie powstaje dokument nieistniejący (pozorny), jakie to dokumenty fabrykowały SB. Co znaczy, że w sprawie wizyty w Katyniu, prowadzone jest nieistniejące postępowanie. A to znaczy, że wizyta nie podlega wykonaniu. Lecą, ale nie dolecą!
Pomimo tej wiedzy posiadanej, obecny Prezydent RP – Bronisław Komorowski, świadomie (gdyż innych możliwości brak), załatwiał posłom możliwość skorzystania z wolnych miejsc w samolocie (zał. 5). Co znaczy, że winny jest ich śmierci.
zał. 5.
dnia 25 luty 2013 r.
Krystyna Trzcińska