Tak Sąd Okręgowy w Warszawie w środę rozstrzygnął wniosek obrony o umorzenie postępowania z braku znamion przestępstwa - jak w 2014 roku uznała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która prawomocnie umorzyła śledztwo w sprawie. Oskarżyciele prywatni byli przeciwni umorzeniu. Prokuratura wniosła o umorzenie, podkreślając, że organizacją lotu prezydenta Kaczyńskiego zajmowała się przede wszystkim kancelaria prezydenta, a nie premiera.

Oskarżeni to: Tomasz Arabski (b. szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i odwołany niedawno ambasador w Hiszpanii), dwoje urzędników kancelarii premiera - Monika B. i Mirosław K. oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie - Justyna G. i Grzegorz C. Oskarżycielami prywatnymi są bliscy m.in. Anny Walentynowicz, Bożeny Mamontowicz-Łojek, Janusza Kochanowskiego, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna. 

Podstawą aktu oskarżenia jest art. 231 par. 1 Kodeksu karnego, który przewiduje do 3 lat więzienia za niedopełnienie obowiązków funkcjonariusza publicznego.

Pozew przeciwko wspomnianej piątce funkcjonariuszy publicznych został złożony w styczniu 2015 roku. W imieniu jedenastu członków rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej zrobił to mecenas Piotr Pszczółkowski (do niedawna poseł Prawa i Sprawiedliwości, a obecnie sędzia Trybunału Konstytucyjnego z nominacji PiS). Sprawą zajmował się Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście. 

Pozew został złożony w konsekwencji umorzenia w listopadzie 2014 roku przez prokuraturę śledztwa ws. organizacji lotów do Smoleńska z powodu braku znamion przestępstwa. Zdaniem prokuratury nieprawidłowości przy organizacji lotów cywilnych urzędników faktycznie miały miejsce, ale nie stanowiły podstawy do postawienia funkcjonariuszom publicznym zarzutów. - Były nieprawidłowości, one skutkowały wystąpieniem do premiera i ich wskazaniem. Ale w ocenie prokuratora nie są wystarczające do postawienia komukolwiek zarzutu niedopełnienia obowiązku, albowiem nie są wyczerpane wszystkie znamiona tego przestępstwa - podkreślała wówczas prokurator Renata Mazur.