Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
2366
BLOG

Most w Toruniu - O jeden most za daleko w przekłamywaniu naszej historii ?

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 4

Most w Toruniu jest znany z Historii II Wojny. To tutaj 1 września 1939 roku młody porucznik Skalski przepędził wraz z Przyjaciółmi niemieckie czarne krzyże które chciał zbombardować most na Wiśle.

image

Most im. Józefa Piłsudskiego, Toruń - 1939 rok, stare zdjęcia

torun.fotopolska.eu1300 × 788Wyszukiwanie obrazem
oceń zdjęcie | skomentuj ocenę | 10 głosów | średnia głosów: 6
 
image

Forum dyskusyjne WMTMK Olsztyn :: Zobacz temat - Kolej Nadbrzeżna w Toruniu (Thorner Uferbahn)

image

Budynek dworca PKP Toruń Wschodni - Toruń | zabytek, interesujące ...

wikimapia.org600 × 398Wyszukiwanie obrazem
Budynek dworca z początku XX w., do 1959 r. Toruń-Mokre. Bombardowany 1 września 1939 r.
 
image

Jeszcze w roku 1944 niemcy mieli się dobrze !

image

Zdjęcie z Fototeki Muzeum Powstania Warszawskiego

 

image

Most Hitlera i Goering Strasse. Toruń w czasie II wojny [ZDJĘCIA]

torun.wyborcza.pl104 × 69Wyszukiwanie obrazem
miniatura · Już w listopadzie 1939 r. nasze miasto odwiedził hitlerowski minister propagandy Joseph Goebels - miniatura ...
www.wmtmk.pl800 × 483Wyszukiwanie obrazem
Na obu zdjęciach uchwycono przy okazji tor bocznicy. Widać kozioł na końcu toru ładunkowego. Odbudowa tego mostu nie była aż tak pilna, więc prowadzono ją w 1940 r. o lepszej porze roku.
 
image
 
Toruń - Most dla ludzi - Toruńskie mosty stalowe
www.most.torun.pl1000 × 667Wyszukiwanie obrazem
Most kolejowy w Toruniu, im. Eernesta Malinowskiego, rok 2008
 
image
10 najważniejszych wydarzeń w historii Torunia | Konstelacje ...
konstelacje.kujawsko-pomorskie.travel800 × 533Wyszukiwanie obrazem
Średniowieczny Zespół Staromiejski Torunia wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.
 
>>>
 

W toruniu wybudowano nowy MOST

image

Nowy most drogowy | www.torun.pl

www.torun.pl600 × 399Wyszukiwanie obrazem
Nowy most drogowy gen. Elżbiety Zawackiej Budowa mostu drogowego w Toruniu wraz z drogami dojazdowymi to najważniejsza od wielu lat inwestycja zrealizowana ...
 
Dzisiaj ten Most nosi imię Generał Elżbiety Zawackiej ZOO. O jeden most za daleko w przekłamywaniu HISTORII  ??? !!!
 
Motto:
 
 
Ojciec w opracowaniu tym opisał fakty „przekształcenia” poprzez liczne fałszerstwa jak polskojęzyczna grupa Gestapo przemianowana po 1945 r. na UB stała się następnie Armią Krajową - „Fundacja Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek”, która mieści się w Toruniu na ul. Wielkie Garbary 2. Tymi fałszowaniami kierowała głównie Elżbieta Zawacka, która była najbliższym współpracownikiem polskojęzycznej grupy Gestapo: Aleksandra Arendta, Jana Kaszubowskiego, Michała Roli-Żymierskiego oraz innych. Ojciec nasz tak jak wiele milionów Polaków był ofiarą dwóch zbrodniczych systemów XX w. – nazizmu i komunizmu, które działały wspólnie przeciwko Narodowi Polskiemu tworząc Pakt Robbentrop-Mołotow, który rozpoczął się w Gdańsku-Oliwie na przełomie 1935-1936 r. Ojciec przeszedł gehennę nazistowskich obozów zagłady Stutthof oraz sowieckich więzień po wojnie. Na Pomorzu prześladowania te prowadziła od 1935 r. polskojęzyczna grupa Gestapo przemianowana po wojnie na UB. Była ona równocześnie na usługach hitlerowskich nazistów jak i sowieckich komunistów. Celem tych oprawców było wymordowanie Elit Przywódczych Narodu Polskiego głównie - nauczycieli, księży, oficerów Wojska Polskiego. Dzisiaj tych oprawców w wolnej Polsce broni Oddział Gdańskiego Instytutu Pamięci Narodowej m.in. poprzez odrzucanie Wniosków - Pozwów kierowanych do Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Dotyczy to głównie agentów NKWD i Gestapo: Bolesława Bieruta, Jana Kaszubowskiego, Michała Roli-Żymierskiego, Aleksandra Arendta, Jana Biangi oraz innych. Natomiast były i są prześladowane te osoby, które ujawniły i ujawniają zbrodnie polskojęzycznej grupy Gestapo, w tym również Stefan Dargacz. Dzieje się to również dzisiaj w Gdańsku w przededniu 30 rocznicy Powstania „Solidarności”, która przyniosła wolność Polsce i całej Europie. Ojciec po napisaniu wyżej wymienionego opracowania przekazał je na Sympozjum Gryfa, które organizował Zespół ds Upamiętniania Etosu TOW Gryf Pomorski. Zostało ono zakwalifikowane do druku przez Szefową Sztabu Gertrudę Medyńską-Wojewską, która była żoną por. Grzegorza Wojewskiego, Komendanta Naczelnego Gryfa oraz Edmunda Hulsza, Przywódcę Powstania Grudnia 70. Bardzo im za to serdecznie dziękuję. Dziękuję również bardzo serdecznie Zespołowi ds Upamiętniania Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski za wydrukowanie tego opracowania. Jerzy Dargacz – syn Halina Dargacz – córka Renata Krystoszek – córka z domu Dargacz
 
...
 
SKAZANY NA ŚMIERĆ 
 

generał brygady pilot stanisław skalski - W sercu Polska

wsercupolska.org/przeczytaj/Stanislaw_Skalski.pdf

Andrzej Szczepanowski – kustosz ekspozycji „Wojsko Polskie II Rzeczpospolitej 1918-1939”, ...... „Czarne krzyże nad Polską” zawierającej wspomnienia.

 

Stanisław Skalski był jednym z najwybitniejszych polskich pilotów myśliwskich II wojny światowej. Zapisał się na trwałe w historii polskich skrzydeł. Przedwojenna Polska dobrze przygotowała go do zawodu pilota myśliwskiego. Gdy nadszedł czas próby nie zawiódł jako człowiek, pilot i dowódca. Odznaczał się nieprzeciętnymi cechami charakteru, determinacją, obowiązkowością i gorącym umiłowaniem Ojczyzny. Walczył z wiarą w zwycięstwo. Okazał się nie tylko znakomitym pilotem myśliwskim i strzelcem, ale również doskonałym dowódcą klucza, eskadry, dywizjonu i skrzydła. Swą postawą zyskał szacunek i przyjaźń kolegów oraz przełożonych, Polaków i Sprzymierzonych, a także dawnych przeciwników. On sam mówił o sobie – „Byłem tylko żołnierzem. Latałem i walczyłem najlepiej jak umiałem. Przeżyłem”. Wskazywał wielokrotnie na postacie kolegów-pilotów, od których sam dużo się nauczył. Wielu z nich, jak przypominał, zapłaciło w walce o Polskę najwyższą cenę. Często zapomniano już ich nazwiska i czyny, nad czym ubolewał. Był gorącym patriotą, dla którego sprawy Polski i Narodu Polskiego były zawsze i w każdych okolicznościach dobrem najwyższym. Jego postać może być w naszych czasach przykładem do naśladowania dla każdego bez względu na wiek, zawód i pozycję społeczną.

Każdy z nowo promowanych miał prawo wyboru pułku w którym chciałby służyć. Skalski wybrał najlepszy 4. Pułk Lotniczy w Toruniu. Tam został przydzielony do 142. Eskadry Myśliwskiej dowodzonej przez por. pil. Mirosława Leśniewskiego. W eskadrze dalej doskonalił swe umiejętności. Młodzi podchorążowie dużo latali, ćwiczyli rozpoznanie, orientację w terenie, strzelanie do celów w powietrzu i na ziemi, walkę i akrobację powietrzną. Była to tzw. „szkoła toruńska”. Skalski wielokrotnie wspominał potem jej twórcę – dowódcę III/4. Dywizjonu Myśliwskiego kpt. pil. Floriana Laskowskiego, który jako pierwszy przewidział na czym będzie polegała walka samolotów w nadchodzącej wojnie. Wprowadził on system szkolenia, polegający na organizowaniu symulowanych walk powietrznych pojedynczych samolotów i zespołów samolotów przeciwko sobie. Było to niebezpieczne, ale przygotowało wszechstronnie i oswoiło do walki powietrznej takich właśnie młodych pilotów jak Skalski. Dzięki temu w 1940 r. było im łatwiej poradzić sobie w Bitwie o Anglię, gdzie starcia dużych zespołów samolotów były codziennością. Mieli większe szanse na osiąganie sukcesów i przeżycie powietrznych walk. Tymczasem zbliżała się wojna. Już od wiosny 1939 r. piloci eskadr myśliwskich startowali w celu przechwytywania niemieckich samolotów rozpoznawczych, naruszających polską przestrzeń powietrzną. Bez rezultatu. Zbyt powolne i w 1939 r. już przestarzałe polskie myśliwce PZL P.11c nie były w stanie dogonić samolotów wroga. Było to powodem pierwszych frustracji i rodzącego się poczucia bezsilności wśród młodych pilotów, w tym także u Skalskiego. 30 sierpnia 1939 r. 142. Eskadra Myśliwska III/4. Dywizjonu Myśliwskiego przeniosła się na podtoruńskie lotnisko polowe Lipie koło wioski Markowo. Miała walczyć w ramach Armii „Pomorze”. Skalski był dowódcą klucza alarmowego. W 4. Pułku Lotniczym Legitymacja wojskowa ppor. Stanisława Skalskiego. W 4. Pułku Lotniczym Generał brygady pilot Stanisław Skalski Od 1 września 1939 r. ppor. Stanisław Skalski uczestniczył w wojnie powietrznej jako jeden z 248 pilotów myśliwskich, którzy stanęli do obrony polskiego nieba. Początki były raczej niefortunne. Startował na przechwycenie bombowców Dornier Do 17. Bez rezultatu. Polskie myśliwce nie były w stanie zbliżyć się do nich na odległość skutecznego strzału. Sukcesem mógł zakończyć się jedynie atak z zaskoczenia, z przewagi wysokości, ale wymagało to wielkiego szczęścia, by być akurat w powietrzu tam, gdzie przelatywały niemieckie samoloty, a o taki zbieg okoliczności było trudno. Ale jeszcze tego samego dnia 1 września, los się do niego uśmiechnął. Przypadek ten stał się słynny i przeszedł do historii lotnictwa polskiego. Skalski wraz z trzema innymi pilotami zdołał skutecznie ostrzelać i uszkodzić samolot rozpoznawczy Henschel Hs 126. Niemiecka maszyna lądując przymusowo na ornym polu rozbiła się. Skalski niewiele myśląc wylądował w pobliżu, odnalazł kontuzjowanych lotników niemieckich, udzielił im pierwszej pomocy medycznej, obronił przed gniewem miejscowej ludności i kazał sprowadzić sanitarkę, która zawiozła ich do szpitala. Takie postępowanie nie miało sobie podobnych na przestrzeni całej II wojny światowej. Skalski przeżył też ciężkie chwile. 4 września, po tym jak zestrzelił Junkersa Ju 87, został zaatakowany przez 3 Messerschmitty z jego osłony. Stoczył z nimi długą walkę sam będąc zupełnie bezbronnym. Z tej beznadziejnej sytuacji, mimo przewagi nieprzyjaciela, wyszedł obronną ręką dzięki mistrzostwu pilotażu, własnej determinacji, zwrotności samolotu i stosowanym unikom wykonywanym tuż nad ziemią. Skalskiemu wydało się, że niemieccy lotnicy zrezygnowali zniechęceni bezskutecznymi atakami. Jednak z najnowszych badań historyków wynika, że uznali oni swego przeciwnika za zestrzelonego i nawet zgłosili to w raporcie. Tymczasem mimo licznych trafień polski samolot wyszedł z tej walki cało, a jego pilot – ppor. S. Skalski – nawet nie draśnięty powrócił bez problemów na własne lotnisko. Pilot Września 1939 r. Pilot Września 1939 r. Ppor. S. Skalski w kabinie myśliwca PZL P.7a, 1938 r. as polskiego lotnictwa Eskadra Skalskiego we wrześniu 1939 r. wykonywała loty patrolowe na przechwytywanie samolotów wroga, osłaniała mosty toruńskie przed atakami z powietrza i rozpoznawała ruchy wojsk nieprzyjaciela. Podczas wykonywania tych zadań dochodziło do walk powietrznych. Niestety przewaga techniczna i ilościowa Luftwaffe sprawiła, że mimo odnoszonych sukcesów, poświęcenia i bohaterstwa polskich lotników, końcowy wynik walki był z góry przesądzony. Polscy myśliwcy nie mogli liczyć na uzupełnienia w ludziach i sprzęcie, który stopniowo się wykruszał. Łączność nie istniała. Do tego dochodziła konieczność ciągłej zmiany lotnisk polowych, by wymknąć się prącym naprzód wojskom niemieckim. Skalski wspominał, że przypominało to „powietrzną partyzantkę”. Po wojnie mówił: „żaden pilot myśliwski w żadnej wojnie nie walczył w tak trudnych i skomplikowanych warunkach, w jakich latali i zwyciężali piloci polscy we wrześniu 1939 r.” Po 7 września eskadrę Skalskiego wycofano wraz z resztką dywizjonu do centralnej Polski na wsparcie Brygady Pościgowej broniącej Warszawy, a następnie dalej w kierunku południowowschodnim w rejon Lublina i Łucka. W tym czasie, 13 września 1939 r. korzystając z okazji Skalski, po raz ostatni przed opuszczeniem kraju, odwiedził rodziców w Dubnie. Jego ojciec Szymon tymi słowami pożegnał syna idącego na wojnę: „Stachu, pamiętaj, postępuj tak, żebym się Ciebie nie wstydził”. Słowa te zapamiętał na długo i był im wierny. 17 września wraz z grupą pilotów i mechaników został skierowany do Rumunii. Tam w porcie Konstanca miały rzekomo czekać na odbiór, zakupione przez rząd polski przed wybuchem wojny, nowoczesne myśliwce brytyjskie i francuskie. W drodze ku granicy napotkali oddziały radzieckie, które jako sojusznicy Niemiec, właśnie wkraczały na polskie tereny wschodnie. Skalski i jego koledzy zdołali szczęśliwie uniknąć niewoli i przekroczyli granicę polsko-rumuńską. W walkach nad Polską ppor. S. Skalski wykonał 30 lotów w których indywidualnie zestrzelił 4 samoloty niemieckie i jeden wspólnie z innymi pilotami. Okazał się najskuteczniejszym wśród polskich pilotów myśliwskich września 1939 r. Był rekomendowany do Srebrnego Krzyża Virtuti Militari. Odznaczenie to przyznano mu jednak później za sukcesy odniesione w Bitwie o Anglię 1940 r. Pilot Września 1939 r. Wrak P.11c w którym zginął kpt. pil. F. Laskowski - twórca „szkoły toruńskiej”. Generał brygady pilot Stanisław Skalski 10 Na granicy rumuńskiej Skalski i jego koledzy zostali rozbrojeni. Uniknęli internowania i szczęśliwie dotarli do ambasady polskiej w Bukareszcie, która zdołała już zorganizować sprawnie działający system przerzutu lotników do Francji. Skalski, by wyglądać na cywila zapuścił brodę i wąsy. Miał udawać kolejarza jadącego do pracy w Turcji. Przebrany w cywilne ubranie i zaopatrzony w fałszywy paszport, wyruszył drogą morską przez Bejrut i dotarł szczęśliwie do Marsylii (1.11.1939). We Francji początkowo skoszarowano polskich lotników w Salon, potem przewieziono ich do ośrodka szkoleniowego w Lyon-Bron. Skalski mimo, że był pilotem myśliwskim i to z zestrzeleniami na koncie, został wyznaczony do ewakuacji do Wielkiej Brytanii, gdzie miały być formowane polskie dywizjony bombowe. Był zaskoczony, że jako myśliwiec nie zostaje we Francji, by uczestniczyć w walkach. Mimo chęci pozostania, poddał się losowi i wraz z innymi wyjechał do Wielkiej Brytanii (19.01.1940). Na Wyspach Brytyjskich Skalski znalazł się w końcu stycznia 1940 r. w jednej z pierwszych grup polskich lotników. Otrzymał przydział jako RAF Voluntary Reserve, czyli ochotnik rezerwy RAF i numer ewidencyjny 76710. Tymczasem Francja zaatakowana 10 maja 1940 r. skapitulowała 22 czerwca. Niemcy stanęli nad Kanałem La Manche i rozpoczęli przygotowania do inwazji Wysp Brytyjskich. Jednak by dokonać desantu, musieli najpierw pokonać lotnictwo myśliwskie RAF-u i zdobyć panowanie w powietrzu. Dopiero wtedy możliwe było zniszczenie silnej brytyjskiej floty wojennej, uniemożliwiającej przeprowadzenie operacji desantowej. W lipcu 1940 r. rozpoczęła się powietrzna Battle of Britain – Bitwa o Anglię, która miała zadecydować o powodzeniu lub klęsce niemieckich planów inwazyjnych. W tym momencie wszystko zależało od rzucanych do walki pilotów myśliwskich. Początkowo Brytyjczycy nie darzyli zaufaniem pilotów obcych narodowości, w tym i Polaków. Sądzili, że po dwóch klęskach poniesionych w Polsce i Francji, nie zdołają oni po raz kolejny stawić czoła niepokonanemu dotąd przeciwnikowi. Jednak poważne straty ponoszone przez RAF w walce z Luftwaffe, zmusiły dowództwo brytyjskie do wykorzystania garnących się do walki Polaków i innych obcokrajowców. Polscy W drodze do Francji W drodze do Francji W Bitwie o Anglię Ppor. S. Skalski w kabinie myśliwca Hurricane 501. Dywizjonu Myśliwskiego RAF w czasie Bitwy o Anglię 1940 r. as polskiego lotnictwa 11 piloci byli szczególnie cenni. Nie byli „żółtodziobami”, którzy dopiero co opuścili szkoły lotnicze. Mieli doświadczenie bojowe, a każdy pilot z doświadczeniem był na wagę złota. Takim właśnie był Skalski i jego koledzy – weterani Września 1939 i walk nad Francją 1940 r. Skalski po przeszkoleniu został skierowany w początku sierpnia 1940 r. do 302. Dywizjonu Myśliwskiego „Poznańskiego”, który dopiero przygotowywał się do wejścia do walki. Miał być instruktorem i szkolić innych, ale to mu nie odpowiadało. Chciał latać i walczyć. Dlatego w końcu sierpnia otrzymał nowy przydział do będącego już od dawna w akcji brytyjskiego 501. Dywizjonu Myśliwskiego „County of Gloucester”, latającego na myśliwcach Hawker Hurricane. Był jednym z kilkudziesięciu polskich pilotów przydzielonych do dywizjonów brytyjskich, które po ponoszonych w walce stratach potrzebowały szybkich uzupełnień personelu latającego. Skalski został dowódcą klucza. Nazywany przez Anglików „Stanley” szybko zyskał ich sympatię. Spostrzegawczość w powietrzu, zyskała mu wkrótce przydomek „Polish Hawk-Eye”, czyli „Polskie Sokole Oko”. Dywizjon 501. startował do walki kilka razy dziennie. W końcu sierpnia Skalski otworzył na nowo konto swoich zwycięstw zestrzeliwując Heinkla He 111. W kolejnych lotach odniósł dalsze sukcesy. Procentowała tu „szkoła toruńska” odbyta w 4. Pułku Lotniczym pod okiem kpt. pil. Floriana Laskowskiego. Skalski przeżył także i dramatyczne chwile. 2 września 1940 r. po zestrzeleniu dwóch Messerschmittów, musiał przymusowo lądować uszkodzonym w walce Hurricane’m w przygodnym terenie. Niewiele brakowało, a to lądowanie „na brzuchu” zakończyłoby się tragicznie. Samolot sunący z dużą prędkością po polu zatrzymał się tuż przed murem z kamieni. Jednak w prawdziwym niebezpieczeństwie znalazł się kilka dni później. 5 września 1940 r., kiedy to dopiero co po odniesionym zwycięstwie nad Me 109 zbyt długo i niepotrzebnie wypatrywał miejsca jego upadku, niespodziewanie został zaatakowany przez innego Messerschmitta. Został ranny w nogę odłamkami pocisku z działka, a jego Hurricane trafiony w zbiornik paliwa stanął w płomieniach, które ogarnęły natychmiast kabinę pilota. Samolot nurkował ku ziemi. Skalski zaczął się żywcem palić. Wciśnięty siłą dośrodkową w fotel pilota, nie był w stanie unieść się z niego i wyskoczyć. W końcu z olbrzymim wysiłkiem wychylił się z kabiny płonącego jak pochodnia samolotu – reszty dokonał pęd powietrza, który szczęśliwie „wyciągnął” go na zewnątrz. Lecąc w powietrzu odniósł jeszcze dodatkową kontuzję zderzając się z usterzeniem samolotu. Dopiero W Bitwie o Anglię Ppor. S. Skalski i grupa pilotów 501. Dywizjonu Myśliwskiego RAF pozują ze sterem zestrzelonego Me 109. Generał brygady pilot Stanisław Skalski 12 gdy płomienie na jego mundurze stłumił pęd powietrza, podświadomym odruchem otworzył spadochron i szczęśliwie opadł na pole. Był poważnie poparzony. Na sobie miał strzępy spalonego munduru i resztki kamizelki ratunkowej (potem przez 2 lata przechowywał je na pamiątkę). Szybko odnalazł go patrol policji angielskiej, który samochodem poszukiwał w terenie zestrzelonych lotników. Po identyfikacji zawieziono Skalskiego do szpitala. Miał poparzenia II stopnia. Leczono go przez kilka tygodni m.in. w specjalistycznym szpitalu dla poparzonych lotników. Gdy tylko zaleczył rany i odzyskał sprawność ruchową, pod pretekstem odebrania nowego munduru z macierzystego dywizjonu, 16 października opuścił szpital o lasce i... już do niego nie powrócił. Stawił się w swoim 501. Dywizjonie, by znów latać. Jednak by móc walczyć konieczna była nie tylko sprawność fizyczna, ale także przezwyciężenie lęku przed ogniem, z którego niemal cudem ocalał. Początkowo bariera strachu była bardzo silna. Przełamał ją dopiero po odniesionym kolejnym zwycięstwie nad samolotem wroga. Odzyskał w ten sposób wiarę w siebie i zdolność do walki. W 501. Dywizjonie RAF w Bitwie o Anglię Skalski wykonał 54 loty, w których indywidualnie zestrzelił 4 samoloty niemieckie, 1 wspólnie z innymi pilotami, 1 prawdopodobnie, a 2 dalsze uszkodził. W październiku 1940 r. Bitwa o Anglię dobiegła końca. Luftwaffe nie zdołała pokonać lotnictwa myśliwskiego RAF-u. Wyspy Brytyjskie były uratowane, a Niemcy musieli zrezygnować z planów inwazji. Niemała była w tym zasługa polskich pilotów. Skalski został awansowany na porucznika i 21 grudnia 1940 r. odznaczony przez Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari przyznanym za zestrzelenie 8 samolotów nieprzyjaciela, czyli za osiągnięcia w walce nad Polską w 1939 r. i w Bitwie o Anglię 1940 r.

Czytaj dalej...

Historia generał Elżbiety Zawadzkiej nie jest tak czytelna jak Generała Stanisława Skalskiego i zawiera wiele białych plam.

Nie zostały dokładnie wyjaśnione przez polski kontrwywiad jej brawurowe podróże po III Rzeszy Niemieckiej i Krajach okupowanych podczas II wojny Światowej przez Niemcy.

Miała dostęp do najbardziej tajemnych spraw związanych z polskim wywiadem w Kraju i za Granicą.

http://nowahistoria.interia.pl/polska-walczaca/news-elzbieta-zawacka-jedyna-kobieta-wsrod-cichociemnych,nId,1059279

Poniedziałek, 18 listopada 2013 (00:00)

Elżbieta Zawacka - jedyna kobieta wśród cichociemnych

image

Czytaj więcej na http://nowahistoria.interia.pl/polska-walczaca/news-elzbieta-zawacka-jedyna-kobieta-wsrod-cichociemnych,nId,1059279#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Już za życia stała się legendą. Jako jedyna kobieta należała do elitarnej grupy tzw. cichociemnych - żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, zrzucanych w czasie II wojny światowej do walki z Niemcami, okupującymi Polskę. Była drugą kobietą uhonorowaną w Wojsku Polskim stopniem generała.

 

 
Elżbieta Zawacka - kurierka, cichociemna, generał Wojska Polskiego /Marek Szymański /Agencja FORUM
Elżbieta Zawacka - kurierka, cichociemna, generał Wojska Polskiego
/Marek Szymański /Agencja FORUM
 

Opublikowana przez Wydawnictwo Fronda książka Ewy i Bogumiła Liszewskich "Dzielne Polki", opowiada historie niezwykłych kobiet, które gotowe były na każde poświęcenie, jeżeli tego wymagała walka o niepodległość kraju. W książce znajdują się opowieści o 14 nadzwyczajnych postaciach, m.in. Emilii Plater, Marii Piotrowiczowej, Danucie Siedzik, Annie Walentynowicz czy Joannie Żubr.

Jeden z rozdziałów poświęcony jest  Elżbiecie Zawackiej, legendarnej kurierce i żołnierzowi Polski Podziemnej, prześladowanej w czasach stalinowskich i gnębionej w PRL. Kobiecie niezłomnej, która po walce z czasie wojny, musiała przez dziesięciolecia toczyć bój o przywrócenie pamięci o prawdziwych bohaterach ruchu oporu - cichociemnych.

Za zgodą Wydawnictwa Fronda przedstawimy fragmenty książki.

Dzieciństwo w zaborze pruskim

 

Urodziła się 19 marca 1909 roku w polskiej rodzinie w Toruniu, który należał w tym czasie do zaboru pruskiego. Była córką Władysława Zawackiego, pruskiego urzędnika sądowego i Marianny z domu Nowak, gospodyni domowej. Oboje rodzice pochodzili z pomorskich wsi zaboru pruskiego. Miała siedmioro rodzeństwa: Mariannę, Jana, Eryka, Egona, Adelajdę, Alfonsa i Klarę. Rodzina kultywowała polskie tradycje patriotyczne. Elżbieta wspominała po latach płacz ojca na widok wkraczających do Torunia oddziałów gen. Hallera.

W dzieciństwie nie mówiła po polsku, bowiem ojcu groziłyby szykany, z utratą pracy włącznie. W wieku sześciu lat rozpoczęła naukę w niemieckiej Szkole Wydziałowej. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i włączeniu Pomorza Gdańskiego w skład państwa polskiego, uczęszczała początkowo do szkoły z językiem wykładowym niemieckim. W 1922 roku, po zdaniu egzaminu z języka polskiego, rozpoczęła naukę w Żeńskim Miejskim Gimnazjum Humanistycznym w Toruniu. Po zdaniu matury rozpoczęła studia na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Poznańskiego. Na studia zarabiała pracując na poczcie, jako korepetytorka, a później nauczycielka.

 (...)

W 1936 roku, po zdaniu egzaminu pedagogicznego, została nauczycielką w Tarnowskich Górach. Podczas pobytu na Śląsku uczyła córki działaczy polonijnych w Niemczech w tzw. Liceum Raciborzanek. Zawarte znajomości i nawiązane kontakty przydały się jej podczas działalności konspiracyjnej. W 1937 roku Zawacka zdobyła najwyższy stopień instruktorski Przysposobienia Wojskowego Kobiet. W 1938 roku została komendantką Rejonu Śląskiego PWK, kierując pracą 19 śląskich powiatów.

Emisariuszka i kurierka

(...) W chwili wybuchu wojny Elżbieta Zawacka miała 30 lat. Wojna zastała ją na obozie instruktorskim w Spale, skąd po otrzymaniu karty mobilizacyjnej natychmiast przybyła na Śląsk. Po przegranej bitwie granicznej wycofała się ze współpracownikami na wschód, gdzie otrzymała przydział do drużyny przeciwczołgowej w batalionie Pomocniczej Wojskowej Służby Kobiet. Początkowo przebywała w Lublinie, gdzie otrzymała przydział do Lwowa. Jej batalion wziął udział w przygotowaniach do obrony Lwowa przed Niemcami, jednak ostatecznie Niemcy zrezygnowali z oblężenia, a do miasta wkroczyła Armia Czerwona.

Po przegranej kampanii wrześniowej Elżbieta Zawacka wyjechała do Torunia, a następnie do Warszawy, gdzie została zaprzysiężona w organizacji Służba Zwycięstwu Polski (SZP), przekształconej następnie w Związek Walki Zbrojnej (ZWZ). Przyjęła konspiracyjny pseudonim "Zelma". W organizacji zajmowała się łącznością i wywiadem. Organizowała na Śląsku wojskową służbę kobiet w ramach SZP oraz pełniła funkcję szefowej łączności w Komendzie Podokręgu SZP-ZWZ. Jako kurierka wielokrotnie przekraczała granicę stref okupacyjnych. W 1942 roku zorganizowała placówkę Wydziału Łączności Zagranicznej w Katowicach o kryptonimie "Cyrk". W czasie pracy na Śląsku korzystała z konspiracyjnego pseudonimu "Sulica". W konspirację zaangażowało się wiele jej podkomendnych i uczennic z czasów przedwojennych. Zawacka należała też do Tajnej Organizacji Nauczycielskiej (TON), która prowadziła tajne nauczanie w Zagłębiu Dąbrowskim.

W grudniu 1940 roku, po przeniesieniu na stałe do Warszawy, przyjęła konspiracyjny pseudonim "Zo", który był skrótem imienia jej zmarłej przed wojną bratowej. Ze względu na doskonałą znajomość języka i niemieckiej mentalności oraz stosunków panujących w III Rzeszy, a także aryjski wygląd, rozpoczęła działalność jako kurierka na tzw. kierunku zachodnim. Pełniła funkcję zastępcy szefa "Zagrody" - Działu Łączności Zagranicznej Oddziału V Sztabu Komendy Głównej AK. Trasy zachodnie przemierzyła kilkadziesiąt razy, przewożąc rozkazy, mikrofilmy, meldunki, pieniądze.

Przez cały okres pobytu w Warszawie Zawacka uczestniczyła w tajnych kompletach, zarówno w charakterze wykładowcy, jak i w roli słuchaczki Tajnej Wolnej Wszechnicy Polskiej na kierunku pedagogika. Była nauczycielką w warszawskim tajnym Gimnazjum Żeńskim im. Narcyzy Żmichowskiej.

W maju 1942 roku cudem uniknęła aresztowania. Uratowała się dzięki desperackiemu skokowi z pędzącego pociągu. W cywilnym przebraniu dotarła do Warszawy. Gestapo aresztowało za to jej siostrę Klarę i około sto innych osób, za Zawacką zaś wystawiono list gończy. W ramach represji terroryzowano całą rodzinę. Aresztowano rodziców. Siostra przeżyła wojnę jako więźniarka niemieckich obozów koncentracyjnych, rodziców zaś po kilku dniach zatrzymania zwolniono. Również brat Egon stał się ofiarą hitlerowskich represji i zginął w Auschwitz.

Po tym wydarzeniu "Zo" otrzymała nowe zadanie nawiązania i usprawnienia łączności ze sztabem Naczelnego Wodza w Londynie. Dysponując dokumentami urzędniczki firmy naftowej, w grudniu 1942 roku podjęła próbę przedostania się na Wyspy Brytyjskie, jednak zdołała dotrzeć tylko do Paryża. Kolejną próbę podjęła w lutym 1943 roku. Tym razem, mimo wielu niebezpieczeństw, przez Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar dotarła do Londynu. Podczas pobytu w Wielkiej Brytanii spotkała się z najważniejszymi przedstawicielami polskich władz cywilnych i wojskowych, m.in. prezydentem Władysławem Raczkiewiczem oraz generałami Władysławem Sikorskim, Kazimierzem Sosnkowskim i Józefem Hallerem.

 
Ewa i Bogumił Liszewscy "Dzielne Polki" Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2013 /INTERIA.PL
Ewa i Bogumił Liszewscy "Dzielne Polki" Wydawnictwo Fronda, Warszawa 2013
/INTERIA.PL
 

Celem jej misji było przekazanie meldunków o aktualnej sytuacji w kraju, uzgodnienie bardziej efektywnych kanałów komunikacji rządu emigracyjnego z Polską oraz omówienie postulatu uznania praw żołnierskich kobiet służących w konspiracji. Efektem tej misji był m.in. dekret prezydenta RP na uchodźstwie z mocą ustawy z 27 października 1943 roku o wojskowej służbie kobiet. Kobietom nadano w nim status żołnierzy Wojska Polskiego oraz prawo do noszenia stopni wojskowych.

Po wykonaniu zadania zgłosiła gotowość natychmiastowego powrotu do kraju. Skierowana została na kurs dla cichociemnych. Jako jedyna spośród kilkunastu ochotniczek ukończyła ten niezwykle trudny, kilkumiesięczny kurs. Standardowy program kursu obejmował oprócz treningu fizycznego także zasady walki konspiracyjnej, skoki spadochronowe, testy psychotechniczne i szkolenie w zakresie łączności. Zawacka zaliczyła większość jego elementów.

Po ukończeniu kursu jako angielska obywatelka Elisabeth Watson została wyznaczona do powrotu do kraju. Oprócz niej skoczyło też dwóch innych cichociemnych: Bolesław Polańczyk "Kryształ" i Fryderyk Serafiński "Drabina". Dotarli do Polski samolotem bombowym Halifax pod dowództwem kpt. nawigatora Stanisława Króla. Lot pod kryptonimem "Neon 4" był cały czas zagrożony przez niemiecką obronę przeciwlotniczą, która namierzyła samolot nad Danią. Dzięki umiejętnościom pilota udało się zmylić stanowiska obrony oraz niemieckie myśliwce.

Zrzut nastąpił 10 września 1943 roku pod Grodziskiem Mazowieckim. Został odebrany przez placówkę AK o kryptonimie "Solnica". Zakwaterowaniem skoczków zajął się dowódca placówki ppor. Bolesław Szmajdowicz "Błysk", który tak wspominał tamte chwile: "Znałem »Zo«, miła blondynka, która była kurierem z Polski do Anglii. Czekaliśmy jednego dnia na zrzuty. Sformowaliśmy krzyż świetlny przy pomocy 12 czy 13 ludzi. W przecięciu krzyża stałem ja z biało-czerwoną latarką. Inni mieli białe światła. To był umówiony znak Morse’em. Samolot zbliżył się, odpowiedział reflektorem na nasze sygnały. Po kilku nawrotach zrzucono najpierw sprzęt, a potem skoczków. Moją ambicją było, aby być zawsze pierwszym przy skoczkach. Tym razem spadli przy pobliskim folwarku. Dobiegłem do nich i krzyknąłem hasło, a oni mi odpowiedzieli. Pierwszy ze skoczków zdejmuje hełm. Patrzę: długie włosy, kobieta. Pocałowałem ją w rękę i w policzek. Wyprowadziłem wszystkich skoczków do punktu zbiorczego. Ta dziewczyna była taką służbistką, że zapominaliśmy o tym, że to kobieta".

Zawacka powróciła do pracy w komórce łączności "Zagrody". Nadal wykonywała zadania kurierskie. Na skutek prowokacji i zdrady niemieckiego agenta komórka została zdekonspirowana przez Gestapo. Nastąpiły liczne aresztowania i wyroki śmierci. "Zo" cudem udało się uniknąć aresztowania, musiała jednak ukrywać się w klasztorze sióstr niepokalanek w Szymanowie koło Sochaczewa, gdzie występowała jako fikcyjna postulantka. Po latach, w 2003 roku, przesłała ukrywającym ją wówczas siostrom swoją biografię ze wzruszającą dedykacją: "Wspominając z wdzięcznością pobyt w klasztorze sióstr niepokalanek w Szymanowie, kiedy w miesiącach kwiecień do lipca 1944 r. musiałam ukryć się przed aresztowaniem przez Gestapo, przesyłam do biblioteki szkolnej broszurę »Sylwetki kobiet żołnierzy«".

W tym czasie w Warszawie i całym kraju dobiegały końca ostatnie przygotowania do akcji "Burza". Coraz głośniej mówiło się o możliwym wybuchu powstania w Warszawie. Zawacka złamała nakaz kwarantanny i pieszo udała się do Warszawy, gdzie zgłosiła się do szefostwa Wojskowej Służby Kobiet (WSK) Komendy Głównej AK. Początkowo służyła w rejonie Powiśla w Szefostwie WSK, następnie pomagała w opiece nad rannymi, w przyjmowaniu uciekinierów ze Starego Miasta i wykonywała szereg innych zadań. W działaniach bojowych bezpośrednio nie uczestniczyła. Po kapitulacji Warszawy opuściła stolicę wraz z ludnością cywilną, ponieważ chciała dalej walczyć.

Za udział w konspiracji oraz w powstaniu warszawskim rozkazem dowódcy AK została awansowana w październiku 1944 roku do stopnia kapitana, a następnie rozkazem Naczelnego Wodza do stopnia majora Wojska Polskiego.

W końcu września otrzymała rozkaz dotarcia do Krakowa i nawiązania łączności z Londynem. Jednak ze względu na trudności do Krakowa dotarła dopiero na początku października. Po drodze zatrzymała się w Szymanowie. Z Krakowa, jako kurierka, wyjeżdżała do Niemiec i Szwajcarii, przewożąc meldunki, rozkazy i listy. Przekazywała wiadomości o aktualnej sytuacji w kraju. Nadzorowała też pierwszą po upadku powstania misję polskiego emisariusza na Zachód. Jej celem było zawiadomienie świata o sytuacji w Polsce. Tym emisariuszem był Jan Nowak Jeziorański, późniejszy słynny kurier z Londynu. Na stałe wróciła do Polski w 1945 roku i została zdemobilizowana.

Okupacja sowiecka

Zawacka nie mogła pogodzić się z nową rzeczywistością, tym razem narzuconą przez sowieckiego okupanta. Postanowiła odnowić kontakty konspiracyjne i włączyć się w struktury walczące z nową władzą. W tym celu udała się do Warszawy. Przez rok pozostawała w konspiracji, w dziale łączności i kolportażu Delegatury Sił Zbrojnych w Kraju. Włączyła się też w działalność antykomunistycznego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" Obszaru Zachodniego. Równolegle z pracą konspiracyjną łączyła studium pedagogiki społecznej.

W 1946 roku rozpoczęła pracę w Państwowym Urzędzie Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego przy Ministerstwie Obrony Narodowej, zajmując się szkoleniem młodych adeptek. W 1948 roku, z uwagi na coraz większe naciski polityczne, zrezygnowała z tej pracy i powróciła do zawodu nauczyciela. Podjęła pracę nauczycielki w szkołach Łodzi i Torunia. Po śmierci matki w 1951 roku przeniosła się do Olsztyna. Kontynuowała rozpoczęty doktorat w zakresie pedagogiki społecznej na Uniwersytecie Łódzkim.

5 września 1951 roku została aresztowana pod zarzutem szpiegostwa i zamknięta w więzieniu mokotowskim w Warszawie. W tym czasie zniszczono jej wszystkie prace badawcze i zapiski, co uniemożliwiło otrzymanie doktoratu. Po kilkumiesięcznym śledztwie i procesie została skazana na dziesięć lat więzienia. Karę odbywała w podbydgoskim Fordonie, następnie w Grudziądzu i Bojanowie. Na wolność wyszła w lutym 1955 roku. Początkowo nie mogła znaleźć pracy, ale w końcu zaczęła pracować jako nauczycielka w Sierpcu i Toruniu. Rozpoczęła też kolejne studia doktoranckie w zakresie kształcenia korespondencyjnego na Uniwersytecie Warszawskim. Jako pracownik naukowy i wykładowca pracowała kolejno na uniwersytetach w Gdańsku i Toruniu. Władza nie zaprzestała w stosunku do niej represji. Nadal utrudniano jej działalność naukową i blokowano awanse.

W 1973 roku zrobiła habilitację i została docentem andragogiki Uniwersytetu Gdańskiego. W 1995 roku została mianowana profesorem nauk humanistycznych. Była też przedstawicielką na Czechosłowację, Polskę i Węgry działającej przy UNESCO Międzynarodowej Rady Kształcenia Korespondencyjnego (ICCE). Jesienią 1976 roku wyjechała służbowo do Londynu, gdzie spotkała się z przedstawicielami Polonii. Dokonała kwerendy w Studium Polski Podziemnej, przechowującym m.in. materiały archiwalne dotyczące funkcjonowania Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie w latach drugiej wojny światowej. Po powrocie do kraju, już na Okęciu, skonfiskowano jej przywiezione dokumenty. Urząd Bezpieczeństwa dokonał też rewizji w jej mieszkaniu oraz na uczelni.



Czytaj więcej na http://nowahistoria.interia.pl/polska-walczaca/news-elzbieta-zawacka-jedyna-kobieta-wsrod-cichociemnych,nId,1059279#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Generał Elżbieta Zawadzka nie była przeszkolona jako CICHOCIEMNA. Przeszła jedynie kilkutygodniowe szkolenie spadochronowe celem szybkiego i "bezpiecznego" powrotu do kraju drogą lotniczą.

Zaryzykowała zestrzelenie, samolot dotarł do miejsca przeznaczenia bez strat.

Elżbieta Zawacka – Wikipedia, wolna encyklopedia

https://pl.wikipedia.org/wiki/Elżbieta_Zawacka
Elżbieta Zawacka urodziła się w czasie, gdy Toruń znajdował się pod zaborem pruskim, jednak szkołę podstawową i gimnazjum kończyła już w wolnej Polsce.

Elżbieta Zawacka - jedyna kobieta wśród cichociemnych - Nowa Historia

nowahistoria.interia.pl › Nowa Historia › Polska Walcząca

18.11.2013 - Elżbieta Zawacka - jedyna kobieta wśród cichociemnych - Już za życia stała się legendą. ... Elżbieta Zawacka - kurierka, cichociemna, generał Wojska ..... PL Sp. z o.o. Sp.k.

 

Najbardziej tajemnicza jest SPRAWA 3 Kobiet ktore kierowały łącznością Dowództwa AK w Warszawie z Rządem na Uchodźctwie i Naczelnym Wodzem w Londynie i innymi placówkami wywiadowczymi.

 

Helena Rudzińska – Wikipedia, wolna encyklopedia

https://pl.wikipedia.org/wiki/Helena_Rudzińska
Na początku 1944 roku w kierownictwie „Zagrody” znalazł się agent gestapo (pseudJarach) – nastąpiły aresztowania, osoby zdekonspirowane wyjechały poza ...

KAWALEROWIE ORDERU VIRTUTI MILITARI

www.stankiewicze.com/vm/kobiety_vm.htm

Opiekę i schronienie znalazła u Sióstr Urszulanek w Rybniku, wśród których ... Aresztowana 22 lipca1944 roku podczas obławy w lesie i zamordowana. ..... W Powstaniu Warszawskim w KierownictwieProdukcji Uzbrojenia na Mokotowie. .... przez konfidenta Gestapo Antoniego Mazurkiewicza,pseudonim “Jarach”).

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/El%C5%BCbieta_Zawacka

Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej

www.zawacka.pl/

Prelekcje. W ramach swojej działalności edukacyjnej Fundacja prowadzi prelekcje dla młodzieży szkół podstawowych, gimnazjalnych i licealnych oraz wykłady ...

 

Elżbieta Zawacka - kobieta legenda - Historia - Kultura - Emito.net

www.emito.net › Kultura › Historia
01.08.2012 - Elżbieta "Zo" Zawacka w 2006 roku, fot. prezydent.pl, GNU Free .... przed korektą, emito nazwało tę Panią "Zawadzka" mimo iż autor w swym ...

Gen. Elżbieta Zawacka - nasza cichociemna [recenzja książki] - Toruń ...

torun.naszemiasto.pl › Rozrywka › Książki › Literatura polska
27.02.2015 - Generał Elżbieta Zawacka „Zo” prędzej czy później musiałem sięgnąć. .... przetwarzane przez Polska Press Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie.

Zmarła Elżbieta Zawacka, pierwsza cichociemna - Wiadomości - WP.PL

wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Zmarla-Elzbieta-Zawacka-pierwsza-cichociemna,wid,...

10.01.2009 - W Toruniu zmarła po długiej chorobie prof. gen. Elżbieta Zawacka, "Zo" - wybitna działaczka niepodległościowa, jedyna kobieta wśród ...

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Emilia_Malessa

http://ksiazki.wp.pl/gid,17391456,page,9,tytul,Dziewczyny-wyklete-kobieca-konspiracja-po-1945-roku,galeria.html?ticaid=117101&_ticrsn=3

Marcysia śpi pod bramą bezpieki (Emilia Malessa)

 

Emilia Malessa "Marcysia", grudzień 1944 r. (zbiory Komisji Historii Kobiet w Walce o Niepodległość, teczka personalna E. Malessy, sygn. II-M-2) / Wydawnictwo Fronda

Marcysia śpi pod bramą bezpieki (Emilia Malessa)

W 1939 roku Emilia Malessa miała zorganizować pod Lubartowem lotny punkt dożywiania polskich żołnierzy. Zostałakierowcą w pomocniczej służbie przy 19 Dywizji Piechoty, stamtąd została wciągnięta do Służby Zwycięstwu Polski i złożyła przysięgę przed pułkownikiem Roweckim. Przydzielono ją do działu łączności: zajmowała się najpierw szyframi, a następnie łącznością z zagranicą

W ostatni dzień października 1945 wieczorem do jej drzwi zapukało UB. Marcysia od tygodni spodziewała się tego nalotu, chciała sobie dać spokój z konspiracją, nie widziała sensu prowadzenia działalności podziemnej w nowejrzeczywistości. Miała plan: chciała wyjechać do Włoch, znów zacząć żyć. Dostała zwolnienie z organizacji, musiała tylko wysłać ostatniego kuriera, zdać komórkę i kontakty swojemu następcy. Nie zdążyła, zabrakło raptem pięciu dni. 

 

 
Strona główna Świat Anioł czy diabeł?

ANIOŁ CZY DIABEŁ?

 
 
 
 
Anioł czy diabeł?
Anioł czy diabeł?

Emilia Malessa była odpowiedzialna za łączność AK z zagranicą. Młoda, piękna, odważna – po wojnie miała okazać się zabójczo niebezpieczna. Oskarżona o zdradę popełniła samobójstwo

 

Postawa i tragiczna śmierć [Emilii Malessy] nie budzą żadnych zastrzeżeń moralnych i są najwyższej rangi patriotyzmem – głosi komunikat Światowego Związku Żołnierzy AK z ubiegłego roku. Związek nie widzi więc przeszkód, by jej imieniem nazwać małe rondo na Żoliborzu. Tymczasem jeszcze ponad rok temu część środowisk AK sprzeciwiła się powieszeniu tablicy z jej imieniem obok tablicy poświęconej jej mężowi Janowi Piwnikowi „Ponuremu” w klasztorze w Wąchocku. Doszło do kuriozalnej wręcz sytuacji – tablicę poświęcono i odsłonięto, ale jej... nie zawieszono. Co więcej, szczątki Malessy, odznaczonej krzyżem Virtuti Militari, dopiero w 2005 r. przeniesiono na Powązki. Wciąż nie wygasły spory, które doprowadziły do jej śmierci.

 

PANI NA ZAGRODZIE

 

„Zostałam umówiona w małej kawiarence na rogu Chmielnej i Zgody. Podeszła do mnie młoda, atrakcyjna, elegancka kobieta i wymieniła hasło. Byłam zaskoczona. Spodziewałam się kogoś starszego i doświadczonego  – wspominała kurierka Izabella Kwapińska-Tańska, „Iwona” i „Czarna”, w relacji sporządzonej w 1972 r. na prośbę Komisji Historii Kobiet Walczących o Niepodległość (KHK). –  To była  szefowa komórki łączności  zagranicznej  AK »Marcysia«, czyli Emilia Malessa”. „Iwona” należała do wielkiej rodziny około 120 kurierów i kurierek, przemieszczających się po całej Europie z pocztą, pieniędzmi, mikrofilmami, mapami, oryginalnymi dokumentami niemieckimi, a nawet karabinem przeciwpancernym. Praca kuriera wymagała odwagi, sprytu, wytrzymałości psychicznej, niejednokrotnie także zdolności aktorskich. Za budowę systemu łączności zagranicznej odpowiadała Emilia Malessa (ps. „Miłasza”, „Maniuta” i „Marcysia”). „Marcysia” przeszła cały szlak bojowy 19. Wileńskiej Dywizji Piechoty – była kierowcą i organizatorem lotnych punktów sanitarnych i dożywiania. W październiku 1939 r. płk Tadeusz Rudnicki, którego kilkakrotnie woziła, wciągnął ją w działalność konspiracyjną w Służbie Zwycięstwu Polski (SZP) i jako  osobę energiczną i inteligentną polecił do pracy w komórce szyfrów. Wkrótce dowództwo SZP powierzyło jej zadanie zorganizowania działu łączności zagranicznej. Przywódcy cenili jej przedsiębiorczość, pomysły i… urodę. Kobiety podbijała uśmiechem i życzliwością.

Komórka łączności nosiła różne kryponimy: „Zenobia”, „Łzy”, „Załoga” i „Zagroda”. Zadaniem Emilii Malessy, często nazywanej „panią na Zagrodzie”, było skompletowanie i wyszkolenie kurierów, wyznaczenie tras i kontaktów pośrednich, wysyłanie poczty oraz zapewnienie bezpieczeństwa. „Marcysia” stale doskonaliła metody zabezpieczeń. Tworzyła sieć alarmową, punkty kontaktowe. O jakości systemu łączności świadczyło m.in. przygotowanie meldunków w postaci mikrofilmów. Wykonywano je w 5 egzemplarzach: dwa wysyłano przez kurierów różnymi trasami. W razie zaginięcia posłańców, wysyłano trzeciego. „Czwarty egzemplarz archiwizowano w KG AK, zaś piąty stanowił wysyłkę awaryjną” – tlumaczyła w swej książce „Łączność zagraniczna Komendy Głównej Armii Krajowej 1939–1944 Odcinek »Południe«” Helena Latkowska-Rudzińska, która była drugim zastępcą szefa „Zagrody”.

Przez całą wojnę system pracował w miarę stabilnie. Aresztowania i likwidacja poszczególnych punktów nie zagroziły organizacji. „Kierując się jakimś wewnętrznym przeczuciem »Marcysia« wydawała polecenia niezrozumiałe w pierwszej chwili dla innych: »ten pan lub pani musi zmienić lokal«, »musi zmienić dokumenty« – pisał po wojnie Witold Sowiński dla Archiwum i Muzeum Pomorskiego AK oraz Wojskowej Służby Kobiet w Toruniu (FAPAK), najprawdopodobniej jeden ze współpracowników „Marcysi”. – Dwa lub trzy dni później wpadało gestapo i zastawiało »kocioł«”. Dlatego – jego zdaniem – zdołała ujść z życiem podczas wielkiej wsypy, która doprowadziła w marcu 1944 roku do załamania systemu łączności z zagranicą.
 

 

MIŁOŚĆ I ŚMIERĆ

 

Przez krótki czas na przełomie 1941 i 1942 r. „Zagroda” przyjmowała żołnierzy przysyłanych do Polski drogą powietrzną. Pierwszy cichociemny wylądował na spadochronie pod Skierniewicami w nocy z 7 na 8 listopada 1941 r. Był nim przedwojenny policjant major Jan Piwnik, znany później jako „Ponury”. „Marcysia” osobiście go przejmowała. Piękna i inteligentna, zrobiła na majorze duże wrażenie. „Była bardzo uczuciowa. Potrzebowała ciepła i bliskości. Dlatego miała bogate życie osobiste, podczas gdy ja żyłam tylko służbą” – zwierzała się Elżbieta Zawacka, „Zo”, jej zastępczyni i jedyna kobieta cichociemna. Na temat związków „Marcysi” z mężczyznami „Zo” zostawiła wiele osobistych notatek, przechowywanych aktualnie przez Fundację jej imienia w Toruniu. Wynika z nich, że Malessę łączyły bliskie kontakty z niektórymi dowódcami z AK. Przez lata wojny zawsze była z kimś związana.

„»Marcysia« przyprowadziła do mego domu Tadeusza. Romans trwał krótko, a następnym adoratorem okazał się Walenty, który przyjechał jako emisariusz. W 1943 roku zerwał z nią. Od Luli Marczewskiej dowiedziałem się, że ma nową miłość – »Ponurego«” – donosił Urzędowi Bezpieczeństwa w 1949 roku „Malarz” (imię i nazwisko nieznane), współpracownik „Marcysi” w „Zagrodzie”. Zeznał też, że była zmienna w nastrojach, uparta, chorobliwie ambitna. Ta osobliwa charakterystyka kobiety żołnierza znajduje się dziś w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej. Zanim „Ponury” dostał przydział do organizacji dywersyjnej „Wachlarz”, przebywał w Warszawie. Wtedy zapewne ich znajomość rozkwitła. W czerwcu 1943 roku „Ponury” został szefem Kedywu Okręgu AK Kielce. To pewnie w tym czasie widywano go z „Marcysią” na Wykusie, w lasach w okolicy Wąchocka. Podczas jednego z wyjazdów służbowych do Warszawy w listopadzie 1943 r. wzięli ślub w kościele ewangelickim. Dwa miesiące później „Ponury” wyjechał na Nowogródczyznę, gdzie 16 czerwca 1944 roku zginął w walce pod Jewłaszami.

 

Emilia Malessa – Wikipedia, wolna encyklopedia

https://pl.wikipedia.org/wiki/Emilia_Malessa
Emilia z Izdebskich Malessa, ps. „Marcysia”, „Miłasza”, „Maniuta” (ur. 26 lutego 1909 w Rostowie, zm. 5 czerwca 1949) – kapitan Armii Krajowej, powstaniec ...

Anioł czy diabeł? - www.Focus.pl - Poznać i zrozumieć świat

historia.focus.pl/swiat/aniol-czy-diabel-890
16.04.2011 - Emilia Malessa była odpowiedzialna za łączność AK z zagranicą. Młoda, piękna, odważna – po wojnie miała okazać się zabójczo ...

65. rocznica samobójczej śmierci kpt. AK Emilii Malessy - dzieje.pl

dzieje.pl › wiadomości
05.06.2014 - 65 lat temu, 5 czerwca 1949 r., w Warszawie popełniła samobójstwo Emilia Malessa"Marcysia", kapitan Armii Krajowej, w latach 1940-1945 ...

Powstańcze Biogramy - Emilia Marcelina Malessa

www.1944.pl/historia/powstancze-biogramy/Emilia_Malessa
Emilia Marcelina Malessa. pseudonim. data urodzin. Archiwum Historii Mówionej. galeria zdjęć. "Marcysia". 1909-02-26. -. funkcja. data śmierci. mur pamięci: ...

Okres wojenny :: Emilia Malessa

emiliamalessa.manifo.com/wiersze
Wojna zastała Emilię w Warszawie. Nie chciała być w takiej sytuacji bezużyteczna dla kraju. Już we wrześniu podjęła działania w Ochotniczej Śłużbie Kobiet w ...

65. rocznica tragicznej śmierci kpt. Emilii Malessy ps. „Marcysia ...

prawy.pl/5958-65-rocznica-tragicznej-smierci-kpt-emilii-malessy-ps-marcysia/
05.06.2014 - Emilia Malessa urodziła się 26 lutego 1909 r. w Rostowie nad Donem w południowej Rosji, w rodzinie z tradycjami patriotycznymi. Jej obaj ...

Emilia Malessa Marcysia 1909-1949 - Maria Weber (178086 ...

lubimyczytac.pl/ksiazka/178086/emilia-malessa-marcysia-1909-1949
 Ocena: 8/10 - ‎2 głosy
Dramatyczna historia kobiety odważnej, pięknej i inteligentnej, która jako jedyna podczas procesu pierwszego zarządu WiN w 1947 roku stanęła mężnie ...

"Zafascynowała mnie ta niesamowita postać". Tragiczna opowieść ...

niezlomni.com/zafascynowala-mnie-ta-niesamowita-postac-tragiczna-opowiesc-zony-...
24.01.2014 - Zafascynowała mnie ta niesamowita postać – z Marią Weber, autorką biograficznej książki „Emilia Malessa, „Marcysia” 1909-1949”, rozmawia ...

Odsłonięcie tablicy Marcysi ze zgrzytem - echodnia.eu

www.echodnia.eu › Echo Dnia Świętokrzyskie › Wiadomości › Starachowice
Tablicę pamiątkową poświęconą kapitanowi Emilii Malessa, pseudonim “Marcysia", żonie majora Jana Piwnika “Ponurego", odsłonięto i poświęcono na stoj.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Helena_Rudzi%C5%84ska

Ilustracja

Okres II wojny światowej[edytuj]

W czasie okupacji niemieckiej Helena Latkowska nadal przebywała w Warszawie. Uczestniczyła w tajnym nauczaniu, zorganizowanym przez szkołę i działała w ZWZ. Została zaprzysiężona w styczniu 1940 roku. Przysięgę odebrała Emilia Malessa (ps. „Marcysia”), odpowiedzialna w ZWZ za łączność z zagranicą. Wydział Łączności z Zagranicą Komendy Głównej ZWZ-AK (kryptonimy Wydziału: Zenobia Łza, Załoga, Zagroda), którym kierowała „Marcysia”, zapewniał łączność pocztowo-kurierską ze sztabem Naczelnego Wodzarządem polskim w Londynie i ośrodkami emigracyjnymi w różnych krajach Europy[1].

Działalność Heleny Latkowskiej w komórce „Marcysi” rozpoczęła się od przygotowywania przesyłek dla kurierów w punkcie kontaktowym w rodzinnym domu na Pięknej, wkrótce jednak była zmuszona zmienić nazwisko i adres – przeniosła się na ul. Padewską 5 jako Żukowska. W nowym mieszkaniu zorganizowano archiwum Wydziału Łączności i pracownię „wycieniania” przesyłanych filmów[6][a]. W końcu 1940 roku „Heli” powierzono funkcję kierowniczki działu technicznego (zadania: przygotowanie poczty kurierskiej, w tym kontakt z szyfrantami, organizacja skrytek i pracowni fotograficznych, prowadzenie archiwum poczty), a w 1941 roku została zastępczynią kierowniczki Wydziału.

Małżeństwo z Andrzejem Rudzińskim, również żołnierzem AK, Helena Latkowska zawarła 14 września 1943 roku.

Most w Toruniu - O jeden most za daleko
 
Warszawiacy oczekujący na selekcję wDulag 121 Pruszków.

Na początku 1944 roku w kierownictwie „Zagrody” znalazł się agent gestapo (pseud. Jarach) – nastąpiły aresztowania, osoby zdekonspirowane wyjechały poza Warszawę. Helena Rudzińska nie została rozpoznana i nadal, w znacznie osłabionym zespole, prowadziła dział łączności. Po wybuchu powstania była kierownikiem łączników oraz zastępcą kierownika kancelarii Batalionu Szturmowego kpt. Kazimierza Bilskiego. Niedługo przed kapitulacją zachorowała na tyfus. Wyjechała z Warszawy wraz z ludnością cywilną, poprzez obóz w Pruszkowie[1][b].

Po kilku miesiącach ukrywania się we wsi Błotna koło Koniecpola nawiązała w Krakowie kontakt z „Marcysią”. Została zwolniona z przysięgi i wróciła do Warszawy[1].

Okres powojenny[edytuj]

W latach 1945–1947 Helena Rudzińska pracowała w Zarządzie Miejskim Warszawy jako zastępca kierownika Wydziału Opieki nad Matką i Dzieckiem (Resort Zdrowia i Opieki Społecznej), potem przestała pracować zawodowo. Zajmowała się dzieckiem oraz intensywnie dokumentowała historię Powstania, a zwłaszcza działalności Wydziału Łączności z Zagranicą. Napisała m.in.[1]:

  • artykuły w czasopismach „Słowo Powszechne” (1976), „Stolica” (1977), „WTK” (1979),
  • rozdział „Kierunek Południowy” w pracy Łączność. Dywersja. Sabotaż. Kobiety w Armii Krajowej (Londyn 1985),
  • książkę: Łączność zagraniczna Komendy Głównej Armii Krajowej 1939-1944. Odcinek Południe (wyd. 1985, po śmierci autorki)[7].

Odznaczenia[edytuj]

Za działalność w Armii Krajowej Helena Rudzińska otrzymała stopień porucznika czasu wojny. Została odznaczona[1]:

Zobacz też[edytuj]

 

 

Najbardziej poruszająca jest książka Monografia ktora przedstawia Elżbietę Zawadzką w zupełnie innym świetle.

Jest to PRAWDA niepodważalna historyczna czy prowokacja ?.

Wymaga gruntownego zbadania na podstawie wiarygodnych dokumentów i świadkow HISTORII.

 

https://costerin.files.wordpress.com/2013/03/stefan-dargacz-zbrodnie-gestapo-2.pdf

 

Stefan Dargacz Zbrodnie polskojęzycznej grupy Gestapo przemianowanej po 1945 r. na UB w okresie okupacji niemieckiej i sowieckiej w Polsce Stefan Dargacz Zbrodnie polskojęzycznej grupy Gestapo przemianowanej po 1945 r. na UB w okresie okupacji niemieckiej i sowieckiej w Polsce Recenzenci: Gertruda Medyńska-Wojewska (Szefowa Sztabu Komendanta Naczelnego TOW Gryf Pomorski w latach 1943-1945 por. inż. Grzegorza Wojewskiego zamordowanego skrytobójczo przez UB) Edmund Hulsz Przywódca Powstania Grudniowego z 1970 roku w Gdyni Prezes Stonnictwa Chrześcijańsko Demokratycznego w Londynie Gdańsk, Gdynia 2010 ZESPÓŁ DO SPRAW UPAMIĘTNIENIA ETOSU TAJNEJ ORGANIZACJI WOJSKOWEJ „GRYF POMORSKI” ZESPÓŁ DS. UPAMIĘTNIANIA ETOSU TOW „GRYF POMORSKI” Recenzenci: Gertruda Medyńska-Wojewska (Szefowa Sztabu Komendanta Naczelnego TOW Gryf Pomorski w latach 1943-1945 por. inż. Grzegorza Wojewskiego zamordowanego skrytobójczo przez UB) Edmund Hulsz Przywódca Powstania Grudniowego z 1970 roku w Gdyni Prezes Stonnictwa Chrześcijańsko Demokratycznego w Londynie Na okładce wykorzystano: Heraldyczny znak Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski” Mapę Pomorze Nadwiślańskie 1939-1945 © Copyright by Stowarzyszenie Dzieci Wojny w Polsce Oddział Pomorski ISBN 978-83-931426-1-3 Wydanie II Gdańsk, Gdynia 2010 Spis treści SŁOWO WSTĘPNE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 RECENZJA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 RECENZJA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .15 Stefan Dargacz Dowódca Polskiego Związku Armii Podziemnej Zachód . . . . .23 TADEUSZ BOLDUAN I RAJMUND BOLDUAN BYLI W UB I INFORMACJI WOJSKOWEJ, ZATAJALI ZBRODNIE POLSKOJĘZYCZNEJ GRUPY GESTAPO . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .27 OŚWIADCZENIE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 ELŻBIETA ZAWACKA WSPÓŁPRACOWAŁA ŚCIŚLE Z GESTAPO A PO WOJNIE Z UB . . . . . . .43 JAK ODDZIAŁ GDAŃSKIEGO IPN Z PEŁNĄ ŚWIADOMOŚCIĄ ZATAJA ZBRODNIE NAZISTOWSKIE I KOMUNISTYCZNE W TYM POWSTANIA GRUDNIA 1970 . . . . . 57 DZIAŁALNOŚĆ JANA SZALEWSKIEGO W POLSKOJĘZYCZNEJ GRUPIE GESTAPO . . . . . . . .79 BERNARD SZCZĘSNY BYŁ W POLSKOJĘZYCZNEJ GRUPIE GESTAPO PRZEMIANOWANEJ NA UB . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 97 7 Nasz Ojciec Stefan Dargacz ps Lech w 2005 r. napisał opracowanie pt. Zbrodnie polskoję- zycznej grupy Gestapo przemianowanej po 1945 r. na UB w okresie okupacji niemieckiej i sowieckiej w Polsce. SŁOWO WSTĘPNE Materiały do tego opracowania gromadził od wielu lat. Ojciec jest świadkiem historii i bezpo- średnim uczestnikiem tych wydarzeń, które działy się na Pomorzu poczynając od 1939 r. Przed wojną był działaczem Stronnictwa Narodowego. Jako Żołnierz Września 1939 brał udział w Wojnie Obronnej. Został wtedy ciężko ranny pod Głodowem na Pomorzu. Był V żołnierzem Morskiej Brygady Narodowej - l BON-u i dostał się do niewoli niemieckiej. W marcu 1940 r. został zwolniony z powodu inwalidztwa z niewoli niemieckiej. Po wyjściu z niewoli niemieckiej Ojciec wstąpił do organizacji podziemnej „Orzeł Biały” w GdyniOrłowie, której to organizacji założycielem, jesienią 1939 r., był Alojzy Socha - z zawodu nauczyciel. Jesienią 1942 r. organizacja „Orzeł Biały” została zdekonspirowana przez polskojęzyczną grupę Gestapo. Około 90-ciu jej członków zostało aresztowanych, w tym Alojzy Socha, którego niebawem zamordowano. Stefan Dargacz został również aresztowany podczas tej samej akcji i osadzony w KL Stutthof. Z tego obozu koncentracyjnego Stutthof został zwolniony 11-08-1943 r. a w końcu sierpnia tego roku powołał pod swoim Dowództwem Organizację Wojskową o nazwie Polski Związek Armii Podziemnej „Zachód” rekrutujący się z byłych członków organizacji „Orzeł Biały”. Organizacja Polski Związek Armii Podziemnej „Zachód” przeprowadziła wiele akcji bojowych przeciwko okupantom. Walczyła do końca wojny. Po wojnie część polskojęzycznej grupy Gestapo pozostała w Polsce i została ona przemianowana na UB. Po 1945 r. w czasie PRL cała nasza rodzina była prześladowana, np. nie mogliśmy dostać pracy a gdy taką pracę znaleźliśmy na polecenie UB byliśmy natychmiast zwalniani. Ojciec natomiast był wię- ziony i przesłuchiwany przez te same osoby, które tropiły go w czasie wojny a obecnie były na usługach UB. Ojciec w opracowaniu tym opisał fakty „przekształcenia” poprzez liczne fałszerstwa jak polskojęzyczna grupa Gestapo przemianowana po 1945 r. na UB stała się następnie Armią Krajową - „Fundacja Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek”, która mieści się w Toruniu na ul. Wielkie Garbary 2. Tymi fałszowaniami kierowała głównie Elżbieta Zawacka, która była najbliższym współpracownikiem polskojęzycznej grupy Gestapo: Aleksandra Arendta, Jana Kaszubowskiego, Michała Roli-Żymierskiego oraz innych. Ojciec nasz tak jak wiele milionów Polaków był ofiarą dwóch zbrodniczych systemów XX w. – nazizmu i komunizmu, które działały wspólnie przeciwko Narodowi Polskiemu tworząc Pakt Robbentrop-Mołotow, który rozpoczął się w Gdańsku-Oliwie na przełomie 1935-1936 r. Ojciec przeszedł gehennę nazistowskich obozów zagłady Stutthof oraz sowieckich więzień po wojnie. Na Pomorzu prześladowania te prowadziła od 1935 r. polskojęzyczna grupa Gestapo przemianowana po wojnie na UB. Była ona równocześnie na usługach hitlerowskich nazistów jak i sowieckich komunistów. Celem tych oprawców było wymordowanie Elit Przywódczych Narodu Polskiego głównie - nauczycieli, księży, oficerów Wojska Polskiego. Dzisiaj tych oprawców w wolnej Polsce broni Oddział Gdańskiego Instytutu Pamięci Narodowej m.in. poprzez odrzucanie Wniosków - Pozwów kierowanych do Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Dotyczy to głównie agentów NKWD i Gestapo: Bolesława Bieruta, Jana Kaszubowskiego, Michała Roli-Żymierskiego, Aleksandra Arendta, Jana Biangi oraz innych. Natomiast były i są prześladowane te osoby, które ujawniły i ujawniają zbrodnie polskojęzycznej grupy Gestapo, w tym również Stefan Dargacz. Dzieje się to również dzisiaj w Gdańsku w przededniu 30 rocznicy Powstania „Solidarności”, która przyniosła wolność Polsce i całej Europie. Ojciec po napisaniu wyżej wymienionego opracowania przekazał je na Sympozjum Gryfa, które organizował Zespół ds Upamiętniania Etosu TOW Gryf Pomorski. Zostało ono zakwalifikowane do druku przez Szefową Sztabu Gertrudę Medyńską-Wojewską, która była żoną por. Grzegorza Wojewskiego, Komendanta Naczelnego Gryfa oraz Edmunda Hulsza, Przywódcę Powstania Grudnia 70. Bardzo im za to serdecznie dziękuję. Dziękuję również bardzo serdecznie Zespołowi ds Upamiętniania Tajnej Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski za wydrukowanie tego opracowania. Jerzy Dargacz – syn Halina Dargacz – córka Renata Krystoszek – córka z domu Dargacz

 

ELŻBIETA ZAWACKA WSPÓŁPRACOWAŁA ŚCIŚLE Z GESTAPO A PO WOJNIE Z UB. W połowie lat trzydziestych jeździliśmy z Polski do Wolnego Miasta Gdańsk w celu zakupu cukru, ponieważ był tam bardzo tani. Konkretnie udawaliśmy się do miejscowości Pruszcz na Żuławach gdzie była cukrownia i właśnie tam jego cena była najniższa. Do Pruszcza udawaliśmy się pociągami. Znajdowały się one po polskim zarządem a kolejarze byli głównie Polakami. W Pruszczu zawiadowcą stacji był p. Skwierawski. Jak wracaliśmy z zakupami w oczekiwaniu na pociąg często rozmawialiśmy z p. Skwierawskim. Miał on tu służbowe mieszkanie kolejowe. W Pruszczu w mieszkaniu Skwierawskich, na przełomie w 1935 r. poznałem pannę Elizabeth Zawacką, z którą kilka razy rozmawiałem. Panna Elizabeth w ogóle nie znała języka polskiego. Rozmawialiśmy wyłącznie po niemiecku. W tym czasie Elizabeth pracowała jako nauczycielka w niemieckiej prywatnej szkole Niemca Kaszubego w Sompolnie (gdzie uczyła języka niemieckiego i matematyki). Miejscowość ta znajdowała się na pograniczu Kujaw i Poznańskiego. Była to szkoła niemiecka dla dzieci niemieckich osadników, którzy kolonizowali wówczas oraz wcześniej ziemie polskie. W tym czasie Hitler był już u władzy. Szkoła Kaszubego opanowana była przez niemieckich fanatycznych zwolenników Hitlera. Do ich grona należała również E. Zawacka. Przekonywała również mnie, że Adolf Hitler jest wielkim dobrodziejstwem dla Niemiec i całej Europy, że ten doskonały polityk rozbudowuje przemysł, buduje autostrady, zlikwidował już bezrobocie i organizuje Olimpiadę w Berlinie. Z tego właśnie powodu niemiecka szkoła Kaszubego w Sompolnie została zlikwidowana na przełomie roku szkolnego 1934/1935 za głoszenie faszystowskich ideologii. Z powodu swoich faszystowskich przekonań i nieznajomości języka polskiego E. Zawacka również nie mogła pracować w polskich szkołach. Pani Elizabeth Zawacka z niemieckiej rodziny. Urodziła się w Toruniu, o ile dobrze pamiętam, w 1908 r. ale rodzina jej pochodziła z Chełmna nad Wisłą. Jej dalsza rodzina opiekowała się tam wałami – zajmowali się pracą w ochronie wałów wiślanych m.in. mogli korzystać za darmo z łąk znajdujących się między wałami a nurtem rzeki. Była ona spokrewniona z rodziną Skwierawskich, którzy również pochodzili z Chełmna. Jak już wspomniałem, Skwierawski zawiadował stacją w Pruszczu Gdańskim, był wujkiem Elizabeth. Sam podkreślał to, że Elizabeth jest jego bliską rodziną. Już od p. Skwierawskiego dowiedziałem się, że E. Zawacka wyprowadziła się z Sompolna i zatrzymała się u sióstr zakonnych pod Poznaniem, co podaje w życiorysie z 1935 r. (zał. 4,5). 44 zał. 4 45 zał. 5 46 zał. 5 c.d. 47 Przed wojną znałem trzech braci Skwierawskich, wymienionego tu zawiadowcę stacji w Pruszczu Gdańskim, drugiego, który mieszkał w Gdańsku na ulicy Chlebnickiej obok kościoła Mariackiego na I piętrze. Prowadził zakład zegarmistrzowsko-jubilerski. Trzeci brat Skwierawski pod koniec wojny był fikcyjnie zatrudniony w niemieckim browarze w Tczewie i rozpracowywał m.in. tczewskich kolejarzy. Kiedy 1-go września wybuchła wojna okazało się, że wszyscy Skwierawscy byli bardzo groźnymi dla Polski szpiegami niemieckimi. To właśnie oni przygotowywali listy proskrypcyjne Polaków, których należy zlikwidować w pierwszej kolejności m.in. w Gdańsku i Tczewie. Kierowali masowymi aresztowaniami Polaków w Wolnym Mieście Gdańsku. Z ich przyczyny został aresztowany m.in. Szmelter (oraz jego liczni współpracownicy), który prowadził na Dworcu Głównym w Gdańsku znaną restaurację gdzie czę- sto spotykali się Polacy z Gdańskiej Polonii. Po zakończeniu masowych aresztowań i likwidacji Polonii Gdańskiej Skwierawscy przenieśli się do Warszawy. Tam początkowo tropili jeszcze Polonię Gdańską, która uniknęła pogromów na początku wojny i ukryła się w Warszawie w tzw GG. W Warszawie Skwierawscy pracowali w gestapo i rozpracowywali Związek Walki Zbrojnej (ZWZ) a potem żołnierzy Armii Krajowej. Jeden z nich oficjalnie pracował w Centrali Gestapo na ul. Szucha w Warszawie. Jak już wcześniej przedstawiłem, Skwierawscy byli blisko spokrewnieni z Elżbietą Zawacką, która współpracowała z nimi ściśle w gestapo co stwierdzam jako świadek historii. W Centralnej Polsce Elżbieta Zawacka mogła wniknąć w niektóre struktury AK ale jedynie jako szpieg niemieckiego gestapo w celu rozbicia AK od wewnątrz. Mogła również w tym charakterze jeździć przez Niemcy na Zachód. Nie mogła natomiast działać na Pomorzu np. w rozbijaniu TOW Gryf Pomorski ponieważ była znana jako Niemka, fanatyczna zwolenniczka Hitlera, o czym pisałem wyżej, tak jak to czynił Józef Gierszewski-Ryś ze swoją kochanką Haliną Kurowską, którzy wniknęli do TOW Gryf Pomorski z polecenia Jana Kaszubowskiego, Jana Szalewskiego, Aleksandra Arendta – przywódców polskojęzycznej grupy gestapo w celu rozbicia Gryfa od wewnątrz. Jednak zostali szybko rozszyfrowani (po czterech miesiącach) i wyrokiem Sądu Organizacyjnego TOW Gryf Pomorski Józef Gierszewski-Ryś został zlikwidowany jako zdrajca, współpracownik NKWD i gestapo w bunkrze Dywan pod Kościerzyną latem 1943 r. W pociągu relacji Gdynia – Wejherowo w dniu 15 lutego 1943 r. został zlikwidowany kat Pomorza, oficer Gestapo Kurt Hagemann – z polskojęzycznej grupy Gestapo (ta grupa Gestapo po wkroczeniu okupacyjnych wojsk sowieckich została zaraz przemianowana na UB w 1945 r.). Przy próbie przejęcia w pociągu od Hagemanna listu z materiałami szpiegowskimi, które Hagemann otrzymał od Józefa Gierszewskiego – Rysia, przekazanych mu przez Halinę Kurowską, kochankę Gierszewskiego, na dworcu w Gdyni Hagemann próbował zastrzelić Józefa Drewę. Został natychmiast zlikwidowany przez obstawę Drewy Pawła Hebla i Stefana Paczoskę. W liście tym Józef Gierszewski – Ryś i Halina Kurowska, którzy wniknęli do Gryfa z polecenia polskojęzycznej grupy Gestapo – Jana Kaszubowskiego, Aleksandra Arendt, Jana Szalewskiego, Ludwika Miotk, Jana Biangi w celu rozbicia Gryfa od wewnątrz. W przejętej dokumentacji szpiegowskiej donosili oni na Gestapo gdzie znajdują się zamaskowane, głęboko ukryte bunkry w m.in. rejonie Brus, Męcikału (znajdowały się tam materiały dotyczące rozpracowania schronu ziemnego – bunkra – o kryptonimie „Zielony Pałac – CIS” w pobliżu drogi Męcikał-Chojnice zlokalizowany w pobliżu zabudowań zwanych Ameryka – podległy komendantowi pow. Chojnice Janowi Bińczykowi. 48 Oddział TOW Gryf Pomorski – Zielony Pałac – zgrupowanie „CIS” zorganizowany został w 1942 r. przez przedwojennego gimnazjalistę z Gdyni Henryka Grabosza ps. „Gwiazda” ur. w 1921 r. w Mylofie k. Brus, zaprzysiężonego przez por. Józefa Dambka w obecności Lucjana Cylkowskiego u Jana Bińczyka w leśniczówce „Młynku” gdzie był w tym czasie Sztab Dowódcy Gryfa Dambka. Oddział prowadził liczne akcje sabotażowe, dywersyjne, obronne – zabezpieczanie kolportażu prasy – „Gryf Pomorski” i „Głos Serca Polskiego”, która to prasa wydawana była w Przyrowiu gdzie por. Dambek miał Główny Sztab u Bigusów. 21 marca 1944 r. dziesięciu żołnierzy Gryfa otoczonych zostało w bunkrze „Zielony Pałac” przez oddział Gestapo kierowany przez Jana Kaszubowskiego. W wyniku zdrady Aleksandra Arendt, Jana Szalewskiego, Bernarda Szczęsnego i Jana Bianga. Podczas bohaterskiej walki zginęło 7 żołnierzy Gryfa. Przez okrążenie przebił się Jan Bronka. Zginęło około 13 Niemców). W tym liście, który pochodził od Józefa Gierszewskiego ps Ryś znajdowały się również spisy żołnierzy Gryfa przeznaczonych do likwidacji przez Gestapo z dokumentacją fotograficzną w celu łatwiejszego pojmania żołnierzy Gryfa. Po likwidacji Hagemanna i ujawnieniu zbrodniczej działalności Józefa Gierszewskiego oraz Wandy Kurowskiej zostali oni natychmiast usunięci z Gryfa. Zbiegli zaraz w okolice Kościerzyny i już oficjalnie rozpoczęli działalność pod opieką polskojęzycznej grupy Gestapo u Güntera Modrowa (Kreisleiter und Landrat) - Kierownika Powiatowego i Starosty Kościerzyny, Jana Kaszubowskiego vel Hansa Kassner – Inspektora gestapo gdańskiego, Aleksandra Arendt – etatowego pracownika Gestapo (miał swoją placówkę Gestapo zakonspirowaną w Gdyni na ul. Abrahama 6) oraz Jana Szalewskiego – mordercy żołnierzy Gryfa z Szymbarka, 25 maja 1944 r., który razem z Inspektorem Gdańskiego Gestapo Janem Kaszubowskim, Aleksandrem Arendtem oraz z około 50-60 -cioma współpracownikami dokonali zbrodni w Szymbarku gdzie strzałami w tył głowy zamordowali dziesięciu żołnierzy Gryfa, najbliższych współpracowników por. Józefa Dambka. W tym dwóch żołnierzy Gryfa Kaszubskiego z Czarlina: – Bronisława Brunkę, do wojny wójta w Stężycy; – Jana Gierszewskiego w gospodarstwie Gierszewskich w Czarlinie. Jesienią 1939 r. została powołana Tajna Organizacja Wojskowa Gryf Kaszubski. Po dokonaniu tej zbrodni następnego dnia, 25/26 maja 1944 r. udali się wszyscy do opuszczonych bunkrów Gryfa w Łubiomie.

Tam dotychczasowych współpracowników podstępnie posegregowali na tych, którzy mają prze- żyć i tych, których należy zlikwidować jako niewygodnych świadków ich zbrodniczej działalności. Ponieważ byli to renegaci i pijacy (tylko takie osoby mogły współpracować z polskojęzyczną grupą Gestapo) obawiali się, że po wojnie mogą zdradzić działalność członków polskojęzycznej grupy Gestapo. Do tych bunkrów, gdzie umieścili osoby przeznaczone do likwidacji, nocą kiedy spali kamiennym snem po dwóch nieprzespanych nocach wrzucili wiązki granatów i zlikwidowano ich w liczbie 40-50 osób. Stwierdzam to jako świadek historii ponieważ miało to miejsce na terenie działania mego oddziału. W krótkim czasie Sąd Organizacyjny TOW Gryf Pomorski, którym kierował zawodowy Sędzia Biały (Władysław Ostrowski z Radunia), wydał na tego zbrodniarza wyrok śmierci przez rozstrzelanie. Józef Gierszewski skutecznie się ukrywał. Również mój Oddział zajmował się zlokalizowaniem miejsca ukrywania się Gierszewskiego oraz jego kochanki. Udało się zlokalizowanie miejsca ukrywania się J. Gierszewskiego w bunkrze Dywan pod Kościerzyną oddziałowi Gryfa, w którym był Henryk Bińczyk. 49 Natychmiast do tego bunkra udała się grupa egzekucyjna. Rozbrojono J. Gierszewskiego, odczytano mu wyrok i na miejscu rozstrzelano. Wandę – Halinę Kurowską polskojęzyczna grupa Gestapo m.in. Jan Kaszubowski i Aleksander Arendt przerzucili do Generalnego Gubernatorstwa. Wymienieni tu Skwierawscy byli blisko spokrewnieni ze Skwierawskim – zegarmistrzem z Kartuz (zam. ul. Kościuszki 13), który był teściem Aleksandra Arendta. Skwierawski razem z córką Hildegardą Skwierawską prowadził tam zakład przez całą wojnę. W czasie wojny mieszkanie zegarmistrza Skwierawskiego w Kartuzach było głównym miejscem spotkań przywódców polskojęzycznej grupy gestapo takich jak: Aleksander Arendt, Jan Kaszubowski vel Hans Kassner, Ludwik Miotk, Jan Szalewski, Bernard Szczęsny, Jan Bianga, oraz bracia Skwierawscy, którzy jako szpiedzy gestapo rezydowali w Warszawie i z którymi bardzo ściśle współpracowała Elżbieta Zawacka. W tym czasie Jan Kaszubowski działał razem z Michałem Żymierskim agentem NKWD i Gestapo w GG.

Czytaj dalej do str.116

 

http://www.armiakrajowa.org.pl/2wydanie/e-leksykon2.pdf

 

image

Most im. gen. Stefana Grota-Roweckiego - Warszawa | most drogowy ...

wikimapia.org700 × 449Wyszukiwanie obrazem
Most im. gen. Stefana Grota-Roweckiego

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zagroda_(KG_AK)

Zagroda (KG AK)[edytuj]

 
 

„Zagroda” – kryptonim działu Łączności Zagranicznej Oddziału V (dowodzenia i łączności) Komendy Głównej Armii Krajowej.

Początkowo Oddziałem V kierował major Leon Chendyński („Gruda”), a od września 1941 roku pułkownik dyplomowany Kazimierz Pluta-Czachowski („Gołdyn”, „Kuczaba”). Wiosną 1940 roku w skład oddziału wchodziło dziesięć działów, w tym personalny, ochrony, przejść granicznych, szyfrów łączności radiowej, łączności z zagranicą i łączności z prowincją. Po rozbudowie oddziału w roku 1941 działy przemianowano na wydziały. Wydziałem Łączności Konspiracyjnej (V-K) kierowałaJanina Karasiówna („Janina Berg”, „Bronka”, „Henryk Kościesza”, „HK”). Wydział cieszył się dość dużą autonomią; wiosną 1944 roku podporządkowany został szefowi sztabu KG AK. W skład wydziału wchodziły centrale poczty konspiracyjnej dowódcy AK, szefa sztabu oraz – bezpośrednio – Oddziału V, a ponadto kancelaria główna, biura szyfrów krajowych i zagranicznych, komórka legalizacyjna i pracownie fotograficzne, działy łączności kurierskiej dla komunikacji z okupacjami wschodnią i zachodnią oraz Generalnym Gubernatorstwem. Funkcje pomocnicze wypełniały działy finansowy, opieki specjalnej i zdrowotnej, werbunku i szkolenia, łączności alarmowej i archiwum.

W Oddziale V służyło – w połowie 1943 roku – 136 oficerów i podoficerów oraz 3510 żołnierzy AK. Na terenie całego kraju współpracowało z nim około 30 tysięcy osób.

Działem łączności zagranicznej kierowała, od chwili powstania komórki, Emilia Malessa („Marcysia”, „Mila”, „Maniuta”, „Miłosza”). Jej zastępczyniami były m.in.Elżbieta Zawacka i Helena Rudzińska. Działalność placówki obejmowała trasy kurierskie wiodące przez Słowację do Budapesztu (trasa „Południe”), przez Gdynię doSkandynawii („Północ”) i przez III Rzeszę do okupowanej Francji i dalej („Zachód”). W centrali w Warszawie pracowało 49 osób, a w terenie 279. W okresie od września 1941 do lutego 1944 roku przesłano (według niepełnych danych) 144 przesyłek pocztowych za granicę, odebrano 66, wyekspediowano 82 emisariuszy i kurierów.

Dział pracował sprawnie, ale dwukrotnie (w roku 1940 NKWD i wiosną 1944 Gestapo) miały miejsce wpadki, które przyniosły znaczne straty osobowe i konieczność szybkich zmian strukturalnych. Placówka uległa likwidacji w styczniu 1945 roku.

Bibliografia[edytuj]

  • Krzysztof Komorowski (red.): Armia Krajowa: Szkice z dziejów Sił Zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego. Warszawa: Oficyna Wydawnicza Rytm, 1999.ISBN 83-87893-45-5.
  • Andrzej PrzewoźnikZagroda. „Biuletyn Informacyjny”. XXI (5/253), s. 49-60, maj 2011. Warszawa: ŚZŻAK. ISSN 1233-8567.

 

DZISIAJ NIEMCY TEŻ MAJĄ SIĘ DOBRZE, MAJĄC PRAWDZIWĄ HISTORIĘ ZDRADY POLSKI I POLAKÓW PRZEZ NIEKTORYCH ZIOMKOW TYPU ALEKSANDER ARENDT I JEMU PODOBNI

https://costerin.files.wordpress.com/2013/03/stefan-dargacz-zbrodnie-gestapo-2.pdf

"Tam dotychczasowych współpracowników podstępnie posegregowali na tych, którzy mają prze- żyć i tych, których należy zlikwidować jako niewygodnych świadków ich zbrodniczej działalności. Ponieważ byli to renegaci i pijacy (tylko takie osoby mogły współpracować z polskojęzyczną grupą Gestapo) obawiali się, że po wojnie mogą zdradzić działalność członków polskojęzycznej grupy Gestapo. Do tych bunkrów, gdzie umieścili osoby przeznaczone do likwidacji, nocą kiedy spali kamiennym snem po dwóch nieprzespanych nocach wrzucili wiązki granatów i zlikwidowano ich w liczbie 40-50 osób. Stwierdzam to jako świadek historii ponieważ miało to miejsce na terenie działania mego oddziału. W krótkim czasie Sąd Organizacyjny TOW Gryf Pomorski, którym kierował zawodowy Sędzia Biały (Władysław Ostrowski z Radunia), wydał na tego zbrodniarza wyrok śmierci przez rozstrzelanie. Józef Gierszewski skutecznie się ukrywał. Również mój Oddział zajmował się zlokalizowaniem miejsca ukrywania się Gierszewskiego oraz jego kochanki. Udało się zlokalizowanie miejsca ukrywania się J. Gierszewskiego w bunkrze Dywan pod Kościerzyną oddziałowi Gryfa, w którym był Henryk Bińczyk. 49 Natychmiast do tego bunkra udała się grupa egzekucyjna. Rozbrojono J. Gierszewskiego, odczytano mu wyrok i na miejscu rozstrzelano. Wandę – Halinę Kurowską polskojęzyczna grupa Gestapo m.in. Jan Kaszubowski i Aleksander Arendt przerzucili do Generalnego Gubernatorstwa. Wymienieni tu Skwierawscy byli blisko spokrewnieni ze Skwierawskim – zegarmistrzem z Kartuz (zam. ul. Kościuszki 13), który był teściem Aleksandra Arendta. Skwierawski razem z córką Hildegardą Skwierawską prowadził tam zakład przez całą wojnę. W czasie wojny mieszkanie zegarmistrza Skwierawskiego w Kartuzach było głównym miejscem spotkań przywódców polskojęzycznej grupy gestapo takich jak: Aleksander Arendt, Jan Kaszubowski vel Hans Kassner, Ludwik Miotk, Jan Szalewski, Bernard Szczęsny, Jan Bianga, oraz bracia Skwierawscy, którzy jako szpiedzy gestapo rezydowali w Warszawie i z którymi bardzo ściśle współpracowała Elżbieta Zawacka. W tym czasie Jan Kaszubowski działał razem z Michałem Żymierskim agentem NKWD i Gestapo w GG."]

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka