Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
629
BLOG

Sumienie narodu

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 0

ROZPASANI, GŁUPI Z ZADOWOLENIA.

LATAMY NA KARAIBY I WYSPY KANARYJSKIE.

DOPÓKI NAS KOLEJNE NIESZCZĘŚCIE NIE DOPADNIE.

ALE WTEDY BĘDZIE PO PTAKACH...

Dlaczego Muzeum Powstania Warszawskiego nie może wydać w dużym nakładzie książki Bitwa o Warszawę 1944 majora Zbigniewa Sujkowskiego prawej ręki Generała Emila Fieldorfa Szefa Kedywu

image

Rodzina polska- Mjr Zbigniew Sujkowski _ Historia Dziadka - blog ...

albatros.salon24.pl401 × 600Wyszukiwanie obrazem
Rodzina polska- Mjr Zbigniew Sujkowski _ Historia Dziadka

 

image

image

 

"Powstanie Warszawskie" - "Warsaw Uprising" - blog Albatros ... z lotu ...

albatros.salon24.pl/673429,powstanie-warszawskie-warsaw-uprising
11.10.2015 - albatros.salon24.pl/627707,rodzina-polska-mjr-zbigniew-sujkowski-hist... Rodzina ...Bitwa o Warszawę 1944 - Polish American Libraries.

Rodzina polska- Mjr Zbigniew Sujkowski - Albatros ... z lotu ptaka

albatros.salon24.pl/627707,rodzina-polska-mjr-zbigniew-sujkowski-historia-dziadka
22.01.2015 - Publicystyka, blogi, komentarze, aktualności - Salon24.pl ... Albatros ... z lotu ptaka ·Albatros ... z lotu ... książkę ojca „Bitwa o Warszawę 1944”.

 

Prawdy historycznej nie da się wymazać - blog Albatros ... z lotu ptaka

albatros.salon24.pl/630045,prawdy-historycznej-nie-da-sie-wymazac

06.02.2015 - Skończylem czytać książkę Bitwa o Warszawę 1944 : majora Zbigniewa Sujkowskiego. ... WYSTAWIE w Muzeum Powstania Warszawskiego bo pan dyrektor... ... Publicystyka, blogi, komentarze, aktualności - Salon24.pl ...

 

 

Zbliża się kolejna rocznica mordow na Wołyniu 11 lipca 1943 roku, później Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1944 roku.

Udział Ukraińców w zdławieniu Powstania Warszawskiego :: II Wojna ...

www.kresy.pl › Kresopedia › Historia › II Wojna Światowa

29.01.2011 - (Toronto 1980) dowodzi, że ukraińska dywizja Waffen SS Galizien (Hałyczyna) nie brała udziała w dławieniu Powstania Warszawskiego.

 

image

Udział Ukraińców w zdławieniu Powstania Warszawskiego

Dodane przez Lipinski 
Opublikowano: Sobota, 29 stycznia 2011 o godz. 16:04:59

1 sierpnia 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie, które trwało 63 dni. Była to powszechna, wyzwoleńcza walka zbrojna Armii Krajowej i ludności Warszawy z hitlerowskimi/niemieckimi okupantami. W tej nierównej walce, toczonej w warunkach druzgocącej przewagi niemieckiej i wobec odmowy udzielenia pomocy powstańcom przez Stalina i z braku pomocy militarnej i dyplomatycznej ze strony Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych Ameryki, zginęło ok. 18 tys. powstańców i ok. 150-200 tys. ludności cywilnej, a wielkie miasto – stolica Polski miało przestać istnieć. Po Powstaniu cała pozostała ludność została wysiedlona m.in. do obozów koncentracyjnych i zagłady oraz na roboty przymusowe do Niemiec. Opustoszała Warszawa stała się terenem działalności specjalnych oddziałów niemieckich i ukraińskich, które paląc i wysadzając, zniszczyły 80% miasta. Podczas Powstania wróg nie tylko dopuścił się zbrodni wojennych wobec ludności Warszawy, ale wręcz potwornej zbrodni ludobójstwa. 

Podczas obchodów 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w Warszawie 1 sierpnia 2004 r. kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder powiedział m.in.: „Pochylamy się w poczuciu wstydu pod ciężarem zbrodni popełnionych przez oddziały hitlerowskie. To one napadły na Polskę w 1939 roku. Po upadku powstania w 1944 roku obróciły dawną Warszawę w gruzy i zgliszcza. Niezliczone rzesze polskich kobiet, mężczyzn i dzieci zamordowano lub wywieziono do obozów i na roboty przymusowe. Tutaj w miejscu polskiej dumy i niemieckiej hańby mamy nadzieję na pojednanie i pokój” (PAP 2.8.2004).

Z kolei Bronisław Wildstein w swoim artykule pt. „Waga historii”, opublikowanym w „Rzeczypospolitej” z 2 sierpnia 2004 r. napisał m.in.: Uroczystości 60 rocznicy Powstania Warszawskiego przypomniały, że bez uznania prawdy historii trudno budować przyszłość. „To uderzające, że tak elementarna prawda kwestionowana była tak długo w naszym kraju, a wielka uroczystość odbyła się nie w 50., a dopiero w 60. rocznicę Powstania”.

Rzeczywiście, po raz pierwszy politycy polscy, a za nimi światowe media mówiły głośno w odniesieniu do Powstania nie tylko o hańbie niemieckiej, ale także o haniebnej roli Stalina/Związku Sowieckiego, jak również krytykowały Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone za brak udzielania pomocy powstańcom i w ogóle za zdradzenie sojusznika polskiego – za pozostawienie Polski jako łupu ZSRR pod koniec II wojny światowej („Washington Times” 1.8.2004). Premier Marek Belka powiedział, że rząd brytyjski powinien przeprosić Polaków za zdradę.

Niemcy, w osobie kanclerza Schroedera, przyznali się do napaści na Polskę w 1939 r. i do haniebnej zbrodni popełnionej na ludności Warszawy i mieście. Rosję, Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię ciągle nie stać na przeproszenie za to czego nie zrobili, a mogli zrobić według akurat co wydanej książki Normana Daviesa „Powstanie ‘44”, dla walczącej Warszawy. 

Ale czy tylko te narody zawiniły wobec Polski i Polaków podczas II wojny światowej oraz powstańczej Warszawy?

 

Otóż literatura odnosząca się do Powstania Warszawskiego jest pełna dokumentów, informacji i relacji obciążających za tę zbrodnię także Ukraińców, walczących wtedy u boku Niemców. I to za wyjątkowo wyrafinowane barbarzyństwo i ludobójstwo. Dużo tych oskarżeń pod adresem Ukraińców jest w pracy prof. Zygmunta Wojciechowskiego „Zbrodnia niemiecka w Warszawie”, wydanej już w 1946 r., a więc kiedy jeszcze wszyscy wszystko dobrze pamiętali. Właściwie nie ma bodajże ani jednej publikacji o Powstaniu Warszawskim, w której nie ma mowy o barbarzyństwie ukraińskim podczas Powstania.

Władysław Pobóg-Malinowski w swej „Najnowszej historii politycznej Polski 1864-1945. Tom Trzeci. Okres 1939-1945” (Londyn 1960) napisał, że „Udział Ukraińców w tłumieniu powstania i w bestwialstwach wobec ludności wymaga jeszcze badań”. Było to napisane 44 lata temu. Jednak, z przyczyn natury politycznej, ten temat leży ciągle odłogiem. Żąda się przeprosin od Niemców i Rosjan, a także od rządów Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych Ameryki, ale nie od Ukraińców, których wina jest wyjątkowo duża, na pewno – w odniesieniu do samego Powstania Warszawskiego – dużo większa od winy Churchilla i Roosevelta.

Nikt nie tylko nie mówi o konieczności przeproszenia Polaków przez Ukrainę/Ukraińców za tę zbrodnię, ale niektóre wpływowe czynniki polskie także świadomie przemilczają lub fałszują tę sprawę. Podobnie czynią Ukraińcy – i to nie od dzisiaj. Nie ma się temu co dziwić, gdyż nikt dobrowolnie nie przyznaje się do winy, a tym bardziej do potwornej zbrodni. Wkrótce po wojnie znani działacze emigracji ukraińskiej Łewyckyj i Ortynskyj dowodzili w paryskiej „Kulturze” (nr 56 i 61 1952), że ukraińska dywizja SS Galizien nie brała udziału w tłumieniu Powstania Warszawskiego, że dla Polaków wszyscy nie-Niemcy, którzy brali udział w dławieniu Powstania byli Ukraińcami. Potem w ich ślady poszli L. Szankowskyj, Taras Hunczak (który na łamach brytyjskiego „The Guardian Weekly” z 5 stycznia 1986 pisał, że żadne jednostki ukraińskiego wojska nie brały udziału w tłumieniu Powstania Warszawskiego!) i Wasyl Weryha, autor książki „Dorohami druhoj switowoj wijny. Lehendy pro uczast Ukrainciw w warszawśkomu powstanni 1944...”, wydanej w Toronto w 1980 r. Niebawem „niewinnych” Ukraińców zaczęli wspierać niektórzy proukraińsko nastawieni działacze „Solidarności” (np. Andrzej Zięba „72 rocznica powstania niepodległego państwa ukraińskiego. Ukraińcy i Powstanie Warszawskie” nakładem RKW NSZZ „S” Dolny Śląsk, Wrocław1990), miesięcznik „Znak” (nr 413-415) i michnikowska „Gazeta Wyborcza”. Jednak najdalej posunął się Kazimierz Podlaski (Bohdan Skaradziński) w swej książce „Białorusini, Litwini, Ukraińcy” (wyd. 3, Londyn 1985), który bandytów ukraińskich w służbie niemieckiej nie uważa za Ukraińców, gdyż: „ludzie ci bowiem realizowali swoje osobiste kariery i działali na rzecz... III Rzeszy, a nie – tak czy inaczej pojmowanej samoistnej Ukrainy... formacji ukraińskich nie było wtedy w Warszawie. Bóg ustrzegł, nas i ich, przed jeszcze jedną pozycją... na i tak długiej liście wzajemnych krzywd i zbrodni. Nie dopisujmy tej pozycji sami, hołdując bezkrytycznie mitom”.

Podlaski tak kończy swój proukraiński wywód: „Ukraińcy stanowili 1,5% garnizonu (niemieckiego w Warszawie), więc o ich roli pacyfikatorów Powstania nie będzie można poważnie mówić”.

1,5% czegokolwiek odbieramy jako rzecz mało znaczącą. Jednak w wypadku Powstania Warszawskiego oznaczało to 270 zabitych i 75 ciężko rannych powstańców, 3000 zamordowanych cywilów i zniszczonych całkowicie 156 budynków („Encyklopedia Warszawy”, Warszawa 1994, s. 687). Czy doprawdy zabicie ok. 3500 ludzi i całkowite zniszczenie 156 budynków to niewielka zbrodnia?! Lub zbrodnia, o której, jak twierdzi Podlaski, „nie można poważnie mówić”?! A przecież Ukraińcy stanowili dużo, dużo większy odsetek żołnierzy garnizonu niemieckiego w Warszawie, liczącego 31 lipca 1944 ok. 20 000 ludzi (Władysław Bartoszewski „Dni walczącej stolicy. Kronika Powstania Warszawskiego” Londyn 1984), a później przeciętnie 25 000 ludzi. Jeśli było Ukraińców tylko 7,5% wśród żołnierzy garnizonu niemieckiego w Warszawie to wówczas ci żołdacy mają na swoim sumieniu 1350 zabitych i 375 ciężko rannych powstańców, 15 000 zamordowanych cywilów i zniszczonych całkowicie 780 budynków. 

Wasyl Weryha w książce „Dorohami druhoj switowoj wijny. Lehendy pro uczast Ukrainciw w warszawśkomu powstanni 1944...” (Toronto 1980) dowodzi, że ukraińska dywizja Waffen SS Galizien (Hałyczyna) nie brała udziała w dławieniu Powstania Warszawskiego. Jednak jest faktem, że 150-osobowa ukraińska kompania policyjna, stacjonująca przy alei Szucha, należała do SS Galizien, o czym pisze A. Borkiewicz w pracy „Powstanie Warszawskie” (Warszawa 1957), a przyjmuje za prawdopodobne nawet Kazimierz Podlaski (str. 97). Tak więc także i historia SS Galizien jest zbroczona krwią powstańców i ludności Warszawy. Dowodem koronnym na to, że żołnierze SS Galizien byli w Warszawie podczas Powstania Warszawskiego jest m.in. to że ci ukraińscy SS-mani mówili po polsku (Aleksander Kamiński „Zośka i Parasol”, wyd. 3, Warszawa 1979). Byli to więc Ukraińcy z Galicji (skąd pochodzili ochotnicy do SS Galizien), gdyż Ukraińcy z rosyjskiej Ukrainy nie mówili po polsku. Także historyk niemiecki Hans von Krannhals, autor książki „Der Warschauer Aufstand 1944...” (Frankfurt am Main 1962), dowodzi, że w Warszawie była kompania dywizji SS Galizien.

Pomimo tego, że wielu Ukraińców i Polaków starało się i stara przemilczeć lub pomniejszyć udział formacji ukraińskich w zdławieniu Powstania Warszawskiego, prawda wypływała co rusz z  powodzeniem na światło dzienne i dlatego strona polska nie może jej w dalszym ciągu całkowicie ignorować. Jednak z uporem maniaka robi się wszystko, aby przemilczać zbrodnie Ukraińców. Np. Andrzej Zięba jest zmuszony przyznać, że Ukraińcy brali udział w tłumieniu Powstania Warszawskiego. Stwierdza, że w Warszawie były dwie ukraińskie kompanie policyjne, że ukraińska formacja była w straży Pawiaka, a grupy Ukraińców w oddziałach Hiwis oraz w zgrupowaniu Reinefartha i że we wrześniu 1944 r. do Warszawy przybył Legion Wołyński w sile 400 ludzi. Tych faktów Zięba nie mógł ukrywać, tak jak to próbowali czynić Ukraińcy. Jednak nie tylko, że nic nie pisze o zbrodniach popełnionych na ludności Warszawy przez te oddziały ukraińskie, ale wręcz stara się przekonać czytelników swojego elaboratu, że ci ludzie nie mieli rąk zbroczonych w polskiej krwi, pisząc, że byli tłumaczami, że nie brali udziału w zbrodniach, że Legion Ukraiński poruszał się po terenach dawno „spacyfikowanych przez brygadę Kamińskiego (RONA)”. 

Zięba po prostu kłamał, kiedy próbował wybielać rolę Ukraińców lub przemilczeć ich zbrodnie, a to kłamstwo obnażyła sama filoukraińska „Gazeta Wyborcza”. Maciej Kledzik w artykule „Kim byli sprawcy rzezi na Woli i Ochocie” (1.8.1990) tłumaczy fakt oskarżania przez ludność Warszawy Ukraińców za liczne i potworne zbrodnie popełnione na ludności cywilnej podczas Powstania Warszawskiego pisząc m.in.: „Do jednostki SS, zajmującej gmach wyższej Szkoły Nauk Politycznych przy ul. Wawelskiej, wcielona była kompania Ukraińców. Również w skład grupy bojowej Schutzpolizei (1700 żołnierzy) wchodziła kompania Ukraińców (150 żołnierzy) kwaterująca w alei Róż pod numerami 9 i 25. Po wybuchu Powstania, część z nich usiłowała przedrzeć się samochodami przez Śródmieście w kierunku Ogrodu Saskiego. Na Marszałkowskiej samochody rozbite zostały ogniem powstańców. Ukraińcy ukryli się w okolicznych domach, gdzie wymordowali wielu mieszkańców, w tym kobiety i dzieci, zanim nie zostali wybici przez zorganizowane grupki powstańców. Duży rozgłos tej zbrodni nadała powstańcza prasa i tak pojawiło się określenie oprawcy-Ukraińca, przypisywane później innym (nie-Niemcom walczącym u boku Niemców)...”. 

Jeśli została udowodniona ponad wszelką wątpliwość obecność kompanii ukraińskich w gmachu wyższej Szkoły Nauk Politycznych przy ul. Wawelskiej i przy alei Róż i alei Szucha to, siłą rzeczy, wszelkie relacje polskie o walkach w tych rejonach z udziałem Ukraińców w pierwszej połowie sierpnia 1944 r. muszą być wiarygodne. Są one jednym wielkim oskarżeniem pod adresem Ukraińców. Np. Józef K. Wroniszewski w swej książce „Ochota 1939-1945” (Warszawa 1976) pisze: „Po raz pierwszy zaatakowali Niemcy redutę (powstańczą na Ochocie) 3 sierpnia... Tuż za tym przygotowaniem ruszyło od Wawelskiej natarcie kompanii SS „Galizien” przy wsparciu ogniowym działa czołgowego i cekaemów... 4 sierpnia... obrońcy Wawelskiej odpierali natomiast parokrotne ataki wspartej czołgami kompanii SS „Galizien”... Jakaś młoda dziewczyna rozpacza. To kilku Ukraińców ją zgwałciło: płacze, modli się, przeklina. Kto ją pomści?...W mordowaniu ludności cywilnej brali wybitny udział ukraińscy nacjonaliści”. Natomiast były minister rządu polskiego Stanisław Wachowiak pisał: „...Kiedy go żegnałem, nie myślałem, że już go nie zobaczę. Ukraińcy w drugi dzień Powstania wymordowali na ul. Wiejskiej całą rodzinę” („Wspomnienia” w: „Zeszyty historyczne” Nr 31, Paryż 1975). Z kolei głośny uczestnik Powstania Warszawskiego Aleksander Kamiński pisze: „...Z oznak na mundurach widać, że są to Ukraińcy, hitlerowcy z dywizji SS Galizien... Niektórzy (z nich) mówili po polsku... Ruszono... w stronę alei Szucha. Tam zatrzymano powstańców na dziedzińcu gestapo... Z rana przyszli do nich SS-mani Ukraińcy. Po południu rannych załadowano do samochodów. Następnie SS-mani oddzielili powstańczych chłopców od dziewcząt. Chłopców poprowadzono ulicą Wolską za miasto, w kierunku Pruszkowa, dziewczętom zaś kazano ustawić się pod murem (i je rozstrzelano) („Zośka i Parasol”, wyd. 3, Warszawa 1979).

Także nieprawdą jest, że Legion Wołyński nie walczył z powstańcami; ze walczył z powstańcami na Czerniakowie piszą Jarosław Gdański, autor książki dotyczącej wschodnich formacji armii niemieckiej, i Hubert Kuberski, autor pracy „Sojusznicy Hitlera”, w artykule pt. „Legenda o własowcach”, opublikowanym w „Rzeczypospolitej” z 31 lipca 2004 r. Oddział ten walczył także z 9. Pułkiem Piechoty 3. DP im. Traugutta 1. Armii WP, który spieszył na pomoc powstańcom, a następnie brał udział w operacji „Sternschuppe” (27-30 września) przeciwko zgrupowaniu Armii Krajowej w Puszczy Kampinoskiej. Legionem Wołyńskim, którego żołnierze brali uprzednio udział w rzeziach Polaków na Wołyniu (1943-44), dowodził płk Petro Diaczenko, przedwojenny oficer kontraktowy Wojska Polskiego. Tak się odpłacił Polsce i Polakom za to, że po ucieczce z zajętej przez bolszewików Ukrainy w 1920 r. mógł nie tylko zamieszkać w Polsce, ale także został oficerem Wojska Polskiego!

O Ukraińcach tłumiących Powstanie Warszawskie pisze także niemiecki historyk Guenther Deschner w pracy o powstaniu, wydanej w języku angielskim „Warsaw rising” (Londyn 1972). Niestety, ta dobra historia Powstania nie jest chyba w ogóle znana historykom polskim. Deschner pisze, że „Powstanie dało Ukraińcom idealną możliwość ujścia dla ich głęboko zakorzenionych antypolskich urazów”. Janina Popiel wspomina jak na krótko przed Powstaniem słyszała jak jeden z żołdaków ukraińskich mówił, że oddział ich przybył do Warszawy, aby „Lachiw rizaty” („Losy Polaków i Ukraińców” Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza, Londyn 19.9.1966). – I mordowali Polaków! I to w jak barbarzyński sposób. Marek Hłasko w swym opowiadaniu „Drugie zabicie psa” (Kultura Nr 1-2 1965, Paryż) pisze: „...I nie uwierzyłaby chyba również i w to, że widziałem w czterdziestym czwartym roku w Warszawie, jak sześciu Ukraińców zgwałciło jedną dziewczynę z naszego domu a potem wyjęli jej oczy łyżką do herbaty; i śmieli się przy tym i dowcipkowali...”. O tych zbrodniach ukraińskich mówiła cała powstańcza Warszawa i ludzie panicznie ich się bali. Zbigniew Zaniewski w książce „Powstanie i potem” (Londyn 1984) pisze: „...Nie lękała się śmierci, ani Niemców nawet, ale – o wstydzie! – przerażała ją możliwość dostania się w ręce „braci-Słowian” w niemieckich mundurach. Budziła siebie i innych po nocach, krzycząc że Ukraińcy... są już w bramie”. Dlatego, jak pisze Deschner, Polacy nie brali do niewoli Ukraińców (i SS-manów). Na plecach malowano im dużą literę „U” i rozstrzeliwano, albo, jak pisze Ukrainiec Lew Bykowskyj w swoich wspomnieniach z okresu Powstania „Polskie powstanie w Warszawie w roku 1944” („Zeszyty historyczne” Nr 5, Paryż 1964): „Do niebezpiecznych robót na pierwszej linii frontu powstańcy używali jeńców niemieckich, Volksdeutschów i Ukraińców”. 

O udziale Ukraińców w dławieniu Powstania piszą także inni Niemcy, przede wszystkim dowódca wojsk niemieckich dławiących Powstanie – gen. von dem Bach, który wykorzystywał Ukraińców, znających dobrze język polski, m.in. jako szpiegów, których wysyłał na stronę polską („Ostatni akt” w: „Drogi Cichociemnych” Londyn 1961) i niemiecki historyk Powstania Hans von Krannhals, autor książki „Der Warschauer Aufstand 1944...” (Frankfurt am Main 1962). Krannhals obwinia głównie nie-Niemców w niemieckich mundurach, w tym Ukraińców, za wszelkie potworności, które miały miejsce podczas Powstania. „Dzicz wschodnia” – mówił o nich gen. Reinefarth, a gen. Erich vom dem Bach wtórował mu: „Można uwierzyć w teorię Untermenscha” (Józef Mackiewicz „Nie trzeba głośno mówić” IL Paryż 1969).

Należy także pamiętać, że Ukraińcy, chyba wszyscy z rosyjskiej Ukrainy, stanowili duży odsetek w oddziałach rosyjskich i kozackich tłumiących Powstanie Warszawskie. Był to pułk RONA (Rosyjskiej Narodowej Armii Wyzwoleńczej), dowodzony przez M. Kaminskiego i którego potworne zbrodnie na cywilnej ludności Warszawy utkwiły najgłębiej w pamięci mieszkańców stolicy i przeszły na trwałe nie tylko do historii Powstania, ale i Warszawy, oraz oddziały kozackie: 209 Kozacki Batalion Schutzmannschaften, 3. Pułk Kozaków płk. Bondarenki, 69. Dywizjon Kawalerii i 572 Batalion Piechoty. Potwierdza to wiele dokumentów i relacji osób, które przeżyły Powstanie Warszawskie. Np. angielski historyk hitlerowskich formacji SS Martin Windrow w swej pracy „The Waffen-SS” (London 1984) pisze: „...w skład Brygady Kaminskiego wchodziło 6500 renegatów i morderców, głównie Ukraińców”. Z kolei mieszkająca po wojnie w Londynie Janina Zabłocka, która urodziła się w powiecie kaniowskim na rosyjskiej Ukrainie i znała świetnie język ukraiński, wspominała, że kiedy po Powstaniu pędzono ludność Warszawy do Pruszkowa, po drodze rewidowali ją Ukraińcy. Wrzasnęli: „Otwórz, starucha, torebkę, pokaż co w niej masz!”. Wówczas p. Zabłocka „obsypała mołojców gradem wyzwisk w ich rodzinnym (ukraińskim) języku. Tak im to zaimponowało, że puścili ją bez przeszkód...” („W sto lat – znad Dniepru do Londynu” Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza, Londyn 19.4.1979). Moja znajoma, która przeżyła Powstanie Warszawskie, Halina Kaczmarska z Melbourne, powiedziała mi, że dużo żołnierzy z formacji rosyjskich dławiących Powstanie mówiło, przyznawało się do tego, że są Ukraińcami. Byli to Ukraińcy, z formacji rosyjsko-kozackich, stacjonujący w byłej remizie strażackiej przy ul. Chłodnej, w budynkach byłej Szkoły Gazowej na ul. Gdańskiej oraz w budynkach byłej szkoły zawodowej na Bielanach.  

Ukraińcy byli obecni i aktywni w Warszawie także po upadku Powstania Warszawskiego; prawdopodobnie brali udział w niszczeniu ocalałych budynków. Potwierdzają to różnego rodzaju źródła i publikacje. Np. dowódca Armii Krajowej, następca gen. Bora Komorowskiego – gen. Leopold Okulicki meldował w końcu października do rządu polskiego w Londynie o sytuacji w Warszawie: „Po kapitulacji Niemcy palą miasto... W Warszawie stacjonują oddziały policji, wojska oraz znaczne oddziały Ukraińców i Kozaków...” („Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej”, t. III Armia Krajowa, Londyn 1950). Z dokumentów ukraińskich można wymienić np. wspomnienia Pavlo Shandruka (Pawło Szandruka) „Arms of Valor” (New York 1959) czy wspomnienia Lwa Bykowskyego „Polskie powstanie w Warszawie w roku 1944...” („Zeszyty historyczne” Nr 5, Paryż 1964). Ukraińcy musieli być bardzo ważni w popowstańczej Warszawie skoro Shandruk pisze, że uzyskał zezwolenie od Niemców dla ukraińskiego pułkownika Sadowskyego na udanie się do Warszawy, aby mógł się spotkać ze swoim wnukiem, zapewne żołnierzem w oddziałach niszczących Warszawę.  

Nie ulega wątpliwości, że Ukraińcy obok wielu innych zbrodni popełnionych wobec Polski i na narodzie polskim podczas II wojny światowej mają na swoim sumieniu także chyba raczej spory udział w zdławieniu Powstania Warszawskiego i zniszczeniu stolicy Polski.

Od 1991 r. Polska na odcinku pd-wsch. swych granic ma po raz pierwszy od wczesnego średniowiecza za sąsiada państwo ukraińskie. Granice tego państwa ustanowił imperializm sowiecki/rosyjski. Od 1945 r. jest w nim także tak bardzo polski w swej historii Lwów. Osobiście uważam, że Polska bez Lwowa nie jest Polską w całym tego słowa znaczeniu. Jednak dzisiaj granice w Europie są nietykalne. Poza tym Ukraina jest dużym państwem i bez znaczenia pozostaje fakt, że jest to dzisiaj najbiedniejszy kraj w Europie („Encyclopaedia Britannica. 2003 Book of the Year). Kraj ten oddziela nas także od Rosji na tym odcinku. Pomimo tego, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej i NATO, a Ukraina nie, w interesie tak Polski jak i Ukrainy powinno być, aby nasze narody dążyły do poprawnych stosunków międzypaństwowych, jak również między narodami polskim i ukraińskim.

We wspomnianym wyżej artykule pt. „Waga historii” Bronisław Wildstein pisze, że uroczystości 60 rocznicy Powstania Warszawskiego przypomniały, że bez uznania prawdy historii trudno budować przyszłość. Dlatego w imię lepszej przyszłości Ukraińcy i Polacy powinni nareszcie, szczególnie Ukraińcy, uznać prawdę historii i uregulować spory historyczne, które po dziś dzień dzielą oba narody.

Wizerunek Ukraińca w oczach przeciętnego Polaka jest bardzo zły ze względu na historyczne zaszłości. I nie ulegnie zmianie dopóki Ukraińcy nie tylko że zaakceptują prawdę historyczną, ale także jeśli nie zdobędą się na męską decyzję i nie przeproszą Polaków za: antypolską postawę we wrześniu 1939 r., podczas sowieckiej okupacji Małopolski Wschodniej i Wołynia w latach 1939-41, za skierowane przeciw Polakom wysługiwanie się zbrodniczemu reżymowi hitlerowskiemu na ziemiach polskich w latach 1939-45 (na etnicznych ziemiach polskich, w tym podczas Powstania Warszawskiego), za rzezie Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943-45 oraz udział w zagładzie Żydów polskich. 

Duchowy przywódca Ukraińców, grekokatolicki arcybiskup Lwowa Andrzej Szeptycki (zm. 1944) na łożu śmierci zawołał do swych braci-Ukraińców: „Tylko z Polakami” (Celina Tarnawska-Busza „Kto jest winien niezgodzie polsko-ukraińskiej” Dziennik Polski Londyn 13.12.1990). 

Marian Kałuski

 

Instytut Pamięci Narodowej | DYWIZJA SS "GALIZIEN"

https://ipn.gov.pl/publikacje/biuletyn-instytutu-pamieci.../nr.../dywizja-ss-galizien
Ochotniczej Dywizji SS "Galizien" (po ukraińsku "Hałyczyna"). ... bardziej złożona jest sprawa udziału Ukraińców w tłumieniu Powstania Warszawskiego.

14 Dywizja Grenadierów SS (1 ukraińska) – Wikipedia, wolna ...

https://pl.wikipedia.org/wiki/14_Dywizja_Grenadierów_SS_(1_ukraińska)
W siedzibie starostwa gubernator dystryktu Galizien SS-Brigadeführer dr Wächter ogłosił ( ... 1500 ochotników, uroczyste odczytanie proklamacji o powstaniu dywizji w .... opinii dywizja nie uczestniczyła w tłumieniu powstania warszawskiego.

Rzeź Woli z rąk opracwcow Rohna

Próby zilustrowania okrucieństw tych czasów ciężko wyliczyć, a przecież wciąż pojawiają się i będą pojawiać nowe. Wynika to z prostej potrzeby nie tyle rozliczenia się z tymi wydarzeniami, ile z tego, by spróbować poradzić sobie z niesprawiedliwością i bólem, który spotkał naszych przodków, a także uczcić ich niesamowite poświęcenie dla ojczyzny.

http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/cv_kaminski.htm

Brygada Szturmowa SS „RONA”[edytuj]

Pod koniec lipca RONA została przeorganizowana w Brygadę Szturmową SS „RONA” (SS-Sturmbrigade „RONA”). Część brygady wysłano na szkolenie na Węgry, gdzie miała być przekształcona w dywizję.

Tymczasem 1 sierpnia 1944 wybuchło powstanie warszawskie. Heinrich Himmler postanowił użyć do jego stłumienia m.in. żołnierzy brygady. W tym celu następnego dnia w Częstochowie utworzono pułk szturmowy RONA, składający się z dwóch batalionów, w sile ok. 1700 żołnierzy. Wybrano do niego po 300–400 nieżonatych mężczyzn z każdego pułku brygady. Dowództwo pułku objął oficer operacyjny sztabu brygady Waffen-Sturmbannführer der SS Iwan Frołow. Jednostce przydzielono 4 czołgi T-34, działo samobieżne SU-76 i 2 haubice 122 mm. Od 4 do 14 sierpnia pułk stacjonował na Ochocie, gdzie zajmował się przede wszystkim rabunkami i gwałtami, a także mordowaniem ludności cywilnej (patrz: Rzeź Ochoty). Następnie został przydzielony na pierwszą linię walk, działając na odcinku od gmachu Wojskowego Instytutu Geograficznego przy Al. Jerozolimskich do Szpitala Dzieciątka Jezus przy ul. Nowogrodzkiej. 12 sierpnia ronowcy przebili się do ul. Nowogrodzkiej i pl. Starynkiewicza, gdzie zajęli szpital Dzieciątka Jezus. Następnego dnia dotarli do ul. Chałubińskiego. Części żołnierzy udało przedostać się na północną stronę Alei Jerozolimskich. Teren ich walk ograniczały ulice Towarowa–Krochmalna–Żelazna i Aleje Jerozolimskie. 21 sierpnia, na rogu ulic Srebrnej i Towarowej, została zniszczona przez powstańców cała kompania pułku. 23 sierpnia jednostka została przeniesiona w rejon miasta pomiędzy ul. Stawki a Powązkowską. Już po 3 dniach ciężkich walk została jednak zluzowana przez Niemców[2].

Ocalałych z walk żołnierzy pułku przerzucono do zewnętrznego pierścienia wojsk w Puszczy Kampinoskiej. Ich zadaniem było niedopuszczenie do połączenia się sił partyzanckich spoza Warszawy z powstańcami. W nocy 2/3 września oddział AK por. Adolfa Pilcha ps. „Dolina” rozbił w Truskawiu batalion pułku, zdobywając wiele broni, amunicji oraz umundurowania i żywności. W ataku tym zginęło ok. 250 ronowców, a ok. 100 zostało rannych[3]. W kolejnym nocnym ataku na Marianów 3/4 września partyzanci rozbili dwie kompanie RONA. W sumie straty pułku szturmowego RONA podczas działań związanych z powstaniem wyniosły prawie połowę stanu wyjściowego, czyli ok. 800 ludzi. Walki pod Truskawiem i Marianowem były ostatnimi akcjami zbrojnymi brygady.

Sprawa Kaminskiego[edytuj]

31 lipca 1944 r. w Poznaniu Himmler awansował Kaminskiego do stopnia Waffen-Brigadeführer der SS i generała wojsk lądowych SS. Ten przybył wraz z pułkiem szturmowym brygady do ogarniętej powstaniem Warszawy, gdzie został ranny w rękę. Główną uwagę skupił na gromadzeniu zrabowanych dóbr, przy czym zezwalał także swoim żołnierzom na rabunek, a nawet bronił ich postępowania przed niemieckim dowództwem, uzasadniając to tym, że zarówno jego podkomendni, jak też ich rodziny stracili cały swój majątek w trakcie długiej i wiernej służby dla Rzeszy. Kaminskiemu udało się zgromadzić kilka waliz złota i kamieni szlachetnych, które miał umieszczone w swoim samochodzie. Chciał nim wyjechać z Warszawy w towarzystwie szefa sztabu brygady ppłka. Ilji Szawykina i lekarza brygady.

Zachowanie samego Kaminskiego, jak też i jego żołnierzy wywołały ostatecznie reakcję Niemców. Dowódca brygady został wezwany do Łodzi. Nie wiadomo dokładnie, jaka była potem sekwencja wydarzeń, poza jednym faktem – Bronisław Kaminski stracił życie. Najprawdopodobniej wykonano na nim karę śmierci[potrzebny przypis]. Niemcy wydali oświadczenie, że poległ bohatersko w zasadzce partyzanckiej.

http://ukraincy.wm.pl/71677,Ukraincy-nie-mordowali-warszawiakow.html#axzz4CaeVwbED

Ukraińcy nie mordowali warszawiaków

2011-10-13 22:00:00 (ost. akt: 2011-11-14 00:53:01)

W Powstaniu Warszawskim na konto Ukraińców mordowały głównie jednostki rosyjskie, ale też azerskie, kozackie a nawet białoruska. Skąd wziął się mit, że to Ukraińcy po Niemcach wymordowali najwięcej cywilów w czasie Powstania Warszawskiego?

To ich warszawiacy brali za Ukraińców. W środku mjr Iwan Frołow, który dowodził jednostkami RONA (Rosyjska Narodowa Armia Wyzwoleńcza)w czasie Powstania warszawskiego

To ich warszawiacy brali za Ukraińców. W środku mjr Iwan Frołow, który dowodził jednostkami RONA (Rosyjska Narodowa Armia Wyzwoleńcza)w czasie Powstania warszawskiego

Autor zdjęcia: http://commons.wikimedia.org/wiki/File:Warsaw_Uprising_-_Kaminski_(1944)_.jpg

Warszawiacy większość Słowian (i nie tylko ich) walczących po stronie niemieckiej brali za Ukraińców. Na pewno wpływ na to miały mordy na Wołyniu w 1943 roku. Po wojnie ten mit umacniała komunistyczna propaganda. 

Zacznijmy od powszechnego przekonania, że warszawiaków w czasie powstania mordowali Ukraińcy z dywizji "Hałyczyna": 

- Tuż za tym przygotowaniem ruszyło od Wawelskiej natarcie kompanii SS „Galizien” przy wsparciu ogniowym działa czołgowego i cekaemów… 4 sierpnia… obrońcy Wawelskiej odpierali natomiast parokrotne ataki wspartej czołgami kompanii SS „Galizien”… Jakaś młoda dziewczyna rozpacza. To kilku Ukraińców ją zgwałciło: płacze, modli się, przeklina. Kto ją pomści? - tak pisał w swojej książce Ochota 1939-1945” (Warszawa 1976) Józef K. Wroniszewski.

Problem w tym, że w Warszawie żołnierze tej dywizji nie walczyli. Dywizja została rozbita przez Sowietów 22 lipca 1944 pod Brodami koło Tarnopola. Powtórne formowanie dywizji rozpoczęło się 15 września 1944.

To, że w Warszawie nie było w tym czasie żołnierzy dywizji "Hałyczyna" nie znaczy, jakby chcieli niektórzy ukraińscy historycy, że w Warszawie w ogóle nie było w czasie Powstania Warszawskiego 
jednostek ukraińskich. Bo były. Dokładnie jedna. 

W pierwszych dniach września w Warszawie pojawili się żołnierze Ukraińskiego Legionu Samoobrony. Były to 2 kompanie w sile 219 ludzi (w sumie formacje nieniemieckie liczyły ok. 10 tys. ludzi). Od 15 do 23 września żołnierze ULS walczyli z desantem armii gen. Berlinga. Od 23 września ULS stacjonował poza Warszawą, na skraju Puszczy Kampinoskiej. Tam żołnierze Legionu rzeczywiście walczyli z oddziałami AK.

To jedyna formacja, jaka możemy nazwać ukraińską.

Ludzie pochodzący z terenu sowieckiej Ukrainy służyli w różnych formacjach niemieckich. W Warszawie walczył 34. policyjny pułk strzelecki, mający w składzie I batalion niemiecki i dwa bataliony niemiecko-ukraińskie. Pułk został ściągnięty do Warszawy na początku września 1944 r.

Jeńcy sowieccy (Rosjanie i Ukraińcy) w znikomej ilości służyli w pułku Dirlewangera, który brał udział w masakrze ludności cywilnej na Woli, gdzie wymordowano ok. 70 tysięcy cywilów. Trzon tej jednostki stanowili niemieccy kryminaliści i 550 żołnierzy pułku muzułmańskiego ( Turkmeni, Tatarzy, Azerowie i inni)

Najczęściej Ukraińcami warszawiacy nazywali żołnierzy liczącego 1600 osób pułku szturmowego RONA (Rosyjskiej Narodowej Armii Wyzwoleńczej), który na początku Powstania wsławił się mordami cywilów, gwałtami i rabunkami. Według ustaleń Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu ronowcy mieli na sumieniu blisko 700 mordów na powstańcach i ludności cywilnej.

RONA to Rosyjska Wyzwoleńcza Armia Ludowa. Jej dowódca był Bronisław Kamiński. Jego ojciec był rosyjskim Polakiem, a matka Niemką. On sam marzył o faszystowskiej Rosji, której byłby wodzem.

"Ustalenie, co rzeczywiście zrobili, a raczej czego nie zrobili Ukraińcy Polakom, jest szczególnie ważne w kontekście debaty nad trudnymi sprawami polsko-ukraińskiej przeszłości. Najbardziej osławionym hitlerowskim oddziałem spośród jednostek walczących w sierpniu i wrześniu 1944 roku w Warszawie był pułk szturmowy brygady RONA, dowodzonej przez Bronisława Kamińskiego. Zyskali oni złą sławę gwałcicieli, rabusiów i morderców ludności cywilnej. Mimo, że prawie wszyscy żołnierze tej jednostki byli Rosjanami, w Warszawie zwykło się ich nazywać Ukraińcami"

Tak pisała Gazeta Polska.

I to pomieszanie pozostało do dzisiaj. Czasem występuje wręcz w karykaturalnej postaci. Jak choćby w poniższym przypadku. Oto fragment wpisu "Zbrodnie ukraińskie w Powstaniu Warszawskim" na jednym z blogów.

Nadtytuł jest jasny.: UKRAIŃCY MORDERCY Z WOLI. Tymczasem w tekście jego autor cały czas pisze o jednostce RONA. Oto cytat:

UKRAIŃSCY MORDERCY Z WOLI
Największą taką jednostką użytą w stolicy była część brygady RONA, dowodzonej przez Bronisława (nie Mieczysława) Kamińskiego. 2 sierpnia wybrano z niej 1.700 nieżonatych mężczyzn. Utworzono z nich dwubatalionowy pułk szturmowy wzmocniony artylerią. Bezpośrednie dowodzenie nad pułkiem objął zastępca szefa sztabu brygady major Jurij Frołowiv. Pułk RONA przez pierwsze 10 dni walk z powstańcami (4-14 sierpnia) znajdował się na Ochocie, gdzie zajmował się przede wszystkim rabunkami i gwałtami, a także mordowaniem ludności. 14 sierpnia ludzie Kamińskiego zajęli szpital Dzieciątka Jezus przy ul. Nowogrodzkiej i w tym rejonie pozostawali do 23 sierpnia. Wtedy przeniesiono ich w okolice ulicy Inflanckiej. Już po trzech dniach zostali jednak zluzowani przez Niemców. Przerzucono ich do zewnętrznego pierścienia wojsk w Puszczy Kampinoskiej. Ich zadaniem było nie dopuszczenie do połączenia się partyzantów spoza Warszawy z powstańcami. W nocy 2/3 września oddział Armii Krajowej por. Adolfa Pilcha "Doliny" rozbił w Truskawiu batalion RONA, zdobywając wiele broni, amunicji oraz umundurowania i żywności



Z jakimi jeszcze jednostkami mylono Ukraińców?
Przede wszystkim z formacjami kozackimi, np. 3. pułkiem Kozaków płk Bondarenki. Mowa to o Kozakach, a nie kozakach. Idzie o Kozaków dońskich (Rosja), którzy uważali się za odrębny naród.
Jednostki kozackie stanowiły najliczniejszą grupę narodowościową spośród cudzoziemców walczących z powstańcami. Z Ukraińcami te formacje nie miały nic wspólnego. 


- Powtórzmy: Ukraińców oskarżano o zbrodnie w Warszawie pod wpływem krwawych "wyczynów" brygady RONA i innych cudzoziemskich oddziałów w sposób niepodważalny odpowiedzialnych za zbrodnie na Woli i Ochocie" - tak podsumował problem udziału Ukraińców w tłumieniu Powstania dr hab.Grzegorz Motyka w książce: Od rzezi wołyńskiej do Akcji "Wisła. 

opracował: Igor Hrywna

Polaków mordowali Ukraińcy, nawet kiedy byli Rosjanami: zobacz
Jak SS - man, to musi być Ukraińcem: zobacz
[url=http://ukraincy.wm.pl/77144,Cyganka-zawinila-Ukraincow-powiesili.htmlCyganka zawiniła,Ukraińców powiesili[/url]



Przeczytaj cały tekst: Ukraińcy nie mordowali warszawiaków - Ukraińcy http://ukraincy.wm.pl/71677,Ukraincy-nie-mordowali-warszawiakow.html#ixzz4Cag8dXny

 

>>>

 

W ubiegłym roku minęla 90 Rocznica Wieszcza Narodowego Stefana Żeromskiego. W tych czasach obcy nam kulturowo i mentalnie budują swoją stolicę: SZKLANE DOMY Q22

Q22 – wieżowiec powstający w Śródmieściu Warszawy na rogu al. Jana Pawła II oraz ul. Grzybowskiej. Wikipedia
 
Wysokość159 m
 

image

Q22 nową siedzibą Deloitte

http://www2.deloitte.com/pl/pl/pages/press-releases/articles/nowe-biuro-Deloitte.html

Informacje prasowe

Q22 nową siedzibą Deloitte

Nowoczesny warszawski biurowiec Q22 nową siedzibą Deloitte Polska w II kwartale 2016 roku

Warszawa, 13 listopada 2014 r.

Polski oddział Deloitte, reprezentujący największą na świecie firmę świadczącą usługi z zakresu audytu, konsultingu, zarządzania ryzykiem oraz doradztwa finansowego i podatkowego, wynajął 11 000 mkw. nowoczesnej powierzchni w budynku biurowym Q22 realizowanym przez Echo Investment. Najemca wprowadzi się do swojej nowej siedziby w II kwartale 2016 r. Eksperci JLL reprezentowali Deloitte w procesie poszukiwania nowej siedziby oraz negocjowania warunków umowy. Współpraca obejmuje również uzgodnienie wymagań technicznych najemcy oraz nadzór nad adaptacją powierzchni do potrzeb Deloitte.

 

image

Marek Metrycki, Prezes Deloitte w Polsce: „Nowoczesny, a jednocześnie znakomicie zlokalizowany budynek Q22 to bardzo dobry wybór dla Deloitte i ważny element wspierający dynamiczny rozwój firmy w Polsce. Nowa siedziba będzie przestrzenią sprzyjającą zarówno pracy zespołowej, jak i zadaniom indywidualnym. Będzie to świetnie skomunikowane, położone w biznesowym centrum miasta biuro, a jego organizacja i wystrój na pewno spełnią oczekiwania naszych pracowników. W Q22 przygotujemy także nowoczesną i funkcjonalną strefę spotkań z klientami, którzy również doceniają centralne położenie naszego biura. Do Q22 przekonała nas zasadnicza poprawa jakości bez istotnej zmiany miejsca pracy, a także prestiż tego projektu, który będzie stanowić najlepszą wizytówkę dla Deloitte.

Jakub Sylwestrowicz, Dyrektor w Dziale Reprezentacji Najemcy, JLL: „Proces poszukiwania nowej siedziby dla Deloitte rozpoczął się ponad dwa lata temu. Pomimo relatywnie wysokiej podaży biur w Warszawie, firmy, które poszukują bardzo dużych powierzchni w dobrze położonym, wyjątkowym obiekcie powinny z odpowiednim wyprzedzeniem podejmować działania. Taki zapas czasu dał możliwość szczegółowej analizy dostępnych opcji i reakcji na zmieniające się warunki rynkowe, jak również pozwolił na uzyskanie atrakcyjnych warunków najmu. W przypadku Deloitte priorytetem była najwyższa jakość biura w dobrze skomunikowanej lokalizacji w centrum miasta”. Rafał Mazurczak, Dyrektor Działu Biur Echo Investment: „Bardzo cieszymy się, że wymagania Deloitte dotyczące lokalizacji i parametrów użytkowych powierzchni biurowej pokryły się w pełni z ofertą przygotowywaną przez Echo Investment w ramach inwestycji Q22. Jestem przekonany, że Q22 – jako jeden z najbardziej nowoczesnych projektów biurowych w Polsce – spełni oczekiwania pracowników Deloitte również ze względu na stylową architekturę i innowacyjne rozwiązania, które zwiększają jego energooszczędność, gwarantują komfortowe warunki pracy i minimalizują negatywny wpływ budynku na środowisko”.

Q22 to 155 – metrowy, nowoczesny budynek biurowy powstający w biznesowym centrum Warszawy, przy skrzyżowaniu al. Jana Pawła II oraz ul. Grzybowskiej, oferujący ponad 50 000 mkw. powierzchni biurowej na wynajem. Na parterze budynku znajdować się będzie reprezentacyjne, przeszklone lobby. Piętra od 2 do 14 oraz od 18 do 39 budynku oferować będą powierzchnie biurowe, natomiast poziomy 14-17 przeznaczone będą pod funkcje specjalne takie jak m. in. centrum konferencyjne, klub fitness czy część restauracyjną. W pięciokondygnacyjnym parkingu podziemnym najemcy będą mieli do swojego użytku 348 miejsc. Biurowiec powstaje przy wykorzystaniu najwyższej jakości materiałów i rozwiązań technologicznych, czego efektem ma być nowoczesna i świetlista bryła budynku.

Q22 otrzymał certyfikat ekologiczny BREEAM Interim Excellent, z najwyższym w tej kategorii wynikiem w Polsce (79,1 proc.). Projekt budynku powstał w renomowanej pracowni architektonicznej Kuryłowicz & Associates. Inwestorem i deweloperem Q22 jest Echo Investment.

Kontakt dla prasy:
Anna Podolak 
Jones Lang LaSalle 
Tel.: +48 502 220 557 
Email: Anna.Podolak@eu.jll.com

image

Prudential
Prudential – warszawski wieżowiec, wybudowany w latach 1931–1933 przy placu Napoleona 9 w stylu art déco z przeznaczeniem na siedzibę angielskiego Towarzystwa Ubezpieczeń „Prudential”. Wikipedia
 
Otwarcie1934
Wysokość66 m
Zamknięcie2010
Styl architektonicznyArchitektura klasycystyczna

image

Prudential – Wikipedia, wolna encyklopedia

pl.wikipedia.org1000 × 930Wyszukiwanie obrazem
Zniszczony budynek Prudentialu w 1945 r. – widok od strony placu Powstańców Warszawy

 

image

http://stronaokulturze.pl/2015/08/01/piosenki-juz-nie-zakazane-jak-muzyka-opowiedziala-nam-powstanie/

 

Piosenki już nie zakazane. Jak muzyka opowiedziała nam Powstanie

 

1 sierpnia. 71. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Każdego roku szereg uroczystości – marsze okolicznościowe, składanie wieńców w miejscach pamięci, spotkania edukacyjne, wystawy tematyczne, spektakle teatralne, koncerty. Obchody kolejnych rocznic Powstania to nie tylko okazja, by oddać hołd wszystkim poległym. To także czas, w którym uświadamiamy sobie, jak wielkimi wartościami są wolność, honor, odwaga i miłość do ojczyzny. 63 dni walki Powstańców do dziś wpływa na twórczość polskich artystów.

Trudno zliczyć jak wiele powstało książek, filmów i utworów inspirowanych czasami wojny i Powstania Warszawskiego. Wszyscy dobrze znamy takie tytuły jak Zośka i Parasol Aleksandra Kamińskiego, Pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego, Zakazane piosenki Leonarda Buczkowskiego, czy Kanał Andrzeja Wajdy (na podstawie opowiadania Jerzego Stefana Stawińskiego).

Niemal każdy czytał wiersze Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, poety pokolenia Kolumbów oraz żołnierza Armii Krajowej, który zginął czwartego dnia walk powstańczych z rąk niemieckiego snajpera.

 

Demarczyk i Mela śpiewają Baczyńskiego

Interpretacje utworów autora „Elegii o chłopcu polskim” wykonywały takie sławy jak Grzegorz Turnau czy Ewa Demarczyk, a całkiem niedawno również Mela Koteluk i Czesław Mozil przy okazji promocji filmu o życiu Baczyńskiego w reżyserii Konrada Piwowarskiego.

Poezja Krzysztofa, mimo że jest bezsprzecznie naznaczona piętnem wojny, nosi w sobie wymiar uniwersalny, dotyka spraw ważnych dla każdego z nas (takich jak dojrzewanie, miłość i lęk przed śmiercią), dlatego do dnia dzisiejszego jest tak często czytana i odtwarzana.

Nieocenioną rolę w utrwalaniu pamięci o powstańcach już od wielu lat pełni Muzeum Powstania Warszawskiego. Co roku organizuje ono wiele wydarzeń kulturalnych w ramach obchodów kolejnych rocznic Powstania.

W związku z tym w sierpniu będziemy mogli wziąć udział m.in. w spektaklu teatralnym przygotowanym przez Agatę Dudę-Oracz pt. Ciekawa pora roku(2-8.08), fotograficznej grze miejskiej Twoja klisza z Powstania (2.08), Masie Powstańczej 2015 (8.08), oraz Marszu Pamięci i otwarciu wystawy Zachowajmy ich w pamięci (5.08).

Voo Voo

Oprócz aranżowania tych wszystkich spotkań, Muzeum wydaje również albumy muzyczne związane tematycznie z okresem Powstania – w tym roku jest to płyta zespołu Voo Voo pt. Placówka ’44, zawierająca interpretacje wierszy powstańczych, nadesłanych na konkurs zorganizowany przez władze AK w sierpniu 1944 roku.

W związku z tym w sierpniu będziemy mogli wziąć udział m.in. w spektaklu teatralnym przygotowanym przez Agatę Dudę-Oracz pt. Ciekawa pora roku(2-8.08), fotograficznej grze miejskiej Twoja klisza z Powstania (2.08), Masie Powstańczej 2015 (8.08), oraz Marszu Pamięci i otwarciu wystawy Zachowajmy ich w pamięci (5.08).

Voo Voo

Oprócz aranżowania tych wszystkich spotkań, Muzeum wydaje również albumy muzyczne związane tematycznie z okresem Powstania – w tym roku jest to płyta zespołu Voo Voo pt. Placówka ’44, zawierająca interpretacje wierszy powstańczych, nadesłanych na konkurs zorganizowany przez władze AK w sierpniu 1944 roku.

Gajcy!

Nie jest to pierwszy album wydany przez Muzeum Powstania Warszawskiego. W 2009 roku ukazała się płyta pt. Gajcy!, na której usłyszymy np. Kazika Staszewskiego, Lecha Janerkę, grupy Dezerter, Pustki, czy Pogodno. Znajdują się tam wykonania utworów poetyckich kolejnego znakomitego pisarza i członka AK, zabitego podczas walki z okupantem – Tadeusza Gajcego.

Wiersze poety cechują się przede wszystkim silną afirmacją życia z całą swoją powszedniością, nie znajdziemy w nich zbędnej martyrologii, a raczej spokojną refleksję i nadzieję. Jego unikalny język poetycki idealnie komponuje się z alternatywnymi brzmieniami charakteryzującymi cały projekt.

Morowe panny

W 2012 roku MNW wydało kolejną płytę, zatytułowaną Morowe panny. Tym razem album został poświęcony historiom kobiet żyjących w czasie wojny. Oprawą muzyczną zajął się Dariusz Majelonek, natomiast interpretacją utworów m.in. Katarzyna Groniec, Anita Lipnicka, oraz Paulina Przybysz.

Projekt muzyczny jest hołdem dla łączniczek, sanitariuszek, ukochanych i żon, które były świadkami wydarzeń towarzyszących powstańczemu zrywowi. Stał się również punktem wyjścia do rozważań nad rolą współczesnej kobiety w polskim społeczeństwie.

Lao Che

Istnieje jeszcze mnóstwo przykładów na to, jak silnie Powstanie Warszawskie wpłynęło na polską scenę muzyczną. Warto wymienić tu album zespołu Lao Che, w całości poświęcony wstrząsającym doświadczeniom Polaków w 1944 roku (wydany dokładnie w 60-tą rocznicę wybuchu Powstania).

Powstańcza nawijka

Nawiązania do tego okresu znajdziemy też u wielu raperów, np. w utworze 1 sierpnia w wykonaniu zespołu WWO i Kapeli Czerniakowskiej, u O.S.T.R., czy u Pjusa w Głośniej od bomb, który postanowił upamiętnić udział Plutonu Głuchoniemych w walkach powstańczych.

Próby zilustrowania okrucieństw tych czasów ciężko wyliczyć, a przecież wciąż pojawiają się i będą pojawiać nowe. Wynika to z prostej potrzeby nie tyle rozliczenia się z tymi wydarzeniami, ile z tego, by spróbować poradzić sobie z niesprawiedliwością i bólem, który spotkał naszych przodków, a także uczcić ich niesamowite poświęcenie dla ojczyzny.

Dziś o 17:00 niech zamilczy nawet muzyka. Pomyślmy o Powstańcach.

Marianna Baranowska

 

Prudential – Wikipedia, wolna encyklopedia

pl.wikipedia.org2736 × 3648Wyszukiwanie obrazem
Widok remontowanego od 2010 roku gmachu (od strony ul. Świętokrzyskiej, 2011)

A my nie jesteśmy w stanie położyć wianuszka kwiatów na grobie pisarza. Sumienie Narodu cóż to jest ? Jak zbrodnia przeciw ludzkości nawet na niektorych poslach PiSu nie robi wrażenia. Co innego gdyby ci ludobójcy zamordowali siostrę czy Matkę posła PiSu Michała Dworczyka wtedy by go ruszyło.

Co za swołocz !

http://zeromszczacy.pl/90-rocznica-smierci-stefana-zeromskiego-id385.html

90 rocznica śmierci Stefana Żeromskiego

90 rocznica śmierci Stefana Żeromskiego

 
Sumienie narodu

20 listopda 1925 roku zmarł w Warszawie Stefan Żeromski, pisarz nazywany przez czytelników sumieniem narodu. Został pochowany na Cmentarzu Ewangelicko-Reformowanym. Żegnali go wtedy szkolni koledzy m.in. Zygmunt Wasilewski i Tomasz Ruśkiewicz zrzeszeni w Kole Kielczan. 90 lat później  na mogile "starszego kolegi" wieniec ze świętokrzyskich roślin złożyli uczniowie naszej szkoły. Poniżej zamieszczamy ciekawą  rozmowę, jaką z autorem wydanej przez nas ksiażki "Wierni sobie. W kręgu szkolnych kolegów S. Żeromskiego"J. Danielem o młodosci pisarza i jego przyjaciołach przeprowadził na antenie Radia Kielce Ryszard Koziej.

 

 W KRĘGU PRZYJACIÓŁ ŻEROMSKIEGO - DOKUMENT.mp3

Po naciśnięciu powyższego linku proszę mieć cierpliwość i poczekać moment na dźwięk.

 

Galeria: 
 
image
 
O tych na Wołyniu w moim Horochowie też tak będą pamiętać ?
 
image
 
 

Stefan Żeromski - skomplikowana prywatność "sumienia narodu"

 14.10.2015 06:00
 
- Przywykło się traktować Żeromskiego jako człowieka surowego, poważnego, zasmuconego problemami, które dzielił ze swoimi rodakami. Rzeczywistość wyglądała inaczej - mówiła dr Katarzyna Sobolewska w audycji "Kultura w radiowej Jedynce".
Stefan Żeromski, źr. Wikimedia Commonsdp
Stefan Żeromski, źr. Wikimedia Commons/dp
POSŁUCHAJ
03'04Audycja Andrzeja Sowy i Wojciecha Dmochowskiego z cyklu "Mieć 19 lat" o młodości pisarza. (PR 27.09.2005)
21'55Audycja Anny Stempniak z cyklu "Kultura w radiowej Jedynce" poświęcona Stefanowi Żeromskiemu (PR 23.11.2014)
48'36Z prof. Zbigniewem Jerzym Adamczykiem oraz Wojciechem Chmielewskim o Stefanie Żeromskim rozmawia Joanna Szwedowska (Strefa literatury/Dwójka)

Autor "Przedwiośnia", "Syzyfowych prac" i "Ludzi bezdomnych" przyszedł na świat 14 października 1864.

Posłuchaj audycji o barwnym życiu pisarza.

Ciężkie życie pisarza

Młodość Żeromskiego nie była szczęśliwa i beztroska. Pochodził ze zubożałej szlacheckiej rodziny. Nauka w szkole sprawiała mu trudności. Jego bytowanie w tym czasie przypominać musiało smutny los biedoty opisanej przez niego w "Ludziach bezdomnych": cierpiał z powodu chorób, biedy i głodu. Nie układało mu się też w sprawach miłosnych.

- Nieszczęśliwą była jego miłość do Heleny Skierskiej. Okazało się, że jej ojciec uczestniczył w procesie księdza Ściegiennego, co było ogromnym szokiem dla Żeromskiego – mówił Piotr Dmitrowicz w audycji Andrzeja Sowy i Wojciecha Dmochowskiego z cyklu "Mieć 19 lat".

Przyszły pisarz chciał zostać lekarzem, ale brak matury i kiepska pensja korepetytora pozwoliły mu jedynie na podjęcie studiów weterynaryjnych w Warszawie. Tam zetknął się z tajnym nauczaniem i ruchem socjalistycznym.

Początki kariery

Swoje barwne życie prywatne autor "Syzyfowych prac" opisał w "Dziennikach". - Znajdziemy tam liczne miłości, romanse, powody do zdrad małżeńskich, uwodzenie mężatek, czego zresztą Żeromski nie uważał za jakieś wielkie wykroczenie - mówił prof. Radosław Okulicz-Kozaryn z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

W 1889 roku musiał zrezygnować ze studiów z powodów finansowych. Rozpoczął wówczas pracę jako guwerner i jednocześnie zaczął publikować w "Tygodniku Powszechnym" i "Głosie". W 1892 ożenił się z Oktawią z Radziwiłłowiczów Radkiewiczową, z którą wyjechał do Szwajcarii. Tam objął posadę zastępcy Muzeum Narodowego Polskiego.

Po powrocie do kraju objął posadę w Bibliotece Ordynacji Zamoyskich. Również na ten okres przypada ukazanie się najsłynniejszych dzieł pisarza: "Syzyfowych prac" (1897), "Ludzi bezdomnych" (1899) i "Popiołów" (1904). Jednocześnie Żeromski zaangażował się w działalność organizacji niepodległościowych.

Skomplikowane życie osobiste

- Jedną z takich spraw, o których się nie mówiło, był stan zdrowia żony Oktawii, kobiety cierpiącej okresami na poważne zaburzenia psychiczne – opowiadał prof. Zbigniew Jerzy Adamczyk. Żeromski musiał się również zmagać ze stratą swojego jedynego syna: 19-letni Adam zmarł na gruźlicę. Jeśli zaś chodzi o frapujące biograficzne fakty – pisarz stał się, jak ujął to prof. Adamczyk w audycji "Strefa literatury", faktycznym bigamistą. – To nie było formalne dwużeństwo podlegające karze, ale żyjąc z Oktawią, miał również córkę ze swoją drugą partnerką życiową Anną Zawadzką, której nigdy nie poślubił – mówił prof. Adamczyk.

Był niezwykle szanowaną postacią w dwudziestoleciu międzywojennym. W 1925 został pierwszym prezesem polskiego PEN Clubu. Jego wydana w 1922 roku powieść "Wiatr od morza" była poważnym kandydatem do Literackiej Nagrody Nobla (ostatecznie po laur sięgnął Reymont). Dwa lata później ukazało się "Przedwiośnie". Żeromski zmarł 20 listopada 1925.

bm

 

 
Zobacz więcej na temat: historia literatura Stefan Żeromski
 
image
 
Zakochany w Polsce « Dziennik gajowego Maruchy
marucha.wordpress.com450 × 253Wyszukiwanie obrazem
Stefan Żeromski zmarł 20 listopada 1925 roku w Warszawie. Ten kronikarz smutnego losu naszej drogiej Ojczyzny nie miał łatwego startu w życie.
 
 

Żeromski - sumienie narodu w kochliwej powłoce

 24.11.2014 11:28
 
- Pisarz dzielił swoje życie między dwie rodziny. Po swoich miłościach zostawił ślad autentycznych przeżyć zapisany w dziennikach – mówiła dr Katarzyna Sobolewska.
Portret Stefana Żeromskiego. Zdjęcie pochodzi z 1918 roku, w którym zmarł dziewiętnastoletni syn pisarza, Adam
Portret Stefana Żeromskiego. Zdjęcie pochodzi z 1918 roku, w którym zmarł dziewiętnastoletni syn pisarza, Adam Foto: polona.pl/domena puliczna
POSŁUCHAJ
26'12Dr Katarzyna Sobolewska: Stefan Żeromski czerpał z życia pełnymi garściami (Kultura w radiowej Jedynce)

Wiceprezes Stowarzyszenia im. Stefana Żeromskiego zwróciła uwagę na fakt, że przywykło się traktować autora "Syzyfowych prac" jako człowieka poważnego, surowego, sumienie narodu. - Rzeczywistość wyglądała jednak trochę inaczej. Był on wrażliwy i czuły na uroki życia, czerpał z niego pełnymi garściami - zauważyła. Pisał nawet humoreski.

W jaki sposób kształtował się świat pojęć moralnych Żeromskiego można zobaczyć właśnie w jego dziennikach. - Znajdziemy tam liczne miłości, romanse, powody do zdrad małżeńskich, uwodzenie mężatek, czego zresztą Żeromski nie uważał za jakieś wielkie wykroczenie - mówił prof. Radosław Okulicz-Kozaryn z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

14 października minęło 150 lat od urodzin pisarza. Więcej o skomplikowanym życiu religijnym i rodzinnym pisarza oraz zawartości jego dzienników dowiesz się z nagrania audycji.

***

Tytuł audycji: Kultura w radiowej Jedynce

Prowadził: Anna Stempniak

Goście: dr Katarzyna Sobolewska (Stowarzyszenie im. Stefana Żeromskiego) i prof. Radosław Okulicz-Kozaryn (Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu)

Data emisji: 23.11.2014

Godzina emisji: 20.21

to/asz

 
Zobacz więcej na temat: Anna Stempniak historia literaturaStefan Żeromski

@Autor


http://prawy.pl/32957-poslowie-pis-pod-naciskiem-z-ukrainy-zrezygnowali-z-ustawy-o-11-lipca-bedzie-uchwala/

Albatrosie, przestałam rozumieć już wiele z tego co się wokół nas dzieje...
Tak różne i sprzeczne dochodzą informacje, tak niepokojące...


Posłowie PiS pod naciskiem z Ukrainy zrezygnowali z ustawy o 11 lipca. Będzie uchwała

image"

Nie sposób nie odnieść wrażenia, że w polskiej polityce coraz więcej do powiedzenia mają neobanderowskie władze Ukrainy. To pod ich naciskiem posłowie PiS zrezygnowali z ustawy o uznaniu 11 lipca Dniem Pamięci Ludobójstwa na Kresach, zastępując ją uchwałą, która zapewne zostanie przyjęta przez Sejm i odtrąbiona jako sukces.
Warto podkreślić, iż uchwała jest aktem rangi niższego rzędu i nie pozwala bazować pod względem prawnym na arenie międzynarodowej na oficjalnym terminie ludobójstwo, z czym nie byłoby problemu w przypadku ustawy.
Ustawa jest funkcjonującym prawem i nie pozwala wysyłać na uroczystości trzeciorzędnego garnituru polityków. Pozwala przy tym na wysuwanie roszczeń. Dlatego nacjonaliści ukraińscy mogą łatwiej przełknąć uchwałę. W uchwale sejmowej po 65. rocznicy Rzezi Wołyńskiej napisano, że zbrodnia ta musi zostać przywrócona do pamięci i świadomości Narodu polskiego. Uchwała była następnie ignorowana, bo nie była prawem.
Większość posłów wydaje się nawet nie wiedzieć, w czym jest problem, włącznie z posłami PiS, którzy do Sejmu dostali się m.in. dzięki wsparciu środowisk kresowych, obiecując im godne upamiętnienie ludobójstwa. Tę obietnicę złamano pod naciskiem ukraińskich nacjonalistów, spadkobierców ideologii Dmitra Doncowa.
O intencjach PiS najlepiej świadczy fakt, iż przez trzy miesiące trzymali projekt ustawy ugrupowania Kukiz’15, który w zasadzie był najlepszym z dotychczas złożonych projektów, ponieważ – w przeciwieństwie do projektów autorstwa PiS – zawiera jasne określenie mordów dokonanych przez OUN-UPA mianem „ludobójstwo”.
PiS użył sformułowania „ludobójstwo” jedynie w uzasadnieniu do ustawy, którą później zdegradował do rangi uchwały, podczas gdy uzasadnienie nie jest nawet publikowane w Dzienniku Ustaw, już nie mówiąc o tym, że nie ma żadnej mocy prawnej. Co ciekawe, podczas wtorkowego posiedzenia połączonych Komisji Łączności z Polakami za Granicą oraz Komisji Kultury i Środków Przekazu poseł Michał Dworczyk (PiS), który zaproponował zupełnie świeżą uchwałę o 11 lipca, absolutnie nie zamierzał tłumaczyć się ze swojego postępowania.
Ustawa, a nie uchwała, potrzebna jest dlatego, że jest to zbrodnia odgórnie przemilczana, czyli znacznie gorzej niż w przypadku „Operacji Polskiej” NKWD, która wprawdzie jest nieznana, ale informowanie o niej w III RP nie było odgórnie zwalczane.
Swoją drogą rząd Prawa i Sprawiedliwości, podobnie zresztą, jak i jego posłowie wszem i wobec kreują się na formację patriotyczną. Jaki to patriota, który męczenników własnego narodu chce zepchnąć w historyczny niebyt tylko dlatego, że wydaje mu się, iż ma polityczny plan i pod naciskiem sił Polsce wrogich?
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
 
SAO PAULO24.06 22:25
02144

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka