Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Wystąpienie premiera Donalda Tuska w Sejmie, 19 stycznia 2011 r.
Panie marszałku, Wysoka Izbo, szanowne panie i panowie posłowie,
dzisiaj Sejm zdecydował o potrzebie zaprezentowania informacji na temat okoliczności i przyczyn katastrofy smoleńskiej w kontekście zaprezentowanego raportu MAK, i w kontekście prac, które zmierzają do finału, naszej komisji pod przewodnictwem ministra Millera.
Zarówno szef komisji min. Miller, jak i inni ministrowie mogą także służyć dodatkową informacją. Po mnie szczegółową informację na temat trybu postępowania polskiej komisji przedstawi min. Miller, ale domyślam się, że być może będzie potrzeba [
odpowiedzi na pytania] będziemy oczywiście do państwa dyspozycji.
Pozwólcie jednak, drodzy państwo, że ze względu na wagę sprawę po pierwsze wystąpienie będzie miało charakter bardziej ogólny, co nie zmienia faktu, że dzisiaj każda informacja szczegółowa zostanie na państwa życzenie przedstawiona.
Co się stało po 10 kwietnia
Ale jest właśnie dziś stosowny moment, najwyższy czas, aby wspólnie podsumować to, co się stało po 10 kwietnia, jaki był bieg spraw publicznych, jak w trakcie tych dramatycznych tygodni i miesięcy, w jaki sposób polska racja stanu, polska pozycja międzynarodowa, samo dochodzenie, jak to wpływało też na kondycję naszego państwa. Pozwólcie więc zatem panie posłanki, panie posłowie na kilka informacji i ocen.
Po pierwsze trzeba dzisiaj bardzo stanowczo powiedzieć, opisać zasadnicze cele, zasadnicze zadania, jakie stanęły przed polskim rządem, przed państwem polskim już w chwilę po tragicznej informacji o upadku, o rozbiciu samolotu TU 154 na lotnisku w Smoleńsku. Jakie cele od pierwszych chwil przyświecały polskiemu rządowi, jakie zadania stanęły przed polskim rządem w związku z tą katastrofą.
Musieliśmy w trybie natychmiastowym podejmować decyzje, które dawały możliwości wygrania prawdy o katastrofie. Od pierwszych godzin rzeczą kluczową było zastosowanie takich procedur i metod działania, które pozwolą natychmiast przystąpić do kompletowania dokumentacji, informacji, dowodów, poszlak tak, aby osiągnięcie maksimum wiedzy, aby zdobycie prawdy na temat okoliczności i przyczyn katastrofy było możliwe.
Był drugi cel, drugie zadanie, także jak to pierwsze, dziś równie aktualne jak wówczas 10 kwietnia, to znaczy, jak prowadzić te sprawy, równocześnie mając na uwadze interes Polski, polską rację stanu, konsekwentnie działać na rzecz polskiego bezpieczeństwa, polskiej silnej pozycji, a więc wygrać prawdę i równocześnie wygrać pokój, wygrać to, co dla Polski tak bezcenne, również ze względu na sąsiedztwo, w jakim przyszło Polakom żyć.
Te dwa zadania po 10 kwietnia wymagały nadzwyczajnej koncentracji i szybkiego działania. Tym bardziej, o czym za chwilę powiem trochę więcej, nie wszyscy wokół i nie wszyscy w Polsce uznali, że po 10 kwietnia te dwa zadania, te dwa cele są ważne, że równocześnie rząd polski odpowiada i musi działać na rzecz zdobycia wszystkich informacji, a więc na rzecz wygrania prawdy o katastrofie smoleńskiej, i że równocześnie to polski rząd jest odpowiedzialny za to żeby nie narazić na szwank polskiej racji stanu.
By katastrofa smoleńska nie przerodziła się w katastrofę polityczną
Powiedziałbym więcej, już od pierwszych godzin po katastrofie smoleńskiej potęgowało się nie tylko moje, jak sądzę wrażenie, że istnieją inne poglądy, inne interesy polityczne, niż te, które my określiliśmy jako priorytetowe. To znaczy nie wszyscy byli zainteresowani pełną prawdą o katastrofie smoleńskiej i dalece nie wszyscy byli zainteresowani tym, aby katastrofa smoleńska nie przerodziła się także w katastrofę relacji pomiędzy Polską a jej sąsiadami, w tym Federacją Rosyjską.
Dlatego te zadania były nie tylko tak ważne, ale i tak trudne. I trzecie zadanie oczywiste, to mimo tego, co przeżywaliśmy, mimo tej straty, także okrutnej w sensie arytmetycznym, dziesiątkującej szeroko pojęte polskie przywództwo polityczne, najważniejsze instytucje państwa, śmierć prezydenta, wielu najwyższych urzędników państwowych, liderów parlamentarnych, to wszystko nakładało na nas obowiązek dbania o to, aby w Polsce nie doszło do wstrząsu naszej demokracji, aby państwo polskie przetrwało ten krytyczny, najtrudniejszy moment bez zbędnego szwanku. Aby utrzymać sprawność państwa i gotowość państwowych służb do działania, między innymi dlatego, aby zrealizować te dwa najważniejsze cele, jakie przed sobą postawiliśmy.
Dzisiaj chcę powiedzieć, to też z całą mocą, nadal te zadania są aktualne, a więc wygrać prawdę o Smoleńsku, wygrać pokój polityczny w relacjach międzynarodowych i wygrać pokój polityczny, elementarną stabilizację polityczną wewnątrz kraju. Niestety żadne z tych zadań nie straciło nic na swojej aktualności.
Rosja to trudny partner
Co zrobiliśmy, aby te zadania zrealizować. Po pierwsze wiedzieliśmy dobrze i dzisiaj wiemy równie dobrze, jak wtedy, że partner z jakim przyjdzie nam współpracować na rzecz wyjaśniania okoliczności i przyczyn katastrofy jest ciągle tym samym partnerem, jakiego znamy z
historii. I mówię o tym, ani w złym, ani w dobrym tego słowa znaczeniu.
Mówię o tym, że tylko ktoś naiwny mógłby sądzić, że do zastosowania są jakieś nadzwyczajnej procedury, zgodnie z którymi Rosja stawiana przez niektórych polityków w roli sprawcy, w roli wręcz zamachowca, równocześnie wysłucha wszystkich sugestii, oczekiwań i żądań tych polityków, którzy w tym samym czasie formułują tego typu oskarżenia.
Dla polskiego rządu zadaniem numer jeden było nie udowadnianie, jak dramatycznie złym partnerem jest Rosja tego dnia, tylko co zrobić, aby maksymalnie zabezpieczyć skuteczność działania polskiego w celu udokumentowania całej prawdy o katastrofie smoleńskiej.
Skompletowaliśmy raport
I to zadanie w dużej mierze, w decydującej mierze zakończyło się sukcesem, skompletowanie materiałów przez polskich ekspertów, urzędników, funkcjonariuszy, którzy od pierwszych godzin uczestniczyli w wygrywaniu tej prawdy o Smoleńsku przyniosło efekty, które umożliwiają dzisiaj polskiej komisji, skompletować raport, być może niewygodny, ale prezentujący tą bogatą, skomplikowaną, dramatyczną prawdę o przyczynach i okolicznościach katastrofy.
Absurdalne tezy opozycji
Dzisiaj, kiedy wysłuchuję niektórych polityków opozycji, zastanawiam się czy naprawdę wierzą w to, co mówią, że alternatywnym dla działania, jakie podjęliśmy mogło być działanie polegające na tym, że któryś z polskich polityków mówi - jesteście winni śmierci naszego prezydenta, zorganizowaliście zamach, w związku z tym łaskawie zgódźcie się na to, że my przejmiemy wszystkie elementy dochodzenia nad tą sprawą po to żeby udowodnić, że jesteście zamachowcami.
Czy naprawdę ci, którzy formułują te absurdalne tezy wierzą w to, że to była alternatywna, bezpieczna z punktu widzenia tych dwóch celów dojścia do prawdy i zachowania silnej pozycji Polski, czy to była rzeczywista alternatywa.
Czy naprawdę nieustanne podważanie tego co robi polski rząd przez niektórych polityków opozycji ma na celu zbliżenie nas do pełnej prawdy o katastrofie smoleńskiej, czy dopadnięcie przeciwnika politycznego? Jaki jest prawdziwy cel tych, którzy od pierwszych godzin po katastrofie robią wszystko żeby także w relacjach z tym trudnym i wymagającym partnerem, który w procesie wyjaśniania katastrofy może mieć rozbieżne interesy, żeby podważać pozycję polskiego rządu? Czy na pewno jest tak, że ci, którzy wtedy i dzisiaj potrafią artykułować pod adresem polskiego rządu, który jest w tym procesie wyjaśniania i zdobywania prawdy o katastrofie, potrafią formułować najbardziej drastyczne, radykalne i niesprawiedliwe oceny, czy naprawdę wierzą w to, że to oznacza większą skuteczność państwa polskiego, w tym trudnym procesie dochodzenia do prawdy?
Dzisiaj widać wyraźnie, że tego typu działania nie są związane z taką wewnętrzną potrzebą wyjaśnienia prawdy o katastrofie, tylko są próbą wykorzystania tego, co stało się 10 kwietnia do politycznej rozgrywki z rządem, tutaj w kraju. To ma swoje negatywne konsekwencje także w tej najważniejszej dzisiaj sprawie, o jakiej mówimy, czyli w skutecznym prowadzeniu tej sprawy przez polski rząd.
Nie będę osądzał od strony etycznej, moralnej tego typu zachowań. Ale mogę powiedzieć, że z punktu widzenia tych wszystkich przedstawicieli państwa polskiego, którzy tam na miejscu, w Smoleńsku, później w Moskwie, dzisiaj w ramach komisji, którzy pracowali na rzecz wyjaśnienia przyczyn i okoliczności katastrofy smoleńskiej, że tego typu zachowania niektórych polityków opozycji w Polsce w niczym nie ułatwiły nam zadania. Wręcz przeciwnie osłabiały często możliwości skutecznego działania. I ta teza nie wymaga chyba jakiegoś szczególnego uzasadnienia.
Potrzebna narodowa solidarność
Wydaje się rzeczą oczywistą i takie chyba było również oczekiwanie wszystkich Polaków, że ta katastrofa niezależnie od różnic politycznych, jakie dzielą Polaków i partie polityczne, zasiadające w parlamencie, że taka katastrofa jest tym momentem, kiedy trzeba raczej wykazywać nadzwyczajną, narodową solidarność z tą ewidentną determinacją, aby wesprzeć państwo polskie, czy się lubi jego aktualne władze, czy nie, w tym, aby pomóc mu w przejściu tego najtrudniejszego w ostatnich latach okresu, w naszej historii.
Ciała zmarłych nie były w Rosji ani godzinę dłużej niż trzeba
Jeśli chodzi o przyjęte zasady postępowania, one dały także ten efekt, nie ukrywałem tego od pierwszych godzin, że taki był też mój i naszej ekipy plan, aby żadne procedury, żadne zaniechania, żadna zwłoka nie doprowadziły do tego, że choćby godzinę dłużej niż potrzeba ciała naszych zmarłych przebywały tam, w Rosji, a nie tu, w ziemi ojczystej. Także ten cel kazał nam szukać sposobów, przepisów i procedur, które umożliwią działanie natychmiast i z takim skutkiem, o jaki nam chodzi.
Czy wszystko w tym procesie udało się osiągnąć?
Jeśli chodzi o skompletowanie dokumentów, wczoraj byliście państwo, a także polska opinia publiczna, świadkami tego, że mimo, że proces dokumentowania tej katastrofy przyczyn i okoliczności nie był łatwy, że polskiej stronie udało się, także dzięki zastosowanym tym, a nie innym procedurom, udało się skompletować dokumentację, która pozwala polskiej stronie przedstawić możliwie kompletny obraz przyczyn i okoliczności.
Dwa raporty. Polski bogatszy, pełniejsza prawda
Czy dziś można powiedzieć, że nie udało się doprowadzić do wspólnego, prezentującego prawdę raportu ze stroną rosyjską? Dzisiaj mamy do dyspozycji dwa materiały, które w wielu punktach, w wielu miejscach są zbieżne, ale kiedy porównamy to, co polska strona zdołała udokumentować z rosyjską wersją raportu, widać wyraźnie, że ta polska dokumentacja pokazuje bogatszą, pełniejszą prawdę o okolicznościach i przyczynach.
Uważam, że dla Polski, dla prawdy w tej sprawie, dużo lepiej było postępować tak, aby umożliwić polskiej stronie zdobycie możliwie pełnej dokumentacji, niż od pierwszych dni demonstrować, że co prawda niczego nie dostaniemy, ale za to twardo i ostro będziemy, tak, godnościowo będziemy demonstrować swoją pozycję, swoją postawę wobec państwa miejsca zdarzenia, wobec Rosji.
Lepiej znać prawdę i nie mieć wojny
Dla mnie kluczowym pytaniem wtedy i dzisiaj jest, i uważam, że na to pytanie wspólnie musimy sobie odpowiedzieć, czy zadaniem polskiego państwa po 10 kwietnia było, nie dbając o to, jak naprawdę udokumentujemy prawdę o katastrofie smoleńskiej, było zademonstrować to, że Rosja jest złym partnerem, czy stosować w sposób przemyślany narzędzia i instrumenty dostępne, zakorzenione w prawie międzynarodowym, po to, aby uzyskać możliwie kompletny obraz zdarzeń? Ja wówczas i dzisiaj nie mam wątpliwości, że dla Polski lepiej znać prawdę i nie mieć wojny, niż nie znać prawdy i mieć wojnę.
Stabilność polskiej demokracji
Czy w ciągu tych kilku miesięcy udało się potwierdzić stabilność polskiej demokracji? Tak, bez wątpienia. Jest to zasługa tych, którzy wierzą w to, że katastrofa smoleńska nie powinna, nie musi zamienić się w permanentną katastrofę polityczną w Polsce. I ci wszyscy, którzy od 10 kwietnia do dzisiaj stabilizują państwo polskie mają prawo do gorzkiej, trudnej, ale jednak satysfakcji, przeszliśmy także w tym czasie
wybory prezydenckie, wiadomo, że jak bardzo naznaczona emocjami związanymi z katastrofą i polska demokracja, polskie państwo przetrwało bez większego szwanku. Ale również dlatego, że taka była presja milionów Polaków. Przygniatająca większość Polaków, sądzę, że mam prawo to powiedzieć, oczekiwała od władz swojego państwa skutecznego dbania o to państwo, mimo bardzo krytycznych okoliczności. Nikt nie miał prawa zawiesić działania państwa polskiego i wprawić go w stan takiej permanentnej traumy politycznej po katastrofie, bo my przed Polakami odpowiadamy za to, żeby była możliwie pełna prawda, za to, żeby pozycja Polski nie podupadła, za to, żeby ład wewnętrzny był na tyle, na ile to jest możliwe, stabilny, i żeby państwo polskie także funkcjonowało, ważne z punktu widzenia codziennego życia milionów ludzi.
Marzyli by katastrofa stała się kluczem do radykalnej zmiany politycznej
Nie byłoby gorszego rezultatu, a odnosiłem i odnoszę dzisiaj wrażenie, że niektórzy o takim rezultacie właśnie marzyli, że katastrofa smoleńska trwa wciąż, że nie tylko musieliśmy pożegnać ofiary tej katastrofy, ale że ona będzie wpływała w sposób gruntowny i taki totalny na całe życie publiczne w Polsce. To znaczy, że stanie się kluczem do radykalnej zmiany politycznej.
Tu rozbieżność interesów i poglądów była bardzo dramatyczna. Bo w naszej ocenie trzeba było zrobić wszystko, aby ta katastrofa nie miała więcej negatywnych skutków, niż wystarczająco dramatyczne, jakimi była śmierć tylu naszych rodaków, w tym prezydenta.
Czy na pewno jest tak, że wtedy i dzisiaj potrzebne są dalsze negatywne konsekwencje, innego typu negatywne konsekwencje tej katastrofy? Czy na pewno katastrofa smoleńska, czy na pewno sposób dochodzenia do prawdy, aktywność państwa polskiego, czy na pewno w interesie Polski i Polaków było podważanie cały czas tego procesu? Czy nie jest smutnym, bo w kontekście żałoby, ale jednak, ale jednak czy nie jest zwycięstwem państwa polskiego i Polaków, że my ten dramatyczny moment przeszliśmy bez właśnie jakiejś takiej gwałtownej zapaści politycznej?
Ale chcę powiedzieć, że wszyscy w Polsce mieli oczy i uszy szeroko otwarte i widzieli, kto w ciągu tych miesięcy chciał, aby Polska wygrała prawdę, pokój, stabilizację, czy żeby katastrofa smoleńska miała inne, negatywne skutki.
Dlaczego konwencja chicagowska?
Dlaczego było rzeczą tak ważną, aby możliwie szybko skompletować dokumentację i możliwie szybko móc posługiwać się procedurami opisywanymi przez prawo międzynarodowe, czyli mówię tutaj o tak zwanej konwencji chicagowskiej? Ponieważ od początku wiele publicznych wypowiedzi, jakie pojawiały się po stronie rosyjskiej i polskiej, także publikacji, komentarzy, bardzo wyraźnie pokazywało, tak też uprzedzali mnie o tym polscy eksperci, w tym polski akredytowany pan Edmund Klich, że będzie - jak często przy tego typu katastrofach - że będzie naturalna skłonność szukania niekompletnej, wygodnej prawdy.
Chcę państwu powiedzieć, że wszystkie działania, jakie podejmowaliśmy, w tym zastosowanie tych, a nie innych narzędzi umocowanych w przepisach międzynarodowych, służyły temu, aby skompletować prawdę. Chociaż mieliśmy świadomość, że ta prawda musi być niewygodna i dla Rosjan i dla Polski i także dla tych w Polsce, którzy dzisiaj najgłośniej krzyczą i najbardziej cechują politycznie całą tę sprawę.
Pokusa prawdy wygodnej
Nie oszukujmy się, najtrudniejszym być może zadaniem dla państwa polskiego było odrzucenie jakiejkolwiek pokusy, że raport będzie prawdą wygodną dla kogoś. Dzisiaj po tym materiale, jaki udało się skompletować, mogę powiedzieć, że niezależnie od tego ile to kogo będzie kosztowało, rząd polski zadbał o to, aby prawda była kompletna i widzimy dzisiaj, że jest niewygodna. Bo okoliczności i przyczyny katastrofy pokazują, w ponurym przecież świetle, cały kompleks przyczyn.
Być może dla kogoś byłoby wygodne, aby poprzestać na konkluzji, że samolot spadł, bo pomylili się piloci, którzy byli pod naciskiem, czy działali w atmosferze nacisku związanego z polityczną potrzebą głównego pasażera. Tak, pojawiały się takie sugestie, że to wyczerpuje problem. Otóż chcę powiedzieć państwu, że nie ma przecież wątpliwości, że są to istotne okoliczności i przyczyny katastrofy, ale działaliśmy w taki sposób, żeby nawet przez sekundę nie było wątpliwości, czy zagrożenia, że nam nie wystarczy część prawdy, nawet jeśli ktoś mógłby uznać, że ona jest wygodna.
Ale też nie pozwoliliśmy na to, i uprzedzali mnie także o tym wszyscy eksperci, którzy z polskim rządem współpracowali, żeby szukać innej wygodnej prawdy. Na przykład dla polskiego rządu, albo dla organizatorów lotu, to znaczy, że wszystkiemu winni są Rosjanie. Ja wiem, że dla niektórych to byłaby wygodna prawda. Ale to nie byłaby też cała prawda. I zadbałem także o to i działałem w tej sprawie w sposób przemyślany i bardzo zdeterminowany żeby ciała, które w Polsce dochodzą do prawdy i kompletują te dokumentacje nie składały się z ludzi, którzy mogliby mieć interes w tym żeby prawda ujawniona w raporcie była dla nich z kolei wygodna.
Tak, trudne zadanie, zaprezentować uczciwy, kompletny materiał ze świadomością, że partner nie musi być zainteresowany całą prawdą, opozycja w Polsce nie jest zainteresowana całą prawdą i być może niektórzy urzędnicy państwowi ze względu na zakres odpowiedzialności też być może nie byliby zainteresowani całą prawdą. Dla Polski lepiej coś, co jest niewygodne dla tu siedzących niektórych na tej sali, być może w Moskwie, być może w różnych urzędach państwowych, dla Polski najważniejsza jest kompletna prawda, nawet jeśli będzie uwierała różnych polityków i różne instytucje. I niezależnie od tego kto jakie stanowisko zajmuje lub zajmował w przeszłości.
Ale żeby skutecznie skompletować ten prawdziwy materiał, potrzebna jest taka właśnie uczciwa determinacja, która odsunie na bok wszystkie możliwe spekulacje o tym, że lepsza jest prawda, która mi pasuje. A tego typu podpowiedzi, tego typu apele, tego typu insynuacje pojawiały się w debacie publicznej w Polsce bardzo często, że nasza prawda, zanim cokolwiek ustalono, jest prawdą dla nas wygodną.
Nie będzie dla nikogo wygodnej prawdy, będzie taka prawda, jaką udokumentują prace naszej komisji.
Wszyscy wiemy, od tego zacząłem, że partnerzy, z jakimi pracowaliśmy nie są partnerami łatwymi. Strategia, jaką przyjął rząd, w tym umocowanie procedur w przepisach międzynarodowych, w konwencji chicagowskiej dało, szczególnie w pierwszych tygodniach możliwość pełnego lub prawie pełnego dostępu do wszystkich materiałów, które nas interesowały. To dzięki temu była możliwa szybka reakcja, pokazująca, że nasze uwagi do rosyjskiej wersji raportu mają uzasadnienie w dokumentach.
Czy uzyskaliśmy maksimum?
Na pewno dużo większą satysfakcję miałby i ja i wszyscy pracujący przy tej sprawie, gdyby ustalenia, jakie wypływają z dokumentacji, ustalenia jakich blisko już jest polska komisja, żeby były także ustaleniami akceptowanymi, uznawanymi przez stronę rosyjską. Czy mamy na to wpływ? Tak, ograniczony, ale mamy. Czyli zgromadzenie i zaprezentowanie kompletnej wersji tego, co się zdarzyło feralnego, 10 kwietnia. I zrobimy to.
Minister Miller będzie mówił o harmonogramie komisji, zakładamy, liczymy na to, że efekt końcowy komisji poznamy jeszcze w lutym, z końcem lutego, jeśli potrwa to trochę dłużej to proszę o wyrozumiałość, ale na pewno nie będzie to wyraźnie później, myślę, że koniec lutego jest ciągle datą możliwą do osiągnięcia.
Czy te kilka miesięcy nie wystarczy także żeby ocenić skutki międzynarodowe tego, co się stało 10 kwietnia i po 10 kwietnia. Chcę tu powiedzieć rzecz dla mnie oczywistą i jasną, ale kiedy słyszę choćby nawet dzisiejsze wypowiedzi niektórych posłów z
PiS, to wiem, że nie dla wszystkich jest to jasne.
Sprawa wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej jest dla nas Polaków rzeczą bardzo ważną, ale nie łudźmy się, że jest priorytetem dla wszystkich państw i narodów świata. Od nas, od polskiego rządu, macie prawo oczekiwać, i jestem przekonany, że tym oczekiwaniom sprostaliśmy, aby Polska spokojnie i stanowczo, (z galerii dla gości okrzyki: zdrajca) - to jest zresztą, jak państwo widzicie kolejny przykład, kolejna ilustracja tego jak trudne okoliczności towarzyszą pracy polskiego rządu wtedy, kiedy chce doprowadzić do pełnego wyjaśnienia okoliczności katastrofy.
(okrzyki z galerii "Hańba")
Prawda smoleńska, a nie ferowanie wyroków
I dlatego też jest rzeczą ważną, aby racjonalnie i precyzyjnie umieć ocenić co jest możliwe, gdzie mamy sojuszników, kto w sytuacji kiedy prowadzimy to dochodzenie, na kogo można
liczyć. Ja rozumiem też, że oczekiwalibyście państwo, być może ode mnie teraz, żebym zaczął ferować wyroki i werdykty. Ci, którzy tu najgłośniej się domagają tego żebym sformułował swoją ocenę zdarzeń byliby być może bardzo rozczarowani tym, jak wygląda prawda wyłaniająca się z dokumentacji na temat tego, co się zdarzyło naprawdę w Smoleńsku. Ale nie jestem powołany do tego, aby tu, w Sejmie ferować wyroki, od tego jest komisja, prokuratura, od tego na końcu będzie także polska opinia publiczna, kiedy zapozna się z całością dokumentacji.
(oklaski)
Będziecie tego słuchali w milczeniu i skupieniu
I ci, którzy dzisiaj tak głośno krzyczą, będą tego słuchali w milczeniu i w skupieniu i bez satysfakcji. Nie można abstrahować ponieważ ja nie jestem oficerem śledczym, jestem premierem polskiego rządu więc przez tych kilka miesięcy moim zdaniem było także dbać o wszystkie, kompletne interesy państwa polskiego. A do tych naczelnych interesów polskiego państwa zaliczam także co zrozumiałe, bezpieczne, wynikające z dobrych, poprawnych, relacji z sąsiadami.
Pozycja międzynarodowa Polski zarówno w Unii Europejskiej, jak i na świecie, zależy i to jest jednoznaczne, tu w ogóle nie ma o czym dyskutować, jaki typ relacji łączy nas z sąsiadami. I dlatego naszym zadaniem, polskiego rządu było równocześnie prowadząc badanie i dochodzenie było równocześnie nie dopuszczenie do tego, aby ci, którzy mają małą wyobraźnię, krótką pamięć, błędne rachunki, niezrozumienie tego, co naprawdę na świecie się dzieje, żeby oni nie narazili na szwank polskiej pozycji międzynarodowej.
Nie dla zimnej wojny z Rosją
Nie wiem czy trzeba dużo wyobraźni, nie wiem czy wszystkich na tej sali przekonam, ale jestem przekonany, że do Polaków te argumenty trafiają. Czy na pewno katastrofa smoleńska, na życzenie niektórych polskich polityków, miała być też wstępem do zimnej wojny z Rosją, czy na pewno miało tak być? I odpowiadam tutaj, tu mam odwagę odpowiedzieć jednoznacznie - nie. Wyjaśnianie katastrofy smoleńskiej nie może być pretekstem dla politycznej awantury tych, którzy wokół katastrofy smoleńskiej, głównie awanturą się zajmują. To też bardzo ważne zadanie i chcę powiedzieć, że w interesie Polski było, aby rząd nie dał się wciągnąć w taką logikę i nie dał się wciągnąć.
I oczywiście dzisiaj te relacje polsko-rosyjskie, także w związku ze zdarzeniami z ostatnich dniach są relacjami trudniejszymi niż przed 10 kwietnia, co do tego nie ma wątpliwości. Być może znalazły się na rozdrożu, z różnych z względów, ale zadaniem polskiego rządu, bo spoczywa na nas większa odpowiedzialność niż na tych, którzy krzyczą każdego prawie dnia, co im ślina na język przyniesie, zadaniem polskiego rządu jest wyprowadzić z tego rozdroża te relacje, a nie szukać argumentów na rzecz narastającego konfliktu. Z tego zadania, z tej odpowiedzialności nikt nas nie zwolnił. Każdy kto myśli inaczej ma obowiązek tu, czy w innym miejscu publicznym powiedzieć jaka jest alternatywa, jaką daje alternatywę.
Chcę jeszcze raz oddając za chwilę głos min. Millerowi powiedzieć, że wygrać prawdę, wygrać polskie bezpieczeństwo i wygrać stabilizację tu, wewnątrz naszego kraju, było zadaniem rzeczywiście karkołomnym, w dużej mierze udało się je wykonać. W pierwszych tygodniach towarzyszyła temu atmosfera wielkich emocji, ale raczej atmosfera skupienia i takiej elementarnej, ludzkiej solidarności. Chyba nadzieją nas wszystkich jest to, aby refleksje ustalenia, oceny katastrofy smoleńskiej, przyczyn były przyjmowane właśnie w takiej atmosferze skupienia, a nie politycznej bijatyki.
Pochodnie na Krakowskim Przedmieściu prawdy nie oświetlą
Chcę wam powiedzieć, bo jestem o tym głęboko przekonany, że do prawdy o Smoleńsku przybliżają nas wysiłki dziesiątek polskich przedstawicieli, którzy w różnych miejscach i funkcjonariuszach, w różnych miejscach ciężko pracują nad tym, aby skompletować pełny obraz wydarzeń. Tej prawdy, tych zdarzeń, tych źródeł skutecznie nie oświetlą pochodnie maszerujących po Krakowskim Przedmieściu. Takie pochodnie mogą raczej coś podpalić niż oświetlić.
Naszym zadaniem, wszystkich Polaków, jest wyjść z tego okrutnego wirażu wspólnie, nie podzieleni tak jak to było w ostatnich miesiącach, wspólnie wokół pracy, którą polska strona tak czy inaczej ustali, nawet jeśli nie wszyscy nam będą w tym pomagać. I z tym głębokim przekonaniem oddaję głos min. Millerowi pozostając w trakcie tej debaty także do państwa dyspozycji.