Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
664
BLOG

Marsz i procesje na Krakowskim Przedmieściu - pisane 10.09.2016 roku

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Historiografia jest sprawą bardzo interesującą.

Chodzi o psychologię społeczną, psychologię funkcjonowania mas ludzkich.

TEMAT SMOLEŃSK JEST TAK BOGATY W TREŚCI, ŻE NADAJE SIĘ NA WIELKĄ KSIĘGĘ

TAK JAK KSIĄŻKA UMBERTO ECO

1. „Wahadło Foucaulta” Umberto Eco – Obowiązkowa lektura młodego konspiratora

W życiu wielu istot żywych jest to wszystko od wieków skrupulatnie poukładane. Tak chciał STWÓRCA budując porządek ŚWIATA.

W przypadku człowieka, najgorszą SPRAWĄ JEST ZANIK POCZUCIA DOBRA I ZŁA. CHAOS W ETYCE, W DZIAŁANIU.

To zabija, nie tylko ludzi, dane narody ale cały gatunek ludzki.

Trwa Wojna, nie tylko ta krwawa jak na Ukrainie, czy w Syrii, Afganistanie, Turcji ale i ta cicha niedostrzegalna.

PANOWIE I PANIE ŻYCIA I ŚMIERCI z nwo CHCĄ WIEDZIEĆ O KAŻDYM WSZYSTKO W IMIĘ POSTĘPU CYWILIZACJI.

DO TEGO MAJĄ SŁUŻYĆ NIE TYLKO KOMORKI I BIERNE RFID W GALERIACH ALE I LICZNIKI ENERGII ELEKTRYCZNEJ, WODY I CIEPŁA.

DZIAŁAJĄ W UKŁADZIE WI-FI. WYSTARCZY CZLOWIEKOWI, OBYWATELOWI DANEGO KRAJU JAK PSU WSZCZEPIĆ RFIDA, PRZY OKAZJI BADAŃ I WSZYSTKO POZAMIATANE.

Pan Prezydent Lech Kaczyński nosil w maryrnarce wszczepionego "RFIDA". Obecnie to standard podnoszący bezpieczeństwo Prezydenta. "Swój - obcy" a i tak szukano Ciało kilka godzin, mimo obecności naszego Świadka "oczywidca" Sławomira Wiśniewskiego. Już 15 minut po KATASTROFIE. Największej po II WOJNIE ŚWIATOWEJ W DZIEJACH RZECZYPOSPOLITEJ.

PRZEŻYWAMY KATASTROFĘ, TAK KATASTROFĘ CYWILIZACYJNĄ JAK W ROKU 1917.

ROK 19 września 1846- 2016 - objawienia Maryjne z La Salet !

https://pl.wikipedia.org/wiki/Matka_Bo%C5%BCa_z_La_Salette

image

image

Miejsce objawienia[edytuj]

Miejsce objawienia La Salette znajduje się na granicy pomiędzy departamentami Isere i Wysokich Alp, na zboczach górskiego masywu Pelvoux i położone jest na wysokości 1800 m na płaskowzgórzu Sous-les-Baisses. Należy do wioski La Salette. Według spisu z 1975 r. liczba mieszkańców wioski La Salette wynosiła 79 osób. Z wioski prowadziła tam wówczas droga dostępna tylko dla mułów. Sama wioska leży na terenie dekanatu Corps - miasteczka oddalonego o 15 km, do którego wiodła jedyna droga. Do Grenoble, siedziby diecezji Grenoble-Vienne, jest około 80 km.

Orędzie[edytuj]

Matka Boża miała się ukazać jeden jedyny raz dnia 19 września 1846 roku dwojgu biednym dzieciom: 15-letniej Melanii Calvat i 11-letniemu Maksyminowi Giraud, przekazując im swoje orędzie.
W miejscu gdzie wcześniej spały na kamieniu, ujrzały światło w kształcie kuli. Melania pierwsza ujrzała wielką jasność i powiedziała do Maksymina: Maksyminie, chodź, zobacz, jaka światłość.. Maksymin podszedł w kierunku Melanii. Wówczas dzieci zobaczyły kobietę siedzącą wewnątrz niezwykle jasnej kuli, tuż przy małym źródle. Twarz miała zakrytą dłońmi i płakała. Na widok niezwykłego zjawiska dzieci przestraszyły się. Melania wypuściła z reki swój kij pasterski, a Maksymin powiedział: Chodź, trzymaj swój kij, ja trzymam swój. A jakby to "coś" chciało nam coś złego zrobić, to damy mu porządnego szturchańca. Ta Piękna Pani podniosła się, skrzyżowała swe ramiona i powiedziała do pastuszków:

Zbliżcie się, moje dzieci, nie bójcie, przyszłam oznajmić wam wielką nowinę.

Wówczas dzieci przestały się lękać i podeszły bliżej. Piękna Pani, bo tak nazwały ją dzieci, zrobiła również kilka kroków i podeszła do nich tak, blisko, że nikt nie mógłby przejść pomiędzy Nią a pastuszkami. Mówiła do nich dalej:

Jeżeli mój lud nie zechce się poddać, będę zmuszona puścić ramię Mojego Syna. Jest ono tak mocne i tak ciężkie, że nie zdołam go dłużej podtrzymać. Od jak dawna już cierpię za was. Chcąc, by Mój Syn was nie opuścił, jestem zmuszona ustawicznie Go o to prosić, a wy sobie nic z tego nie robicie. Choćbyście nie wiem jak się modlili i nie wiem, co czynili, nigdy nie zdołacie wynagrodzić trudu, którego się dla was podjęłam. Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam sobie i nie chcą mi go przyznać. To właśnie czyni tak ciężkie ramię Mego Syna. Woźnice przeklinając wymawiają Imię Mego Syna. Te dwie rzeczy tak bardzo obciążają ramię Mojego Syna. Jeżeli zbiory się psują, to tylko z waszej winy. Pokazałam wam to zeszłego roku na ziemniakach, ale nic sobie z tego nie robicie. Przeciwnie, znajdując zepsute ziemniaki, przeklinacie, wymawiając wśród przekleństw Imię Mojego Syna. Będą się one psuły nadal, a tego roku na Boże Narodzenie nie będzie ich wcale.

Aż do tej chwili Piękna Pani mówiła po francusku. Dzieci zaś pochodziły z ubogiej wioski, nie chodziły do szkoły i nie rozumiały języka francuskiego. Maksimin znał tylko kilka słów w tym języku. Melania prawie żadnego. Gdy dziewczynka chciała zapytać chłopca, co to wszystko znaczy, Piękna Pani przerwała jej, mówiąc:

Ach, moje dzieci, wy nie rozumiecie po francusku, zaraz wam to powiem inaczej.

Od tej chwili Piękna Pani mówiła w narzeczu[1] języka oksytańskiego[2][3][4] z okolic Corps:

Jeżeli macie zboże, nie trzeba go zasiewać, bo wszystko, co posiejecie, zjedzą robaki. A jeżeli coś wyrośnie, obróci się w proch przy młóceniu. Nastanie wielki głód, lecz zanim to nastąpi, dzieci poniżej lat siedmiu będą dostawały dreszczy i będą umierać na rękach trzymających je osób. Inne będą cierpieć z powodu głodu. Orzechy się zepsują, a winogrona zgniją.

Następnie Piękna Pani przerwała na chwilę wygłaszanie Orędzia i w tym czasie powierzyła każdemu z dzieci tajemnicę w języku francuskim, a potem mówiła dalej w narzeczu:

Jeżeli się nawrócą, kamienie i skały zamienią się w sterty zboża, a ziemniaki same się zasadzą.
- Czy dobrze się modlicie, moje dzieci?. -Nie, proszę Pani, nie bardzo - dzieci odpowiedziały szczerze.

Ach, moje dzieci, trzeba się dobrze modlić, rano i wieczorem. Jeżeli nie macie czasu, odmawiajcie przynajmniej Ojcze Nasz i Zdrowaś Maryjo, a jeżeli będziecie mogły, módlcie się więcej. Na Mszę świętą chodzi zaledwie kilka starszych niewiast. Inni pracują w niedzielę przez całe lato, a w zimie, gdy nie wiedzą, czym się zająć, idą na Mszę świętą jedynie po to, by drwić z religii. W czasie Wielkiego Postu chodzą do rzeźni jak psy.

Przed zakończeniem swego Orędzia Piękna Pani przypomniała jeszcze Maksyminowi pewien szczegół z jego życia, o którym nikt nie mógł wiedzieć.

- Moje dzieci, czy widzieliście kiedyś zepsute zboże?.

- O nie, proszę Pani - dzieci odpowiedziały bez zastanowienia.

- Lecz ty, moje dziecko - powiedziała do Maksymina - musiałeś je widzieć ze swoim ojcem, pewnego razu w okolicy Coin. Właściciel pola powiedział wówczas do twego ojca "Chodźcie zobaczyć, jak moje zboże się psuje". Poszliście razem. Twój ojciec wziął dwa lub trzy kłosy w dłonie, pokruszył je i wszystko obróciło się w proch. Wracaliście później do domu. Kiedy byliście około godziny drogi od Corps, ojciec dał ci kawałek chleba, mówiąc: "Masz dziecko, jedz jeszcze chleb w tym roku, bo nie wiem, czy kto będzie go jadł w roku przyszłym, jeżeli zboże będzie się tak psuło".

Maksymin odpowiedział: Rzeczywiście tak było, proszę Pani, przed chwilą o tym nie pamiętałem.Piękna Pani kończąc swoje Orędzie powiedziała:

A więc, moje dzieci, ogłoście to całemu mojemu ludowi!.

Po czym Piękna Pani poszła w stronę wzniesienia, z którego przed chwilą zbiegły dzieci. Przeszła przez potok Sezia i nie odwracając się powtórzyła jeszcze raz:

A więc, moje dzieci, przekażcie to całemu mojemu ludowi!.

Następnie przesunęła się około trzydziestu kroków w stronę małego wzniesienia. Gdy szła, Jej stopy dotykały zaledwie końców trawy. Dzieci podążały za Nią prawie do miejsca, w którym zobaczyły poprzednio krowy. Piękna Pani uniosła się do góry na wysokość około półtora metra. Po chwili Jej postać zaczęła powoli znikać. Najpierw głowa, ramiona, potem reszta ciała. Wydawała się rozpływać w świetle. Maksymin próbował złapać różę zdobiącą Jej buty, ale jego dłoń pozostała pusta. Gdy światło znikło, Melania ośmieliła się powiedzieć głośno: To musiała być jakaś wielka świętaGdybyśmy o tym wiedzieli, to poprosilibyśmy, żeby zabrała nas z sobą - odpowiedział Maksymin.

Dzieci były bardzo szczęśliwe: opowiedziały sobie o tym, co zobaczyły i dalej pilnowały krów. Tak oto dzieci opisały postać Pięknej Pani: była wysoka i cała w świetle. Miała białą suknię, a na niej błyszczący, żółty fartuch. Buty Jej były białe, otoczone barwnymi różami, podobnymi do tych, które okalały Jej koronę, talię i ramiona. Na ramionach miała płaski i szeroki łańcuch. Na szyi zaś łańcuch węższy, na którym zawieszony był krzyż z rozpiętym na nim Jezusem Chrystusem. Po jednej stronie krzyża był młotek, po drugiej obcęgi. Twarz Pięknej Pani była przeniknięta światłem. Ja dobrze widziałam płynące z Jej oczu łzy - wyznała Melania -one płynęły i płynęły. Dzieci nie miały pojęcia o tym, że w dniu, w którym widziały Piękną Panią we łzach, Kościół czcił w tym czasie Maryję jako Matkę Bolesną:Wszyscy, co drogą zdążacie, przyjrzyjcie się, patrzcie, czy jest boleść podobna do niej, co mnie przytłacza (LM 1, 121).
Warto odnotować fakt, że dzieci, które miały problem z zapamiętaniem nawet krótkiej modlitwy, bardzo dobrze zapamiętały cały tekst Orędzia i powierzone in w języku francuskim tajemnice.

Dopiero wieczorem, po zapędzeniu krów, pastuszkowie mogli opowiedzieć o tym wydarzeniu. Przysiółek Ablandins był poruszony: nazajutrz nowina obiegła całą wieś. Na drugi dzień po tym wielkim wydarzeniu gospodarze Melanii i Maksymina, Jean Baptista Pra (1819-1881) i Pierre Selme (1792-1849), oraz ich sąsiad Jean Moussier (1828-1899) spisali słowa Najświętszej Maryi Panny pod dyktando Melanii. Nic odtąd nie będzie w stanie obalić tego pierwszego dokumentu[5].
Jednakże dzieci musiały stawiać czoła ciekawskim, intrygantom i kpiarzom. Pastuszkowie nieustanie omijając pułapki, które na nich wciąż zastawiano, okazali się niewrażliwi na pokusy korupcji. Maksymin i Melania wciąż powtarzali dziennikarzom i i pielgrzymom, co widzieli i słyszeli na górze objawienia. Komisja której przewodniczył biskup Grenoble, stwierdziła, ze: Dzieci nie zostały oszukane ani nie są oszustami.

 

Jaka jest Francja ? Pobożna i bezbożna.

Image result for la salette

 

Image result for la salette

http://orbiscatholicussecundus.blogspot.com/2015/06/nightly-procession-at-la-salette-shrine.html

Image result for la salette

Our Lady of La Salette and St Joseph Church

www.rc.net826 × 1350Search by image
Our Lady of La Salette and Saint Joseph Catholic Church

 

Matka Boża z La Salette – Wikipedia, wolna encyklopedia

https://pl.wikipedia.org/wiki/Matka_Boża_z_La_Salette
Translate this page
Matka Boża z La Salette - katolicki tytuł Maryi, Matki Jezusa, związany z objawieniami maryjnymi we francuskim mieście La Salette 19 września 1846 roku.

Our Lady of La Salette - Wikipedia, the free encyclopedia

https://en.wikipedia.org/wiki/Our_Lady_of_La_Salette
Our Lady of La Salette is a Marian apparition reported by two children, Maximin Giraud and Mélanie Calvat to have occurred at La Salette-Fallavaux, France, ...

Image result for la salette

 

http://histografy.pl/na-zdjeciu/wlodzimierz-lenin/

Zburzony pomnik Lenina

 

Niemiecki żołnierz wpatruje się w twarz zburzonego posągu Lenina, Mińsk. - See more at: http://histografy.pl/na-zdjeciu/wlodzimierz-lenin/#sthash.Tuw76PF6.dpuf

 

Włodzimierz Lenin i Józef Stalin

Zmanipulowane zdjęcie Włodzimierza Lenina i Józefa Stalina razem. - See more at: http://histografy.pl/na-zdjeciu/wlodzimierz-lenin/#sthash.Tuw76PF6.dpuf

Ostatnie zdjęcie Włodzimierza Lenina

Ostatnie zdjęcie Włodzimierza Lenina po trzech wylewach. - See more at: http://histografy.pl/na-zdjeciu/wlodzimierz-lenin/#sthash.Tuw76PF6.dpuf

Image result for lenin przemawia

Lenin to nie mumia leżąca na placu Czerwonym w Moskwie - Historia ...

www.polskieradio.pl663 × 364Search by image
Lenin przemawia na placu Czerwonym w Moskwie (1919), wikipedia

 

Lenin to nie mumia leżąca na placu Czerwonym w Moskwie

 25.07.2012 01:00
 
- Moje podejście do Lenina jest jak do człowieka bardzo wybitnego, może nawet genialnego taktycznie – mówił wybitny sowietolog Wiktor Sukiennicki.
Lenin przemawia na placu Czerwonym w Moskwie (1919), wikipedia
Lenin przemawia na placu Czerwonym w Moskwie (1919), wikipedia
POSŁUCHAJ
14'21Sylwetka Włodzimierza Lenina według prof. Wiktora Sukiennickiego
14'13Sytuacja władzy bolszewickiej w Rosji, w lipcu i sierpniu 1918 roku oraz pomoc cesarskich Niemiec w utrzymaniu się rządu bolszewickiego przy władzy. Wypowiedź prof. Wiktora Sukiennickiego.

25 lipca 1901 roku urodził się Wiktor Sukiennicki, prawnik, sowietolog, historyk, profesor Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie, publicysta, autor prac "Polacy w ZSRR", "Trzydzieści lat emigracji rosyjskiej", "Przyczyny i początek wojny polsko-sowieckiej 1919-1921". Proponował zastąpienie występującego w języku polskim rusycyzmu "sowiecki” na formę "radziecki”.
- Lenin dla mnie nie jest mumią leżącą na Placu Czerwonym w Moskwie, nie jest granitowym pomnikiem. Jest dla mnie współczesnym politykiem, którego działalność od 1917 roku wprawdzie z daleka obserwowałem, następnie po jego śmierci zacząłem dość starannie i głęboko studiować, uważając, że to co się dzieje za naszą wschodnią granicą będzie miało decydujący wpływ na losy naszego pokolenia – mówił profesor Wiktor Sukiennicki.
Jego artykuły o Leninie zostały opublikowane w książce "Kolumbowy błąd”, w nich profesor porównywał Lenina do Kolumba. Lenin myślał, że odkrywa ląd socjalizmu, a odkrył ponurą wizję totalitaryzmu.
Po agresji ZSRR na Polskę w 1939 roku Sukiennicki przebywał w Wilnie. Po zakończeniu okupacji i przyłączeniu Litwy do ZSRR, został aresztowany przez NKWD, deportowany i wywieziony do łagru w rejonie Krasnojarska na Syberii. Zwolniony w grudniu 1941 roku, po podpisaniu układu Sikorski-Majski, pełnił funkcję I sekretarza Ambasady RP w Kujbyszowie. We wrześniu 1942 przybył do Teheranu, tu założył Towarzystwo Studiów Perskich. Po zerwaniu przez ZSRR pod pretekstem "sprawy katyńskiej” stosunków dyplomatycznych z rządem RP, pracował w Ośrodku Studiów Ministerstwa Informacji i Dokumentacji RP na Bliskim Wschodzie. 
Po wojnie pozostał na emigracji. Kierował polskim Wydziałem Prawa przy Uniwersytecie Oksfordzkim. W latach 1950-1959 współpracował z Radiem Wolna Europa. Od 1959 przebywał w Stanach Zjednoczonych, gdzie pracował w amerykańskim ośrodku badań sowietologicznych, Instytucie Hoovera przy Uniwersytecie Stanforda w Kalifornii. Współpracował z założonym przez Jerzego Giedroycia Instytutem Literackim w Paryżu. Zmarł 10 kwietnia 1983 roku w Stanford (USA).

Słuchaj więcej o prof. Wiktorze Sukiennickim w serwisie Radia Wolności>>>

mk

 

 

Wahadło Foucault'sa

Wahadło Foucaulta

 

Wahadło Foucaulta

Autor: Umberto Eco

Tytuł oryginału: Il Pendolo De Foucault

Data wydania: 1988

Wydawnictwo: Noir sur Blanc , 2007

Liczba stron: 678
 
Tłumaczenie: Adam Szymanowski
 
 
 

„Wahadło Foucaulta” zostało niejako odgrzebane przez krytyków i czytelników, wraz z nastaniem „davinciomanii” , zapoczątkowanej w 2003 roku przez Dan’a Brown’a. Nie bez powodu – wszystko to o czym pisze Brown, a wraz z nim cała horda innych spadkobierców nowo rozkwitłej, konspiratorskiej schedy, było już wcześniej ujęte w powieści Eco. Z tą tylko różnica, że genialny Umberto zrobił to z kunsztem, nieosiągalnym dla innych pisarzy.

Kiedy więc ja zachwycałam się „Kodem Da Vinci”, mój mąż patrzył na mnie z lekkim pobłażaniem. Czytał „Wahadło” dobrych kilka lat wcześniej i dosyć często wracał do niektórych fragmentów tej powieści, co zdarza mu się niezwykle rzadko.

– Musisz przeczytać tą książkę. To jest doświadczenie literackie życia – zapewniał przy każdej okazji – takiego kalejdoskopu historii, magii, filozofii i geniuszu nie uświadczysz w żadnej innej powieści. No i jeśli na serio myślisz o jakichkolwiek teoriach konspiracji, to ta książka jest dla ciebie lekturą obowiązkową. Zresztą moja kochana, potraktuj to jako jedyny wymagany przeze mnie do wypełnienia obowiązek małżeński.

Nie żartował. Przy każdej nadarzającej się okazji przypominał mi o “Wahadle”, przez co nękał mnie nim nieustannie. Nie wiedziałam wtedy nawet, czym owo wahadło jest i kim był ten cały Foucault, ale jego widmo krążyło nad moją głową, wraz z karcącym wzrokiem mojego męża, gdy tylko sięgałam po inne książki. Po trzech latach wahadłowej presji, zakupiłam w końcu powieść i przystąpiłam do czytania.

W przypadku ludzi jest to wszystko embiwaletne w równowadze wahadła FUKO.

Słyszałam, że będzie ciężko. Że początek zniechęca wielu, bo jest filozoficzno – mechaniczny, opisany w słowach trudnych i często nieznanych. Że większość ludzi przerywa lekturę po pierwszym rozdziale. Że są czytelnicy, którzy przymierzali się do przebrnięcia całej powieści po siedem, osiem razy. Lubię wyzwania, więc te opinie nawet  mnie nieco zmotywowały. Otworzyłam księgę z namaszczeniem. I wsiąknęłam “na amen”.

Nawiążę na początek, do wspomnianego wczesniej Brown’a. Gdybym miała obie książki porównać do typu wypoczynku, to “The Da Vinci Code” byłby tygodniowym wyjazdem do tunezyjskiego hotelu, typu “all inclusive”, gdzie przez cały boży dzionek, czytelnik siedzi nad basenem popijając rozwodnione drinki, pławiąc się od czasu do czasu leniwie w wodzie, i opalając swoje ospałe ciało, a wieczorem korzysta z darmowych uroków hotelu, takich jak karaoke, dancing i wystepy magików. Z takiego wyjazdu wraca się zadowolonym, ale ma się poczucie jakiegoś niedosytu, pustki, której – pomimo usilnych starań –  nie mogły wypełnić metry darmowego “szwedzkiego stołu” ani hektolitry piwa. “Wahadło Foucaulta”, byłoby z kolei długą, wyczerpującą podróżą po najdziwniejszych, najbardziej egzotycznych  zakątkach świata, nieoznaczonych na mapie i niedostepnych dla przeciętnego turysty. Podróżą, gdzie na wyposażeniu ma się tylko zawartość plecaka, cienką matę i termos z kawą, gdzie nie jest się pewnym miejsca swojego następnego noclegu ani dokładnych namiarów planowanego celu. Podróżą, gdzie niewygody i trudy nagradzane są zapierającymi dech w piersiach widokami, śniadaniem na malowniczej skarpie, prysznicem pod wodospadem i kolacją u przypadkowo poznanego chwilę wcześniej, wytwornego arystokraty.

Wahadło Foucaulta w Musee des arts et metiers w Paryżu

Wahadło Foucaulta w Musee des arts et metiers w Paryżu

Zacznę więc od środka:

Trzech mężczyzn pracujących w poważnym wydawnictwie  literackim, zostaje zmuszona przez swojego szefa do wybrania kilkunastu pozycji, które miałyby zostać wydane w ramach cyklu „Izyda Obnażona”. „Izyda” ma być zbiorem książek o tematyce ezoterycznej, dlatego redaktorzy natykają się na masę różnych teorii i prawd – od Różokrzyżowców i Templariuszy począwszy, poprzez Sfinksa i Piramidy, aż na Świętym Graalu i podziemnym królestwie Agharta skończywszy. Mając przed sobą masę przeróżnych, najdziwniejszych pomysłów autorstwa członków sekt i tajemnych stowarzyszeń, oraz pionierski (w tamtych czasach) program komputerowy do redagowania słowa pisanego, postanawiają zorganizować sobie intelektualną rozrywkę i pozbierać wszystkie teorie „do kupy”. Chcą nie tylko sprawić by wszystkie hipotezy do siebie pasowały, ale też i stworzyć logiczną alternatywę dla oficjalnej historii świata. Nie dość, że odnoszą sukces, to dodatkowo sami  zaczynają powoli wierzyć w swoją spiskową teorię. Prawdziwe kłopoty rozpoczynają się wtedy, gdy i inni zaczynają podzielać tą wiarę…

Opis zaczęłam od środka książki, gdyż to właściwie wtedy zawiązuje się prawdziwa akcja. Przez pierwsze 200 – 300 stron, czytelnik poznaje głównych bohaterów oraz wszystkie dziwne i  dziwaczne postacie, które zostaną później wplątane w tryby konspiracyjnej machiny, a także bardzo dobrze udokumentowaną historię Zakonu Templariuszy, na której zostanie oparta cała intryga. Początkiem dla całej akcji jest pojawienie się  intrygującego pułkownika Ardenti, wraz z tajemniczym maszynopisem i sekretną, zakodowaną wiadomością, odnalezioną w starym kościele w Prowansji. Poznajemy też członków różnych egzotycznych zgrupowań i stowarzyszeń, na czele z arystokratą Aglie, który pośrednio swoim zachowaniem sugeruje, iż jest nieśmiertelnym Hrabią Saint-Germain. Wszystko to okraszone jest niebanalnymi dialogami, ciekawymi opowiastkami i wycinkami z elektronicznego dziennika jednego z głównych bohaterów.

Jeden z włoskich krytyków literackich, po przeczytaniu powieści, napisał, że „Wahadło” ze względu na ogrom faktów historyczno – naukowych w nim zawartych, winno mieć swój własny indeks. Trzeba przyznać, że książka Eco aż pęka w szwach od ilości przeróżnych teorii, wydarzeń z kart historii i notek biograficznych znanych ludzi. Z całego czasu, jaki przeznaczyłam na zapoznanie się z powieścią, 20% spędziłam na poczciwych googlach, odświeżając sobie wiedzę z różnych dziedzin, douczając się z podstaw fizyki i zagłębiając w życie postaci historycznych o których wcześniej miałam blade pojęcie. W połączeniu z wyszukanym językiem i nieraz ciężkim stylem, czynnik ten sprawia, że „Wahadło” jest dziełem, które wymaga sporej cierpliwości i zacięcia. Powieść to trudna, ale wdzięczna – jeżeli tylko uda nam się złapać jej rytm, to przeżyjemy wspaniałą literacka przygodę, której długo nie zapomnimy.

 

CIEKAWOSTKI:

1. „Wahadło Foucaulta”, po wydaniu książki Brown’a, zostało nazwane ” ‚Kodem Da Vinci’ osoby myślącej”.

2. Umberto Eco, zapytany o to czy czytał „Kod Da Vinci”, odrzekł, że musiał, gdyż każdy się go o to dopytywał. Stwierdził, że Dan Brown przypomina jednego z bohaterów „Wahadła” – osobę, która zaczęła wierzyć w swoja własną, literacką fikcję.

3. Eco twierdzi, że powieść miała być groteskowym odbiciem konspiracyjnej mody i ukazaniem, jak łatwo jest stworzyć spiskową teorię, opierajac się na faktach i dowodach.

4. Każdy z 119 rozdziałów książki, rozpoczyna się jednym lub dwoma cytatami –  w większości, z książek o tematyce ezoterycznej lub spiskowej.

Raz do Stwórcy raz do czarta.

Kto kogo pokona.

Wierzymy, że Stwórca. Ale za jaką cenę. I to już od nas samych zależy. Od ludzi DOBREJ WOLI zaangażowanych nie tylko dla własnego dobra i Rodziny, ale dla Dobra Wspólnego.

Niech objawienia przyjęte i te kwestionowane będą OSTRZEŻENIEM DLA LUDZKOŚCI.

Także i te opisywane w ostaniej NOTCE w Syrii.

Tam toczy się WALKA między Stwórcą a Szatanem.

Spróbujmy odczytać, kto jest KTO !

Nie stygmantyzując ani nie namaszczając naszych przywodcow.

Z całą pewnością nie do końca mowią PRAWDĘ, NAWET TĘ O SMOLEŃSKU 10.04.2010 ROKU.

W imię naszego DOBRA. Chciałbym w to wierzyć.

Kolejna miesięcznica smoleńska.

Ci ktorzy wiedzą, nie mówią: 48 krzesełek dla VIPÓW W KATYNIU I NA PIECHOTĘ Z SIEWIERNEGO XUBS NA GNIEZDOWO DO KATYNIA - PRZECIEŻ Ił-76 md odleciał !

Pana Prezydenta nie ma wśród Nas - minister Jacek Sasin, Ambasador RP w FR śp. Jerzy Bahr.

http://www.soufanieh.com/POLISH/WIARA.MAGAZINE.htm

http://niepoprawni.pl/blog/2960/il-76-nad-smolenskiem

ander - 7 Lipca, 2011 - 14:08

zamach

Smoleńsk

BOR

ił-76

Tu154

Po co w dn.10.04.2010 r na lotnisku Smoleńsk Sieviernyj miał wylądować IŁ-76MD RA-78817? Na podstawie opublikowanych przez MAK nagrań z wieży (telefon), sytuacja przedstawiona przez płk. Krasnokutskiego swojemu przełożonemu, generałowi Sypko z Tweru, wydaje się być jasna:

"09:20:00 Znaczy według...według planu,właśnie teraz Jak-40 wylądował z tą delegacją i dziennikarzami i Ił-76 ten nasz, Frołow, jest na podejściu. Tam będą maszyny prezydenckie. (...)"

Jak jednak wiadomo, IŁ-76 zrobił dwa nieudane podejścia do lądowania i odleciał:

"Podczas wykonywania dwóch podejść do lądowania rosyjskiego samolotu Ił-76 numer boczny 78817 (w okresie 9.20 – 9. 39), warunki meteorologiczne lotniska Smoleńsk „Północny” ciągle pogarszały się. Wykonawszy dwa podejścia do lądowania, Ił-76 odleciał na lotnisko zapasowe do Moskwy.(str.17 polskiego tłumaczenia raportu MAK)"

Kolejne informacje na ten temat można znaleźć na następujących stronach polskiego tłumaczenia raportu MAK:

str.108: -" o godz. 10:29:40 załoga samolotu Jak-40 poinformowała, że rosyjski IŁ-76 „wykonał dwa podejścia i gdzieś odleciał”. (Rzeczywiście, IŁ-76 b/n 78817, który powinien wylądować zaraz za Jakiem-40, nie mógł już wykonać lądowania wskutek warunków atmosferycznych, i po wykonaniu dwóch prób podejścia do lądowania, odleciał na lotnisko zapasowe);"

str.128: "Wykonującemu lot na prowadzącą samolotowi Ił-76, kierownik lotów o 09.08 przekazał: „widzialność pogorszyła się, zamglenie 1000 m”. Po wykonaniu dwóch nieudanych podejść przy widzialności 1000 m samolot Ił-76 (minimum samolotu według widzialności 1000 m) o 09.39 został odesłany na lotnisko zapasowe Wnukowo. Lądowanie we Wnukowie wykonano o 10.31."

str.159: "Z powodu inwersji temperatury na wysokości kręgu (500 m), przypuszczalny wiatr był maksymalnym pod względem prędkości ~10m/s, o kierunku 110-130°, co jest potwierdzone w oświadczeniu dowódcy Ił-76."

str.160: "Załoga Jak-40 wykazała słaby stopień znajomości języka rosyjskiego i według wyjaśnień kontrolerów ruchu lotniczego i dowództwa lotniska, a takżedowódcy samolotu IŁ-76, co potwierdzone zostało analizą rozmów radiowych, miała znaczne trudności ze zrozumieniem komend, szczególnie podczas kołowania po wylądowaniu samolotu."

str.167: "O godz. 10:27 załoga Tu-154M powtórnie nawiązała łączność z pilotami Jak-40 i wyjaśniła, że „grubość” pokrywy chmur przy ziemi wynosi 400-500 metrów, a także, że rosyjski samolot(IŁ-76, nr pokładowy 78817) po dwóch próbach wykonania lądowania odleciał na lotnisko zapasowe.

Uwaga: Należy odnotować, że dowódca samolotu IŁ-76 wcześniej odbywał służbę wojskową w Smoleńsku i doskonale znał schemat lotniska a także możliwości środków radiotechnicznych i świetlnych. Niemniej jednak, właśnie ze względu na warunki meteorologiczne dowódca podjął prawidłową decyzje o odejściu nalotnisko zapasowe."

To ciekawe, że dowódca IŁ-76 podjął "prawidłową decyzję o odejściu na lotnisko zapasowe"; polscy eksperci z komisji Millera mają (lub mieli) na ten temat nieco inne zdanie:

"Według oświadczeń świadków zdarzenia, załoga samolotu Ił-76 pierwsze podejście przerwała nad samym pasem wykonując zakręt w prawą stronęna niebezpiecznie małej wysokości (końcówka skrzydła znajdowała się według świadków na wysokości ok. 3-4 metrów w odniesieniu do płaszczyzny drogi startowej). Potwierdzeniem tak niskiego odejścia jest zapis rozmów na SKL, gdzie jest słychaćprzerażenie w głosach GKL w związku z zaobserwowaną sytuacją. Drugie podejście było również nieudane i samolot wyszedł z lewej strony DS26 na wysokości kilku metrów nad obwałowaniem znajdującym się przy płycie postojowej. Z powyższego można wnioskować, że załoga samolotu Ił-76 wykonała podejścia poniżej minimów lotniska Smoleńsk "Północny" bez nawiązania we właściwym czasie kontaktu wzrokowego ze środowiskiem drogi startowej. W analizowanej sytuacji, przy podejściu do lądowania samolotu Ił-76, według przepisów FAPPPGosA mających zastosowanie do statków powietrznych lotnictwa wojskowego FR, operacje startów i lądowańna lotnisku Smoleńsk "Północny" powinny być wstrzymane. (str.61 polskich uwag do raportu MAK)"

Kwestia, czy po nieudanych podejściach do lądowania IŁ-a 76 lotnisko Smoleńsk Sieviernyj powinno być nadal otwarte, czy też jednak zamknięte, została podniesiona przez polskich ekspertów również na str. 73/74 polskich uwag do raportu MAK:

"Raport nie zawiera analizy i oceny działania GKL dla przytoczonego opisu wykonania dwóch nieudanych podejść do lądowania samolotu Ił-76:

·informacja o pogorszeniu widzialności do 1000 m była przekazana przez KL gdy samolot Ił-76 znajdował się na wysokości 3000 m. Załoga samolotu Ił-76 potwierdziła błędnie „1500” i nie została poprawiona przez KL. Oba podejścia do lądowania samolotu Ił-76 były wykonane poniżej minimum lotniska (100/1000) przy faktycznej widzialności poziomej pogarszającej się od około 600 m przy pierwszym podejściu do około 300 m przy drugim podejściu i widzialności pionowej poniżej 50 m;

· brak jest oceny wpływu płk. Krasnukutskiego na podejmowanie decyzji przez GKL, a w szczególności przez KL. Płk. Krasnukutski w trakcie obu zajść do lądowania samolotu Ił-76, faktycznie przejął kierowanie, gdy widział końcową fazę pierwszego podejścia nakazał odejście na drugi krąg. W tle zapisu z SKL wyraźnie słychać było bliski i niski przelot samolotu oraz przerażenie w głosie KL w wyniku wykonania tego podejścia;

·załoga samolotu Ił-76 przy pierwszym kontakcie radiowym, tak samo jak załogi samolotów Jak-40 i Tu-154M, nie zameldowała swojej decyzji o sposobie podejścia do lądowania, jednak KL poinformował załogę, że podejście będzie według USL z RSL (informacji takiej nie podał dla załóg polskich statków powietrznych);

·Według przytaczanych przez stronę rosyjską przepisów zabraniających wykonywania próbnych podejść przez samoloty lotnictwa państwowego FR poniżej minimów lotniska niezrozumiałym jest wydanie przez KL zgody na wykonanie takich podejść przez samolot Ił-76 w dniu 10 kwietnia 2010 r.;"

Nic dziwnego, że polska strona była zainteresowana otrzymaniem parametrów lotu IŁ-76:

"15.07.2010 r. Prośba o przekazanie parametrów lotu z rejestratora pokładowego Ił-76 MD nr 78817 z lotu wykonanego w dniu 10.04.2010 w trakcie którego wykonano zajścia do lądowania na lotnisku Smoleńsk "Północny". Wymieniono konkretne parametry ID – 105, 101, 132,134, 317, 307, 312, 451, 770, 2807, 5108, 5110, 3101,4509, 3111, 3547, 3548, 5302, 5149, 5150 oraz czas.(str. 10 polskich uwag)"

Strona rosyjska nie podzielała jednak zainteresowania strony polskiej:

"W dniu 22.07.2010 Akredytowany Przedstawiciel RP otrzymał informację, że nie otrzyma zapisu rejestratora samolotu Ił-76, gdyż według strony rosyjskiej analiza tego lotu nie mażadnego wpływu na badanie przyczyn katastrofy samolotu Tu-154M." (tamże)

Powróćmy w takim razie do pytania, po co IŁ-76MD RA-78817 miał w ogóle pojawić się w Smoleńsku?

Warto zobaczyć, o jakim samolocie w ogóle mówimy; na portalu russianplanes.net można się przyjrzeć właśnie tej konkretnej maszynie, która miała lądować w dn.10.04.2010 r na lotnisku Smoleńsk Sieviernyj:

http://russianplanes.net/ID22764(link is external)

Inne miejsca, gdzie można sobie ten samolot dokładnie obejrzeć:

http://bednenkiy.livejournal.com/16283.html(link is external)
(zdjęcia dobrej jakości)

http://russianplanes.net/REGINFO/7581(link is external)
(zdjęcia + informacje)

http://russianplanes.net/ID45374(link is external)
(zdjęcie)

Nieco informacji znajduje się również tutaj: http://abaza.ilisso.ru/crftfull.php?list=ru_il76.xml&crix=il76-7203(link is external)

Teoretycznie samolot jest własnością BBC, czyli Военно-воздушные силы Российской Федерации, a dokładniej wchodzi w skład ГАК "224 Летный отряд" (o czym świadczą namalowane na nim oznaczenia), bazującego w bazie Twer - Migałowo.

Nieco inne informacje podał na ten temat "Nasz Dziennik" z dn. 12.11.2010 r, czego nie wykluczam po swoich doswiadczeniach z niełatwym przedzieraniem się przez gąszcz struktury rosyjskich sił powietrznych :

"Co ciekawe, Ił-76 wykonujący lot z Moskwy do Smoleńska pochodził z jednostki stacjonującej w odległym o prawie tysiąc kilometrów od obu miast Taganrogu, podczas gdy pod Moskwą jest kilka baz samolotów transportowych: m.in. w samym Wnukowie, a także na specjalnie do tego przeznaczonym lotnisku w Szczołkowie ("Czkołowski"). Maszyna pochodziła z 708. Samodzielnego Pułku Wojskowego Lotnictwa Transportowego."

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20101112&id=po51.txt(link is external)

Dlaczego napisałem, że teoretycznie? Wertując rosyjską sieć w poszukiwaniu informacji nt omawianego samolotu, natknąłem się m.in. również i na takie informacje, zamieszczone w businesspress.ru 04.06.2002 r.:

"В Главном штабе ВВС переполох.Военная прокуратура раскручивает, пожалуй, крупнейшее дело о финансовых злоупотреблениях в Вооружённых силах России. 10 апреля 2002 года на стол министра обороны Сергея Иванова легло специальное представление главного военного прокурора генерал-полковника юстиции Михаила Кислицына, рассказывающее о незаконной коммерческой деятельности частей и соединений ВВС.(...)

В 1993 году в России появились две авиакомпании с непривычными для уха рядового обывателя названиями - "223-й лётный отряд" и "224-й лётный отряд". Оказалось, что эти предприятия носили статус государственных и были сформированы на базе 61-й воздушной армии и 8-й авиадивизии особого назначения. Это практически вся военно-транспортная авиации России. Основными базами отрядов стали аэродром ВТА "Мигалово" (Тверская область) и подмосковный аэродром "Чкаловский". (...)

Схема работает так. Специальное постановление Правительства РФ гласит, что все коммерческие перевозки самолетами военно-транспортной авиации должны производиться на условиях фрахтования воздушных судов. Допустим, 223-й лётный отряд и коммерческая фирма заключают договор о перевозке груза. 223-й лётный отряд - перевозчик, коммерческая фирма -фрахтователь. Посредников между перевозчиком и фрахтователем быть не должно. Все деньги за перевозку должен получить лётный отряд и перечислить их в бюджет. Это по закону. На деле же всё происходило несколько иначе. Фирмы, с которыми заключали договоры 223-й и 224-й лётные отряды, на самом деле были лишь посредниками и позже заключали аналогичные договоры с непосредственными фрахтователями самолетов. Получается, что ВВС попросту за скромную мзду сдавали самолёты и экипажи в аренду посредникам."

http://www.businesspress.ru/newspaper/article_mId_34_aId_114622.html(link is external)

Myślę, że nie muszę tłumaczyć powyższego tekstu; generalnie chodzi o przekręty finansowe na gigantyczną skalę przy wykorzystaniu wojskowych samolotów transportowych. Polecam cały artykuł, bo doprawdy można się z niego dowiedzieć nader interesujących rzeczy, czym czasami zajmują się rosyjskie siły powietrzne i kto na tym zarabia...

Wrócmy jednak do meritum mojej notki. W dn. 10.04.2010 gazeta.pl napisała, co IŁ-76MD RA-78817 miał przywieźć na lotnisko Smoleńsk Sieviernyj:

"Ekspert wojskowy wyjaśnił "Gazecie", że na pól godziny przed lądowaniem samolotu prezydenckiego na lotnisku Siewiernyj miał wylądować wojskowy Ił-76 z Moskwy, który wiózł oddział funkcjonariuszy Federalnej Służby Ochrony (odpowiednik BOR-u).Pilotował lotnik ze Smoleńska dobrze znający miejscowe warunki. Dwa razy podchodził do lądowania. W końcu zawrócił na moskiewskie Wnukowo."

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,105741,7752603,Odradzano_ladowa...(link is external)

Trochę się to kłóci z podaną przeze mnie na samym początku notki informacją (a dokładniej podaną przez płk. Krasnokutskiego), że miał przywieźć "prezydenckie samochody", ale być może funkcjonariusze FSO po prostu już sobie w tych samochodach siedzieli. Niestety, sprawa się nieco komplikuje, jeśli przez przypadek zajrzymy do artykułu Gazety Wyborczej z dn. 30.06.2011:

"Czy Ił-76, który 10 kwietnia 2010 r. próbował lądować przed tupolewem, miał dostarczyć samochody do kolumny prezydenta Lecha Kaczyńskiego? Tak twierdzi Antoni Macierewicz. Jak było naprawdę?"

No i po chwili szybkiej lektury już wiemy, jak było naprawdę:

"Naprawdę wszystko wyglądało inaczej. Jak pisaliśmy w poniedziałek, podczas przygotowań do uroczystości w Katyniu strona rosyjska zadeklarowała, że do obsługi polskiego prezydenta będą użyte te same pojazdy i ci sami ochroniarze, którzy trzy dni wcześniej zajmowali się premierem Donaldem Tuskiem. (...) Funkcjonariusze ochrony zostali po wizycie premiera w Smoleńsku, podobnie jak samochody z kolumny, które przewoziły premiera i miały przewozić prezydenta - mówi ''Gazecie'' szef BOR gen. Marian Janicki.

Ił-76 miał więc tego dnia przylecieć do Smoleńska nie z samochodami dla prezydenta, ale po to, by po skończonej wizycie zabrać cześć pojazdów używanych w kolumnie."

Skąd te nagłe zainteresowanie gazety tą sprawą? Wyjaśnienie jest arcyboleśnie proste:

"(...)Antoni Macierewicz, przewodniczący PiS-owskiego zespołu badającego katastrofę smoleńską, wysnuł z tego wniosek, że skoro nie udało się wylądować samolotowi wiozącemu samochody dla polskiego prezydenta, powinien zostać o tym natychmiast powiadomiony BOR. A - według Macierewicza - BOR nie miał o tym pojęcia. W środę Macierewicz mówił o tym w kontekście zarzutów pod adresem BOR i strony rosyjskiej."

A jakie informacje na temat "zawartości" IŁ-a pojawiały się tuż po "katastrofie" tupolewa? Kilka przykładów z rosyjskich mediów:

Novaya Gazeta z 12.04.2010: "Ил-76 ВВС России (он перевозил сотрудников ФСО) попал в сложные метеоусловия и ушел на запасной аэродром."

http://www.novayagazeta.ru/data/2010/038/03.html(link is external)

RIA Novosti z dn.10.04.2010: "(...)самолет Ил-76 российских ВВС при заходе на посадку попал в сложные метеоусловия и ушел на запасной аэродр."

http://ria.ru/incidents/20100410/220561207.html(link is external)

Rossija 1 z dn.11.04.2010: "На аэродром под Смоленском планировалось прибытие трех самолетов. Двух самолетов польских, Як-40 и ТУ-154, и российского самолета Ил-76. Самолет Як-40 благополучно произвел посадку в 9.15 минут. Самолет ИЛ-76 российских военно-воздушных сил при выполнении захода на посадку, попав в сложные метеорологические условия, по команде руководителя полетов ушел на запасной аэродром", - рассказывает первый заместитель начальника главного штаба ВВС РФ Александр Алешин."

http://vesti7.ru/news?id=18524(link is external)

Niestety, mimo usilnych poszukiwań, nie udało mi sie ustalić "rosyjskiego" źródła o "sotrudnikach FSO" na pokładzie IŁ-76, czyli o hipotetycznej ochronie dla polskiego prezydenta. Czy był nim wzmiankowany w ostatniej informacji gen. Aleksandr Aleszin? Raczej nie, przynajmniej wg gazeta.ru z dn.10.04.2010:

"Как сообщил РИА«Новости» генерал-лейтенант ВВС России Александр Алёшин, утром в субботу российский самолет Ил-76 (что это был за борт, он не пояснил)также попал в сложные метеоусловия близ аэродрома Северный и из-за этого ушел на запасной аэродром."

http://www.gazeta.ru/social/2010/04/10/3349984.shtml(link is external)

W każdym razie informacja ta funkcjonowała w przestrzeni medialnej już od pierwszego dnia po Tragedii; nie będę przytaczał kolejnych, już polskich doniesień na ten temat, jest ich cała masa.

Spójrzmy jednak na te sprawę z nieco innej strony; Nasz Dziennik z 04.07.2010r., powołując się na byłego funkcjonariusza BOR, mjr. Trelę, przedstawia ją w następujący sposób:

"Według mjr. Roberta Tereli, byłego funkcjonariusza BOR, strona rosyjska powinna poinformować stronę polską o kłopotach z lądowaniem Iła-76, a nasi funkcjonariusze BOR powinni monitować przez protokół dyplomatyczny i ewentualnie sami podjąć środki zaradcze. (...) Major przypuszcza, że na prezydenta w Smoleńsku czekał jedynie nieopancerzony pojazd ambasadora, mimo iż prezydenta powinno się przewozić w samochodzie pancernym, były także autokary dla delegacji. W takim przypadku służby polskie powinny zgłosić oficerowi dyżurnemu w Biurze Ochrony Rządu w Warszawie, że nie ma ochrony i aut dla prezydenta. (...) Doniesienia, jakoby ił miał przylecieć po samochody, kwituje krótko: "To bzdury". Jak zaznacza, gen. Janicki powinien wskazać odpowiednie dokumenty, które potwierdziłyby te doniesienia. - To, co mówi gen. Janicki, jest sprzeczne nawet z wiedzą ogólną. Samolot Ił-76 jak najbardziej przywoził na lotnisko ochronę wraz z samochodami. Tu wszyscy się kompromitują, bo nie było tej ochrony, Rosjanie nic nie zabezpieczyli - mówi były funkcjonariusz BOR. Pytany, jaka była możliwość kontaktu z płk. Jarosławem Florczakiem na pokładzie samolotu, tłumaczy, że są dwie znane mu możliwości kontaktu: łączność satelitarna lub łączność radiowa znajdująca się w wyposażeniu Tu-154M. Biuro Ochrony Rządu na czas wizyty w Katyniu mogło wydać płk. Florczakowi telefon satelitarny. Jeżeli tak się stało, musi to być potwierdzone w dokumentach BOR. Pułkownik Florczak musiał pokwitować odbiór telefonu. Terela podkreśla, że wszystko, co dotyczy zabezpieczenia wizyty prezydenta, powinno znaleźć się w teczce operacyjnej, a więc informacje na temat tego, kto będzie rozpoznawał teren pirotechnicznie i kto z kim, w razie np. awarii samochodu, będzie się kontaktował."

http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20110704&id=po03.txt(link is external)

Jak widać z przytoczonego powyżej artykułu, na razie musimy się poruszać w sferze domysłów, dopóki nie zostaną ujawnione jakieś oficjalne dokumenty jasno stwierdzające, czy na pokładzie IŁ-76 były rosyjskie służby ochrony i /lub samochody dla polskiej delegacji, czy też nie; o ile oczywiście, te dokumenty będą prawdziwe...

Kto może ujawnić te dokumenty? Chociażby strona polska (na stronę rosyjską bym tutaj nie liczył), a konkretnie BOR, skoro jak twierdzi w przytoczonym artykule gen. Janicki, funkcjonariusze ochrony zostali po wizycie premiera w Smoleńsku, podobnie jak samochody z kolumny, które przewoziły premiera i miały przewozić prezydenta.

Czy BOR je ujawni?

Wydawałoby się logicznym, że nie jest to specjalnie tajna informacja i jakaś dokumentacja na ten temat powinna istnieć w przywoływanej powyżej teczce operacyjnej, skoro BOR "perfekcyjnie" przygotował wizytę Prezydenta Kaczyńskiego w Katyniu; taki dokument czy też dokumentacja pomogłaby przecież "oczyścić" atmosferę wokół szefostwa BOR w związku z tą sprawą, nieprawdaż?

Poczekamy, zobaczymy. Możliwości są w każdym razie następujące:

1. IŁ-76MD RA-78817 leciał "na pusto".

Skąd w takim razie zaraz po Tragedii pojawiły się informacje, że wiózł rosyjskie służby do ochrony polskiej delegacji czy też samochody dla tejże, o czym mówił płk. Krasnokutski w rozmowie ze swoim przełożonym? Dlaczego w takim razie jego przylot został zaplanowany PRZED przylotem na Smoleńsk Sieviernyj TU154M i to o grubo ponad godzinę, jak wynika z nagrań z wieży, opublikowanych przez MAK?

2. IŁ-76MD RA-78817 wiózł ochronę i/lub samochody dla polskiej delegacji.

Czy w takim razie informacja, że IŁ-76 nie wylądował, nie powinna NATYCHMIAST dotrzeć na pokład TU154M? Czy nie powinien zareagować BOR? Służby dyplomatyczne? Centrum Operacji Powietrznych?

3. IŁ76-MD miał inne zadanie do wykonania.

Tutaj możemy poruszać się już tylko w sferze przypuszczeń.Temat ten był wielokrotnie podnoszony przez innych komentatorów i generalnie sugerował związek IŁ- 76MD RA-78817 z możliwością wykorzystania go do dokonania zamachu na polską delegację.

Czy kiedykolwiek się dowiemy, jaka jest w tym przypadku prawda?



Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/2960/il-76-nad-smolenskiem

©: autor tekstu w serwisie Niepoprawni.pl | Dziękujemy! :). <- Bądź uczciwy, nie kasuj informacji o źródle - blogerzy piszą za darmo, szanuj ich pracę.

 

Tę maksymę Polak sobie kupi

Marsz na Krakowskim Przedmiesiu 10.09.2016 roku - Wódz narodu

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka