Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
411
BLOG

Przewodnik po niebie i piekle, osioł Franciszek

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

REfleksje poświąteczne jak to drzewiej bywało z postaciami ŚWIĘTEJ RODZINY na 1 dzień NOWEGO ROKU, dnia ŚWIĘTEJ RODZINY

Pan Rabin z Chabad Lubowicz spod Smoleńska

https://ptto.wordpress.com/2013/03/14/putin-nie-jest-marionetka-lubawiczerow-chabad-lubawicz/

Od Lubowiczerów poprzez Smoleńsk do Betlejem droga bardzo daleka.

Nawet w duchu ekumenicznym

Przypomina mnie się dyskusja na Tematy Świąteczne  w pierwszy Dzień Świąt Bożego Narodzenia w TVP Info. Kochajmy się przez tolerancję w wierze w Światyni Opatrzności Bożej - każda religia i wiara ma swój obszar autonomiczności.

Droga do Betlejem nie zaakceptowana do tej pory.

droga nie rozpoznana czy opanowana (zdobyta przez Chabad Lubowicz) ?

Putin i naczelny rabin Rosji Lazar

To są polemiki w Polsce i tak bez końca.

Putin nie jest marionetką Lubawiczerów (Chabad Lubawicz)

 
12
 
2
 
 
Rate This

 

 

Tytuł oryginalny: „Putin nie jest marionetką Lubawiczerów”,
Autor: Obserwator (Andrzej Szubert),
Źródło: – .

Polemika z artykułem na „Stop syjonizmowi”.
http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2011/07/16/putin-marionetka-w-lapach-sekty-chabad-lubawicz-henryk-pajak/

Henryk Pająk kłamie pisząc, że Putin jest marionetką Lubawiczerów (Chabad Lubawicz).

..............

 

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3820

 

................

 

Pozostańmi przy Maryji i Józefie i nie dajmy się sprowokować na żaden CIAMAJDAN a tym bardziej powtórkę MAJDANU na Ukrainie z roku 2014 sfinansowaną przez Sorosa i jemu podobnych Oligarchów żydowskiego pochodzenia.

http://newsroom.salon24.pl/742032,polonia-w-usa-o-kod-to-terrorysci-planuja-zamach-na-rzad

20:23Kategoria: Polityka Odsłon: 822 31 Komentuj

Polonia w USA o KOD: To terroryści, planują zamach na rząd

Panowie i Panie z PO i NOWOCZESNEJ Jerzego SOROSA wcześniej czy później opuszczą Salę Plenarną SEJMU RP na Wiejskiej.

A posłowie na SEJM III RP z PO i NOWOCZESNEJ  jak drzewiej bywało mogą spotykać się w Piotrkowie Trybunalskim lub na Woli (dzielnica Moczydło - Koło) w dawnej GAZOWNI.

Teren do opanowania.

Warszawskie koloseum, czyli opuszczona gazownia na Woli

polaczkropki.pl › Opuszczone miejsca › Polska
Translate this page

Jan 6, 2016 - Kolejne miejsce zaliczone, ale Warszawa kryje wiele opustoszałych ... W Czechach pod Ostravą jest fajne muzeum w starej gazowni, więc ...

 

Stara gazownia Warszawa Wola - YouTube

YouTube1920 × 1080Search by image
Stara gazownia Warszawa Wola
 
Tutaj odpoczną w dawnym ośrodku wczasowym lub druga bryla Hali Gazowni jest do przerobienia na luksusowy HOTEL SEJMOWY.

Tyle i co można pisać więcej.

Pasterka w Wigilię, 24 grudnia o północy:
kolędy z orkiestrą dętą K. Tomaszewskiego,
Msza przy świetle przywiezionym z Betlejem.
Boże Narodzenie i drugi dzień Świąt
Msza św. o 11 i 13 


Przed kościołem szopka Józefa Wilkonia, zwierzaki: osiołek Franciszek, osliczka Klara
(6 miesięcy), dwie owieczki i koza, Mieczysław.


Wszystkiego najlepszego na Boże Narodzenie
i Nowy Rok, 2017!!!!
 
 

 

 

BOŻE NARODZENIE - 25 i 26 GRUDNIA MSZA ŚW. o 11 i 13

Przewodnik po niebie i piekle, osioł FranciszekPASTERKA 2016 BIELANY foto M. Góral

Sukces „dobrej zmiany”

Felieton    tygodnik „Polska Niepodległa”    26 grudnia 2016

Rok rządów Prawa i Sprawiedliwości stworzył okazję do dyskusji nad „dobrą zmianą” - czy ona dobra, czy też przeciwnie – niedobra. Dyskusja ta w dodatku toczy się w podwyższonej temperaturze, ponieważ Nasza Złota Pani, w nadziei na podreperowanie swej reputacji, nadwątlonej głupstwami popełnionymi przy okazji „wędrówki ludów”, uruchomiła zarówno brukselskich mandarynów, jak i tubylczych starych kiejkutów do działań destabilizujących Polskę, żeby dzięki temu doprowadzić do ostatecznego rozwiązania der polnischen Frage – co może nawet przybrać postać scenariusza rozbiorowego, tym razem w wykonaniu spółki niemiecko-żydowskiej. Dlatego też, chociaż Prawo i Sprawiedliwość uważam za polityczną ekspozyturę Stronnictwa Amerykańsko- Żydowskiego, środowisko żydowskie w Polsce, podobnie jak i poza jej granicami, w sprawie destabilizacji politycznej w Polsce ściśle kolaboruje z Niemcami. W rezultacie swoich starych kiejkutów uruchomiła w Polsce nie tylko niemiecka BND, ale również izraelski Mosad, dzięki czemu w Komitecie Obrony Demokracji biorą udział agentury wszystkich trzech rządzących Polską stronnictw: żydowskiego, pruskiego, a nawet ruskiego, któremu destabilizacja Polski też nie jest obojętna. O ile jednak, na skutek przejścia naszego nieszczęśliwego kraju pod kuratelę amerykańską, Stronnictwo Ruskie spychane jest do głębokiej defensywy, o tyle siłą napędową działań destabilizacyjnych w Polsce jest kolaboracja Stronnictwa Pruskiego z Żydowskim, wzmocniona dodatkowo złością i złotem starego finansowego grandziarza Jerzego Sorosa, który wobec naszego nieszczęśliwego kraju też ma swoje niecne plany. Ta kolaboracja wzmocniona jest dodatkowo koordynacją polityki historycznej żydowskiej z polityką historyczną niemiecką. Niemiecka polityka historyczna nakierowana jest na stopniowe zdejmowanie z Niemiec odpowiedzialności za II wojnę światową, zaś polityka historyczna żydowska – na stopniowe przerzucanie tej odpowiedzialności na winowajcę zastępczego, na którego została wytypowana Polska, by w ten sposób zapewnić żydowskim organizacjom przemysłu holokaustu możliwość dalszego odcinania kuponów od wojennej masakry Żydów przez Rzeszę Niemiecką. Nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem – mawiali starożytni Rzymianie - a ta sentencja sprawdza się zwłaszcza w przypadku Żydów, którzy bardzo chętnie łączą kult Najwyższego z kultem złotego cielca. Skoro tedy między niemiecką i izraelską centralą wywiadowczą istnieje taki foedus, to nic dziwnego, że – podobnie jak inne wydarzenia na wyższych półkach polityki światowej – również i on przekłada się na sytuację w naszym nieszczęśliwym kraju, w którym to rolę pasa transmisyjnego, przekładającego tamte wydarzenia na politykę wewnętrzną, pełnią wysługujące się obydwu centralom stare kiejkuty. Takie jest tło wydarzenia, jakie właśnie zachodzi na naszych oczach, w postaci historycznego kompromisu „Chamów” z „Żydami”.

Chamy” i „Żydy” były to frakcje w PZPR, powstałe po śmierci Józefa Stalina, kiedy to najpierw w Związku Sowieckim, a potem w innych „bratnich” krajach pojawiło się pytanie, na kogo zwalić ogrom zbrodni okresu stalinowskiego. Wiadomo było, że Stalin wszystkich ofiar osobiście nie zamordował, że ktoś musiał mu pomagać w eksterminacji milionów. Kto to będzie, na kogo wskaże nieubłagany palec? „Żydy”, jako sprytniejsze od „Chamów”, natychmiast przybrały kostium liberalny („zgoda, ja mogę być leberał, tylko wy o tem mnie powiedzcie”) i chociaż spod płaszcza Konrada widać im było ubeckie cholewy, to nieubłaganym palcem wskazały na „Chamów”, jako winowajców wszystkich nieprawości. Na takie dictum „Chamy” nie posiadały się z oburzenia: owszem – przyznawały – mordowaliśmy i łamaliśmy kości – ale przecież to wy, „Żydy”, wydawaliście nam rozkazy! Na to „Żydy” zareagowały oskarżeniem „Chamów” o „antysemityzm”, na które w roku 1968 „Chamy” odpowiedziały nawoływaniem „syjonistów”, by wyjechali „do Syjamu”. W rezultacie tego antagonizmu powstał jeden z dwóch nurtów demokratycznej opozycji w postaci „lewicy laickiej”. Skupiała ona dawnych stalinowców w pierwszym, albo i drugim pokoleniu. Drugim nurtem opozycji demokratycznej była „ekstrema”, to znaczy osoby i środowiska występujące przeciwko komunie w duchu niepodległościowej tradycji II RP i nawiązujące do tradycji Armii Krajowej, wskutek czego między „lewicą laicką” i „ekstremą” panowało napięcie i brak zaufania, ponieważ „ekstrema” doskonale pamiętała, jak w latach 40-tych i 50-tych „lewica laicka” ja mordowała i prześladowała na wszystkie możliwe sposoby. Z tego powodu w roku 1986 wybitny przedstawiciel „lewicy laickiej” Jacek Kuroń, za pośrednictwem płk Służby Bezpieczeństwa Jana Lesiaka, przekazał ówczesnej władzy, to znaczy – starym kiejkutom, czyli wywiadowi wojskowemu polityczną ofertę. Jeśli wywiad wojskowy dyskretnie pomoże „lewicy laickiej” w wyeliminowaniu „ekstremy” z podziemnych struktur, to „lewica” w rewanżu udzieli starym kiejkutom gwarancji zachowania pozycji społecznej w nowych warunkach ustrojowych i zachowania tego, co właśnie zaczynają sobie rozkradać z państwowego majątku. Oferta ta szalenie się starym kiejkutom spodobała, bo wiedziały one, że „lewica laicka”, chociaż się zbisurmaniła, to przecież serce ma, jak się należy, po lewej stronie, podczas gdy „ekstrema” nie ma serca ani po lewej, ani po prawej stronie, więc trzeba ją wymiksować. I tak się stało, dzięki czemu przy „okrągłym stole” i w Magdalence zasiedli już wybrańcy, do których generał Kiszczak miał pełne zaufanie i viribus unitis przeprowadzili sławną transformację ustrojową, w ramach której dokonano wiele zmian, by wszystko pozostało po staremu. Jednak, chociaż druga generacja „Żydów” podjęła kolaborację z drugą generacją „Chamów”, to obydwie strony starannie unikały ostentacji, między innymi dlatego, by mniej wartościowy naród tubylczy nie zorientował się w sytuacji i myślał, że z tą transformacją ustrojową, to wszystko naprawdę. Dlatego też do historycznego kompromisu między „Żydami” i „Chamami” wtedy jeszcze nie doszło. I dopóki nasz nieszczęśliwy kraj pozostawał pod kuratelą strategicznych partnerów, to znaczy – Niemiec i Rosji – to nie trzeba było niczego zmieniać. Potrzeba zmiany pojawiła się w roku 2013, gdy prezydent Obama, pod wpływem zawodu doznanego w Syrii, wrócił do aktywnej polityki w Europie Środkowo-Wschodniej, wskutek czego Polska ponownie trafiła pod amerykańską kuratelę, co wymagało ukształtowania sceny politycznej pod kątem potrzeb amerykańskiej polityki w tym zakątku Europy. W rezultacie polityczna ekspozytura Stronnictwa Pruskiego utraciła pozycję lidera politycznej sceny, na czele której wysforowała się polityczna ekspozytura Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego z programem „dobrej zmiany” w charakterze makagigi. Ponieważ jednak Amerykanie w roku 2015 wciągnęli również starych kiejkutów na listę „naszych sukinsynów”, na co wskazuje polityczna wojna destabilizująca nasz nieszczęśliwy kraj, polityczne ekspozytury Stronnictwa Pruskiego w taktycznym sojuszu z Żydami, zjednoczyły się pod szyldem „obrony demokracji”. W ten sposób prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się doprowadzić do historycznego kompromisu „Chamów” z „Żydami”, co niewątpliwie można uznać za sukces „dobrej zmiany”.

Stanisław Michalkiewicz

..............................

z NAZARETU do BETLEJEM droga daleka bo ponad 150 km.

Drogę tę brzemienna Maryja w 9 miesiącu ciąży mogła tylko odbyć na grzbiecie Osiołka.

To zwierze, mądre i szlachetne, acz czasami sprowokowane przez ludzi bywa złośliwe.

http://warszawa.wikia.com/wiki/Plik:Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_na_Bielanach_osio%C5%82_Franciszek.JPG

image

 

Warszawa - Bielany. Osiołek Franio z kamedulskich Bielan. Atrakcje ...

www.polskaniezwykla.pl/.../39983,warszawa-bielany-...
Translate this page
W powojennej piosence o Warszawie, śpiewanej przez Marię Koterbską, ... Od pewnego czasu jest znów - w Lasku Bielańskim, przy kościele pokamedulskim.

Parafia Bł. E. Detkensa Kościół Pokamedulski

www.lasbielanski.pl/
Translate this page
Przed kościołem szopka Józefa Wilkonia, zwierzaki: osiołek Franciszek, osliczka Klara (6 miesięcy), dwie owieczki i koza, Mieczysław. Wszystkiego najlepszego ...

Oto najsłynniejszy osioł Warszawy. O północy wystąpi na żywo w ...

warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,19393185,o...
Translate this page
Dec 24, 2015 - To zwykły osioł domowy, ale za to jaki popularny! Przy kościele Kamedułów na Bielanach mieszka już 13 lat i to on jest głównym powodem, dla ...

http://pl.aleteia.org/2016/12/20/z-nazaretu-do-betlejem-jest-okolo-150-km-przez-teren-gorzysty-jak-wygladala-podroz-maryi-i-jozefa/

Według tradycji, którą prezentują dwie kanoniczne Ewangelie dzieciństwa, a także według żywej tradycji Kościoła Jezus narodził się w Betlejem judzkim. To tam była „wesoła nowina”, tam „przybieżeli pasterze”, którym anioł nakazał „czym prędzej się tam wybrać”.

Gwoli jasności dodam jednak, że Słowo stało się ciałem nie w Betlejem, ale już w Nazarecie, dziewięć miesięcy wcześniej. Nieprzypadkowo wewnątrz groty w Bazylice Zwiastowania Pańskiego znajduje się ołtarz z napisem: „Hic Verbum caro factum est”, czyli „Tu Słowo stało się ciałem”. Przed Betlejem Syn Boży już był na świecie jako człowiek, ale Jego życie miało jeszcze charakter prenatalny.

Gdybyśmy znali tylko Ewangelię Mateusza, moglibyśmy odnieść wrażenie, że Józef, Maryja i mały Jezus po prostu od początku mieszkali w Betlejem. Do ich domu (a nie do stajenki!) przybyli Mędrcy ze Wschodu (przez niektórych zwani Trzema Królami, a przez innych Sześcioma), a potem w obawie przed Herodem Święta Rodzina uciekła do Egiptu, aby ostatecznie po latach przenieść się do Nazaretu.

Ewangelista Łukasz rozpoczyna natomiast historię w Nazarecie, gdzie ma miejsce zwiastowanie Maryi, ślub z Józefem, a potem podróż brzemiennej Maryi z mężem do Betlejem. Łukasz jako jedyny powiązał moment narodzin Jezusa ze spisem ludności, jaki władze rzymskie zarządziły w Palestynie, nakazując, aby każdy udał się do miejsca swego pochodzenia. Paradoksalnie, gdyby nie zarządzenie cesarza, Jezus narodziłby się prawdopodobnie w Nazarecie i proroctwo Micheasza nie zostałoby zrealizowane. Ponieważ jednak narodzenie w Betlejem było częścią Bożego planu, sam cesarz stał się (zupełnie nieświadomie) narzędziem w rękach Boga.

Wzmianka o podróży z Nazaretu do Betlejem jest bardziej niż lakoniczna: „Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna” (Łk 2, 7-5).

Betlejem (w starożytności zwane też Efratą) znajduje się mniej więcej 7 kilometrów na południe od Jerozolimy i położne jest na wznoszącym się na wysokość 750 metrów powyżej poziomu morza pasmie górskim. Stosunkowo niedaleko przebiega główny trakt prowadzący do Hebronu i Egiptu. Za czasów Jezusa Chrystusa Betlejem było uważane za miejscowość mało znaczącą. Jednak tędy przechodziły się liczne karawany i tędy przemierzali drogę wędrowcy, podróżujący z Jerozolimy do Egiptu.

Z Nazaretu (znajdującego się na północy w Galilei) do Betlejem (znajdującego się w Judei) można było wybrać się drogą wiodącą na południe przez Samarię, ale prawowierni Żydzi rzadko podróżowali przez tę krainę, bo uważali ją za nieczystą. Częściej wędrowali dłuższą drogą, wzdłuż brzegów rzeki Jordan, aż do Jerycha, tam dopiero skręcając na zachód do Jerozolimy.

Nie wiemy, którą trasą wybrała się Maryja z Józefem, ale w każdym razie z mapy wynika, że z Nazaretu do Betlejem jest około 150 kilometrów w linii prostej. Trzeba przyznać, że to sporo, tymczasem Maryja była w 9 miesiącu ciąży, a Józef miał być stareńki…

Z tym wiekiem Józefa to tak naprawdę nie wiadomo. Tradycja i pobożne legendy uczyniły go starcem, aby lepiej pasował do Maryi Zawsze Dziewicy. Równie dobrze mógł być młodym mężczyzną, jak to zostało ukazane w filmie „Narodzenie” („The Nativity Story”, 2006).

Nawet jeśli oboje byli młodzi, podróż i tak stanowiła wyzwanie, zważywszy na ich sytuację. Wiele kilometrów do pokonania przez górzyste tereny dla brzemiennej dziewczyny w 9 miesiącu ciąży i to jeszcze raczej kiepskiej jakości drogami. W ówczesnej Palestynie drogi nie były wybrukowane (jak to miało już miejsce w państwie rzymskim), a jedynym środkiem lokomocji mógł być osioł lub wielbłąd. Tymczasem szlak wiódł przez góry i to przeważnie nie z górki, ale pod górę, drogą krętą i zawiłą.

Dla ówczesnych karawan na przebycie dystansu z Nazaretu do Betlejem, trzeba było poświęcić trzy lub cztery dni. Zważywszy na stan Maryi, droga musiała zająć im nieco więcej czasu. Dziennie przebywano pewnie ok. 16 km. Na dodatek ze względu na spis ludności wszędzie panował tłok, co z pewnością było męczące i frustrujące.

Ewangelie kanoniczne nie mówią nic o obecności jucznych zwierząt, ale wolno nam przypuszczać, że małżonkowie z Nazaretu mieli do dyspozycji jako środek komunikacji jakiegoś osiołka, który dźwigał trochę żywności i najpotrzebniejsze rzeczy. Maryja z Dzieciątkiem pewnie trzy lub cztery noclegi spędzili pod gołym niebem, ewentualnie w zajazdach, gdzie z powodu zatłoczenia musieli spać na ziemi wraz z innymi towarzyszami podróży przy swoim osiołku i przy wielbłądach pozostałych podróżnych.

W sumie nic więcej o tej podróży nie możemy powiedzieć. Nawet apokryfy niewiele wnoszą do tego tematu. Muszę natomiast przyznać, że bardzo podobało mi się, że w filmie „Narodzenie” (o którym już wspominałem) podróż z Nazaretu do Betlejem ukazana została jako swoisty czas rodzenia się uczucia miłości między Józefem i Maryją, która zaczęła zauważać, jaki dobry i szlachetny jest człowiek, którego poślubiła tylko dlatego, że tak zadecydowali jej rodzice. Dzielił się na przykład (w tajemnicy przed Maryją) swoją porcję jedzenia z osiołkiem (nie zdając sobie sprawy, że przed żoną niczego się nie ukryje). Uratował też Maryję, kiedy wpadła do rwącej wody potoku, gdy przeprawiali się brodem i zaatakowała ich żmija. Wzruszający jest moment, kiedy Maryja obmywa śpiącemu Józefowi poranione stopy oraz kiedy wyznają sobie nawzajem, że tak naprawdę boją się tego, co będzie dalej, choć z ufnością powierzają los Bogu. Wiele mógłbym znaleźć merytorycznych zastrzeżeń wobec tego filmu, ale te sceny ukazujące ich wspólną podróż są naprawdę piękne.

Hanni Ross

Roman Zając

biblista i demonolog, absolwent Instytutu Nauk Biblijnych KUL, autor książek „Szatan w Starym Testamencie” oraz „Przewodnik po Niebie, Piekle i ich mieszkańcach”
 

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo